07-10-2025, 18:39

Sklep muzyczny "Gabinet Dźwięków"
Na jednej z bocznych uliczek w dzielnicy Notting Hill, między kinem artystycznym a kawiarenką z francuskimi bułeczkami, kryje się „Gabinet Dźwięków”, niewielki i niepozorny sklep muzyczny, niemożliwy do przeoczenia. Charakterystyczna wąska witryna mimo stłoczenia między fasadami przyciąga klienta swą nowoczesnością i ekstrawagancją. Nazwa sklepu jest wymalowana białą farbą, zaznaczona grubą i krzykliwą czcionką. W środku za szybą stoją gramofony, półki uginają się pod płytami winylowymi o znajomej sygnaturze: The Beatles, Coltrane, Edith Piaf, a także wiele innych, mniej znanych tytułów. Drzwi otwierają się z cichym brzdękiem dzwonka. Wnętrze jest wąskie, lecz głębokie, z drewnianą podłogą, skrzypiącą jak stara scena. Zapach to mieszanina lakieru do drewna, papieru, kurzu i lekkiego kadziła. W jednym z kątów widnieje szafka z kasetami magnetofonowymi - nowością, która powoli zaczyna zdobywać rynek. W innym rogu znajdują się słuchawki zawieszone na haczykach, przy których można przysiąść i posłuchać wybranego nagrania. Czasem gra tu muzyka z ukrytego głośnika. Za ladą stoi pan Halberd, dawny muzyk o ogromnej wiedzy i doświadczeniu. Czasem doradza coś bez pytania, jakby poznał klienta od razu, na wylot. Na zapleczu znajduje się niewielki pokój z kolekcją rzadkich nagrań, do którego wpuszcza tylko wybranych. Tam, podobno, można posłuchać rzeczy, których nikt już nie nagrywa. Lub nagrań, które powinny być zapomniane. 

