• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Walia > Cardiff > Tawerna "Pod Mewą i Księżycem" > Stolik do gry w kości i pokera
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
06-22-2025, 13:18

Stolik do gry w kości i pokera
Zwykły stolik z wyżłobieniami, przeważnie zajęty. Kości, zamiennie karty, leżą niedbale, jakby gra toczyła się tu bez przerwy. Siadają tu tylko ci, co nie pytają o zasady. Czasem gra się o drobniaki, czasem o domniemaną bieliznę którejś arystokratki, czasem o wartościowe tajemnice. Światło nad towarzystwem nigdy nie jest wyraźne, jakby celowo pozbawiało grających ich własnej tożsamości. Kości same się toczą, nawet jeśli nikt ich nie rzuca; stolik rozpoznaje pokerowe decyzje, zanim te zdążą w ogóle paść. Ściana za plecami jest odwiecznie brudna, pokryta zaschniętym piwem i świadectwami niedawnej bójki – w obliczu wygranych i przegranych zawsze bowiem toczy się jakaś, która ostatecznie rozstrzyga o zwycięzcy.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Conrad Bones
Zwolennicy Dumbledore’a
it's hard to enjoy practical jokes when your whole life feels like one
Wiek
36
Zawód
auror
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
24
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
9
10
10
Brak karty postaci
08-19-2025, 22:33
A kick in the teeth is good for some. A kiss with a fist is better than none.
16 III 1962

Już po przekroczeniu progu wiedział, że nie obejdzie się bez kłopotów. Wystarczył mu jeden rzut oka wzdłuż ścian o trudnym do zdefiniowania kolorze (ciemne, gdzieniegdzie poplamione różnymi płynami), aby doznać błyskawicznego olśnienia. Miał zbyt zadbaną buźkę jak na ten lokal, ale tak naprawdę to jego towarzysz miał zbyt elegancki płaszcz, spod którego wystawały nogawki garniturowych spodni. Starszy wiekiem i stażem kolega auror zdążył kilkukrotnie przed wejściem wspomnieć, że udają się tylko na małe rozpytanie. Szczypta elegancji w londyńskich barach byłaby niewątpliwie atutem, lecz w portowych kątach pasowała jak pięść do nosa. Być może nawet ktoś zbyt energiczny zechce podnieść swe pięści, aż tak dobrze kultury picia wilków morskich nie znał, miał za to w głowie pewne wyobrażenia. Dobrze, że zdecydowali się pojawić w tawernie osobno, Bones taktycznie zawitał kwadrans później, mając nadzieję, że w międzyczasie uwaga skupi się na posiadaczu eleganckiego płaszcza. Z drugiej strony kogoś innego może razić w oczy skórzana kurtka w połączeniu z jeansowymi spodniami.
Do samiutkiego Londynu dotarła mało precyzyjna plotka o przerzucie czarnomagicznych artefaktów morskim szlakiem za pośrednictwem jednego ze statków Traversów, na podstawie której wytypowano trzy potencjalne porty jako miejsca dokonania transakcji. Jedni kręcili nosami na marnowanie sił i środków, bo podejrzewali podsuwanie fałszywych tropów przez konkurencję, inni zaś marudzili na bezkarność wpływowego rodu. Pomimo powracających co chwila podejrzeń o nielegalne działania wielu sprawom już na wstępie ukręcano łeb. Jednak światem rządzi pieniądz, bo dzięki stałemu finansowaniu roszad konserwatywnej części sceny politycznej wszystkim służbom zamykano usta i wiązano ręce. Biuro Aurorów nie dostało zgody na przeszukanie statków w oparciu o właściwie nieistniejący materiał dowodowy, więc należało poszukać tropów w innych miejscach. Za kilka dni do portu w Cardiff miał przypłynąć jeden ze statków, być może już szykowano się na tę okoliczność w sposób szczególny.
Gdy towarzysz ruszył w stronę barowej lady, Conrad wszedł między stoliki i zbieraninę krzeseł z intencją przyczajenia się w kącie i nasłuchiwania. Szybko spotkał parę czujnych spojrzeń marynarskiej braci, ale też dotarł do jego uszu już lekko rozpite śmiechy. Może uda się pociągnąć kogoś za rozluźniony procentami język. Jakoś tak instynktownie wiedział, że powinien skupić się na klienteli, kiedy starszy auror będzie próbował podpytać personel. Bones usiadł pod ścianą, skrzyżował ręce na piersi i odrobinę się rozluźnił, gdy w jego pobliżu znalazła się taca, z której ścignął jeden z kuflów wypełnionych piwem (a przynajmniej miał nadzieję, że brązowo-złotawa ciecz okaże się piwem właśnie). Ważniejszy był jednak fakt, że tacę dzierżyła kelnerka. Jego spojrzenie zawisło na smukłej szatynce, był całkowicie pewien, że sama zdążyła już mu się uważnie przyjrzeć.
– Przepraszam, mam jedno pytanie – zagaił szybko, korzystając z okazji, że jeszcze się nie obróciła ku innym spragnionym. – Czy może pytał ktoś o przystojniaka w skórzanej kurtce? – W ramach doprecyzowania wskazał palcem na siebie samego, automatycznie uśmiechając się z manierą cwaniaczka, takiego niskich lotów Don Juana. – Ktoś mnie tu specjalnie ściągnął, ale może się rozminęliśmy.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Philippa Moss
Akolici
Musimy mieć wytrwałość i ponad wszystko wiarę w siebie. Musimy być pewne, że mamy do czegoś talent.
Wiek
25
Zawód
barmanka, matka niuchaczy
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
25
0
OPCM
Transmutacja
16
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
11
11
Brak karty postaci
08-30-2025, 16:44
Bywały takie tygodnie, kiedy kasetka pod blatem nie uginała się od ciężarów skotłowanych monet. Rzadkie momenty, lecz wystarczająco upiorne, by zachwiać odwieczną równowagą walijskiej tawerny. Czasem wystarczyło, by zbiegły się ze sobą terminy wypływu dwóch załóg, czasem ulice doków wypełniały fale tak ciężkiej pracy i mało kto skręcał w stronę pordzewiałego szyldu z mewą i księżycem. Wtedy Philippa dopatrywała się w spojrzeniu szefowej sugestii, która dość prędko wybrzmiewała głośno, w ostrzeżeniu i obowiązku: należało przypilnować, aby interes natychmiastowo odżył – każda godzina niosła zyski i straty. Barmanki dobrze wiedziały, że pieniądz w kasie oznaczał znaczną korzyść dla nich, a pijany pirat przestawał liczyć już przy trzeciej kolejce. Trunki należało dobierać i szykować tak, by towarzystwu chciało się więcej, a miłe spojrzenia dziewczyn stwarzały poczucie wielce pożądanej opieki. Przychodzili tu dla upojenia, męskich interesów ponad rozrzuconymi kartami i obietnicy kobiecych ramion. Przychodzili, by zapomnieć o morskim świecie i trudach pozostawionych na łodziach czy w fabrykach. One zaś bardzo chętnie wychodziły im naprzeciw. Tutaj społeczność przypominała rodzinę, znaną, zaufaną świtę – tylko czasem ktoś dał komuś po pysku, bo poker nie poszedł po jego myśli, bo wyimaginowane obrazy podrażniły uszy i usłyszał nieprzychylną opinię. Wszystko po to, by następnego dnia znów ramię w ramie podbijać morskie odmęty, by znów tańcować i cieszyć się wspólną pieśnią. Ktokolwiek prawdziwie zanurzył się w tej rzeczywistości, dobrze to pojmował – ktoś z zewnątrz mógł się tylko dziwić i błądzić w poszukiwaniu pojęcia. Ale Philippa wiedziała.
Wiedziała też, kto był tym oswojonym, a kto wyjątkowo podejrzanie osadzał się między zgrzytającymi stołkami w namolnym poszukiwaniu czegoś lub kogoś – na pewno nie przypadkiem. Obcych oczy wychwytywały natychmiast. A jeśli chcieli tu być, musieli płacić i pić, wcale nie licząc, że przybytek otworzy przed nimi bramy swoich sekretów. Dobrze wyczuła nadejście nieznajomego i wcale nie chodziło o nader niedopasowany ubiór. W tych stronach przewijały się zazwyczaj te same łby i te same historie – wykrzykiwane w emocjach co czwartek ponad kielichem ulubionego rumu. Dziewczyny z obsługi bywały wyczulone, były ładnymi i niegroźnymi strażniczkami – gotowymi powołać do ataku całą bandę portowych braci. Rutyna tego miejsca nie mogła być przerwana. Nic jednak nie następowało tak prędko. Najpierw należało delikwenta potraktować solidną porcją alkoholu w imię zasady: pijesz i płacisz albo wychodzisz.
Pod nos podłożyła mu więc kufel, coby nie myślał, że został pominięty przez oczy tutejszych piastunek. Nigdy. Tylko z pozoru hałaśliwe rozmowy klienteli czyniły ten obrazek zupełnie niedostrzegalnym na mapie szerokiej sali. One musiały mieć kontrolę.
Gdy ją zagaił, uśmiechnęła się szeroko w myśli, już wiedząc, że ryba połknęła haczyk. Odstawiła tacę na stoliku i pochyliła się lekko ku niemu, dłonie opierając na lepkim drewnie. – Och, nie musisz wskazywać, widzę cię – oznajmiła, łapiąc w dwa palce skórzany brzeg tej wywołanej kurteczki. Ostrożnie pogładziła materiał. – Nikt nie pytał. Z kim się umówiłeś? Może znam, może coś podpowiem… - zaczęła powoli i popatrzyła mu głęboko w oczy. Jednocześnie pchnęła w jego stronę pozostawiony w szkle trunek. Nie myśl, że pozwolę ci wyjść stąd trzeźwym. – Masz suche usta, skarbie. To się nie godzi – przyznała trochę w trosce, trochę w barmańskim upomnieniu.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Conrad Bones
Zwolennicy Dumbledore’a
it's hard to enjoy practical jokes when your whole life feels like one
Wiek
36
Zawód
auror
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
24
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
9
10
10
Brak karty postaci
08-30-2025, 21:23
Przeczucie go nie myliło, już od progu wpadł w pułapkę uważnej obserwacji. Jeśli czujność klienteli mógł uśpić alkohol, muzyka, śpiew i piękno płci przeciwnej, tak obsługa musiała zachować trzeźwy osąd, choćby po to, aby nad pijaną zgrają panować. Szybko zrozumiał w jakiej pozycji się znajduje, nie pasował do portowej układanki, dlatego musiał dać się jakoś zdefiniować, a to nie było możliwe bez zainicjowania jakiekolwiek interakcji. Kłamstwa łatwo przeszły mu przez gardło, stanowiły dobry fundament do dalszych niedopowiedzeń i na razie miał dobry pretekst do pozostania na zajętym już przez siebie miejscu. Rzecz jasna czarownica nie zamierzała odpuszczać, zapewne miała jasno wytyczone zadania do realizacji jako jedna z piastunek tejże tawerny. Nonszalancko pochylona w jego stronę wyglądała kusząco, świadomie wykorzystywała ten atut, aby rozproszyć jego uwagę swym powabem i mocniej pociągnąć za język. Na ilu już mężczyzn zadziałała ta sztuczka? Zapewne na wielu, w przeciwnym razie jej gesty nie miałby w sobie tyle lekkości, za którą krył się ogrom pewności siebie oraz nabyte już doświadczenie. W dobrze znanym mieście, pod jeszcze lepiej znanym dachem, miała prawo dyktować warunki każdemu kto wchodził w te progi, zwłaszcza lekkomyślnie po raz pierwszy. Podobne reguły gry napotykało się wszędzie, wytyczne gospodarza to świętość.
– Tak właśnie myślałem. Masz bardzo bystre spojrzenie – odparł spokojnie, przy okazji serwując niezbyt wyszukany komplement bez mrugnięcia okiem, wszak on też mógł dołączyć do tej gry, choć nijak nie mógł się równać z jej urokiem osobistym. Na muśnięcie kurtki odpowiedział ledwie uniesieniem jednej z brwi, ręce trzymając przy sobie, jak przystało na dżentelmena. – Nauczyłem się nie wyjawiać imion swoich randek. Nigdy nie wiadomo czy gdzieś obok nie siedzi zazdrosny małżonek. Wolę mieć twarz w nienaruszonym stanie.
Za jej sugestią nabrał piwa w usta, w swoim mniemaniu całkiem zręcznie unikając dalszego rozwoju dyskusji na temat powodu jego przybycia w te skromne progi. Choć może ciężko będzie komukolwiek z przysłuchujących się tej wymianie zdań, również jej, uwierzyć w fakt, że właśnie te tawernę ktoś obrał za miejsce schadzki. Przełknął szybko kilka łyków, aby nie zastanawiać się nad smakiem cieczy dłużej niż to konieczne, bo może i nie spodziewał się rarytasów, ale lepiej się miło zaskoczyć niż srogo rozczarować. Na całe szczęście piwo było na tyle wystarczająco w swym składzie piwem, aby na jego twarz nie wypłynął grymas niezadowolenia. – Ponoć jej narzeczony pływa na jednym ze statków Traversów – rzucił po chwili niby niezobowiązująco, ciekaw, czy w zamian za tak nikły skrawek informacji otrzyma coś w zamian. Ze stolików nieopodal do jego uszu dotarło jedno gardłowe mruknięcie, miał zatem pewność, że pośród klienteli znajdują się słuchacze.
– Ile grozi mi karnych kufli za fakt, że nie podszedłem od razu do baru?
Pieniądz musi trafić do właściciela, aby wpływ do barowej kasy mógł ostatecznie zostać rozdzielony na załogę. Zatrudnienie pięknych pań to klucz do sukcesu, swymi uroczymi uśmiechami muszą zachęcać do wyciągnięcia z kieszeni nie tylko pojedynczych knutów, co nawet sykli.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#5
Philippa Moss
Akolici
Musimy mieć wytrwałość i ponad wszystko wiarę w siebie. Musimy być pewne, że mamy do czegoś talent.
Wiek
25
Zawód
barmanka, matka niuchaczy
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
25
0
OPCM
Transmutacja
16
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
11
11
Brak karty postaci
09-06-2025, 12:38
Leciwy nieco komplement zdawał się mocno pasować do tego tajemniczego jegomościa. Nie powiedział jej, że była śliczna, że ponętna, że kręciła go jej jakże nieprzyzwoita spódniczka – opowie za to o mądrości oczu. Rzadko kiedy słyszała coś takiego, przywykła prędzej do tej drugiej partii mięciutkich tekstów. Tylko że to wciąż zbyt mało, aby zamydlić jej oczy. Wkraczał tutaj jak to piąte koło u wozu i od razu alarm rozjaśnił się w jej myślach. Nie jednak aż tak krzykliwie, bowiem przed nim bywało tu już wielu podobnych cwaniaczków. Z początku zatem jawił się jako jeden z wielu, ot, zwyczajowy spryciula, za uszami którego skryła się cała partia soczystych tajemnic albo zupełnie miałkiej desperacji. Kim jesteś, nieznajomy? Dobrze, że chociaż przystojny, to mogła pozwolić sobie na pewną przyjemność podczas nieskrępowanych oględzin.
- Marny to pomysł. Przychodzić tu na schadzkę z czyjąś żoną, kiepsko to sobie wymyśliłeś. Właśnie za coś takiego łatwo zaliczyć pięść na nosie, wiesz? – skwitowała z porcja jawnej dezaprobaty. Kolejny to był zidiociały przybłęda, co sobie panienkę przeprowadzał w samo centrum plotkarskiego świata walijskiej stolicy. Potem znów pochyliła się bardziej ku niemu i w podszepcie podzieliła się pewną złotą myślą: – Tutaj ściany moją uszy, tutaj kufle mają oczy, skarbie. I jestem też ja. Nie ukryjesz się przede mną, choćbyś bardzo chciał – wymówiła soczyście, palcami subtelnie pomykając po granicy materiału na własnym dekolcie. Nie uchroni się topieniem jej imienia w ciszy. To zgraja bystrych marynarskich oczu, to basen, w którym pływali od lat wszyscy razem i mało która twarz nie miała imienia. Był głupcem, wybierając właśnie to miejsce. Albo wynalazł dobitnie nędzną historyjkę dla wytłumaczenie swojej obecności w tej tawernie. Jeszcze nie miała pewności, z czym się mierzyła. Jeszcze pozwoliła sobie nader wnikliwie przesuwać okiem po męskiej posturze. Gdzieś musiał być ten cenny ślad.
Potem podrzucił przynętę, licząc na to, że syrena połknie haczyk. Promienny uśmiech rozjaśnił znacząco jej buzię. Pudło, kochanie. – Jak połowa tutejszych marynarzy – podsumowała, pozwalając sobie na uniesienie lewej brwi. – I jak większość osób, które siedzą w tej sali. – Postanowiła nieco brutalnie sprowadzić go na ziemię. Już wiedziała, że przytargał jakąś naiwną historię i raczej nie po to, by to jej zaimponować. Nie pchałby się tu na żadną schadzkę, kiedy wokoło stołki wygrzewały tyłki kumpli potencjalnego narzeczonego. Przecież raz dwa by mu zmasakrowali kości. – A tak naprawdę to czego tu szukasz, co? – rzuciła, pozwalając sobie przysiąść na lepkim stoliku i pokazać mu skrawek swoich kolan. Założyła nogę na nogę i odchyliła się do tyłu. – A może grozi ci coś więcej, niż kompania karnych kufli? – spytała z głową przechyloną nieco w bok. Włosy połaskotały odsłonięty kawałek nagiego ramienia, kiedy ramiączko górnej części stroju opadło w dół. – Możesz zacząć od porządnego napiwku, a może wtedy zapomnę o twoim małym kłamstewku – wymruczała niecnie, zerkając z wyraźną sugestią. Chciał się bawić? To świetnie, mogli się bawić. Dłoń niby zwyczajnie poprawiła materiał spódniczki na udach, a łydki zakołysały się w powietrzu. Czekała na ruch pana tajemniczego.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#6
Conrad Bones
Zwolennicy Dumbledore’a
it's hard to enjoy practical jokes when your whole life feels like one
Wiek
36
Zawód
auror
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
24
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
9
10
10
Brak karty postaci
09-24-2025, 20:53
Rzeczywiście mogła odnieść wrażenie, że szuka guza, poniekąd miała w tym słuszność. Taki miał zawód, pchał się nieproszony w różne miejsca, wielu osobom psuł szyki, wszystko w imię głębokiej wiary w sprawiedliwość i ochronę niewinnych. Dla dobra sprawy był nawet skłonny wejść w rolę cwaniaczka i lowelasa. Ściągnął nawet brwi w przejawie udawanego buntu, kiedy jego dobór lokalu dla nierzeczywistej randki został storpedowany przez racjonalne podejście barmanki.
– Naprawdę wyglądam na takiego, co łatwo daje się pobić?
Zerknął pobieżnie na marynarską brać zajmującą różnorodne krzesła, ciekaw tego, czy ktoś z gromady uzna jego słowa za wyzwanie, które śmiało podejmie. Żaden z mężczyzn nie zerwał się na równe nogi z zaciśniętymi pięściami, właściwie wszyscy byli dość spokojni, jakby czuwali. Może tylko dwóch czy trzech wydawało się bardziej rozluźnionych, najwidoczniej alkohol wlany do gardzieli zaczął działać. Bones skupił uwagę na kelnerce, a dzięki wejściu z nią w dyskusję lepiej pojmował dynamikę całego lokalu. Póki co nikt otwarcie nie kierował ku niemu przejawów wrogości, ponieważ nikt nie zamierzał wchodzić jej w paradę. Łatwo wyłapała obcą twarz spośród wszystkich znanych, ponieważ jej zadaniem było dbanie o porządek w tym przybytku na wszystkich możliwych płaszczyznach. Był niepasującym do krajobrazu elementem, chciała go zatem sprawdzić. – Dlaczego miałbym się kryć przed tak wielką pięknością? Nic zdrożnego przecież nie robię.
Jeszcze, zdawało się dopowiadać jego spojrzenie nieuginające się pod wpływem urokliwości czarownicy. Nie musiała chwytać za różdżkę, aby omotać przeciwnika. Mężczyzn mogła kontrolować poprzez ich żądze uruchamiane jej wdziękami i tymi samymi atutami mogła wzbudzać zazdrość u kobiet, korzystając z ich kompleksów. Właśnie dlatego wiedział, że jej uśmiech jest niebezpieczny. Wzmianki o statku Traversów nie zignorowała, przeciwnie, zaraz przybrała postawę do konfrontacji, celem ogłupienia rozmówcy eksponując kobiece piękno. Cóż to za kobieta! Bones może był aurorem, ale przede wszystkim był tylko człowiekiem, a dokładniej to mężczyzną ze zdrowymi oczami. Jeśli dostaje bilet w pierwszym rzędzie na spektakl zmysłowości, głupotą byłoby nie skorzystać. Inni też korzystali, nachalni gapiowie.
– Nie czego, lecz kogo – poprawił ją bezczelnie, nie zamierzając całkowicie rezygnować ze swojego blefu. – Może rzeczywiście nie czekam na cudzą narzeczoną, ale na pewnego lądowego szczura, co z desperacji chowa się na pokładach statków. A może na pewnego sprzedawczyka, co obiecał mi coś dostarczyć za kilka dni. – Usłyszał szuranie jednego z krzeseł, czyli w końcu zmusił kogoś do powstania z miejsca. Sam więc wstał bez oznak nerwowości, przechylając się lekko w kierunku zasiadającej na stoliku czarownicy. – Dobrze wiem, co mi grozi. Zamiast cieszyć gębę piwem, będę musiał zgarniać z brody ślinę, jeśli jeszcze trochę się odchylisz.
Spodziewał się, że atak nastąpi ze strony jegomościa co powstał na równe nogi, lecz ktoś inny rzucił szkłem. Czyżby marynarze nie chcieli się dzielić pięknem kelnerki z nieznajomym? Conrad nie wyciągnął różdżki, spróbował zrobić unik, z konieczności (oczywiście, że tylko z konieczności) przysuwając się bliżej do kelnerki.

Gdzie trafi kufel?
1. Kufel trafia w głowę Conrada
2. Kufel uderza w marynarza, co znalazł się nagle na linii rzutu
3. Kufel roztrzaskuje się na ścianie za Conradem
1x k3 (Gdzie trafi kufel):
2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#7
Philippa Moss
Akolici
Musimy mieć wytrwałość i ponad wszystko wiarę w siebie. Musimy być pewne, że mamy do czegoś talent.
Wiek
25
Zawód
barmanka, matka niuchaczy
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
25
0
OPCM
Transmutacja
16
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
11
11
Brak karty postaci
10-05-2025, 13:40
Prychnęła na to jakże zuchwałe pytanie. Odpowiedź spodziewana miała połechtać samcze ego, nakarmić je pochwałą, uznaniem dla pierwiastków męskiej siły i brawury. Tego się spodziewał od walijskiej dziewczyny ciasną związanej w talii zaplamionym fartuszkiem. Nie miała najmniejszych wątpliwości. Oni wszyscy przecież karmili się tym samym jadłem. Nie dziwiło jej wcale, że szukał w jej ustach zaprzeczenia. Pochyliła się nieco ku niemu. – A potrafisz udowodnić, że jest inaczej? – spytała dość prowokująco i ześlizgnęła się spojrzeniem od twarzy gościa przez jego ramię. Jakie muskuły się tam kryły? Jaka moc czaiła się w osłoniętych materiałem ramionach? Mogłaby osobiście pomacać, ale nie chciało jej się jeszcze bardziej łechtać jego ambicji.
Oczywiście, że żaden marynarz tyłka ze stołka nie podniósł. Byli głodni i spragnieni, a póki co obcy koleś nie wywołał w nich większej frustracji. Ona również nie komunikowała chłopcom, że potrzebuje interwencji. Póki więc nie zalazł za skórę i po prostu siedział, gadając jakieś cwaniackie głupoty, mógł liczyć na względnie obojętne mu otoczenie. Wszystko jednak było do czasu. Wiele par oczu od niechcenia mogło podglądać scenkę między barmanką i nieznajomym. Czy zdawał sobie z tego sprawę? – Tym bardziej jesteś podejrzany, skarbie – odpowiedziała, niespecjalnie zauroczona słodkimi słówkami jegomościa. Przychodził i komplementował– czyli robił dokładnie to, co wielu przed nimi i wielu po nim, ale w przeciwieństwie do tłumnej masy nie należał do swoich. Chciała się czym prędzej zapoznać z jego prawdziwymi zamiarami.
- No to po co te kłamliwe gierki, co? Nie można było tak od razu? – spytała, wywracając oczami i mocniej odginając się do tyłu. Naprężona sylwetka manifestowała scenkę zmysłową i w jakimś sensie mocno pierwotną. Skraje spódniczki podwinęły się ku górze, a wkrótce później dziewczyna westchnęła, przez chwilę mocząc wejrzenie w drewnianym suficie. Tu cię mam, rybeńko. Prosto w sieć. – Pewien szczur, pewien sprzedawczyk, pewien statek… Jak będziesz takim bajkopisarzem, to się niczego nie dowiesz. A czasem wystarczy ładnie poprosić, wiesz? – podpytała zaczepnie, wreszcie obracając ku niemu twarz. Policzki nieco rumiane, spojrzenie czujne, lekko błyszczące i włos chętnie spływający ponad zaplamionym blatem. Ktoś za jego plecami zarechotał z pogardą, najpewniej łakomym uchem chłonąc całe to przedstawienie. A potem wstał. Przygryzła lekko wargę, przyglądając mu się z dozą ciekawości. Otoczenie jednak zareagowało, wysyłając zazdrosne ostrzeżenie i tak kufel przeleciał tuż przy jego ramieniu, choć trafił w zupełnie niezaangażowanego w ich rozmowę osobnika. Szkło potrzaskało się. Nieźle wkurzona ofiara zwróciła się w kierunku prowodyra, by czym prędzej wyjaśnić pięścią powstały konflikt. Philippa nieco zmęczona widmem kolejnej burdy popatrzyła po lejących się po pyskach marynarzach. – No i zepsuli atmosferę. Wielka szkoda… Ale wiedz, że jeszcze z tobą nie skończyłam, cwaniaczku – obwieściła, czule sięgając palcem do jego policzka. A potem zsunęła się z blatu i zdecydowanie wściekła zapoznała się ze stanem zdewastowanego otoczenia. – I kto to teraz będzie sprzątał, co? – warknęła, podciągając spódniczkę, by wyciągnąć przymocowaną do uda różdżkę. Czar pończochy prędko zwabił kilku chętnych pomagierów. Oczywiście – nic nie działo się przypadkowo. – A ty idź ich rozdziel, skoro uważasz się za takiego silnego samca. Masz okazje się pokazać – wydała nieznajomemu dyspozycję, pamiętając porcję próżności sprzed kilku chwil. Sama wzięła się za na magiczne porządki z potrzaskanym szkłem.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 14:27 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.