• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Domostwa > Derbyshire, Burke Manor > Jadalnia
Jadalnia
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
08-06-2025, 10:47

Jadalnia
Jadalnia utrzymana w klasycznym stylu, łącząca w sobie szlachetną prostotę i ponadczasowy szyk. Przestrzeń ta zachwyca już od progu swoją harmonijną kompozycją – wysokie regały z ciemnego drewna, wypełnione książkami i starannie dobranymi dekoracjami, tworzą dostojne tło dla centralnie ustawionej, masywnej ławy. Choć pozbawiona obrusa, zdobiona jedynie świecznikami i subtelnymi detalami, jest ona sercem pomieszczenia. Wokół stołu ustawiono wygodne krzesła z miękkim siedziskiem. Podłoga wykonana z ciemnego drewna przykryta jest eleganckim dywanem w stonowane wzory, który nie tylko ociepla wnętrze wizualnie, ale także wprowadza subtelny element przytulności i domowego charakteru. Z sufitu zwisa efektowny żyrandol z kryształami, który rozświetla wnętrze ciepłym, rozproszonym blaskiem. Naturalne światło wpada przez duże, przeszklone drzwi prowadzące na zewnątrz.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Vivienne Burke
Czarodzieje
Wiek
23
Zawód
Badaczka historii run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
7
12
15
Brak karty postaci
10-18-2025, 15:46
Jego słowa działały na mnie kojąco. Czując, jak mnie przytula, słysząc, jak do mnie mówi, miałam wrażenie, że cały stres i całe napięcie ze mnie uciekało. Był dla mnie taki dobry. Starał się mnie przekonać, że nikt nie będzie na mnie zły i nikt nie będzie się za mnie wstydzić, ale ja dobrze wiedziałam, że wcale tak nie będzie. Jakbym nie znała własnej matki. Zawsze była pod tym względem niezwykle wymagająca, a byłam pewna, że obserwowała mnie w nowej roli. Sprawdzała jak sobie daję radę i już miała okazję, aby mnie zestrofować. Co zresztą zrobiła. I nie miało to znaczenia, że byłam już dorosłą kobietą, żoną. Musiałam prezentować się idealnie, przecież nadal kojarzono mnie z rodziną mojego ojca. W każdym razie, na pewno moja matka zauważyła moje nagłe wyjście, to, w jaki sposób wyszłam i jak długo nie wracałam. Będę musiała zmierzyć się z tym później, jak już dojdę do siebie.
Pozwoliłam się przytulać, sama również się wtuliłam. Zapach z korytarza przestał już do mnie docierać, zauważyłam również, że Xavier pozbył się swojej marynarki, więc zapach jego perfum również mnie już nie drażnił. Przytulając go czułam, jak się nagle spina. Dziwne napięcie przeszło przez jego ciało, a to jakie słowa za sobą pociągnęło, przeraziło mnie. Czułam, jak mój mąż nie czuje się komfortowo ze słowami, które wypowiada. Zawstydzenie wypełniło całą łazienkę, a ja szczerze nie rozumiałam, co się dzieje. O czym on do mnie w ogóle mówi.
Gwałtownie się od niego odsunęłam i spojrzałam mu prosto w oczy. Przeraził mnie. Zdenerwował. Zaczęłam szybciej oddychać czując, jak pocą mi się ręce. Dreszcze ponownie przeszły mi po plecach, zimny pot pojawił się na mojej skórze. Zaprzeczyłam głową.
- Nie… Nie, nie, nie, Xavier. O czym ty mówisz - powiedziałam, może trochę ze zbyt dużą złością, niż chciałam. - O czym ty mówisz?! - Powtórzyłam, zaciskając palce na jego ramionach. - Przecież… nie, nie, na pewno nie. No bo, jak? Przecież my jesteśmy małżeństwem dopiero chwilę. Kilka tygodni! To nie możliwe, prawda? Mama mówiła, że to będzie wtedy, kiedy przestanę krwawić. Ja przecież krwawię - cień nadziei pojawił się w moim głosie, znalazłam argument, którym mogłam podważyć jego teorię. Nie ważne, że o takich rzeczach nie powinno się rozmawiać z mężem. W tym momencie nie czułam wstydu czy skrępowania. - Ja… ja krwawię. Ostatnio… ostatnio…
Zaczęłam szukać w pamięci dnia, kiedy ostatni raz krwawiłam. Dzisiaj był osiemnasty kwietnia. Na pewno krwawiłam chwilę po ślubie, byliśmy już w Egipcie i pamiętałam, że bardzo nie chciałam, aby Xavier się do mnie wtedy zbliżał i chociaż było między nami bardzo gorąco, to uszanował moją prośbę i przez jakieś trzy dni do niczego poważnego pomiędzy nami nie dochodziło. A potem, później powinnam krwawić pod koniec marca.
Przerażenie pojawiło się na mojej twarzy, gdy zdałam sobie sprawę z faktu, że ja faktycznie nie krwawiłam. Byłam tak zajęta, pochłonięta książką na temat magii ochronnej, którą dostałam od Xaviera. Przygotowania do urodzin. Te wszystkie wyjścia, zaproszenia na herbatki, do muzeów, byłam ostatnio tak bardzo zajęta.
- W Egipcie - szepnęłam.
Jakim cudem tego nie zauważyłam? Jakim cudem przegapiłam fakt, że nie krwawiłam? Matka mnie ostrzegała, że jak krwawienie nie przyjdzie, to mam jej powiedzieć. Łzy pociekły po moich policzkach. Po pomieszczeniu rozniósł się szloch, nie mogłam tego powstrzymać. Ukryłam się w ramionach męża i zacisnęłam mocno oczy.
Obudź się, obudź. To tylko sen.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#12
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
10-20-2025, 16:51
Nie miał zielonego pojęcia w jaki sposób może zareagować na takie nowiny. Tak naprawdę nigdy nie rozmawiali na temat posiadania dzieci. Nie chciał na niej wywierać żadnej presji z tym związanej, była młoda, chciała się rozwijać, nie chciał by czuła się uwiązana w domu tylko dlatego, że miałoby się pojawić dziecko. Nie wiedział też jakie jest w ogóle jej zdanie na temat dzieci. W Burke Manor było raptem dwóch nastolatków, którzy chodzili już do szkoły, to było coś kompletnie innego. Nie miał pojęcia czy ona w ogóle chciała mieć dzieci. On sam chciał, już dawno czuł, że jest gotowy zostać ojcem. Wspomnienia kiedy Charlotte oświadczyła mu, że jest w ciąży były nadal żywe w jego umyśle. Doskonale pamiętał jak bardzo był wtedy szczęśliwy. Zawsze chciał założyć rodzinę, nie tylko dla kontynuowania dziedzictwa. Wiedział, że sprawdzi się jako ojciec.
Jednak z całą pewnością nie spodziewał się takiej reakcji. Nie złości, płaczu-tak, może nawet szczęścia, ale nie złości. A ta była wyraźnie wymalowana na jej twarzy. On starał się zachować kamienną twarz, jednak z pewnością przez moment mogła zauważyć cień żalu w jego oczach kiedy do jego głowy dobiła się myśl, że jest na niego zła, że w ogóle może coś takiego insynuować. Czyżby jednak nie chciała mieć dzieci, nie chciała być matką i stworzyć z nim rodziny? Słuchał jej w milczeniu, patrząc na nią uważnie, starając się odczytać emocje z jej ślicznej buzi. Złość ustępowała, pojawiło się zaskoczenie, konsternacja.
Wiedział doskonale, że kobiety krwawią i wtedy najlepiej było je obchodzić szerokim łukiem. Nie zawsze, bo czasami potrzebowały bliskości, potrzebowały się przytulić, wypłakać czy po prostu być blisko. Matka mu to wyjaśniła kiedy którego dnia przyszedł do niej ze swoimi rozterkami, kiedy jedna z dziewcząt, z którymi spotykał się w szkole, któregoś razu nawrzeszczała na niego, że za głośno oddycha. Dowiedział się wtedy o tym dziwnym fenomenie i od tamtej pory nauczył się mniej więcej rozpoznawać te momenty. W przypadku jego żony było tak samo, kiedy w Egipcie dopadły ją te dni, była niedotykalska, a on to uszanował. Dziwnym trafem jednak przez następne tygodnie nie zwrócił na to uwagi, pochłonięty pracą i innymi obowiązkami.
Nie wiedział teraz jak się zachować, jak zareagować, co również było dla niego nowością. Nie zmieniało to jednak faktu, że kiedy na nowo się w niego wtuliła, objął ją, chowając w swoich ramionach.
- Vivienne… - zaczął niepewnie delikatnie gładząc ją po włosach - To…ja wiem, że to nowość, ale… - wziął głębszy wdech by zebrać myśli - Chce żebyś wiedziała, że nie jeśli faktycznie jesteś w ciąży, nie zostawię ciż tym samej. Nie będziesz w tym sama, a ja będę cię wspierał na każdym kroku. Zapewnimy ci najlepszych uzdrowicieli, znam jedną uzdrowicielkę, która mogłaby nam w tym pomóc. - powiedział spokojnym tonem - To…to nie jest nic złego. - dodał cicho składając całusa na czubku jej głowy - I ja wiem, że początkowo może to się wydawać straszne, nowe i nieznane…ale noszenie pod sercem nowego życia to cud i ja przysięgam być ci dobrym mężem i ojcem.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#13
Vivienne Burke
Czarodzieje
Wiek
23
Zawód
Badaczka historii run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
7
12
15
Brak karty postaci
10-20-2025, 17:41
Dostrzegłam ten żal. Unosiłam się, zarzucałam mu insynuowanie głupstw, przerażona faktem, że mogą być prawdziwe. Chociaż próbował zachować spokój, to przez jego twarz przemknął taki cień… w jego spojrzeniu, na którą chwilę coś się zmieniło. Między innymi dlatego wybuchnęłam płaczem. Bo z jednej strony byłam zmęczona, wystraszona, cała obolała. Chciałam się rozwijać, podróżować, dalej się uczyć, a wiedziałam, że dziecko zmieni absolutnie wszystko. Przecież było nam tak dobrze, dziecko nie było nam potrzebne. Przynajmniej na razie. Czekały na mnie obiecane zaproszenia na wykopaliska, wyjazdy, odkrywanie świata, zdobywanie nowych umiejętności. Miałam to teraz wszystko odpuścić? Tak po prostu? Ale gdy zobaczyłam ten żal w oczach, poczułam się tak, jakbym go raniła. Jakbym go zawiodła.
Mężczyzna zawsze pragnął mieć dziecko. Chciał mieć swojego dziedzica, w celu przedłużenia rodu. Najlepiej syn, z córkami przecież były same problemy. Trzeba było wydać je za mąż, zapewnić odpowiedni posag. Xavier też na pewno chciał mieć dziecko, na pewno chciał mieć syna. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale przecież to było oczywiste. A ja mu przecież obiecałam, gdy składałam mu swoją przysięgę ślubną, że będę stać u jego boku, będę jego żoną, a w trudnych chwilach będę próbować. Zaszlochałam po raz ostatni i wzięłam głęboki wdech, odsuwając się lekko chwilę po tym, gdy dotarły do mnie jego słowa. O byciu przy mnie.
- Wiem, ja wiem, że to cudowny cud - pociągnęłam nosem, ocierając łzy z policzków. - Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam. Uniosłam na ciebie głos, wykrzyczałam okropne słowa, tak bardzo nie chciałam - uniosłam spojrzenie, szukając w jego oczach śladu po wcześniejszym żalu, który wymalował się na jego twarzy. - Ja się po prostu wystraszyłam, nie spodziewałam się, że tak szybko... Tak bardzo się wszystko zmieni, boję się - szepnęłam ostatnie dwa słowa, chowając znowu swoją twarz w jego ramionach. - Jesteś cudownym mężem, naprawdę.
Zacisnęłam mocno oczy, starając się, aby kolejne łzy nie napłynęły. Cały mój świat wywrócił się właśnie do góry nogami. Moja dłoń powędrowała na podbrzusze, nie wierzyłam absolutnie, że to się dzieje naprawdę. Zacisnęłam pięść na materiale sukienki i ponownie spojrzałam na Xaviera. Łzy znowu pociekły po moich policzkach, mimo wszystko próbowałam się uśmiechnąć.
- To… to chyba bardzo dobra wiadomość, prawda? - zapytałam niepewnie. - Muszę to jakoś ułożyć sobie w głowie. Oh… naprawdę będziemy mieć dziecko?
Wzięłam kilka głębokich wdechów, żeby się uspokoić. W tym momencie powinien mi już minąć ten pierwszy szok i jeśli Xavier miał mi uwierzyć, że mój uniesiony głos był tylko i wyłącznie z powodu pierwszego szoku, musiałam się pozbierać. Otarłam policzki, puściłam sukienkę, za to chwyciłam swojego męża za dłoń i ścisnęłam ją mocno.
- Czy ja muszę wracać do gości? - Zapytałam, bo czułam, że nie byłam w stanie teraz ani się zachowywać, ani wyglądać reprezentatywne. - Wiem, że to niegrzeczne tak wychodzić z własnej uroczystości, napiszę później do wszystkich gości list z przeprosinami. Ale nie dam rady tam wrócić, chcę się położyć.
Zacisnęłam usta w prostą linię i zerknęłam na siebie w lustrze. Byłam blada jak ściana, oczy miałam czerwone od płaczu, a sukienkę pogniecioną. Zdecydowanie nie powinnam tam teraz wracać.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#14
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
10-27-2025, 20:21
Nie chciał aby to zobaczyła, starał się ukryć to ze wszystkich sił. Przecież całe życie nosił maski, miał przygotowaną jedną na każda sytuację, ale opanowanie i spokój jakim się tak szczycił, nie był żadną maską. On po prostu taki był, więc dlaczego teraz pozwolił na to być się odkryć i to ze wszystkich osób właśnie jej. Tej jedynej, której nigdy nie chciał pokazywać rozczarowania czy żalu, bo nigdy go nie czuł względem niej. Nie chodziło o rozczarowanie jej osobą, ani o to, że go zraniła. Zdecydowanie trzeba było czegoś więcej, a jednak poczuł żal, który był ugruntowany w przekonaniu, że nie chce mieć z nim dzieci. Pozwolił sobie na to odsłonięcie jedynie na chwilkę, ale to wystarczyło by ona to dostrzegła i to bolało go najbardziej. Czuł się jakby to on ją teraz zawiódł, jakby złamał wszystkie dane jej obietnice. Nie chciał tego i przeklął się za to w duchu.
Nie wypuszczał jej ze swoich ramion dopóki sama się od niego nie odsunęła. Spojrzał na jej zapłakaną twarz i aż go coś zabolało w środku. Otarł jej delikatnie policzek z łez, po czym delikatnie przyłożył do niego dłoń.
- Wiem Vivi. - odezwał się łagodnie patrząc na nią, a tej chwili żalu nie było już żadnego śladu - Wiem, że się boisz, to całkowicie normalne. Żadne z nas się tego nie spodziewało. - powiedział cicho - Nie dziwie się, że się boisz i w żadnym razie cię za to nie dziwie. To ja ciebie przepraszam za to co przed chwilą zobaczyłaś. - dodał i pocałował ją delikatnie w czoło, by po chwili na nową ją objąć - Dla ciebie chce być najlepszym mężem, ale też przyjacielem.
Czy to była dobra wiadomość? Dla niego jak najbardziej, chociaż jednocześnie ogarniało go na tą myśl przerażenie. Wspomnienia zalewały jego umysł jak tsunami, znów ten żal, smutek, rozgoryczenie i ta cholerna tęsknota. Nie mógł pozwolić aby historia zatoczyła koło, nigdy na to nie pozwoli. Zrobi wszystko co w jego mocy by ten koszmar się nigdy nie powtórzył.
- Masz tyle czasu ile tylko potrzebujesz aby to sobie ułożyć. Pamiętaj tylko, że możesz zawsze do mnie przyjść, zawsze ze mną porozmawiać o wszystkich obawach i wątpliwościach. Jestem tu dla ciebie i zawsze będę. - powiedział spokojnie patrząc na nią łagodnie, a nawet uśmiechnął się do niej łagodnie - Bo małżeństwo to dwie osoby, które się wspierają. - jeszcze raz pogładził ją delikatnie po policzku i tym razem złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
- Nie, w żadnym wypadku nie musisz tam wracać. Goście zrozumieją, wszyscy zrozumieją. Teraz jest najważniejsze żebyś odpoczęła i zebrała siły. - pokręcił głową zaciskając dłoń na jej dłoni - Po prostu się położymy, nic więcej nie będziemy dzisiaj robić. - wiedział, że teraz nie ma sensu aby wracać do jadalni.
Emocje były zbyt duże, zarówno w niej jak i w nim. Żadne z nich nie było by w stanie wytrzymać teraz wśród ludzi. Potrzebowali chwili spokoju, odpoczynku i ciszy. Wszyscy zrozumieją, a jeśli nie to pies ich wszystkich miał. To były jej urodziny, mogła robić co tylko chce, nawet jeśli nie potoczyło się wszystko po jej myśli.

ztx2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:09 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.