• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Londyn > Południowy Londyn > Deptak nad Tamizą
Deptak nad Tamizą
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
06-10-2025, 15:56

Deptak nad Tamizą
Na południowym brzegu Tamizy rozciąga się spokojny deptak, chętnie odwiedzany przez mieszkańców szukających chwili wytchnienia nad wodą. Wzdłuż promenady rosną potężne drzewa, które rzucają delikatny cień na ławeczki ustawione przy samej krawędzi nabrzeża. Ludzie siadają tam, aby obserwować różnorodne łodzie przepływające po rzece — od małych, drewnianych łodzi rybackich, przez pływające targowiska, po większe barki towarowe powoli sunące ku portowi. Poranki często spowija lekka mgła, która dodaje miejscu melancholijnej atmosfery. Gdy nadchodzi wieczór, stare latarnie o ciepłym, żółtym świetle rozświetlają alejkę, a w tle słychać stłumione odgłosy miasta — pracujące dźwigi, szum ulic i odgłosy portowych maszyn. Pomimo miejskiego zgiełku, deptak pozostaje ostoją spokoju i codziennych spotkań.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Rafael Crouch
Czarodzieje
Wiek
32
Zawód
Dep. Międzynar. Współpracy Czarodziejów
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
13
0
OPCM
Transmutacja
13
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
5
Siła
Wyt.
Szybkość
10
10
10
Brak karty postaci
10-23-2025, 12:08
Powinienem być bardziej ostrożny w publicznych miejscach; bardziej ostrożny w towarzystwie; w jego towarzystwie zaś w szczególności. Jednak trudno było zachować opanowanie i spokój, gdy patrzyły na mnie takie oczy i gdy uśmiechał się w taki sposób. Ten egzotyczny powiew, który wnosił ze sobą w każde nasze spotkanie, ta błyszcząca biżuteria, która nie pasowała do mężczyzn, a jednocześnie jemu pasowała idealnie, ten sposób bycia, jakby nonszalancko przyjmował wszystko, co zgotuje mu los, a jednocześnie spędzał długie godziny na planowaniu swojej przyszłości.
Jak mogłem być przy nim ostrożny, gdy od pierwszego spotkania mnie fascynował, najpierw przez swój zawód i wiedzę, a potem gdy poznałem go lepiej, przez całą resztę? Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że ta gra, w którą graliśmy od kilku tygodni, choć z pozoru niewinna, miała w sobie coś z pojedynku: subtelnego, pełnego obserwacji, prowokacji i starannie odmierzanych gestów. Kolejna runda rozgrywana dzisiaj zdawała się jednak mieć nieco inne zasady, bo pozwalałem sobie na zdecydowanie więcej niż same spojrzenia i przelotny dotyk. Pozwoliłem sobie na bliskość.
- Opowiem ci o nich podczas rozgrywki w karty – powiedziałem, łącząc obietnicę opowieści z ponownym zaproszeniem, jednak Hatley nadal nie wydawał się przekonany. Westchnąłem, opuszczając nieco ramiona. - Będziesz moim gościem, nie potrzebujesz innej rekomendacji. A nawet jeśli, to nie jesteś zwykłym uzdrowicielem – spojrzałem na niego z niemym upomnieniem w oczach, aby nie odejmował sobie pozycji. - Bez błękitnokrwistych świat sobie poradzi. Może nawet będzie lepszy – zakpiłem – ale bez magimedyków? Osób ratujących nam tyłki, gdy przypadkiem usiądziemy smokowi na pysku? Byłoby o wiele trudniej. - Pokręciłem głową. Przecież właśnie dlatego między innymi tak pociągał mnie ten zawód; czułbym się w nim nie tylko sobą, ale przede wszystkim pożyteczny. O wiele bardziej wartościowy niż ktoś, kto przekłada papierki za biurkiem i porządkuje dokumentację.
- Poza tym, Hatley – rzuciłem mu wymowne spojrzenie, które prześlizgnęło się krytycznie po jego sylwetce – nie wyglądasz na kogoś, kogo można by nazwać zwykłym. - Darowałem sobie uwagę o tym, że nie takich jak on gościłem w swoich skromnych progach. - Odrobinę ekstrawertycznym, owszem... ale na pewno nie zwykłym. - Rzucenie tego prostego komplementu nic mnie nie kosztowało; zgodnego z prawdą, rzeczywistego, który mógłby być argumentem przekonującym go do wizyty, po której nie spodziewałem się co prawda wiele, ale to nadal krok do przodu w naszej relacji. Uśmiechnąłem się szerzej, z tą przekorną nutą, która zbyt łatwo przychodziła mi po alkoholu.
Wyciągnąłem dłoń i musnąłem powierzchnię kamiennego murku, który prowadził nas wzdłuż rzeki. Palce jednej dłoni przesunęły się po chłodnym kamieniu, chociaż stokroć bardziej wolałbym zatrzymać je w innym miejscu, na innej strukturze, bardziej miękkiej, bardziej męskiej. Zerknąłem na towarzysza i w jednej chwili zrozumiałem, że nie obchodzi mnie, dokąd prowadzi ta ulica, ani dokąd zaprowadzi nas rozmowa. Ta noc nie potrzebuje zakończenia ani celu, ale mogłaby po prostu trwać i też byłoby d o b r z e.
- Marzy mi się wiele rzeczy - odpowiedziałem po chwili – więc bycie studentem u profesora z wiedzą, która mnie pociąga... czemu nie? – zapytałem retorycznie i pokręciłem lekko głową, pozwalając na to, aby na twarzy pojawił mi się przekorny uśmiech. Do diabła z ostrożnością. Uwielbiałem wygrywać, uwielbiałem być górą, chciałem zwyciężać w każdej rozgrywce, ale w jego towarzystwie coraz częściej miałem ochotę przegrać.
Kiedy wskazał kierunek prowadzący ku wąskiej uliczce ginącej wśród kamienic, było to jak zrządzenie losu... albo podstęp, któremu z chęcią się oddałem i poszedłem za nim bez chwili wahania.
- Chodźmy zatem coś zjeść – potwierdziłem, czując na sobie jego spojrzenie; paliło mnie mimo chłodu, który panował dookoła, potęgowany teraz przez ceglano-kamienne otoczenie. - A jeśli chodzi o naukę... - zawiesiłem głos, bo dotknął mojego płaszcza, a ten gest choć pozornie subtelny i zwyczajny, na nowo rozedrgał moją wyobraźnię. - Zapewniam, że zapłata nie byłaby symboliczna. Cenię wiedzę, którą posiadają inni i potrafię się za nią odwdzięczyć. - Zatrzymałem się na moment, by poprawić kołnierz płaszcza, ale tak naprawdę chciałem tylko spojrzeć mu prosto w oczy. - Zwłaszcza wobec nauczycieli, którzy potrafią przykuć moją uwagę. - Zanim zdążył odpowiedzieć, ruszyłem dalej ku przeznaczeniu, jakby od niechcenia chowając dłonie do kieszeni. Na wszelki wypadek, zanim zamiast muru, dotkną Hatley'a.

z/t x2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:27 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.