• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Domostwa > Derbyshire, Burke Manor > Gabinet Primrose
Strony (2): 1 2 Dalej
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
08-06-2025, 10:49

Gabinet Primrose
Pomieszczenie jest jasne, choć nie należy do najbardziej przestronnych w posiadłości. Biurko wykonane z ciemnego, litego drewna jest masywne, z delikatnie rzeźbionymi nogami i śladami po intensywnym użytkowaniu. Na jego powierzchni rozłożone są stare pocztówki, zapisane gęstym, starannym pismem. Wśród papierów widać także pieczęć lakową oraz kilka listów z odciśniętymi symbolami, sugerującymi nadawców z różnych części świata. W rogu biurka znajdują się otwarta księga, która zajmuje miejsce pośród notatek i zakładek z suszonymi roślinami. Ściany gabinetu wypełniają półki, na których piętrzą się zwoje pergaminów, szklane naczynia z tajemniczymi zawartościami i skrzynki zamknięte na mechaniczne zamki – każdy przedmiot zdaje się mieć swoje miejsce i znaczenie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
08-06-2025, 15:28
|06.03.1962

Kolejna skarga. Primrose westchnęła ciężko patrząc na list, w którym klient się skarżył, że zakupiony przedmiot nie spełnił jego oczekiwań. Miała tego serdecznie dość. Pamiętała rozmowę jaką przeprowadziła z tym klientem, co mu przekazała, miał nawet instrukcje zapisane na kartce, ale i tak coś poszło nie po jego myśli. Od kiedy Xavier udał się na podróż poślubną część jego obowiązków przejęła młodsza siostra. Nie wszystkie ze względu na brak doświadczenia i wiedzy, którą nadal zdobywała, ale te, które ojciec oraz nestor rodu uznali, że mogą zrzucić na barki najmłodszej z rodzeństwa. Od tego momentu na jej biurku zaczęło się piętrzyć od dokumentacji, a skrzynek z artefaktami przybywało. Pewnego dnia uznała, że ma dość i jak wyszła rano, tak wróciła pod wieczór z rozczochranymi włosami, ale szczęśliwa z notatkami i rysunkami z kolejnego miejsca, które odwiedziła w poszukiwaniu starych okręgów runicznych. Następnego dnia zmierzyła się z piętrzącymi dokumentami.
Odłożyła na bok list ze skargą, a wzrok padł na pierścionek zaręczynowy, na moment na jej twarzy pojawiły się rozmarzony uśmiech, zaraz jednak potrząsnęła głową, aby przywołać się do porządku. Nie czas było rozmyślać o Bradfordzie. O jego uśmiechu, czy tonie głosu kiedy opowiadał o swojej pracy. Otworzyła kolejny list, który okazał się o wiele bardziej przyjemnym - klient prosił o dokonanie ekspertyzy rodzinnej pamiątki, coś znacznie przyjemniejszego nad czym wolała się skupić. Z początku wydawało się, że to niczym nie wyróżniająca się mała, porcelanowa rzeźba przedstawiająca kąpiącą się nimfę, ale wiedziała, że nie można dać się zwieść. Nakładając skórzane rękawiczki ujęła w dłonie figurkę najpierw oglądając ogólnie w świetle dziennym. Zdawało się, że dostrzegła zapis runiczny na spływającej wodzie, żeby się upewnić sięgnęła po lupę, ale w tym momencie drzwi do gabinetu się otworzyły, a w progu stanął jej brat. Ogorzały od słońca, wypełniający sobą całe wejście i chyba bardziej rozluźniony. Uśmiechnęła się szeroko na jego widok. Odłożyła na bok figurkę oraz lupę. -Czy już zapomniałeś, że byłeś w podróży, czy jeszcze nie? - Zapytała zaczepnie wiedząc, że jak tylko postawił stopę w Burke Manor rzucił się w wir pracy by nadrobić te dwa tygodnie. Poklepała wymownie stertę dokumentów. -To czeka na ciebie. - Przyjmowała z ulgą fakt, że będzie mogła wrócić do swoich badań zostawiając za sobą całą papierologię jaka się z tym łączyła. Xavier o wiele lepiej radził się z problematycznymi klientami. Miała szczerą nadzieję, że był zadowolony z podróży poślubnej oraz znalazł kawałek szczęścia u boku jej przyjaciółki. Zależało jej na tym, aby byli zadowoleni ze swojego życia, a wiedziała też, że matka czeka na wnuki. To była kwestia czasu kiedy będzie spoglądać na brzuch Vivienne i wymownie zerkać na syna. Tytania miała jasne zasady i oczekiwania. -Zanim jednak wpadniesz w tę dziurę, zdradź choć trochę jak się bawiłeś w Egipcie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
08-06-2025, 20:02
Powrót do domu po dwóch tygodniach spędzonych na samych przyjemnościach był ciężki. Z jednej strony było mu trochę tęskno do domu, ale z drugiej nie pogardziłby jeszcze za kilkoma dniami, a nawet tygodniem w ciepłym kraju, tylko w towarzystwie żony. Co prawda nie byli cały czas sami, ale jednak całe dnie spędzali w swoim towarzystwie i w żadnym razie mu to nie przeszkadzało. Dało im to czas aby poznać się lepiej, rozumieć swoje przyzwyczajenia i zwyczaje. Okazało się, że mieli wiele wspólnych cech mimo dzielącej ich różnicy wieku. Ich zamiłowanie od odkrywania nieznanego, do zatapiania się w księgach i zwojach było dokładnie takie same. Za dnia eksplorowali ruiny, zagłębiali się w starych bibliotekach, a wieczorami korzystali z uroków Kairu, w którym mieli zapewniony nocleg. To były naprawdę miłe i przyjemne wakacje, na które nie pozwolił sobie przez ostatnie lata.
Kiedy jednak wrócili do Burke Manor, wiedział, że musi wrócić do pracy, a tej czekało na niego dużo. Jeden dzień poświęcił na powrót do rzeczywistości, ale potem już od razu po śniadaniu udawał się do Londynu, gdzie godzinami siedział w gabinecie na tyłach sklepu i zajmował się artefaktami. Był lekko zirytowany, że to wszystko zbierało mu się przez dwa tygodnie nieobecności, przecież nie był jedynym specjalistą od tych rzeczy. Naturalnie, lubił myśleć, że był jednym z najlepszych, ale jednak nie jedynym. Inni również powinni się tym zajmować podczas jego absencji. Jednym z powodów dla których było to irytujące było to, że od rana do wieczora przesiadywał nad pracą i miał wrażenie, że przez to zaniedbuje rodzinę.
Chciałby powiedzieć, że teraz, kierując się do gabinetu siostry chciał nadrobić stracony czas, ale niestety nie mógł. Chodziło o pracę i interesy. Dostał informacje, że dużo jego obowiązków spadło na Primrose i chociaż wiedział, że siostra jest ambitna i pracowita, a jej wiedza z każdym dniem się powiększała, ale jednak jeszcze nie była na tyle zaawansowana żeby zajmować się najcięższymi przypadkami.
Stając przed drzwiami jej gabinetu w pierwszym odruchu chciał zapukać, ale po chwili z tego zrezygnował i po prostu nacisnął klamkę. W dzieciństwie cała ich trójka miała tendencje do wpadania do swoich pokoi bez zapowiedzi mając z tego dziwną frajdę, czemu czasami nie przenieść tego na dorosłe życie. Widząc siostrę siedzącą przy biurku, z lupą w ręku, przyglądającą się tajemniczej figurce, mimowolnie uśmiechnął się pod nosem.
- Pielęgnuje w sobie te wspomnienia żeby szybko nie wyblakły. – powiedział z uśmiechem wchodząc do pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi – Ale tak, wir pracy zdążył mnie już porwać na amen. - pokręcił głową stając przed biurkiem i patrząc na dokumenty, które mu wskazała.
Ich ilość była co najmniej przytłaczająca, ale jeśli dobrze do tego przysiądzie powinien się uwinąć w kilka godzin. Jednocześnie oznaczało to, że znowu spędzi dużo czasu w sklepie. Wcześniej mu to w ogóle nie przeszkadzało, lubił swoją pracę i nigdy nie narzekał, teraz jednak czuł dziwną potrzebę spędzania więcej czasu w domu.
- Streść mi trochę. - puścił jej oczko klepiąc stos papierów, po czym przysunął sobie krzesło i rozsiadł się na nim nonszalancko, podwijając rękawy koszuli – Bawiłem się bardzo dobrze, a na pewno odpocząłem jak dawno nie. Nawet eksploracja ruin i rożnych innych miejsc pozwalała mi odpocząć, nawet jeśli dni były dość intensywne. Wieczory za to bardzo spokojne. - uśmiechnął się lekko patrząc na siostrę.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
08-06-2025, 21:53
Inaczej było bez obecności brata pod ręką. Zawsze był, zawsze miała możliwość zwrócenia się do niego po poradę, rozwiania wątpliwości, a tym razem była zdana na samą siebie. Nie mogła od tak wejść do jego gabinetu z całą listą pytań. Musiała radzić sobie sama. Po pierwszych dwóch dniach było łatwiej, a z czasem nabrała pewności siebie i nie bała się podejmować samodzielnie decyzji, choć parę spraw wymagało jego opinii. Zakończy je, ale potrzebowała porady. Innych tematów podejmowała się bez wahania i zabierała się do pracy z ogromnym zapałem. Parę razy się zdarzyło, że tak bardzo się na niej skupiła, że zapominała o posiłku i nie schodziła na kolacje. Wtedy matka zawitała u niej w gabinecie zaniepokojona nieobecnością córki, z jednoczesną dumą, że ta się tak angażuje w rodzinny biznes. Nie mniej, ucieszyła się kiedy Xavier wrócił z podróży. Odetchnęła z ulgą wiedząc, że pewne sprawy zostaną zamknięte pod jego czujnym i bacznym okiem. Co do tego nie miała żadnych wątpliwości.
Miała do niego wiele pytań, takich które chciała zadać od razu i takich, które wymagały ciszy i spokoju. Wiedziała też, że nie ma już brata tylko dla siebie. Przyzwyczaiła się, że zawsze był dostępny. Nie chciała oczywiście, aby był sam i cieszyła się, że ożenił się ponownie. Jednak miała świadomość, że pewne sprawy ulegną zmianie i nic już nie będzie takie samo. Pierścionek na dłoni uświadomił jej, że ona sama nie będzie wiecznie mieszkać w Burke Manor. -Tak myślę, że pielęgnujesz. -Odpowiedziała przyglądając mu się uważnie. Pomimo tego, że wrócił w tryb pracy, tak dobrze jej znany, to miał mniejsze napięcie w barkach, a lwia zmarszczka zdaje się, że została wygładzona. Ciekawe czy był to efekt wyłącznie urlopu czy również obecności młodej żony. Pozwoliła jednak zachować ten komentarz dla siebie. -Cieszę się, że miałeś czas na wypoczynek. Powinieneś częściej wyjeżdżać. - Dodała jeszcze, a potem spojrzała na stertę dokumentów kiedy poprosił o streszczenie. Uniosła brwi jakby pytała czy jest pewien o co prosi. Nie miała zamiaru czekać na jego odpowiedź. -Klienci dokazują. - Westchnęła zrezygnowana -Kupili artefakty. Oczywiście, każdy z nich dokładnie wiedział, co kupuje. W końcu dostali pełną instrukcję – taką, którą nie tylko przeczytali, ale i podpisali. Ale nie, jak zwykle, po kilku dniach zaczęły się skargi. - Sięgnęła po jeden z listów. -„Po użyciu tego pierścienia zaczęły mi się pojawiać dziwne, czarne plamy na skórze i teraz nie mogę ich zmyć!” - Przeczytała kąśliwym tonem. -Instrukcja, tak jak zawsze, wyraźnie ostrzegała, że może wywołać efekty uboczne w postaci „nieoczekiwanych zmian w strukturze skóry”. Ale nie, kto by się przejmował takim drobiazgiem? Ważne, że pierścień wyglądał jak coś, co mógłby nosić czarodziej z najciemniejszych zakątków magicznego świata. I, oczywiście, jeśli coś wygląda na magię w najczystszej formie, to musi działać bez zarzutów, prawda? A teraz klient zaskoczony, że czarnomagiczny artefakt nie był tylko biżuterią, która zmieniła styl, ale rzeczywiście miał wpływ na jego ciało. - Odłożyła kartkę na bok i opierając się o blat biurka wywróciła oczami. -A teraz, gdy klienci wracają, po tym, jak – nie wiadomo czemu – doświadczyli „zaskakujących” efektów ubocznych, zaczynają składać skargi, twierdząc, że artefakty były niezgodne z ich oczekiwaniami. Tak, bo przecież każdy sklep z tajemniczymi artefaktami powinien oferować pełną gwarancję na „brak nieprzewidzianych skutków ubocznych”, prawda? -Mówiła zirytowana całą sytuacją. -Jak ty dajesz sobie z nimi radę? - Spojrzała błagalnie na starszego brata. -Ale, to nie wszystko. Oczywiście, najbardziej „efektowna” była sytuacja z jednym z naszych dostawców. Ten geniusz postanowił przenieść paczki z artefaktami na zaplecze, rzucając je na prawo i lewo. Tak, dobrze słyszałeś – rzucając je. Co mogło pójść nie tak? Przecież to tylko bardzo delikatne, rzadkie artefakty, które są bardzo wrażliwe na uszkodzenia. A co, jeśli rozpadną się na kawałki, znikną w powietrzu albo – jeszcze lepiej – uwolni się zabezpieczenie. Na całe szczęście nic takiego nie miało miejsca. Jednak efektem tej „cudownej” akcji były zniszczone artefakty, które straciły nie tylko na wartości, ale i na swojej funkcjonalności. - Załamała ręce. -Chińska porcelana, Xavier. Myślałam, że rozerwę go na strzępy i potraktuję zaklęciem. Mam dalej streszczać?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#5
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
08-08-2025, 15:09
Domyślał się, że jego nieobecność będzie dla siostry wyzwaniem, w zasadzie miał taką dzieję. Należało ją rzucić na głęboką wodę i zobaczyć czy trzyma się na powierzchni. Zdążył już zasięgnąć języka w sklepie i zrobił małe rozeznanie w jej temacie. Oponie były, że radziła sobie naprawdę nieźle, naturalnie kilka wybojów po drodze się zdarzyło, ale to było jak najbardziej normalne. Nigdy nic łatwo nie przychodziło w życiu i trzeba było o to walczyć. Chociaż zawsze wspierał ją w jej pogoni za wiedzą, podsuwał jej przydatne książki i zawsze był gotów wspomóc radą, to teraz go nie było. Ba, zakazał do siebie pisać przez dwa tygodnie swojej nieobecności. Jak odpoczynek to odpoczynek.
Teraz jednak, kiedy wrócił musiał się zmierzyć z ilością nie tylko pracy, ale też pytań. Domyślał się, że wszelkie pytania związane z Egiptem Prim zada jego żonie, dla niego zostawiając te związane z interesami.
- Sądząc po ilości pracy, która mnie zastała po powrocie, nie sądzę abym w najbliższym czasie gdzieś wyjeżdżał. - pokręcił głową przewracając oczyma – Nie jestem jedynym specjalistą od artefaktów w tym sklepie, a widząc stos dokumentów na moim biurku i ten na twoim biurku, odnoszę wrażenie, że tylko ja mam zdolności wymagane do przebadania tych artefaktów. Nie chwaląc się oczywiście… - uśmiechnął się do siostry niewinnie.
Rozsiadł się wygodnie na krześle i zaczął uważnie słuchać sprawozdania. Rozbawiło go lekko jej zirytowanie narzekającymi klientami. Kiedy on z upływem lat jednak wolał siedzieć w gabinecie i badać artefakty czy użerać się z kontrahentami, tak ona była stworzona do łażenia po ruinach i szukania rzeczonych artefaktów. On sam kiedyś wyjechał w ich poszukiwaniu, przywiózł ich całkiem sporo i pewnie gdyby nadarzyła się okazji znów by wyjechał, ale na tą chwilę odpowiadało mu to co miał. Prim mimo swoich szczerych chęci nie miała jeszcze doświadczenia z klientami i nie potrafiła oddzielać uczuć od pracy, dlatego tak ją to irytowało.
- Wszystko jest kwestią doświadczenia droga siostro. - powiedział spokojnie kiwając głową – Musisz się nauczyć, że ludzie zawsze będą narzekać, że zawsze będą szukać jakiegoś kruczka żeby nie musieć zapłacić. Sztuką jest się nie denerwować. Znamy nasze umowy, każdy jej zapis został dokładnie przemyślany. Nieznajomość prawa boli i nie zwalnia z jego stosowania. - wzruszył ramionami – Jeśli klient nie przeczytał umowy, nie zapoznał się dodatkowymi informacjami na temat kupowanego artefaktu...no cóż, to nie nasz problem. Nie ma prawa narzekać ani prosić o jakiekolwiek zwroty. Odpiszesz im kulturalnie, że wszelkie informacje na temat produktu znajdowały się w umowie oraz instrukcji posługiwania się magicznym przedmiotem, o której przeczytanie byli proszeni przed pierwszym użyciem artefaktu. A jeżeli dalej będą się rzucać, przyjdziesz z tym do mnie i ja to załatwię osobiście. - uśmiechnął się pod nosem i nie do końca dało się rozszyfrować jaki dokładnie był to uśmiech.
Po chwili jednak uniósł brew szczerze zaskoczony zachowaniem jednego z dostawców. Nie przypominał sobie aby w jego obecności takie sytuacje miały miejsce, co jedynie sprawiło, że zacisnął dłonie w pięści, ale szybko je rozluźnił. Jeśli dostawcy myśleli, że mogą się tak zachowywać w obecności jego siostry, bo tak nie stanowi dla nich zagrożenia...oj to się naprawdę grubo mylili.
- Następnym razem pozbaw go ucha albo palca. Nauczy się, że rzucanie naszym towarem jest nie tylko niedopuszczalne i grozi za to kara, nie tylko pieniężna. - spojrzał uważnie na siostrę – Nie ważne jak to brzmi, musisz pokazać im wszystkim, że muszą się z tobą liczyć, bo nie jesteś pierwszą lepszą panną, jesteś Primrose Burke i nie można z tobą zadzierać. - skinął głową nie spuszczając z niej wzroku, chcąc wiedzieć czy zrozumiała jego słowa.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#6
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
08-08-2025, 21:54
Ambicji jej nie brakowało, chciała uczestniczyć w rodzinnym biznesie. Jedynie nie wszystkie jego aspekty były tymi, które lubiła. Zdawała sobie sprawę, że ich nie uniknie, a każdy będzie jej dokładnie patrzył na ręce. Będzie oceniana, porównywana ze starszym rodzeństwem i każde potknięcie zostanie odnotowane. Nie brakowało jej pewności siebie i rezolutności, ale też nie posiadła jeszcze tych zdolności, którymi ewidentnie żonglowali jej bracia. I to bardzo umiejętnie. Wciąż się uczyła, wciąż poznawała kolejne aspekty prowadzenia sklepu z artefaktami, a przecież to nie był tylko sklep z artefaktami. Informacja, wiedza - to była bardzo cenna waluta. Jej jeszcze tak dobrze nie poznała. Spojrzała na stos dokumentów. -Częścią się zajmę, to nie tak, że wszystko zostanie zrzucone na twoją głowę. - Obruszyła się od razu, dotknięta do żywego. Nie miała zamiaru, ani w zwyczaju zrzucać na innych swoje zadania. Obowiązkowa zawsze była, a to szło z jej pracowitością w parze. Oprócz tego dochodziły jednak inne obowiązki jakie oczekiwano, że panna z dobrego domu będzie wykonywać. Matka szkoliła córkę na dobrą panią domu, ćwiczyła z nią niezbędne zaklęcia, pokazywała jak należy prowadzić gospodarstwo, urządzać podwieczorki, na których zdobywało się równie cenne informacje jak te, które kolekcjonował Xavier.
Miała ochotę klientom wcisnąć do gardła ich własne listy i skargi, ale musiała emocje trzymać na wodzy. Ukojenie dawała jej jazda konna, gra na skrzypcach lub dobra lektura. Jednak kiedy część obowiązków brata spadła też na nią czas się wyjątkowo szybko kurczył i nie na wszystko była przestrzeń. Nagle musiała o wiele rozważniej tworzyć plan dnia, aby się ze wszystkim wyrobić a jednocześnie czerpać przyjemność z całego dnia. Westchnęła cicho i postukała w stos papierów palcem wskazującym.-Tak zrobię. - Kiwnęła głową. -Dwa razy się zastanowią czy pisać kolejną skargę. - Ściągnęła nieznacznie brwi w zamyśleniu kiedy Xavier instruował ją dalej. Tamtego dnia niewiele brakowało, a posłałaby jakieś zaklęcie w stronę dostawcy. Był przy niej aż nazbyt swobodny, a gdy zwróciła mu uwagę, aby był ostrożniejszy zbył jej obawy śmiechem. Nie miała w sobie takiej powagi jak Xavier, ani nie wzbudzała takiego szacunku jak starszy brat. Nazwisko Burke wzbudzało pewien strach, sprawiało, że wiele drzwi stało otworem, a znajomości same się tworzyły. Jednak z racji swojego wieku jeszcze nie nabrała tego chłodu rodziny Burke. Istniała też możliwość, że odzywała się w niej bardziej krew ze strony matki - Blackowi byli trzonem czystokrwistych rodów, angażowali się w politykę byli wszędzie widziani. Możliwe, że to ich temperament odzywał się w niej w takich momentach.
Spojrzała uważnie na brata doskonale rozumiejąc co miał na myśli. Posiadała wiedzę i umiejętności do tego, aby postawić twardo pewne warunki. Należało po te metody sięgnąć. -Wiem. - Odpowiedziała kiwając nieznacznie głową. -Poza tym. Przyszły artefakty z Walii oraz przysłano parę do ekspertyzy. Dwa już opisałam, możesz zerknąć w dokumentację. Jednak jeden jest tak zabezpieczony, że wolałam go nie ruszać. - Wskazała na przedmioty leżące na biurku. A trzeci artefakt czekał już na Xaviera w sklepie. Część badań odbywała się tam, aby nie narażać domostwa. -Zanim zatopisz się całkowicie w pracy, powiedz chociaż trochę jak było w Egipcie. - Zagadnęła o podróż poślubną brata.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#7
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
08-11-2025, 15:10
Pokręcił głową z lekkim rozbawieniem widząc oburzenie na twarzy młodszej siostry. Może troszkę faktycznie przesadził wychodząc z założenia, że wszystko to co zostało zgromadzone na jej biurku trafi na powrót do niego. Mimo wszystko jednak nadal buzowała w nim irytacja kiedy zobaczył ten cały stos papierów i skrzynki pełne artefaktów czekające na niego w gabinecie na tyłach sklepu. W żadnym razie nie chciał wyżywać się na siostrze, a tym bardziej wytykać jej przez to jakichkolwiek niedociągnięć.
- Tak, wiem wiem, przepraszam. - uniósł obie dłonie w geście poddańczym – Proszę cię, żebyś te bardziej skomplikowane sprawy przekazała mi, a ja się nimi zajmę. Wiem doskonale, że masz też inne obowiązki na głowie, poza tymi, które zostały na siebie zrzucone kiedy wyjechałem. - odparł spokojnie, przysuwając krzesło do biurka i biorąc do ręki kilka dokumentów, żeby pomóc jej wybrać te, którymi może się jeszcze zająć, a nad którymi on już się na spokojnie pochyli.
Uśmiechnął się lekko pod nosem słysząc jej kolejne słowa. Zawsze szanował w Primrose jej zacięcie, jej chęć do działania i wykazania się. Niewiele panien w jej wieku było tak chętnych do pracy, zwłaszcza panien z dobrego domu, o błękitnej krwi krążącej w żyłach. Oni jednak byli wychowywani tak, że muszą zawsze zawalczyć o swoje, że nic w życiu nie przychodzi łatwo. Był wdzięczny za ten system wychowawczy, bo to właśnie dzięki niemu od najmłodszych lat wiedział, że życie nie jest usłane różami i to właśnie dlatego w tym momencie był kim był i stał gdzie stał. Nigdy w życiu by tego nie zmienił.
- Bardzo dobrze, pamiętaj, czasami trzeba wziąć po prostu głęboki wdech i na spokojnie wszystkim się zająć. Po to mamy umowy, po to tworzymy instrukcje, aby bronić się przed takimi sytuacjami. - posłał jej delikatny uśmiech znad dokumentu, który właśnie przeglądał – Sam uczyłem się tego długo, ale praktyka czyni mistrza. - odłożył dokument na prawy brzeg biurka mając zamiar się tym zająć.
Pokiwał głową z zadowoleniem słysząc, że przybyły artefaktu z Walii. Czekał na nie jeszcze przed ślubem, ale te nie zdążyły dotrzeć. Liczył, że pośród przedmiotów znajdzie się jakaś perełka, dawno nie trafił na coś naprawdę interesującego. Oczywiście, artefakty, które trafiały do ich sklepu nigdy nie były nudne, w końcu nie były towarem, który można by było sprzedać w byle jakim straganie na Pokątnej. Ale czasami chciał znaleźć coś nad czym musiałby poświecić dużo czasu aby odkryć, że to coś naprawdę wyjątkowego.
- Zajmę się tym, nie martw się. Czas wrócić do rzeczywistości. - odchylił się lekko na krześle wertując wzrokiem kolejny kawałek papieru – W Egipcie? Gorąco. - zaśmiał się cicho – Vivienne ci nie opowiadała jeszcze? - uniósł brew ku górze z lekkim rozbawieniem wymalowanym na twarzy.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#8
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
08-11-2025, 17:00
Przyglądała się przez chwilę bratu jakby zastanawiając się czy zgodzić się na jego warunek. Ostatecznie ciche westchnienie zwiastowało, że się poddała. -Niech tak będzie. - Odparła, po czym wstała, aby znaleźć się bliżej Xaviera. Usiadła na krańcu własnego biurka krzyżując nogi w kostkach. Nie dosięgała do ziemi stopami.-Mmm… - Mruknęła pod nosem na wspomnienie innych obowiązków. -Plotka, plotkę goni, wyselekcjonowanie tego, co może okazać się istotne nie jest takie proste. - Na każdej herbatce czy podwieczorku nie rozmawiała dla samego strzępienia językiem. Musiała się nauczyć jak zadawać pytania, jak odpowiednio słuchać rozmówcę by wyciągnąć z niego jak najwięcej szczegółów, tak aby myślał, że od początku chciał je wyjawić. Kto z kim miał romans, która żona ukrywała swoje nieszczęście za pomocą bardzo kosztownych zakupów lub wycieczek. Kto zostawał dłużej w Ministerstwie Magii z racji dużej ilości pracy. Każda informacja mogła okazać się na przyszłość przydatna, zwłaszcza w robieniu interesów. To była bardziej domena jej brata i ojca, ale wiedza w towarzystwie i na spotkaniach na salonach była równie ważna i miała swoją wagę społeczną.
Przewróciła oczami na wspomnienie umów i zabezpieczeń. I nie ze złości na brata a na klientów. -Właśnie tego nie rozumiem. Czytają, podpisują, a potem pretensje, jakby byli bezwolni i nie wiedzieli co kupują. - Nie mieściło się jej w głowie jak można przyjmować taką postawę, kiedy przychodziło się na Nokturn i kupowało artefakty w ich sklepie. Zerknęła jaki dokument postanowił wziąć na siebie, kiwnęła głową, że nie ma zamiaru się z tym kłócić. Nie badała jeszcze wszystkich artefaktów, brak doświadczenia sprawiał, że nie miała odpowiedniej wiedzy, ale tą systematycznie i uparcie zdobywała. Potrafiła już ocenić co jest warte ich uwagi, a co stanowi jedynie ładną obudowę, ale nie ma w sobie nic ciekawego i wartościowego. Takie rzeczy często do nich trafiały z prośbą o ekspertyzę, a ich rodzina znana z tego, że potrafi skutecznie ocenić dany artefakt brała takie zlecenia, tym samym budując swoją reputację znawców.
Przechyliła nieznacznie głowę ku ramieniu, jak to miała w zwyczaju czynić kiedy nad czymś się zastanawiała przy jednoczesnym zaciekawieniu i zaintrygowaniu poruszanym tematem. -Teraz twoja rzeczywistość trochę się zmieni. - Stwierdziła pogodnym tonem, a potem sarknęła cicho uderzając wierzchem dłoni ramię brata. -Przecież wiem, że gorąco. - Zmrużyła delikatnie oczy. -Oczywiście, że opowiadała. Ze szczegółami. Chciałabym jednak trochę usłyszeć od ciebie. - Mogła założyć, że przyjaciółka odnalazła się w roli pani Burke i była zadowolona z obecnej sytuacji oraz zaczynała się oswajać z całą rodziną. Ciekawa była teraz perspektywy brata i tego co on sam myślał. Sięgnęła po różdżkę, wykonała sprawny ruch i za chwilę w jej stronę lewitowała taca z karafką oraz dwiema szklaneczkami. Rozlała whisky do naczyń. Jedno podsunęła pod nos bratu. -A teraz, mów. - Poleciła mu stanowczym głosem, gotowa wyrwać mu dokumenty z ręki, byle skupił się na rozmowie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#9
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
08-11-2025, 19:22
Domyślał się, że pewnie wolałaby się tym wszystkim zająć sama, ale skoro tu był to mógł się zachować jak na starszego brata przystało i jej po prostu pomóc. Nie raz pomagał jej w przeszłości, czasami nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Teraz również chciał ją odciążyć, on był przyzwyczajony do natłoku pracy, to była dla niego codzienność. Ona nadal się uczyła i miała przed sobą jeszcze dużo czasu by zdobywać wiedzę, mógł jej to ułatwić, zabierając część tych dokumentów i artefaktów z jej głowy.
- Plotki są bardzo ważne. Pamiętaj, w każdej plotce jest nić prawdy, sztuką jest tą nić znaleźć, a potem podążać do niej do prawdy. - poruszał konspiracyjnie brwiami - Zaczynasz od plotek, a potem powoli przechodzić do poważnych informacji, które możesz sprzedać lub wykorzystać na własną korzyść. - uśmiechnął się pod nosem.
Xavier lubił wykorzystywać zdobyte informacje aby osiągnąć własne cele. Nie interesowało go czy kogoś po drodze skrzywdził, zaprzepaścił czyjąś życiową pracę, dążył do celu po trupach. Pod tym względem był kompletnym samolubem. Jednocześnie był bardzo skrytym człowiekiem i nie pozwalał na to aby ktokolwiek mógł cokolwiek wykorzystać przeciwko niemu czy jego bliskim.
- Są tacy co czytają każde słowo ze zrozumieniem i stosują się do instrukcji, a są tacy co tylko pobieżnie przelecą umowę wzrokiem i podpisują, bo na przykład chcą jak najszybciej opuścić Nokturn, tchórze, albo jak najszybciej chcą dostać artefakt w swoje ręce. A potem jest płacz i zgrzytanie zębów. Nie mamy na to wpływu i nie ma co tracić na to nerwów. - wzruszył ramionami, po czym uśmiechnął się do siostry łagodnie.
Należało po prostu zacisnąć zęby i zajmować się kolejnymi zleceniami. Czasami mogłoby się to wydawać nudne, ale jeśli ktoś lubił swoją pracę, tak jak on, nigdy nie uznałby tego wszystkiego za nudne. Artefakty co fascynowały od dzieciństwa, zawsze chciał się nimi zajmować, nie brał pod uwagę innej ścieżki kariery. Wiedział, że jego siostra podobnie, po prostu potrzebowała jeszcze trochę czasu by to wszystko opanować w takim stopniu, który będzie ją zadowalał.
- Zmieni się? Czy ja wiem, nie wydaje mi się aby miała się zmienić jakoś diametralnie. - pokręcił głową, a kiedy Prim trzasnęła go w ramię zaśmiał się cicho – Ze szczegółami? - uniósł brew ku górze, zastanawiając się jakie szczegóły żona zdradziła jego siostrze – Na przykład jakimi? - odbił pytanie, by po chwili przyjąć do ręki szklankę zawierającą ulubiony alkohol.
Odłożył dokumenty na biurko i spojrzał na siostrę.
- Było naprawdę przyjemnie. Za dnia zwiedzaliśmy różne ruiny, piramidy czy biblioteki, a wieczorami chodziliśmy na kolacje, bazary czy nawet na jakieś przyjęcia. Wiesz, że mam kilku znajomych w Egipcie, Vivienne zdobyła ich serca i byli na skinienie jej palca. Co w ogóle mnie nie dziwi. - zaśmiał się popijając whiskey – Wiedziałaś, że Vivienne boi się pająków? - uniósł brew ku górze – Jak pierwszy raz pisnęła i się za mną schowała myślałem, że coś nas atakuje. Okazało się, że zagrożeniem był niewielki pająk zwisający z sufitu. - uśmiechnął się na wspomnienie tamtej chwili – To były naprawdę miłe wakacje. Udało nam się poznać lepiej i wiesz co? Myślę, że to będzie dobre małżeństwo, że wszystkie moje wcześniejsze obawy były kompletnie bezpodstawne. - przez chwilę obracał szklankę w dłoni przyglądając się jej, po czym skierował spojrzenie na siostrę – A jak Bradford? Zachowuje się odpowiednio? Kwiaty ci odpowiadają?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#10
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
08-12-2025, 10:04
Na początku krzywiła się na samą myśl o plotkach oraz spędzaniu czasu na pogaduszkach kiedy czekały na nią artefakty lub punkty na mapie jakie należało sprawdzić i opisać. Praca naukowa sama się nie napisze, a materiałów jej przybywało. Jednak nie mogła zignorować jak ważnej nauki pozyskiwania i wyłuskiwania informacji. Dlatego też posłusznie towarzyszyła matce na wszelkich spotkaniach, uczestniczyła w zebraniach komitetów i udzielała się społecznie. Po dniu takich wyzwań zaszywała się w swoim pokoju szukając ciszy i spokoju, który zdawał się wybawieniem po tak intensywnych doznaniach. Rozumiała wagę tych spotkań i umiejętności jakich nabywała, nie tylko jako Burke, ale również przyszła żona i matka. To ostatnie ją napawało niepokojem. Nie widziała siebie w roli statecznej kobiety jak Tytania. Zdawało się jej, że matka już taka się urodziła. Czemu przeczyły opowieści ciotek i wujków, którzy przedstawiali panią Burke, wtedy jeszcze pannę Black jako osobę równie ciekawską co teraz jej latorośl. Trudno było w to uwierzyć, ale od tego momentu zaczęła spoglądać na matkę z trochę innej perspektywy. -Raz dałam się zapędzić w ślepą uliczkę. - Przyznała po chwili, wspominając moment, w którym poświęciła uwagę plotce nie dającej żadnej korzyści. -Ostatnio modne stało się dawanie w prezencie hipokampów albo innych dużych stworzeń. - Dorzuciła od siebie. -Może my chcemy testrale w ogrodzie, większość i tak ich nie zobaczy. - Prychnęła pod nosem, szczerze rozbawiona ostatnią modą.
Xavier był jej bliski, pomimo różnicy wieku jaka ich dzieliła. We wczesnych latach musiała być bardziej utrapieniem, ale z czasem kiedy stawała się starsza ich relacje stawały się coraz bliższe, zżyła się z nim i mogła w pełni we wszystkim zaufać. Istniały tematy, o które nie pytała szanując jego prywatność co nie znaczy, że nie była ciekawa i czasami bardzo ją świeżbiło, aby zapytać o pewne sprawy. Założyła ciemny kosmyk za ucho, a potem upiła łyk ze szklanki. Whisky nie było jej ulubionym trunkiem, zdecydowanie preferowała gin, ale nie odrzucało jej całkowicie. Zakręciła szkłem w dłoni. -Nie będę cię miała już wyłącznie dla siebie. - Odpowiedziała po chwili milczenia. -Ty tak samo. Zakładam, że będziesz chciał więcej czasu spędzać teraz z żoną. Matka zaś z czasem, zacznie pytać o wnuki, dziwię się, że jeszcze nie zaczęła poruszać tego tematu przy śniadaniu. - W pewnych sprawach matka potrafiła być bardziej bezpośrednia niż cała rodzina Burke w jednym.
Odbił piłeczkę w rozmowie, jak to zwykle miał w zwyczaju i tym samym sprawdzał jej reakcje. Nie dała się tak łatwo podejść, na jej ustach pojawił się leniwy, lekko zaczepny uśmiech. -Och, sama nie wiem. Mówiła coś o piramidach, grobowcach, kolacjach, spacerach, starych manuskryptach i… bardzo upalnych nocach. - Pociągnęła solidny łyk ze szklanki, aby trochę ukryć własne zakłopotania swoją bezczelnością, ale również rozbawienie całą sytuacją. Należało zachować powagę. -Ach słynne pająki. - Podchwyciła gładko temat. -Tak, wiem, że się ich boi. I potrafi wywołać niezły raban jak jakiegoś zobaczy, ale jak nie wie, że jest obok niej to nawet nie zwraca na niego uwagi, zwłaszcza jak zatopi się w swojej pracy. - Zaśmiała się cicho. - Sądzisz, że Zefir potrafi polować na pająki czy się tylko na nie patrzy i uważa, że to strata czasu polowanie na nie? - Nie widziała, aby ten futrzak robił coś innego niż się wylegiwał i domagał głaskania jak tylko zobaczył jakiegoś człowieka na swojej drodze.
Na twarzy panny Burke pojawił się ciepły uśmiech kiedy słuchała słów brata odnośnie małżeństwa i jego poprzednich obaw, jakich była świadoma. Wydusiła z niego tego wieczora myśli, a to pozwoliło porozmawiać z jedną i drugą stroną, przedstawić, że obydwoje bali się tak samo, choć każde podwaliny rzeczonego strachu miało umiejscowione w innej strefie. -Cieszy mnie to. I to bardzo. - Uniosła szklaneczkę z trunkiem w stronę Xaviera w małym geście toastu, a potem upiła łyk, którym prawie się udławiła słysząc kolejne pytanie. -Żeby tylko kwiaty, to jeden z elementów. - Zaczęła lekko machać nogami w powietrzu. -Galerie, teatr, koncert, spacery. - Spędzali ze sobą wiele czasu dzięki temu poznając się lepiej, bo chociaż zaręczyny już trwały jakiś czas, to po prawdzie działali obydwoje pod wpływem wielkich emocji i pierwszych wyznań, tak bardzo niespodziewanych. I teraz zaczęli się jeszcze lepiej poznawać. -Ostatnio zabronił mi wchodzić w jedną strefę, bo jest czas lęgowy i jak to ujął: “Zapomnij, nie wejdziesz tam.” - Imitowała sposób wysławiania się Bradforda wywracając przy tym oczami, ale zaraz się wypogodziła. -Muszę poczekać, aż teren będzie bezpieczny. - Choć zdawało się, że ją to irytuje, tak nie złościła się, a jedynie wzdychała, że cały plan badań należało zmieniać. Musieli dostosować się do natury, a Bulstrode uczył ją jej praw i zasad, będąc przy tym bardzo cierpliwym nauczycielem.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): 1 2 Dalej


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:07 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.