

- Odpowiedz na posta
Vladislav Karkaroff
— najedź, by rozwinąć pergamin —
Sofia, 05.03.1962
Drogi Igorze,
list Twój był dla mnie miłą niespodzianką, a zarazem i sygnałem, że czas w ostatnich miesiącach jął przeciekać przez me palce niezauważalnie i bezlitośnie. Wierz mi, że nosiłem się z zamiarem skreślenia do Ciebie oficjalnego listu w sprawie, która kierowała Twoją ręką; wybacz starcowi, że pozwolił, aby codzienne obowiązki go przytłoczyły. Pragnę, byś wiedział, że i moje myśli często wędrują na północ, na te deszczowe Wyspy, ku Tobie i Twej matce. Słowa twoje napełniły me serce zarówno ciepłem, jak i smutkiem. Ciepłem, bo pamięć o swoich korzeniach i rodzinie, zwłaszcza w tych szalonych czasach, to balsam, którego dusza starca potrzebuje; głębokim smutkiem, bo i ciało nie pozostaje obojętne wobec upływu czasu. Na zdrowie, a może raczej jego brak, mógłbym narzekać, sił, których niegdyś brałem za pewnik, dziś muszę szukać z większą pokorą i rozwagą. Mym życzeniem byłoby Cię znów zobaczyć, przypomnieć o naszych bułgarskich tradycjach, tak daleka podróż byłaby dla mnie jednak zbyt wyczerpująca. Pamiętaj, że wyczekujemy Twego powrotu do ojczyzny. Zawsze będziesz u nas nie gościem, a jednym z nas, najbliższą rodziną. Bułgaria, nasza stara, dumna matka, tęskni za Tobą. Powietrze tu jeszcze nosi echo Waszych dawnych rozmów z ojcem, a dom, choć pełen wspomnień, wydaje się ociężały od ciszy, która zapadła po jego i waszym odejściu. Wierz mi, że i ja noszę w sobie tęsknotę za tym wszystkim.
Obawiam się jednak, że nie mogę spełnić Twego życzenia tak jak możesz tego oczekiwać. Uwierz mi, niczego bardziej nie pragnę bardziej niż by sprawy Twego ojca, a mojego brata, toczyły się w duchu przejrzystości i uczciwości, lecz nasze bułgarskie procedury i przepisy bywają nie tylko zawiłe, ale i nad wyraz opieszałe. Zapewne dlatego nie otrzymałeś wciąz oficjalnych informacji, to ani błąd, ani niczyja zła wola. Tak po prostu jest. Gdybyś pojawił się na miejscu i odwiedził kogo trzeba z flaszką dobrej rakiji (chociaż sprawa ta wymagać mogłaby i całej skrzynki), może udało by się przyśpieszyć cały proces. Ze swej strony obiecać mogę, że poczynię kolejne kroki, aby sprawa została rozwiązana. Smutkiem przepełnia mnie jednak obawa o to, że możesz przeceniać to, co pozostało po Twoim ojcu. Nie ma tego wiele, nie sądzę, aby wartość spadku przewyższyła koszty podróży do ojczyzny. Może minimalnie. Hazard wyniszcza nie tylko człowieka, ale i całe rodziny. Zapamiętaj me słowa, młody człowieku, płynące z troski o Twoją przyszłość i teraźniejszość - karty nie są przyjaciólkami, a fortuna bywa przewrotna.
Liczę, że będzie nam dane się spotkać w niedalekiej przyszłości. Przekaż pozdrowienia swej szanownej matce. Moja żona, a Twa ciotka, Nadezdha, całuje Was w oba policzki.
Bywaj zdrów,
Vladislav Karkaroff
- Odpowiedz na posta

Nathaniel Crouch
— najedź, by rozwinąć pergamin —
Manchester, 9 marca 1962
Najdroższy przyjacielu
Pragnę zacząć od zapewnienie, że me usta rozciągnęły się w pogodnym uśmiechu, gdy z niecierpliwością rozczytywałem się w Twym liście. Akceptuję wyjaśnienie o jakże wielkim Twym zapracowaniu, lecz będę wymagać rekompensaty za wydłużające się Twe milczenie. Doskonale zdajesz sobie sprawę, że wszystko ma swoją cenę. Przynajmniej jedna słodka plotka z korytarzy izb będzie wystarczająca. Sympatyzuję z winem i owocami morza, a w kalendarzu zarezerwowałem czas specjalnie dla Ciebie. Będziemy mieli sobie wiele do powiedzenia, nadchodzi nowa era w naszej wspaniałej społeczności. Ciekaw jednak czy jesteś nią równie mocno zaintrygowany co ja
Z poważaniem
Nathaniel
- Odpowiedz na posta
Freddy
— najedź, by rozwinąć pergamin —
Cardiff, 16 kwietnia 1962
Igor,
nie spodziewałem się, że tak szybko zdecydujesz się napisać przez wzgląd na zadanie z Panią Szczupakową. Mam nadzieję, iż nie żywisz szczególnej urazy, a i jeszcze przyjdzie nam kiedyś zakręcić butelką - może nawet w większym gronie? Wielkość łajby pozostawia wiele do życzenia, jednakże jak zdążyłeś się przekonać, nie mogliśmy narzekać na ścisk. Poranek był trudny, ale do obiadu wypiłem kilka herbatek i od razu poczułem się lepiej.
Chcesz mi powiedzieć, że dogadałeś się z moją siostrą? O czymś... nie wiem? A powinienem?
Czekaj. Jak to przyjdzie z inną koleżanką? Kim? Doskonale wiesz, że... nie przepadam za poznawaniem nowych ludzi. Kobiet właściwie. Jakoś mnie to... stresuje. Nie możemy iść we trójkę? Umiem się ubrać, ale dziękuję za wskazówki.
Wciągać? Co wciągać?
Jak przesadzimy z rumem to zostanę, dziękuję! To bardzo miłe.
Z pozdrowieniami,
Fred
- Odpowiedz na posta
Freddy
— najedź, by rozwinąć pergamin —
Cardiff, 16 kwietnia 1962
IGOR
CO?! RANDKA? OSZLAŁAŁEŚ! BARDZO CIE PRZEPRASZAM, ALE ZAPOMNIAŁEM O TYM, ŻE BARKĘ MUSZĘ PRZYGOTOWAĆ O TYM, ŻE JAKAŚ CHOROBA MNIE BIERZE O TYM, ŻE NIE MAM SIĘ W CO UBRAĆ NIE MAM JEDNAK CZASU.
przepraszam,
Fred
- Odpowiedz na posta

Yavor Karkaroff
— najedź, by rozwinąć pergamin —
Londyn, 18.03.1962
Igorze,
moja jedyna latorośli, którego obecność pozwalam sobie uznać za powód do zadowolenia. Mam nadzieję, że Morana zastała Cię w łasce zdrowia i że Twoje dni mijają w spokoju, choć wiem, że w tym świecie spokój jest towarem rzadkim.
Jako ojciec, poprawiający się ― jeśli można w ogóle użyć takiego określenia ― w powinnościach względem własnego potomstwa, winienem częściej pisać słowa podobne do tych, które właśnie kreślę. Niech to będzie jeden z nielicznych dowodów, że pamiętam, iż istniejesz i że Twoje życie ma dla mnie wagę większą, niż sam zapewne sądzisz.
Zajrzyj, proszę, do swego dzienniczka ucznia kalendarza i wykreśl godzinę, może dwie. Wystarczy, by syn spotkał się z ojcem. Chcę rozmowy, choćby miała okazać się trudna, niezręczna, czy skąpa w słowa. Obiecuję, że postaram się zachowywać jak człowiek, nie jak widmo, i że odpowiem na pytania, jeśli takowe odważysz się zadać.
Przeżyj,
Yavor Karkaroff
- Odpowiedz na posta
Freddy
— najedź, by rozwinąć pergamin —
Cardiff, 16 kwietnia 1962
Igor,
aż tak sobie nagrabiłem? Mam cię przeprosić za tę rybę, żebyś przestał mnie pakować w TAKIE kłopoty? Doskonale wiesz, że nie lubię ruszać się poza barkę, a co dopiero w towarzystwie kobiet. Przyjdę, ale obiecaj mi, że to ostatni raz. Argument siły mnie nie przekonuje - możesz mnie uderzyć i tak Ci nie oddam. Nie lubię się bić.
widzimy się,
Fred
- Odpowiedz na posta
Loretta Krueger
— najedź, by rozwinąć pergamin —
Edynburg, 26 kwietnia 1962
Igorze,
pamiętasz jak wspomniałam o więzieniu za 22 sykle? Uważaj czego sobie życzysz, bo dzisiaj odebrałam pismo z Departamentu Transportu Magicznego! Przez Twój szalenie inteligentny pomysł teraz muszę świecić oczami w Kasie Ministerstwa Magii! Mało tego, jeżeli nie umieszczę tej opłaty grożą mi wszczęciem sprawy przez Służby Administracyjne Wizengamotu. Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę! Jeśli zastanawiasz czy jestem zła, to tak jestem wściekła. Nie martw się, będę się wstydzić za nas oboje płacąc te 2 galeony, a do Błędnego Rycerza już nigdy nie wsiądę. Na Merlina, co za wstyd. Nie marnuj atramentu, nie musisz nawet odpisywać na mój list.
lepiej zastanów się jak mi to upokorzenie wynagrodzić
Lora
- Odpowiedz na posta
Loretta Krueger
— najedź, by rozwinąć pergamin —
Edynburg, 26 kwietnia 1962
Igorze,
och, cóż za ulga, że całość traktujesz w kategoriach żartu. Rzeczywiście, nic tak nie poprawia humoru jak wizja ministerialnych urzędników węszących za dwudziestoma dwoma syklami. Rozczulające, jak mówisz.
Rozczula mnie też fakt, że wciąż widzisz we mnie cierpliwą towarzyszkę niedoli, a ja widząc ten list – i nie myślę tu o Twoim liście - straciłam wszelką cierpliwość. Z wdziękiem umywasz ręce? No dobrze, przyznaję, że ministerialne polowanie faktycznie brzmi jak farsa. Aż szkoda, że nie widzę Twojej miny, gdy dowiadujesz się, że to ja muszę tłumaczyć się z Twojej „szalenie inteligentnej” pomysłowości.
Ale spokojnie, obiecuję pięknie zaświecić oczami w kasie. Może nawet uśmiechnę się na tyle czarująco, że urzędnik od razu zapomni, skąd ta zaległość się wzięła. A jeśli nie, to zawsze mogę wspomnieć o moim „szalenie inteligentnym towarzyszu”, który przecież miał same najlepsze intencje.
Co za szczerość, prawie wzruszyłam się do zmarszczki. Prawie. Poczucie winy jest tu jak najbardziej wskazane. Upewnij się, że naprawdę chcesz wziąć za nie odpowiedzialność, bo jeśli kiedyś je dostrzegę w lustrze, to przysięgam, będziesz pierwszym, którego obarczę winą. Skoro mogę.
Kolacja to zdecydowanie zbyt prosta forma zadośćuczynienia. Łatwo zasiąść przy stole, łatwo nalać wina, jeszcze łatwiej zapomnieć, że winowajca siedzi tuż obok i uśmiecha się zadowolony z siebie. Góry? Brzmią rozsądniej. Oby te wielkie słowa nie potknęły się na pierwszym kamieniu. Mogłabym Cię jeszcze pomęczyć, sprawdzić, co wymyślisz w odpowiedzi, ale to i tak godne uznania, że tak szybko szukasz sposobów na ukojenie moich nerwów i napięcia, o którym wspominasz. Chyba naprawdę czujesz się winny. I dobrze. Zastanów się jednak dobrze, czy na pewno chcesz wybrać się ze mną na taką wyprawę. Jeżeli twoje przeprosiny zawsze będą przychodziły w formie podobnych propozycji, będę zmuszona szukać kolejnych powodów do złości i na pewno bardzo szybko je znajdę.
Niewiele to zmienia, a fakt, że Cię to wszystko bawi jeszcze bardziej mnie mierzwi.
wciąż marszcząca się
Lora
- Odpowiedz na posta
Varya Borgin
— najedź, by rozwinąć pergamin —
Верхоянск, 20 kwietnia 1962 r.
Игорь,
kiedy piszę te słowa, moje palce zamarzają, kreski nie są zbyt równe. Jesteśmy prawie na szczycie, wiatry wyszarpują mi pergamin. Żadna przeżyta przez nas norweska zima nie można równać się z syberyjską zmarzliną. Mimo tego wydaje mi się, że poczułbyś się tutaj dobrze. Całymi tygodniami wędrujemy, w ciszy, skoncentrowani na celu. Profesor Kuznetsov nie powstydziłby się takiego treningu. Moje ciało nie pamięta ciepła, moja skóra przestała czuć. To ciężka przeprawa, ale znaleźliśmy mnóstwo tropów. Nigdy nie widziałam takich zwierząt. Ich korpusy są tak twarde, że tępią się na nich moje strzały. Ślady pazurów pozostaną ze mną, nawet gdy wrócę na brytyjską ziemię. Ojciec nie będzie zadowolony, ale tutaj nikt się temu nie dziwi.
Ja... jestem tu już ponad rok, nigdy dotąd nie miałam tylu słów. Łatwiej mi pisać niż mówić. Wiesz, zaczynam myśleć po rosyjsku. Krewni matki zupełnie nie przypominają Anglików. Ale ja też nigdy ich nie przypominałam. Opowiedz mi, co dzieje się tam, po drugiej stronie świata. Czy Ty poczułeś się tam dobrze? Jak swój? Niewiele czasu minęło - między Twoim przyjazdem i moim wyjazdem. Ale matka postanowiła, że wracamy do kraju. Nie spodobały jej się wydarzenia w Londynie. Wracam, Igorze, jeśli zechcesz, moglibyśmy się spotkać.
Nigdy nie napisałam tak długiego listu.
Bądź zdrów
Varya
- Odpowiedz na posta






