• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Londyn > Centralny Londyn > Śmiertelny Nokturn > Zaułek Martwych Cieni
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
05-31-2025, 23:02

Zaułek Martwych Cieni
Zaułek Martwych Cieni to kolejne nie napawające optymizmem miejsce na Nokturnie, ukryte w przesmyku między dwoma najwyższymi kamienicami na tej ulicy. Zwykle panuje tu dziwna cisza, przerywana jedynie czasami szeptami, skrzypieniem starych drzwi lub cichym śmiechem, Cienie w tym zaułku mają własne życie, poruszają się w sposób, który nie ma nic wspólnego z normalnym ruchem. Wydaje się, że z każdej strony krążą niewidzialne postacie, obserwujące przechodniów lub odgrywające niewiadomą, teatralną rolę na kamiennej scenie. Mimo iż na pierwszy rzut oka nie widać żadnych bezpośrednich niebezpieczeństw, z każdą minutą przebywania w zaułku poczucie zagrożenia wyraźnie narasta. Wijące się po ścianach i chodnikach cienie przypominają bezimienne kształty z najgorszych sennych koszmarów. Tu raczej nikt nie zagląda, tu jedynie naprawdę odważny czarodziej znajdzie dobre miejsce do dyskretnego dopięcia swoich interesów.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Lavinia Flume
Czarodzieje
i'll miss you, but i'll miss me more.
Wiek
21
Zawód
magiwet
Genetyka
Czystość krwi
potomkini wili
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
5
0
OPCM
Transmutacja
11
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
10
11
19
Brak karty postaci
11-09-2025, 13:16
| 17 MARCA 1962

Powietrze dziwnie tu pachnie. Wilgotna zgnilizna zakrada się do nozdrzy, smętne opary wpijają się w zmysły z namiętnością wyposzczonej kochanki, wnikają głęboko, tak głęboko, że Lavinia czuje ich zarodniki infekujące miąższ każdej myśli. Dawno temu zgubiła drogę; jeden skręt nie w tą uliczkę i następny, i następny, i następny, a osnuta blaskiem zachodzącego słońca Pokątna znika z horyzontu i z pamięci. Stopy plączą się w tańcu tęskniącym za powrotem, w sercu tężeje poczucie niepewności, a po aksamitnej skórze pełgają igiełki dreszczy.
Nie powinno jej tu być, wie to nawet ktoś tak roztrzepany, jak Flume. Nie pasuje do cieni wszczepionych w zakamarki Nokturnu, choć nie wie, jak to miejsce się nazywa ani dlaczego wkoło otacza ją aura zagrożenia, lepka jak zawiesina kwaśnego syropu spływającego po języku. Rozumie jednak, że to złe miejsce. Musi takim być, ze swoim głuchym niebytem, z mokrym od niedawnej ulewy kamieniem, z odorem wyziewów rozkładającej się padliny dobiegających z rynsztoków. Bardziej, niż tego, co może ją tu spotkać, Lavinia obawia się jednak, że nie zdąży znaleźć drogi do sklepu z kociołkami, zanim ten zamknie się na amen aż do poranka - i zasłuży na gderliwy monolog Vesty o tym, jak niczego nie można zostawić w jej rękach. Zwykle puszcza te uwagi mimo uszu, co nie znaczy, że są dla ćwierćwili przyjemne. Odpływa myślami, zanurza się w słodyczy wyobrażeń, wzdycha do dziesiątek miłości, za którymi tęskni tylko dlatego, że dobiegły końca i jest w tym coś romantycznego; ale echo narzekań piastunki i tak drapie o przyjemną bańkę wokół jej głowy, ociera się o nią jak rozzłoszczony kot. Lepiej znaleźć ten kociołek i mieć to już za sobą, tylko którędy powinna iść? Kroki, lekkie i ciche, wiodą ją przez trzewia Nokturnu, a smukłe ramiona naciągają kożuch na ciało, bo każdy metr zdaje się coraz zimniejszy.
Nie wie nawet, ile ma szczęścia, że podczas zbłąkanej wędrówki nie trafia na żadne ludzkie spojrzenie. Kuszenie wpisane w jej żyły, splątane z włóknami duszy w jeden gobelin, to gratka dla Przełyku Chimery, gdzie tylko głupiec by jej nie zawlókł, czekając na sowitą zapłatę. Odległe głosy przypominają wycie wilków, tyle że wilków Lavinia się nie boi - bo wie, że one boją się bardziej. Tutaj nie ma tej pewności. Nie wie, co czeka na nią za zakrętem, a wyobraźnia podpowiada jej same potworności. Dlaczego miasto jest takie trudne? Każda ulica wygląda tak samo, każdy kamień i każda drewniana belka są ze sobą identyczne; ćwierćwila przeklina je w duchu, choć ma świadomość, że to nie ich wina, nie wybrały ginięcia w jednej masie. Z gardłem suchym na wiór i oczami otwartymi szeroko przemierza zaułek, próbując dojrzeć coś w malującej się przed nią mgławicy, tak gęstej, że dalsza część drogi ginie w białych mackach.
Przyspiesza kroku, stawia stopy w rytmie staccato rozszalałego serca. I żałuje, że uparła się na to, by odwiedzić Pokątną dla Vesty, och, jak bardzo żałuje. Gdyby nie eksplozja kociołka starej czarownicy - której sama Lavinia była autorką -, nie musiałaby teraz gubić się w tej czarnej, martwej od toksyny przestrzeni. Przyspiesza, znowu przyspiesza, szepty dobiegające ze szczęk uliczki zdają się gonić ją jak własny cień, próbuje więc je wyprzedzić, ale koniec końców to tylko przyczynia się do zderzenia z wyłaniającą się z boku sylwetką. Lavinia mruży oczy, cofając się w zaskoczeniu, i spogląda na wyższego młodzieńca. Przypomina jej kruka przemienionego w człowieka: onyksowe włosy okalają jasną jak alabaster twarz, a błękit tęczówek kojarzy się z zamarzniętym jeziorem. Pod każdym względem jest piękny. - Zgubiłam się - oznajmia Lavinia, zdekoncentrowana jego urodą od myśli, że nawiązywanie rozmowy z nieznajomym w miejscu tak brudnym i strasznym nie może być chyba dobrym pomysłem.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Axel Devereaux
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Tancerz, Złodziej, Kelner w Białej Wiwer
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
kawaler
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
5
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
12
16
Brak karty postaci
11-09-2025, 17:38
Przestał już liczyć dni, tygodnie i miesiące od kiedy Nokturn stał się jego domem. Po prostu o tym nie myślał, stał się w jakiś sposób częścią tego miejsca, chociaż nigdy nie poczuje się tutaj jak w domu, jak w miejscu, gdzie chciałby być. Jego sytuacja go zmuszała, jeśli chciał przetrwać, musiał chwytać się tego, co mu los podsuwał. I tak oto stal się wyrzutkiem, który równie dobrze mógłby być bezimiennym bytem, tyle znaczył, kiedy odebrano mu nazwisko i wszelkie wpływy rodziny. Upadając na dno, przyzwyczaił się do wilgotnego odoru rynsztoku, nawykł do wiecznego cienia panującego w tym miejscu i łapał się na tym, że słoneczne dni stawały się uciążliwe, jakby promienie słońca stawały się dla niego zbyt mocne. Ale on uparcie unosił głowię i czując łzy pod powiekami, starał się spoglądać w kierunku horyzontu, gdzie mial nadzieje zobaczyć to, czego tak pragnął. Póki ostatecznie nie oślepnie, a jego wizje pogrąży tylko czerń.
Nie myśląc jednak o tym, będąc tu i teraz przemierzał kręte zawijasy Nokturnu realizując swoje zadania. Sunął bezszelestnie wzdłuż ulicy, umykając kałużom i wystającym płytom chodnikowym. Lekki płaszcz łopotał za nim, niczym czarne skrzydła, które odwracały uwagę od jego twarzy i tak umykając ludzkiej uwadze dotarł do rogu budynku. Na dwa kroki przed do jego uszu dotarł stukot chaotycznych kroków. Pokonawszy je, w jego objęciach znalazła się srebrzystowłosa, spłoszona istota o wielkich, orzechowych oczach wpatrzonych w niego. Chłopak uniósł lekko ciemne brwi, a usta ułożył w nieme, ledwie subtelne "o".
"Zgubiłam się" wypowiedziane w westchnieniu sprawiło, że usta Axela rozciągnęły się w lekkim uśmiechu. Rozsunął dłonie na boki, by nie krępować ruchów nieznajomej. W kontraście do niego wyglądała jak rajski ptak, była pełna życia i energii w otoczeniu tego mrocznego miejsca. Cienie wokół wydawały się być żywo zainteresowane jej osobą, jak i Axel z każdą kolejną sekundą.
- Oh, biedactwo. - Głos chłopaka okazał się równie przyjemny, co jego aparycja, miły, ciepły i odrobine dźwięczny. - Zgubić się na Nokturnie, to bardzo nierozważne. - Przekrzywił głowę przyglądając się Lavinii z zaciekawieniem. Im bardziej się jej przyglądał, tym bardziej oddalała się od niego myśl, by po prostu iść dalej w swoim kierunku.
- Czego tutaj szukasz? - Zagadnął, a po chwili rzucił spojrzeniem na boki, jakby się upewniał, że nikt go nie śledzi, nikt się nimi nie interesuje i nikt się nie zbliża. - Pomyliłaś zakręty? Ktoś cie tutaj zostawił? Albo może komuś usiekłaś? - Skoro już poświęcał uwagę niezwyklej dziewczynie, próbował się dowiedzieć, co to tez za zagubienie było. Zawsze istniał cień ryzyka, że była to uciekinierka spod pieczy któregoś z handlarzy i usługodawców. A tym raczej Axel nie chciał podpadać, bo doskonale wiedział, co mogło go czekać za udział w ucieczce ich cennego towaru.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Lavinia Flume
Czarodzieje
i'll miss you, but i'll miss me more.
Wiek
21
Zawód
magiwet
Genetyka
Czystość krwi
potomkini wili
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
5
0
OPCM
Transmutacja
11
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
10
11
19
Brak karty postaci
11-10-2025, 10:46
Melodia jego głosu łagodnie kołysze napięte nerwy Lavinii. Przypomina ciepły, wełniany szalik oplatający szyję zziębniętą od oddechu zimy, albo łyżeczkę miodu dodaną do cierpkiego naparu, przyćmiewającą ten mniej pożądany smak. W hebanowym płaszczu młodzieniec jeszcze bardziej nasuwa skojarzenie z krukiem, który za sprawą decyzji Merlina otrzymał ludzką postać, łatwo wyobrazić sobie, że tkanina to tak naprawdę ptasie pióra, dzięki którym Axel za moment może wzbić się w powietrze. Wydaje się nie należeć do zwykłych praw i ograniczeń, a myśl o tym, że dla niego ucieczka z tego przykrego miejsca jest łatwa jak mrugnięcie napawa Lavinię zrozumiałą zazdrością. Wiele by dała, żeby móc przemienić się w łabędzia - albo chociaż ulicznego gołębia -, wznieść się ponad mgławicę zaułka i z góry odnaleźć sklep, do którego wysłała ją Vesta, to byłoby wtedy takie proste!
- Tak, nie sądzę, żeby to mogło skończyć się dobrze - wzdycha miękko, wypuszczona z jego zaskoczonych ramion, i odrzuca baldachim srebrnych włosów za ramię, wodząc wzrokiem po okolicy. Gdyby miejsca mogły mówić, to, które on nazywa Nokturnem (o czym rzecz jasna ćwierćwila nie wiedziała), snułoby teraz szeptane wynurzenia, pełne strachu opowieści o tym, co może czaić się w ciemności. Nie podoba się jej tutaj, a wrażenia tego nie łagodzi nawet przyciągająca wzrok uroda Deveraux - do której Lavinia szybko wraca swoją uwagą. Podziwia rzeźbione wprawnym dłutem kości policzkowe i przepiękny odcień jego tęczówek, któremu cienie alei dodają niedopowiedzianego uroku. - Ta ulica zdaje się należeć do duchów, ale jeszcze żadnych nie spotkałam - brzmi na na wpół zawiedzioną tą okolicznością. Od zawsze dobrze dogadywała się z zamrożonymi w istnieniu bytami, lubi dla nich tańczyć, uczyć się o ich życiu, o dawnych czasach, które dla żyjącej w teraźniejszości ćwierćwili równie dobrze mogą być światem spisanym na stronach książki. Wiele razy wyobrażała sobie swój romans z Krwawym Baronem. - Dlaczego jest tu tak przygnębiająco? - pyta, spoglądając wnikliwie na swojego wybawcę. To chyba zasadna ciekawość, nie widzi powodów, dla których takie miejsce powinno w ogóle istnieć. Miasto kojarzy się jej z jasnym kamieniem, ceglanymi kamienicami, kolorowymi szyldami i zabieganymi ludźmi, nie z wonią rozkładu, rdzy i niewyraźnymi głosami ocierającymi się o jej nogi jak zbłąkane stworzenie.
- Nie jestem pewna, co poszło nie tak, ale miałam trafić do sklepu z przyrządami alchemicznymi - żali się, znów poprawiając kożuch. Przykrywa on kolorową sukienkę i grube, zimowe rajstopy, zaś brązowe buty za kostkę są ewidentnie znoszone, pamiętające lepsze czasy, a mimo to zdradzają, że ktoś się nimi opiekuje, bo dawno temu powinny już się rozpaść. To jedna z dwóch par, które Lavinia posiada, drugie przeznaczone są na cieplejsze dni. - Ale skoro już mnie znalazłeś - kąciki jej warg unoszą się powoli, - i uratowałeś - tego nie może być pewna, woli jednak myśleć, że intencje tego pięknego młodzieńca nie są zdrożne i nie będzie zmuszona zamienić go w żabę, te cudowne błękitne oczy nie powinny należeć do płaza, - na pewno wskażesz mi dobrą drogę. Prawda? - przekrzywia głowę do ramienia. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że na niego wpadła, albo on wpadł na nią; widzi w Axelu bohatera, który pod koniec powieści złamie jej serce przemianą w kruka i odleci do dalekich zakątków świata, pozwalając jej rozpamiętywać piękną i utraconą miłość. Zakończenia jej nerwów mrowią ekscytacją na tę fantazję, jest gotowa przyjąć w siebie ból, który sama sobie wymyśliła. - Jak masz na imię? - dodaje, bo łatwiej będzie go doceniać, jeśli przestanie być anonimowy. Bohater musi zostać nazwany.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#5
Axel Devereaux
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Tancerz, Złodziej, Kelner w Białej Wiwer
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
kawaler
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
5
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
12
16
Brak karty postaci
11-12-2025, 21:54
Napotykając tak egzotyczna ptaszynę Axel musiał bardzo uważać, aby jej nie spłoszyć. Gdyby weszła głębiej w Nokturn, na pewno czekałby ja Jeszce gorszy los niż dotychczas. Acz trafienie akurat na młodego Francuza było raczej przebłyskiem szczęścia, ponieważ chłopak nie interesował się żywym towarem i przehandlowywaniem pięknych niewiast za złote galeony. Przyjmując łagodny ton i miły uśmiech czarował dziewczynę, by nie czmychnęła na oślep.
Faktycznie wydaje się być wolnym duchem, w każdej chwili mogącym się wzbić ponad dachy i odlecieć w kierunku horyzontu. Lecz niestety ta lekkość była pozorna, wynikała z gracji jego ruchów, z lekkości jego głosu i całej aparycji. A tak naprawdę na jego nodze ciążył ciężki łańcuch, który więził go tutaj pod wieloma wpływami wynikającymi z zobowiązań i błędów wczesnej młodości.
- Owszem, ale szczęcie w nieszczęściu, że trafiłaś akurat na mnie, ptaszyno. - Prostuje się poprawiając poły płaszcza, tak aby wyglądał schludnie, pozbawiony mankamentów załamań i zagnieceń. Spłoszona dziewczyna wydaje się Axelowi w tej chwili bezbronna i potrzebująca opieki, co poruszyło w pewien sposób jego wrażliwe serce. To, że Nokturn był jego domem, nie znaczyło, że był tak zepsuty jak większość jego mieszkańców. A kiedy tak spoglądał na Lavinię, jej złote włosy i ten niewinny wyraz kojarzyła mu się z ukochaną siostrą, której nie widział już wiele lat.
Wyłapuje jej intensywny wzrok, kiedy tak mu się przygląda i lekko się uśmiecha do niej, by dodać jej otuchy. Zimne tęczówki nie są złowrogie, a raczej tajemnicze.
- Jesteś tego pewna? - W spojrzeniu Axela pojawiły się figlarne błyski. Nie był duchem, w końcu dziewczyna przekonała się, że jest namacalny i posiada fizyczne ciało. Tak więc nie mógł być duchem, ale partnerem do tańca już jak najbardziej.
- Zbyt wiele tutaj czarnej magii i ludzkiej podłości. - Odparł nazywając rzeczy po imieniu, nie widząc sensu w bajaniu na ten temat i łagodzeniu tego co było rzeczywistością. - Dlatego takie ptaszyny jak ty, piękne i niewinne nie powinny się tutaj gubić. - Unosi ramie, by objąć jej drobne ciało jedna ręką i skryć przed ciekawskim widokiem w polach swojego płaszcza. Rusza powoli w kierunku, skąd panna Flume przybyła. - Pozwól, że pomogę odnaleźć ci drogę w bezpiecznie objęcia Pokątnej. A nawet jeśli moje towarzystwo jest ci miłe, odprowadzę do sklepu. - Dodał z odrobiną wesołych nut w glosie, jakby trudno było mu utrzymać powagę, widocznie Nokturn go nie przerażał, a wręcz przeciwnie, był jego częścią, tyle że nie na tyle zepsutą aby stać się wrogiem. Chłodna dłoń młodego mężczyzny na szczęście nie dociera do przemarzniętego ciała, a kożuch szczelnie okrywa Lavinię przed zimnym wiatrem. Czarny płaszcz Axela dodatkowo stanowi ochronę i pozwala poczuć się dziewczynie odrobine raźniej. Będąc tak blisko nieznajomego na pewno uwadze Lavinii nie uchodzi to, że chłopak pachnie męskimi perfumami pomarańczami, które raczej kojarzą się z ciepłem i latem a nie chłodnym Nokturnem.
- Prawda. Trzymaj się blisko mnie i nie rozglądaj się. - Poradził jej odpowiadając na jej pytanie. Mógł zabrzmieć odrobine jak Hades, który pozwolił odejść Eurydyce, byle tylko Orfeusz nie oglądał się za siebie na żonę. Axel nie życzył Lavinii by ta pozostała na Nokturnie na zawsze, był pewien, że jej blask bardzo szybko tutaj by zgasł.
Axel nigdy nie uważał się za bohatera, chociaż widząc w oczach nieznajomej te błyski podziwu nie był do końca pewny, czy rzeczywiście dobrze o sobie myśli. Czasami zdarzało mu się zrobić cos dobrego, przysłużyć się komuś w dobrym celu i po prostu być.
- Axel. - Odpowiada zdradzając swoje imię, nie pomyślał nawet przez chwilę, że mogłoby to sprowadzić na niego jakiekolwiek nieszczęście. Czy tak krucha i niewinna istota jak ta niewiasta obok niego mogłaby być tak mściwa? - Liczę na rewanż, jakie imię tobie nadano? - Zagadnął ciekawy i wyraźnie urzeczony swoją towarzyszką.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#6
Lavinia Flume
Czarodzieje
i'll miss you, but i'll miss me more.
Wiek
21
Zawód
magiwet
Genetyka
Czystość krwi
potomkini wili
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
5
0
OPCM
Transmutacja
11
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
10
11
19
Brak karty postaci
Wczoraj, 16:27
Głos Axela jest dźwięczny i pewny, łatwo mu uwierzyć. Przypomina kamień, który na jej oczach przechodzi szlify, ukazując wypolerowaną, błyszczącą pięknym kolorem powierzchnię; na wygładzonym materiale płaszcza światło odbijałoby się opalizującą zorzą, tyle że tkanina jest czarna, a do zaułka nie dociera żaden blask, brakuje tu latarni. Lavinia odpowiada mu ufnym uśmiechem, nasyconym ulgą, bo faktycznie cieszy się ze spotkania kogoś, kto wybawi ją od mroków tak przykrej dzielnicy. Poczucie, że zwykle dochodzi tu do rzeczy niecnych i zapomnianych ani na moment jej nie opuszcza, mimo że optymistyczna głowa próbuje zepchnąć je na bok świadomości, by nie musieć truchleć od strachu.
- Próbujesz powiedzieć, że tak naprawdę jesteś duchem? - śmieje się cicho. Ulepione z ektoplazmy oczy, zamrożone w wiecznej śmierci, mogą śledzić ją z mglistych ciemności, dalekie od spojrzenia ćwierćwili, nie jest jednak w stanie tego ani potwierdzić, ani temu zaprzeczyć, to prawda. Może zjawy są nieśmiałe. Może czują odrazę na widok żywego człowieka, zazdrosne o ciepło krwi płynącej w żyłach, o ziarenka poruszające się w wielkiej klepsydrze upływającego czasu. Gniewa ich tętniące w piersi serce zagubionej Lavinii, więc nie przybywają jej na ratunek, zrzucając obowiązek na Axela. - A jednak czułam, kiedy na siebie wpadliśmy - psotliwie wytyka nieścisłość tej teorii. W innym wypadku mogłaby zachłysnąć się fantazją, że natknęła się na prawdziwie baśniową istotę, twór spomiędzy, ani żywy, ani martwy, lecz ciepło jego dłoni wciąż migocze na jej skórze. Dyskretnie rozgląda się przy tym wokoło, szuka połyskliwych plam szarości i mdłego błękitu, ale nadal nic nie dostrzega.
- Czarnej magii - powtarza po nim i jej serce pierwszy raz prawdziwie zamarza. Wiele słyszała od Vesty o plugawości pewnych arkan, zresztą w szkole uczono ich obrony nie bez powodu, Lavinia pamięta nawet o istnieniu trzech potwornych, niewybaczalnych zaklęć, które na lekcjach przyprawiły ją o dreszcze i drżenie kolan. Nie chce mieć z tym nic wspólnego, brzydzi się przemocą i krzywdą. Jej postura zdaje się teraz bardziej płochliwa, a ramiona bardziej natarczywe w oplataniu jej kożuchem, niemal jak zbroją. Wcześniej mogła uznać Nokturn za alejkę smutku, a teraz, gdy dociera do niej, że znalazła się w szczerze niebezpiecznym miejscu, przypomina łanię gotową zerwać się do biegu przed przyczajonym w zaroślach wilkiem. - Nie podoba mi się tutaj - decyduje stanowczo. - Dlaczego nikt nie zadba, żeby tak nie było? - pyta, poważna i przejęta. Wie bowiem, że w mieście regularnie odbywają się patrole magipolicji, a mimo to ze słów Axela wynika, że sytuacja Nokturnu nie jest wynikiem dnia dzisiejszego czy wczorajszego. To trwa. I jest zagrożeniem nie tylko dla niej, ale i dla niego, tak sądzi Lavinia. - Będę wdzięczna. Nie powinniśmy tu długo zostawać. Nigdy nie spotkałam czarnoksiężnika i przyznaję, że wolałabym tego nie zmieniać - ścisza głos, jakby obawiała się kuszenia losu. Kąciki jej ust i tak podsuwają się delikatnie do góry, w miękkości uśmiechu, słysząc, że Devereaux odprowadziłby ją pod same drzwi sklepu. To pomoże, w końcu topografia Londynu i tak jest dla niej rozmyta, poplątana.
Bez wahania wsuwa się pod ramię nowego znajomego, korzystając z osnowy płaszcza. Nie zastanawia się, czy to fortel, dzięki któremu mężczyzna ucieszy się bliskością wilej pieśni jej genów, najważniejsze, by ukrył ją przed zagrożeniem.
- Mam ochotę spytać, co ciebie przywiodło do tego miejsca - wciąż mówi cicho i aksamitnie. Na końcu zdania brakuje pytajnika, ale to oczywista i bardzo zrozumiała sugestia, zachęcająca go do szczerości. Albo kłamstwa, w które dziewczyna i tak zapewne uwierzy. Baletmistrz łatwo jednak może się z niego wycofać, odpowiedzieć tajemniczym uśmiechem czy wzruszeniem ramionami, a istnieje szansa, że ćwierćwila nie będzie dociekać; a jeśli to on jest czarnoksiężnikiem? Jeśli oswoił te mgły, tę ciemność, to wszechobecne zimno? Woli nie rozważać tej możliwości, bo to oznaczałoby utratę bezpiecznej przystani. - Axel - smakuje jego imię na języku, kojarzy się jej z cytrusową kwaskowatością. - Lavinia - przedstawia się i w ostatniej chwili powstrzymuje instynkt teatralnego dygnięcia. Nie są to okoliczności sprzyjające imitacji dworskich gestów, a ona podskórnie obawia się wypaść na głupią trzpiotkę, która ćwierkaniem i stroszeniem piórek zwróci na siebie uwagę kogoś nieproszonego. - Nie jestem stąd - wyjawia, choć on pewnie już zdążył się tego domyślić. - Wysłano mnie tylko po zakupy, a zawiłości Londynu zdążyłam już zapomnieć. To takie wielkie miasto - wzdycha cicho, odrobinę zakłopotana. Dawniej potrafiła poruszać się po okolicy mieszkania niedoszłego narzeczonego, a dziś wszystko wygląda obco, jakby od tamtego czasu stolica rozrosła się niczym baśniowa dżungla.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:20 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.