• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Londyn > Centralny Londyn > Restauracja "Srebrny kielich"
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
10-05-2025, 12:14

Restauracja "Srebrny kielich"
Wąska kamienica przy jednej z bocznych uliczek w pobliżu Ministerstwa Magii kryje restaurację wybieraną przez urzędników i czarodziejów pragnących zachować dyskrecję. „Srebrny Kielich” olśniewa kryształowymi żyrandolami, a srebrna zastawa sama ustawia się na stołach, subtelnie lśniąc. Menu zmienia się codziennie, oparte jest na składnikach sprowadzanych z kontynentu, a karta win słynie z butelek o ponadstuletniej historii. Obsługa ubrana w ciemne liberie porusza się niemal bezgłośnie, serwując kolejne dania z precyzją i elegancją. To miejsce, w którym rozmowy polityczne przeplatają się z prywatnymi szeptami, a atmosfera równocześnie onieśmiela i kusi.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Olivia Starwoodsen
Czarodzieje
Wiek
33
Zawód
Urzędniczka w DKnMS
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
18
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
4
9
10
Brak karty postaci
10-09-2025, 16:13
~15.03.~

Każdy czasem potrzebował chwili wytchnienia, momentu aby złapać i chociaż na jakiś czas zapomnieć o trudach codziennego życia. Odnajdywała takie chwile po pracy, kiedy zamykała się w domu, naciągała na siebie ciepły sweter i wełniane skarpetki i siadała przy biurku by w akompaniamencie cicho płynącej muzyki móc poświęcić się swojemu hobby. Książka była już prawie gotowa, w zasadzie nakładała na nią już ostatnie poprawki, kosmetycznie aby wszystko było idealnie. Chociaż poza pracą, może nie do końca była tak zorganizowana i metodyczna jak mogłoby się wydawać , tak jeśli chodziło o jej dzieło, wszystko musiało być idealnie.
I pewnie w normalnych warunkach, tego popołudnia również po pracy skierowałaby się prosto do domu, jak robiła to w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach swojego czasu, ale nie tym razem. Miała za sobą naprawdę ciężki dzień, nie chodziło nawet o ilość spotkań, w których brała udział, ale o ludzi, z którymi musiała mieć do czynienia. Nie pozwalała sobie na zrzucanie profesjonalnej maski, nie w korytarzach Ministerstwa, czasami jednak bywały takie dni jak ten, kiedy musiała mocno zaciskać dłonie w pięści, wbijając sobie tym samym paznokcie w skórę aby się opamiętać. Głupota i debilizm niektórych ludzi, przeważnie mężczyzn, z którymi miała do czynienia podczas swojej kariery, doprowadzały ją czasami do szału. A dzisiaj to wszystko osiągnęło jakieś niedorzeczne apogeum. Kiedy w końcu udało jej się zamknąć w swoim biurze, potrzebowała kilka chwil ciszy z twarzą ukrytą w dłoniach aby odzyskać rezon. Potem chwyciła kartkę służbowej papeterii i napisała na nim krótką wiadomość „Przysięgam, że jak dzisiaj się nie napije, to kogoś uduszę. Powiedz, że masz czas dzisiaj po pracy. Olivia”. Kilka chwil później papierowy samolocik dołączył do tysięcy innych latających po korytarzach Ministerstwa by finalnie wylądować na biurku Melusine. Znały się z panną Rookwood już kilka lat, poznały się, jak można było się spodziewać, na korytarzu, a potem odbyły kilka wypadów w teren. Starwoodsen do dzisiaj pamiętała narzekania młodszej koleżanki na warunki, wtedy ją to irytowało, ale potem mimo wszystko w ramach zadośćuczynienia zabrała ją na drinka. I tak się zaczęło, z czasem ich wyjścia na drinka stały się czymś w rodzaju rutyny, jeśli jedna miała gorszy dzień w pracy lub w ogóle gorszy dzień i miała ochotę gdzieś wyjść, druga pakowała manatki i wychodziły razem. Wiedziała więc, że z całą pewnością będzie mogła dzisiaj na nią liczyć.
Miały jeden konkretny lokal. Co prawda można było tam w pewien sposób poczuć się jak w pracy, ale było tam na tyle przyjemnie, że mogły na spokojnie usiąść sobie przy stoliku, zamówić kolorowego drinka i ponarzekać na rzeczywistość i nikt nie będzie im przeszkadzał.
Gdy w końcu skończyła pracę, pierwszy raz od dłuższego czasu opuszczała mury Ministerstwa z przyjemnością. Nie zapinając płaszcza, z szalikiem przewieszony przez szyję i torebką w dłoni przespacerowała się kawałek do restauracji „Srebrny Kielich”. Po wejściu do lokalu przywitała ją znana jej z widzenia kelnerka, po czym zaprowadził ją do stolika, który przeważnie zajmowały obie kobiety, w rogu, ale nadal z widokiem na całą salę. Olivia złożyła od razu zamówienie na dwa drinki, wiedząc jaki jest ulubiony trunek koleżanki, po czym zajęła miejsce przy stoliku. Czekając na Melusine rozejrzała się po sali, jeszcze nie zdążyła się zebrać stała klientela składająca się z innych pracowników Ministerstwa.
Zauważywszy w końcu koleżankę w drzwiach wyprostowała się i zamachała do niej być dać jej znać, gdzie siedzi, chociaż tak naprawdę było to do przewidzenia.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Melusine Rookwood
Czarodzieje
żeby był, żeby chciał być, żeby nie zniknął
Wiek
26
Zawód
urzędniczka, asystentka, pośredniczka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
15
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
7
0
Siła
Wyt.
Szybkość
4
14
11
Brak karty postaci
10-20-2025, 08:02
Roztargnienie i gorycz, niczym dwa siostrzane upiory, igrały z jej cierpliwością od pierwszych chwil poranka. Każdy gest wydawał się dziś nienaturalny, jakby świat, w którym funkcjonowała, rozstroił się niepostrzeżenie, a nuty codzienności rozlały się w kakofonię absurdów. Kobiecość jej dnia była zbrukana męskim chaosem — tym władczym, niewytłumaczalnym sposobem, w jaki mężczyźni potrafili bezmyślnie zburzyć rytm pracy, zmącić jej porządek i pozostawić po sobie jedynie zapach perfum, potu i bezradności.
Pragnęła dziś być ambitna. Naprawdę. Ułożyć świat w symetrię — logiczną, precyzyjną, niemal naukową. Lecz rzeczywistość zdawała się drwić z tej potrzeby: stażyści, te dźwięczne kreatury niedojrzałości, tłukli się po korytarzach niczym stado zdezorientowanych ptaków, rozwalając harmonię dnia w drobny pył. Wybuch ich śmiechu roztrzaskał się o ściany biura jak porcelana o kamienną podłogę — i może właśnie dlatego jej ulubiona filiżanka postanowiła podzielić ten los, roztrzaskując się w akcie niemego protestu. Herbata rozlała się po biurku niczym brunatny cień — jakby nawet płyn w filiżance uznał, że nie godzi się dłużej trwać w tej farsie. Papiery nasiąkły porażką. Słowa, które jeszcze przed chwilą miały wagę i sens, teraz kleiły się do siebie, rozmazane i bezbronne. A ona, stojąc nad tym chaosem, poczuła dziwną ironię — jakby cały jej dzień był metaforą większego nieładu, jakby wszystko, co dziś miało się wydarzyć, miało jedynie potwierdzić, że żadna precyzja nie uratuje człowieka przed przypadkiem. Szef krążył po korytarzu niczym rozjuszony pawian, targany frustracją, której nikt już nie próbował zrozumieć. Transakcje nie wyszły, ceny spłonęły w ogniu niepowodzenia, a jego głos rozbrzmiewał ostrzej niż dźwięk pękającej porcelany.
I chyba w tym jednym, dziwnie rozlewającym się w czasie momencie, odnalazła coś na kształt wybawienia. Informacja — błaha, rzucona mimochodem, a jednak zabarwiona obietnicą ulgi — że oto można będzie przetrawić gorycz dnia przy winie, wydała się niemal świętym przykazem dla skołatanej duszy. Po całym tym ministerialnym niebycie, w którym człowiek gubił siebie między paragrafami, raportami i groteskowym udawaniem sensu, nawet wino smakowało jak gest ocalenia.
Nie zadała sobie trudu, by zapiąć płaszcz do końca; poły ciepłego materiału falowały wokół jej nóg jak skrzydła zmęczonego ptaka. W spojrzeniu miała bunt, w krokach — zaciętość. Ulice przyjęły ją jak starą znajomą, spowitą w obłok nikotynowego dymu i szmer rozmów, którym nie miała ochoty się przysłuchiwać. Każdy oddech miasta był dla niej jak draśnięcie, bolesne, lecz oczyszczające. Kurs był prosty — niemal rytualny. Do ulubionego przybytku, w którym stolik przy oknie wciąż pamiętał zapach jej perfum, i do tego stanu, tak znajomego, słodkiego niebytu. Tam kobiety przychodziły, by narzekać — nie po to, by szukać rozwiązania, lecz by celebrować samą sztukę wypowiadania skarg. W tym narzekaniu była poezja, w tej ironii — siła. Zanim dotarła do celu, jej bunt przygasł, przekształcając się w coś bardziej eleganckiego — melancholijną grację. Drinki już czekały; ciężkie, frywolne w wyglądzie, o zapachu rozgrzanego słońcem winogrona i obietnicy zapomnienia.
— Przepraszam za spóźnienie — przeprosiła, odrzucając torebkę gdzieś na bok dla zapomnienia. Płaszcz równie szybko zniknął, w porywie poprawienia sukienki, usiadła na wygodnym obiciu krzesła. — Dzisiejszy dzień to największe nieporozumienie, jakie mogło zaistnieć... Mężczyźni chyba miewają cięższy czas, albo zbyt mało piją...
Zanim uniosła naczynie, spojrzała w jego głębię, jakby tam, wśród migotania refleksów, miała odnaleźć sens. A może choć cień siebie sprzed kilku godzin — tej, która jeszcze próbowała być racjonalna. Okrutność codzienności niekiedy była próżnią, którą ciężko było jakkolwiek pominąć w swym istnieniu.
— Rozwiązałaś ostatni problem? Ten, którzy spartolili stażyści? — zagaiła, będąc ciekawa rozeznania i opinii o młodych, którzy coraz mniej porządnie podchodzili do przyszłej pracy i najprostszych obowiązków. — Ma chère amie, za nasze zdrowie i zapasy cierpliwości do mężczyzn.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Olivia Starwoodsen
Czarodzieje
Wiek
33
Zawód
Urzędniczka w DKnMS
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
18
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
4
9
10
Brak karty postaci
11-03-2025, 20:27
Sam widok koleżanki sprawił, że poczuła się lepiej. Były takie osoby, przy których można się było poczuć swobodnie, nie trzeba było udawać ani utrzymywać pozorów. Nie raz słyszała, że powinna wyjąc kij z tyłka w pracy, ale nic z tego sobie nie robiła. Mało kto znał ją prywatnie, zwłaszcza ze współpracowników jako, że w Ministerstwie raczej nie starała się zawierać żadnych znajomości, które mogłaby utrzymywać poza pracą. Nie wyglądałoby to w jej mniemaniu profesjonalnie, jednak kiedy chodziło o Melusine było inaczej. Chociaż może na początku nie koniecznie przypadły sobie do gustu, miały inne poglądy na niektóre tematy, to jednak udało im się nawiązać nić porozumienia, która przetrwała lata. I to właśnie panna Rookwood była jedną z niewielu, przy której pozwała sobie na przysłowiowe wyjęcie kija z tyłka i całkowite rozluźnienie.
- Niczym się nie przejmuj. - machnęła ręką kręcąc przy tym głową, po czym odczekała aż kobieta usiądzie i na nowo chwyciła szklankę w dłoń - Dzisiaj zdecydowanie wszyscy mieli gorszy dzień…a to nas się oskarża o humorki. - prychnęła - Myślałam, że po prostu uduszę dzisiaj zastępcę Departamentu Gier i Sportów na spotkaniu. No tyle mi brakowało. - przybliżyła do siebie opuszki palców na bardzo małą odległość - Naprawdę, facet się zamienił dzisiaj z Gumochłonem na mózgi, a już myślałam, że ma trochę oleju w głowie. - westchnęła kręcąc głową ze zrezygnowaniem.
Tutaj nie musiały się hamować, nie musiały pilnować słów, które wypadają im z ust. Każdy tutaj przychodził aby psioczyć na swoją pracę. Czasami nawet było dobrze posłuchać co ludzie przy stolikach mieli do powiedzenia jeśli akurat nie mówili szeptem. Starwoodsen lubiła ploteczki, zwłaszcza te, które krążyły po Ministerstwie, dzięki temu miała czym wymieniać się z Atticusem podczas ich przerw na kawę raz w tygodniu.
- Wyobrażasz sobie, że ten gość stwierdził, że nie ma potrzeby zwracać uwagi na nielegalne walki Matagotów? No przecież takiej głupoty to ja naprawdę nie słyszałam. - aż się zapowietrzyła na moment - No może od czasów tego co właśnie zrobił ten stażysta. Ja nie wiem, my ja byłyśmy na stażu przykładałyśmy się do swojej pracy, wykonywałyśmy polecenia przełożonych nie ważne jak bardzo nam to było na rękę i robiłyśmy to z dokładnością o profesjonalizmem jakiego od nas wymagano. Nie rozumiem co z tym pokoleniem jest nie tak. - westchnęła, po czym uniosła szklankę w geście toastu - I za to z przyjemnością wypije, bo zarówno jednego jak i drugiego potrzebujemy dużo. - uśmiechnęła się delikatnie i po chwili upiła łyka, pozwalając by alkohol rozluźnił jej znerwicowane ostatnio ciało.
Po chwili odstawiła szkło na blat stolika i spojrzała na Melusine.
- Zmieniłaś szminkę? - spytała zaciekawiona widząc troszkę inny odcień na jej ustach - I tak, udało mi się ten bajzel posprzątać, ale dużo mnie to kosztowało. Nienawidzę być winna przysługę. - wykrzywiła usta z grymasie niezadowolenia - A jak twój dzień? Teraz twoja kolej na narzekanie na niekompetencje mężczyzn, nie mogę tylko ja narzekać. - zaśmiała się cicho.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:30 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.