• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Domostwa > Derbyshire, Burke Manor > Gabinet Xaviera
Gabinet Xaviera
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
08-06-2025, 10:48

Gabinet Xaviera
Gabinet Xaviera utrzymany jest w ciemnych kolorach. W jego centralnym jego miejscu stoi masywne biurko, które przeważnie zastawione jest księgami i różnymi papierami, a przy nim stoi wygodny, skórzany fotel. Ściana za biurkiem zastawiona jest półkami, które uginają się od wszelkiego rodzaju ksiąg oraz artefaktów wystawionych w szklanych gablotach. Niektóre z nich są specjalnie zabezpieczone są specjalnymi runami i zaklęciami ochronnymi aby skryte w nich przedmioty nie oddziaływały na przebywających w pomieszczeniu czarodziei. Ciężkie zasłony w dużym oknie przeważnie są zasłonięte, ale Xavier rozsuwa je w ładniejsze dni. Na ścianie naprzeciwko biurka stoją dwa wygodne fotele po obu stronach kominka, który oprócz okna i skromnego żyrandola zwisającego z sufitu jest źródłem światła, a przede wszystkim ciepła w zimne dni.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
10-20-2025, 16:09
Wiedział, że książka ją zainteresuje, bo widział jak bardzo zaintrygowała ją przesłana bransoletka. Cieszył się, że inni badacze doceniają jej starania, jej dążenie do poszerzania swojej wiedzy. Vivienne chciała wiedzieć więcej, chciała zostać specjalistą w swojej dziedzinie i on doskonale to rozumiał. On sam chciał w przyszłości być uznawanym za najlepszego znawcę artefaktów w kraju, a może i pewnego dnia na świecie. Zdawał sobie sprawę, że jeszcze daleka droga przed nim, bo mimo swoich trzydziestu jeden lat na karku, był względnie młody, za młody by zostać uznanym wybitnym znawcą i badaczem artefaktów. Dążył jednak do tego każdego dnia, starając się dowiadywać nowych rzeczy i poszerzać swoją wiedzę.
- Cieszę się, że mogłem ci pomóc. - uśmiechnął się łagodnie patrząc na żonę - Tak, myślę, że bez większego problemu byłbym w stanie to zabezpieczenie zdjąć. Ale w tym wypadku nie chodzi o mnie, to nie do mnie przysłaną tą bransoletkę. - pokręcił głową - Chcą żebyś to ty ją zbadała i wystawiła na jej temat opinie. To bardzo ważne i wyróżniające zadanie, bo wierzą w twoje umiejętności i twoją widzę. Ja również w nie wierzę. - odparł spokojnie z zadowoloną miną przyglądając się jej jak z zainteresowaniem wertuje stronice księgi.
Kiedy ją tak obserwował przypomniało mu się jak on otrzymał swoją pierwszą książkę o artefaktach od ojca. Był w na drugim roku Hogwartu, dostał ją pocztą. Zarwał wiele nocy czytając ją pod kołdrą żeby nie obudzić kolegów. Notatki, które zgromadził dzięki tej jednej książce były obszerne i kiedy pokazał je ojcu podczas przerwy świątecznej, ten zadowolony podarował mu kolejny tom. Doskonale więc rozumiał podekscytowanie Vivienne możliwością przeczytania tej, którą od jej dał.
- Mam, ale tak jak mówisz, jedna na raz. Wszystko w swoim czasie. Nie ograniczaj się, rób notatki tyle ile ci trzeba, a jak skończysz to śmiało możesz do mnie przyjść i sprawdzimy czy twoje wnioski będą słuszne. Napisz też do Norwegii i dowiedz się czy chcą aby zdjąć zabezpieczenia. Jeśli wyrażą taką chęć mogę to zrobić w twojej obecności abyś mogła obserwować cały proces. - powiedział podchodząc do stolika przy kominku i sięgając po szklankę, na której dnie jeszcze zostały mi resztki whiskey.
Kiedy otrzymał całusa w policzek uśmiechnął się sam do siebie. To było naprawdę miłe i nie miał na myśli formy jej podziękowania. Fakt, że mógł się z kimś podzielić swoją wiedzą, że została ona przyjęta z takim entuzjazmem naprawdę połechtało to jego ego.
- Tylko nie siedź za długo. - odezwał się jeszcze zanim zamknęły się za nią drzwi, po czym mimowolnie zaśmiał się cicho pod nosem.
Coś czuł, że dzisiaj pierwszy położy się spać, bo Vivi będzie pochylać się na książką, do momentu kiedy nie wparuje do jej gabinetu, weźmie ją pod pachę i zaciągnie do sypialni siłą.

ztx2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#12
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
10-28-2025, 17:43
|18 kwietnia 1962, późny wieczór

Poprawiając mankiety, które wcześniej podwinęła, aby asystować w kąpieli Vivienne zapukała do drzwi gabinetu brata. Wiedziała, że go tam znajdzie. W chwilach stresu i niepewności rzucał się w wir pracy. Działali obydwoje dokładnie tak samo. To pomagało zebrać im myśli, poukładać roztrzepane i uspokoić siebie, aby ostatecznie znaleźć rozwiązanie wielu problemów. Przekraczając próg pomieszczenia od razu skupiła się na twarzy Xaviera - czy miał marsowe czoło, czy podpierał głowę na dłoni, a może siedział zgarbiony nad stosem dokumentów. Każdy gest mówił co innego o jego stanie. Ujęła szklanki ognistej w dłonie i jedną postawiła przed bratem. Nie pytała czy chce. Nie musiała. -Vivi zasnęła. - Oznajmiła i usiadła naprzeciwko brata. Wyciągnęła nogi przed siebie w mało eleganckim geście i pociągnęła łyk ze swojej szklanki. Nie była miłośniczką ognistej, ale przyzwyczaiła się na tyle do jej smaku, że nie krztusiła się przy jej piciu.
Miał zostać ojcem. Każdy się tego spodziewał, ale nie każdy tak szybko. Ile byli po ślubie z Vivienne? Wcale nie tak długo. Aż kusiło ją rzucenie niewybrednego komenatrza, który nie przystoił młodej pannie, jednak ugryzła się w ostatnim momencie w język. Widziała jego minę kiedy prosił, aby udała się do jego sypialni gdzie czekała na nią przyjaciółka. Ta, które teraz wypoczywała po przepłakaniu dużej ilości łez. -Jak się czujesz? - Zapytała po dłuższej chwili milczenia. -I nie mów mi, że dobrze, bo wiesz, że nie odpuszczę. - Mógł zwodzić innych swoimi słowami, mógł przewierać ich swoim wzrokiem na wylot. Zbyt dobrze to znała, aby na nią zadziałało. Chciała dowiedzieć się co myślał. Jak postrzegał obecną sytuację nim powie coś więcej na temat Vivienne i jej stanu - tak kruchego, że mocniejsze dotknięcie mogło sprawić, że znów się posypie w drobny mak. Informacja o ciąży powinna odbić się echem radości, a jednak było inaczej. Nikt nie spodziewał się, że młoda pani Burke wpadnie w panikę, a każda oznaka radości i gratulacji wzbudzi u niej jeszcze większy lęk i strach o swoje życie.
Nie miała zamiaru robić bratu kazań, ani go pouczać jak ma się obchodzić z ciężarną. Co mogła Primrose na ten temat wiedzieć? Nigdy sama nie była w ciąży, nie doświadczyła tego stanu. Mogła jedynie upewnić się, że obydwoje zadbają o siebie i między nimi nie będzie niezgody. Jeszcze tego brakowało, aby teraz zapadły między nimi ciche dni. -Poprosiła o ciebie, abyś do niej przyszedł. - Dodała jeszcze. Nie chciała go trzymać w poczuciu winy. -Zanim jednak cię do niej puszczę, chciałam upewnić się jak ty się trzymasz. - Nie należała do wybitnie wylewnych osób, ale Vivienne ją zmiękczała skutecznie. Obcowanie z nią sprawiło, że pannie Burke zdarzało się odsłaniać tę delikatniejszą część siebie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#13
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
11-06-2025, 18:47
To wszystko stało się tak nagle, że sam nie mógł tego ogarnąć umysłem. Nauczony przez lata jak panować nad swoimi emocjami, jak chować przed innymi swoje uczucia, w tym momencie był na siebie zły. Jak w ogóle mógł pozwolić aby Vivienne zauważyła na jego twarzy cokolwiek innego niż spokój. Potrzebowała jego opanowania w tamtym momencie, a on stracił rezon, na sekundę, ale to jednak wystarczyło. Cały czas o tym myślał kiedy wrócili do sypialni i położyli się do łóżka. Nadal w ubraniach, w których wybrali się na jej urodzinowe przyjęcie. Potrzebowała teraz spokoju, była przerażona, zestresowana i nie wiedziała co dalej. Kiedy leżeli cały czas się jej przyglądał, delikatnie gładził ją to po dłoni, to po włosach i sam nie wiedział jak się z tym wszystkim czuć. Z jednej strony niesamowicie się cieszył, miał zostać ojcem, miał mieć dziecko i to z nią, z kobietą, która jeszcze kilka miesięcy temu była mu kompletnie obca, a teraz była dla niego jedną z najbliższych osób na świecie. Marzył o rodzinie, o dzieciach, o szczęśliwym życiu, ale jednocześnie atakowały go niesamowite wątpliwości. Jak lawina spadły na niego wspomnienia z tamtego dnia, z dnia kiedy stracił Charlotte i ich córeczkę. Obawy, że historia znów zatoczy koło były silniejsze od szczęścia. Nigdy by się nie pozbierał gdyby stracił również Vivienne. Przecież wtedy też wszystko było w porządku, może czasami była słabsza, ale tłumaczono mu, że to normalne w tym błogosławionym stanie…a potem przyszło najgorsze i już nigdy nie mógł jej przytulić, dzielić z nią chwil. Nie mógł więcej na to pozwolić.
Kiedy drzwi od gabinetu się otworzyły, siedział na fotelu i przyglądał się wesoło tańczącym płomieniom w kominku. Marynarka leżała przewieszona przez oparcie, dwa guziki koszuli rozpięte, a rękawy podwinięte do łokci. Słysząc kroki oderwał wzrok od ognia i skierował go na siostrę. Śledził ją wzrokiem kiedy przechodziła przez pomieszczenie i bierze szklanki nalewając do niej alkoholu. W milczeniu przyjął od niej jedną.
- Jest bardzo zmęczona. - powiedział spokojnie, po czym wziął małego łyka whiskey, po chwili sięgając po srebrną papierośnicę leżącą na stoliku między nimi.
Odpalił papierosa, po czym zaśmiał się cicho na słowa Prim. Była uparta, nie było opcji żeby mu odpuściła, ale chyba w tym momencie jak raz mu to nie przeszkadzało. Jak rzadko, miał po prostu potrzebę porozmawiania z kimś, z kimś kto nie jest jego żoną, bo nie mógł z nią rozmawiać właśnie o tym.
- Sam nie wiem. - westchnął wypuszczając dym przez nos, poprawiając się na fotelu - To wszystko jest takie nagłe…może nie niespodziewane, bo jednak jesteśmy małżeństwem, ale nie spodziewaliśmy się, że jednak przyjdzie to tak szybko. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, nie chciałem wzbudzać żadnej presji. - pokręcił głową ponownie zaciągając się papierosem.
Słysząc, że Vivienne o niego prosiła spojrzał uważnie na siostrę. Szczerze mówiąc się tego nie spodziewał. Podejrzewał, że to Primrose będzie przy niej trwała całą noc, a on prześpi się w jednym z pokoi gościnnych, da jej czas by chociaż przez moment mogła o tym na spokojnie pomyśleć. Jej reakcja była dla niego jasna i może to właśnie dlatego przez tą chwilę dostrzegła pęknięcie w jego masce. On sam dawno nie czuł uczucia żalu, więc był również zaskoczony swoją reakcją. Przecież tyle jej obiecał.
- Myślałem, że zostaniesz przy niej…nie sądziłem, że będzie mnie chciała mieć teraz obok siebie. - odezwał się w końcu.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#14
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
11-11-2025, 22:46
Nie siedział nad stosem dokumentów, nie czytał papierów. Patrzył w ogień. To był dla niej jasny sygnał, że jest poważniej niż sądziła. Tym bardziej nie miała zamiaru teraz odpuścić i pozwolić, aby brat schował się w swojej skorupie. Dlatego teraz siedziała i przyglądała mu się uważnie oraz słuchała każdego wypowiadanego słowa. Przechyliła nieznacznie głowę ku ramieniu, a ciemny kosmyk włosów opadł na jej czoło. Pociągnęła łyk ze szklanki, a potem przeniosła spojrzenie na skaczące płomienie. W głowie słyszała głos Vivienne, która wypowiadała podobne słowa - to samo zaskoczenie, ta sama barwa smutku podszyta lękiem o drugą osobę. To dobrze wróżyło dalszej rozmowie. -Nie. Ona chce ciebie i potrzebuje właśnie ciebie. - Powiedziała poważnym tonem przenosząc wzrok z kominka na twarz brata. Nie chciała zdradzać zaufania przyjaciółki i nie miała zamiaru mówić mu wszystkiego co usłyszała w pełnej tajemnicy. Jednak chciała go jakoś nakierować na odpowiednie tory myślenia. Westchnęła cicho.
-Zadziwiające. Dwójka dorosłych ludzi, mąż i żona, obydwoje tak samo zaskoczeni, że kobieta jest w ciąży. - Uśmiechnęła się pod nosem. -Daruj sobie to spojrzenie. - Mruknęła do niego kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały. -Widzę jak na siebie patrzycie. Nie jestem ślepa, a za takim spojrzeniem idzie coś więcej. Nie mam dziesięciu lat Xavier. - Trochę im zazdrościła tej pasji jaką dzielili, a o której mogła się jedynie domyślać. Miała okazję zasmakować jej na razie tylko raz, a apetyt pozostał. Bawiła się przez chwilę szklanką z trunkiem i odchrząknęła nieznacznie starając się w myślach odpowiednio dobrać słowa. -Vivi jest pełna lęku, to dla niej nowość. Boi się o wiele rzeczy i zapewniłam ją, że wykażesz się zrozumieniem jej obaw. Nie wiem czy wszystkie ci wyjawi, bo zdaje się, że się ich wstydzi. Boi się odrzucenia z Twojej strony, Xav. - Wyrzuciła z siebie to co usłyszała, a jednocześnie miała nadzieję, że nie zdradziła za dużo. -Zachęciłam ją, aby z tobą porozmawiała. - Upiła kolejny łyk ze szklanki. -Więc wykaż się delikatnością. Zmiany ją przerażają, a to czego teraz potrzebuje to wsparcia i poczucia, że może pozostać sobą - Przymknęła nieznacznie oczy. Też czuła ogarniające ją zmęczenie. -Czego się boisz? - Zapytała czarodzieja wprost. Mógł być silny, mógł utrzymywać fasadę, ale był też człowiekiem, który miał swoje obawy choć nie mówił o nich wprost. Ale nie przy Primrose, bo nawet jak nie znajdowała rozwiązania, to go wysłuchała i nie oceniała. Dla niej był najlepszym bratem na świecie i ostoją bezpieczeństwa, do której zawsze mogła uciekać.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#15
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
11-13-2025, 19:50
Czuł spięcie, które ogarnęło jego ciało, najbardziej na ramionach. Zaczynał już odczuwać zmęczenie, ale kompletnie innego rodzaju niż do tej pory. To, które przeważnie łapało go pod koniec dnia było związane z pracą, natłokiem obowiązków, teraz był kompletnie inaczej. Mieszanina emocji i wydarzeń sprawiła, że zgarbił, zawsze wyprostowaną i dumną sylwetkę, mocniej zapadając się w fotel. Był po prostu zmęczony tymi wszystkimi uczuciami, na które rzadko sobie pozwalał. Nie był do tego przyzwyczajony, oczywiście, uczucia nie były mu obce, ale uczony przez całe życie je ukrywać i maskować, teraz kiedy wyszły na wierzch wysysały z niego siły witalne. Nie pojmował tego.
Ponownie spojrzał na siostrę i lekko skinął głową. Oczywiście, że do niej pójdzie. Położy się obok i przytuli ją delikatnie, a potem zapewni, że wszystko będzie w porządku. Bo będzie, nie brał innego scenariusza pod uwagę. Była teraz taka krucha, wiedział, że źle dobrane słowa mogły całkowicie roztrzaskać i tak już pękniętą skorupę. Nie było jednak już odwrotu, mleko się rozlało i musieli sobie z tym poradzić.
Brew powędrowała ku górze słysząc słowa Prim. Nie powiedział nic, ale mogła doskonale odczytać z jego spojrzenia co sobie pomyślał. Może i panny z domu Burke miały więcej swobody, ale mimo wszystko obowiązywały je te same zasady co każdą inną kobietę. Takie stwierdzenia w ustach siostry po prostu mu do niej nie pasowały. Nie zmieniało to jednak faktu, że miała racje. Oczywiście, że mogli się tego spodziewać i nikogo nie powinno to dziwić, zwłaszcza, że ich pożycie seksualne było dość bogate. Mimo wszystko żadne z nich nie spodziewało się, że to tak szybko nastąpi. Nie rozmawiali na temat dzieci, jednak reakcja Vivienne wystarczyła mu za tysiące rozmów. Nie chciała mieć dzieci i to właśnie to go zabolało najbardziej.
- Czasami mam wrażenie, że jednak masz. - skomentował jej słowa kręcąc głową, po czym ponownie zaciągnął się papierosem i przez moment obserwował rozpływający się w powietrzu dym.
Nie miał zamiaru przyznać jej racji. Znali się zdecydowanie zbyt krótko aby mogło z tego powstać coś o czym myślała Primrose. Darzył Vivienne szacunkiem jakim mąż powinien darzyć żonę, lubił spędzać z nią czas, wywoływała uśmiech na jego twarzy, rozmowy z nią go nie nudziły, nie było jednak mowy o żadnych głębszych uczuciach. A w każdym razie to próbował sobie wmawiać kiedy łapał się na tym, że odpływał do niej myślami w ciągu dnia, czy obserwował ją ukradkiem podczas wspólnych chwil.
- Odrzucenia? - spojrzał na nią szczerze zaskoczony prostując się nagle- Wiem, że się boi. Chcąc nie chcąc doskonale zobaczyłem to na jej twarzy. Nie musisz przy mnie przebierać w słowach Prim. - pokręcił głową - Wiem doskonale jak się czuje, dała mi to odczuć. Nie chce tej ciąży, bo boi się, że będzie musiała zapomnieć o sobie, zająć się tylko dzieckiem, że nie będzie mogła się dalej rozwijać jak chciała. Ale to nie prawda, obiecałem jej, że cokolwiek by się nie działo będę ja wspierał i nie będę jej ograniczał. - westchnął na nowo opierając się o fotel - Ciąża to nie koniec świata, owszem, nie będzie mogła robić niektórych rzeczy podczas jej trwania, ale to nie znaczy, że będzie musiała zapomnieć o sobie. Nadal będzie tą samą Vivienne, którą była do tej pory. - powiedział zaciągając się ostatni raz papierosem, a niedopałek pstryknięciem palca posyłając do kominka.
Po chwili jednak utkwił na nowo spojrzenie w Primrose. Czego się bał? Czy to nie było oczywiste?
- Powtórki… - powiedział cicho, nie do końca samemu wiedząc czy mówi do niej czy bardziej do siebie - że stanie się to samo co z Charlotte. - dodał zaciskając dłonie w pięści tak mocno, że aż nabrzmiały mu żyły na rękach.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:05 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.