• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Rozgrywka > Mgły czasu > Izba Pamięci > 14.04.1960 | Złapany na gorącym uczynku
Strony (2): 1 2 Dalej
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Axel Devereaux
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Tancerz, Złodziej, Kelner w Białej Wiwer
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
kawaler
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
5
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
12
16
Brak karty postaci
10-12-2025, 18:15
Axel Devereaux x Xavier Burke 1960 r.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Axel Devereaux
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Tancerz, Złodziej, Kelner w Białej Wiwer
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
kawaler
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
5
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
12
16
Brak karty postaci
10-12-2025, 19:39
Biednemu zawsze wiatr w oczy! Łykając łzy, z rozdartym sercem, poczuciem krzywdy i zawodu Axel zaczynał znów od nowa. W nowym miejscu, w nowym otoczeniu, gdzie nikt go nie znał, ani on nie miał kontaktów. Mapa Nokturnu malowała się w pamięci chłopaka coraz wyraźniejszymi liniami, zapamiętywał miejsca i ludzi, bo skoro tutaj się przeniósł, musiał szybko oswoić się z tym miejscem. Soho przestało być już dla niego czymś cudownym, teraz kojarzyło się z kolejną porażką. Otarł się o scenę i gdyby nie zawiść, ta mugolska małostkowość, tańczyłby dzisiejszego wieczoru i zbierałby owacje. A tak? A tak znów został z niczym! Sam, z nędzną suma pieniędzy w kieszeni i musiał od nowa się zadomawiać. Znów musiał przeszacować priorytety i oddalał się od swojej pasji, lecz życie już nauczyło go cierpliwości. Wiedział, że musi zapracować na kolejna chwilę własnej przyjemności. Tylko dlaczego go to tak bardzo doświadczało? Dlaczego nie mogl jak inni?
Wzdychał ciężko, kiedy zabrano mu sporą część zarobionych pieniędzy, aby opłacić miesiąc mieszkania na zimnym poddaszu. Ale przynajmniej mial gdzie spać, lecz doskonale wiedział, że musi szybko zorganizować większy zapas galeonów i do tego wyposażyć odrobine ten pokój, bo ugnieciona poduszka i stary koc niezbyt wystarczyły na wygodne spanie. Zaraz się przeziębi, a potem tylko prosta droga do powrotu na bruk.
Stojąc na skrzyżowaniu Nokturnu i jakiejś malej uliczki obserwował przechodniów. Łowił z tłumu osoby, które stanowiły lasy okaz, by sięgnąć do ich kieszeni. I tak spostrzegł mężczyznę w płaszczu, wyglądał dość bogato i kierował się w mniej zatłoczona część ulicy. Axel przez chwilę kalkulował w głowie, jak tutaj najlepiej opracować strategię i ruszył znikając w zaułku. Obszedł budynek i poczekał aż upatrzona postać minie go, kiedy kryl się niezauważenie za rogiem.
Une, deux, trois! Axel wziął głębszy oddech i ruszył jak cień za mężczyzną po trzydziestce. Poruszał się cichutko, skupione spojrzenie chłopaka utkwiło w kieszeni, gdzie w trakcie obserwacji mignął mu portfel mężczyzny, kiedy ten chował go właśnie tam. Smukłe palce niczym haczyki zagłębiły się w materiale płaszcza, a on dopasowując krok, skupiał się na tym, aby nie trącić mężczyzny i nie szarpnąć go przez przypadek. Wykorzystywał fakt, że cień mężczyzny działał jak peleryna niewidka ukrywając jego postać przed przechodniami, a on zgrabnie wymijał przeszkody i zbliżał się coraz bardziej do celu.
Jest! W końcu złapał kanciasty kształt, wyczuwał pod palcami skórzana fakturę i cofnął rękę, chcąc do możliwie najbardziej dogodnego momentu trwać niezauważonym. A po chwili obrócił się na piecie, by puścić się biegiem w przeciwnym kierunku i zniknąć w niezliczonych zakamarkach Nokturnu. Taki to był plan, sprytny plan!
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
10-13-2025, 16:43
Miał dzisiaj zdecydowanie nie najlepszy dzień i wcale nie chodziło o to, że nie miał humory. W nocy nie mógł spać i kiedy zanim minęła dziewiąta, wypił już trzy kawy. Ostatnio męczyły go koszmary, ale znał ich pochodzenie. W ostatnim czasie coraz częściej ćwiczył władanie nad czarną magią, a przecież władanie tym rodzajem magii miało swoje konsekwencje. W jego przypadku koszmary, które wybudzały go w środku nocy często nie dając już zasnąć. Wiedział, że to tymczasowe, że jak się się oswoi z zaklęciami i całą teorią, która za nimi stała, jego umysł w jakiś sposób się do tego wszystkiego przyzwyczai i dolegliwości miną. Nie zmieniało to jednak faktu, że dzisiaj był zdecydowanie nie w sosie.
Aby poprawić sobie humor w sklepie zajął się pracą. Artefakty, nie ważne jak tajemnicze i skomplikowane zawsze sprawiały, że się uspokajał. Kilka takich właśnie okazów czekało na niego od jakiegoś czasu schowanych w odpowiednio zabezpieczonym sejfie na zapleczu. Wyjął najpierw jeden, niepozornie wyglądające pudełko, które aż emanowało czarną magią. Lekki uśmiech wpłynął na usta mężczyzny kiedy zakładał rękawiczki, pierwsza zasada badań, nigdy nie dotykaj niczego gołymi rękami. W młodości popełnił ten błąd, dochodzenie do siebie po skutkach klątwy było długie i bolesne, na szczęście uczył się na własnych błędach. Zabrał się za badanie, zaczynając od dokładnego obejrzenia szkatułki w poszukiwaniu run, a po tym jak skrupulatnie zanotował swoje znaleziska, sięgnął po różdżkę i powoli i ostrożnie zaczął ściągać zabezpieczania. Praca nad artefaktem zajęła mu dobre dwie godziny, ale w efekcie końcowym, gdy w końcu udało mu się otworzyć wieko, natknął się na ukryty w środku przedmiot, który okazał się głównym źródłem czarnej magii. Niestety nie ważne jak bardzo chciał się nim zająć, nie miał już na to czasu. Był umówiony z klientem na spotkanie, więc nałożył odpowiednie zaklęcia ochronne i umieścił wszystko na powrót w sejfie.
Z klientem spotkał się w restauracji, gdzie przy wczesnym obiedzie omawiali swoje interesy. Klient przekazał swoje warunki transakcji, jednak Burke w żadnym razie nie mógł się na nie zgodzić. Słynął ze swojej dyskrecji i sumienności jeśli chodziło o interesy, ten człowiek żądał od niego rzeczy, które naraziłyby jego innych klientów na ujawnienie, a do tego nie mógł dopuścić. Rozmowy zatem były długie, ale na poziomie i kulturalne. Panowie finalnie doszli do konsensusu i interes został ubity. Jednak kiedy Xavier wychodził z restauracji czuł coś na wzór niesmaku i coś mu się w tym człowieku nie podobało. Zapamiętał sobie aby po powrocie do sklepu zlecić jego obserwację.
Postanowił wrócić piechotą, aby świeże powietrze oczyściło mu umył. Kiedy wkroczył na tak doskonale mu znaną Aleje Śmiertelnego Nokturnu od razu poczuł się jak u siebie. Znał praktycznie każdy zakamarek tego miejsca, z twarzy kojarzył większość mieszkańców, a drobni złodzieje i inne typy spod ciemnej gwiazdy były mu doskonale znane, z wieloma z nich prowadził interesy. Szedł spokojnie paląc papierosa, jednocześnie, jak to miał już w zwyczaju, dokładnie obserwując otoczenie, chociaż na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że w ogóle na nic nie zwraca uwagi. Stali bywalcy doskonale wiedzieli, że nie jest człowiekiem, z którym chcieli mieć na pieńku. Byli jednak też tacy, którzy nie mieli pojęcia w co się pakują.
Burke wyczuł ogon zanim jeszcze go zauważył. Nie wierzył, że ktoś może być naprawdę taki głupi, żeby obierać sobie jego za cel. Już sama jego sylwetka i ubiór dawał znaki ostrzegawcze. Było to poniekąd zabawne i humor mężczyzny od razu się poprawił, w końcu jakaś rozrywka. Szedł więc spokojnie przed siebie i czekał na odpowiedni moment. Ten przyszedł szybko, dał się zbliżyć zakapiorowi, a kiedy poczuł przez materiał płaszcza jak ten wsuwa dłoń do jego kieszeni, w jednej chwili się zatrzymał i złapał złodziejaszka za nadgarstek jednym, szybkim ruchem, zakleszczając go w silnym uścisku.
- Musisz być tutaj nowy skoro odważyłeś się właśnie mnie okraść. - odezwał się swoim głębokim głosem, po czym szarpnął chłopaczka mocno za rękę, jednocześnie wykrzywiając mu nadgarstek tak by ten poczuł ból.
Dopiero po chwili obrócił się do złodzieja i zmierzył go wzrokiem. Był młody, wychudzony i o sylwetce wskazującej na niedożywienie. W jego oczach jednak dostrzegł jeszcze coś, desperacje, a to jedynie sprawiło, że uśmiechnął się jadowicie pod nosem.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Axel Devereaux
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Tancerz, Złodziej, Kelner w Białej Wiwer
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
kawaler
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
5
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
12
16
Brak karty postaci
10-13-2025, 17:51
Mieszkał w Londynie już kilka lat, lecz Nokturn wciąż pozostawał dla niego zagadką. Dopiero się uczył panujących tutaj zasad, oraz nazwisk i twarzy, na które powinien uważać i z kim lepiej się liczyć, a kto mógłby być dla niego dobrym kontaktem. Nauka jednak w tej chwili przegrywała ze zwyczajną potrzebą napełnienia żołądka i ogrzania się. Stara jędza z jednym zębem była tak "łaskawa", że cokolwiek mu dała do spania, ale o opale mógł zapomnieć. Okno na balkon też nie było szczelne, więc miał też plan zdobyć jakieś szmaty do uszczelnienia szpar. Chciał się jakoś urządzić, chociaż dawno nauczył się już nie przywiązywać do miejsc, bo z dnia na dzień mogło się okazać, że będzie musiał opuścić dane lokum.
Jak on w takich chwilach chciałby siebie samego udusić za bycie takim idiotą tych parę lat temu. Comme on fait son lit, on se couche i tyle. Axel nikomu się nie żalił, nawet jeśli mial tutaj osoby, które były mu przychylne, on nie potrafił nie kłamać, a potem już było za późno, ponieważ za daleko w tym kłamstwie zabrnął. Zapomniał o swoim prawdziwym nazwisku, zapominał o swoim pokoju w Paryżu i zapominał o tym, jak wyglądali jego rodzice, jak brzmiały ich glosy i jacy byli. Francois znikał z jego pamięci najszybciej, za to Charlotte pojawiała się w wielu snach wołając go i prosząc, aby wrócił. Wtedy zwykle budził się czując na policzkach mokre ścieżki łez. Ale nie mógł już do tego wrócić, to było za nim i te drzwi zatrzasnęły się z hukiem.
Dziś wybrał fatalnie. Nie znał człowieka, którego obrał sobie na cel ani nie znał jego reputacji. Może gdyby się zastanowił i dłużej przyjrzał, zrezygnowałby z działania. A tak, dał się podpuścić, własnym potrzebom i temu komuś, kto miał być calem, a okazał się być drapieżnikiem. Ledwo szczupłe palce Axela zacisnęły się na portfelu, kiedy wokół jego nadgarstka pojawiła się obręcz solidnych palców mężczyzny. Głęboki glos wywołał falę dreszczy na karku chłopaka, co jasno dało mu do zrozumienia, że trafił na kogoś, kto z kieszonkowcami był obyty i skoro potrafił wyłapać próbę kradzieży, to nikt nie ważył się go okradać. Szarpnięty przez Xaviera chłopak nie miał szans, by wywinąć się, ponieważ jego zaskoczenie było równie wysokie, co poziom przerażenia.
Chłopak stęknął zaskoczony, czując jak impuls bólu niesie się od złapanej dłoni do mózgu. Nie znosił bólu i trudno było mu opanować odruch, w którym próbował się wyszarpnąć. Oddech Axela przyspieszył, a serce łomotało się o klatkę żeber w panice. Było beznadziejnie, ale nie spodziewał się, że może być jeszcze gorzej. Po dłuższym przyjrzeniu się i tym, jak Axel zapierał się pod chwytem Xaviera, można byłoby jednak wywnioskować, że chłopak nie jest wcale taki wątły i słaby na jakiego wyglądał.
- Putain.... - Wyrwało się z chłopięcej piersi, a po chwili wzrok mężczyzny przeszył go na wskroś. Axel zastygł spoglądając w spojrzenie mężczyzny charakterystycznymi oczami, które miały chłodna barwę jasnego błękitu. Jakby to były bryły dryfującego na falach lodu. Lecz w tej chwili spojrzenie chłopaka nie było chłodne i nieustępliwe, a pełne strachu i desperacji.
- To przypadek, przysięgam. - Odezwał się, kiedy odzyskał glos. Mówił z silnym akcentem, przeciągał R tak jakby angielski to nie był jego rodzimy język. - Nie... nie zauważyłem pana. To boli. - Wyjęczał kuląc się pod spojrzeniem Xaviera, a jego jadowity uśmiech wcale się Axelowi nie spodobał. Dyskomfort płynący z wykręconej ręki sprawiał, że trudno było mu się opanować. Czyżby to miał być jego koniec? Taki podły i bezsensowny?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#5
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
10-15-2025, 17:45
Na ulicy jakby zapadła cisza, głęboka i ogłuszająca. Nawet krople ze starej elewacji jakby bały się skapywać na brudny chodnik. Czarodzieje zgromadzeni na ulicy jakby zastygli w bezruchu i przypatrywali się całemu zajściu w milczeniu, niektórzy zrobili kilka kroków w tył by schronić się w bezpiecznej ciemności.
Niebieskie tęczówki Burke’a nawet na moment nie przestały wpatrywać się w chłopaka, którzy przed momentem próbował go okraść. Próbował się wyszarpać, co uzmysłowiło mężczyźnie, że nie jest wcale taki słaby jak za pierwszym razem go ocenił. Owszem, może był chudy i przestraszony, ale nie słaby. Jego akcent również dał mu do myślenia. Zdecydowanie nie był tutejszy i chociaż Xavier nigdy nie nauczył się francuskiego, zbyt zajęty nauką jeżyka runicznego, potrafił rozpoznać ten charakterystyczny akcent. Nie zmieniało to jednak faktu, że młodzieniec zdecydowanie był nowym nabytkiem Nokturnu. Obdartym z nadziei, ponoszącym konsekwencje własnych błędów…kolejną duszą, która próbowała przeżyć w tym zapyziałym świecie i finalnie trafiła na Nokturn. Ileż on takich poznał już na swojej drodze, przestał liczyć już dawno temu. Tutaj nie było porządnych ludzi, on sam nie uważał się za porządnego człowieka, chociaż przeszłości, w przypływie młodzieńczych fascynacji był przekonany, że taki jest. Rzeczywistość go zweryfikowała, dziedzictwo było jedno, a chęć władzy i dominacji zniekształciła jego postrzeganie bycia człowiekiem porządnym.
- Mamy się nim zająć sir Burke? - z cienia wyłonił się powoli mężczyzna, średniego wzrostu, zgarbiony rzezimieszek, morderca uciekający przed wymiarem sprawiedliwości.
Burke uniósł na niego leniwie spojrzenie, po czy pokręcił lekko głową.
- Nie ma takiej potrzeby. - odparł jedynie, po czym ponownie skupił całą swoją uwagę na złodziejaszku - Przypadek mówisz? - prawa brew powędrowała do góry, a na ustach pojawił się cwany uśmiech - Cóż za dziwny przypadek, że twoja ręka znalazła się akurat w mojej kieszeni. - pokręcił głową z rozbawieniem, po czym nie puszczając nadgarstka chłopaka ruszył przed siebie, nie zważając na to, że ten nadal cierpi z bólu - Widzisz, ból przypomina nam, że żyjemy, ale jednocześnie przypomina nam o konsekwencjach naszych czynów. - mówił spokojnie kierując swoje kroki w stronę drzwi, nad którymi widniał czarny szyld ze złotymi napisami informujący każdego, że właśnie zbliża się do Sklepu Borgin&Burke.
Obejrzał się na chłopaka nie robiąc sobie nic z jego jęków bólu. Był młody i chociaż było widać, że to nie była jego pierwsza kradzież, brakowało mu jeszcze wiele do osiągnięcia poziomu, w którym nie będzie dawał się złapać. Może to właśnie dlatego Burke dostrzegł w nim coś jeszcze. Nie potencjał, bo w bywalcach Nokturnu potencjału było szukać jak ze świecą, ale zysk. A zysk był dla niego najważniejszy.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#6
Axel Devereaux
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Tancerz, Złodziej, Kelner w Białej Wiwer
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
kawaler
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
5
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
12
16
Brak karty postaci
10-15-2025, 21:13
Ulica zamarła, a cisza wokół sprawiała, że Axel odnotował nieznośny szum w uszach. Rozejrzał się kątem oka dostrzegając, że ludzie po prostu zamarli i raczej zaczęli się wycofywać, niż interesować tym co się zadziało. Czyżby Devereaux wdepnął nie tyle w gówno, a dosłownie wpadł w szambo? Wszystko na to wskazywało i wcale go nie pocieszała ta świadomość. Gonitwa myśli tłukła się pod czaszka młodego francuza, szukał rozpaczliwie wyjścia z beznadziejnej sytuacji. Wyrywanie się i szarpanie nic nie dawało, Xavier mial przewagę siły i kilogramów nad chłopakiem.
Przygwożdżony wzrokiem Burke'a Axel poczuł, jak miękną mu kolana. Znal ten wzrok i wiedział doskonale, że cokolwiek będzie próbował zrobić, będzie tylko gorzej. Ze strachu zdradził zbyt wiele na swój temat, przeklęty akcent musiał akurat teraz wypłynąć i zauważył jak brew Xaviera drgnęła zaintrygowanie. Nie sądził, aby ta informacja, że jest obcokrajowcem miała jakoś wpłynąć na decyzje mężczyzny i złagodzić w jakikolwiek sposób jego zamiary wobec młodego francuza.
Pojawienie się nagle kolejnej osoby spłoszyło Axela, który wcześniej nie ważąc się odwrócić wzroku od Xaviera przeskoczył spojrzeniem na zgarbionego rzezimieszka. Sir Burke? Burke! To nazwisko Axel znał i zdał sobie sprawę, jak bardzo się pomylił. W totalnym odruchu desperacji zaszamota się w uścisku Xaviera, co było całkowicie bezcelowe, ale strach właśnie zagrał pierwsze skrzypce w umyśle chłopaka. Rzezimieszek został odprawiony i Axel nie mial pojęcia, czy to dobrze, czy źle.
- Pana płaszcz podwiał wiatr... - Wystękał próbując jakoś się wyłgać, chociaż wiedział, że to bez sensu. - Aaa....! - Axel sapnął, czując jak nagle Burke rusza i ciągnie go za soba. Potykając się podążał za nim nie mając większego wyboru, a chwyt jak w imadle wciąż dokładał mu kolejnych bolesnych bodźców. Nie skomentował słów na temat bólu, o tym doskonale wiedział i nie potrzebował filozoficznych dysput na temat bólu. Axel chciałby kiedyś w końcu przestać się go bać, a teraz raczej nastawiał się na to, że doznania będą jeszcze większe i nieprzyjemne.
- Sir, czy to konieczne? Proszę puścić, pójdę za panem, sir. - Zagrał ostatnią kartą, łudząc się, że Xavier mu uwierzy i wypuści z uścisku.
Powoli docierali w okolice sklepu Borgin&Burke, Axel nie był zgodnym kompanem do spacerów. Próbował jeszcze kilka razy się wywinąć i dać dyla, ale Xavier trzymał go pewnie i niewzruszenie. Dla Devereaux kradzieże były jak oddychanie, kiedy tylko mial okazję, jego palce szły w ruch, podobnie było z kłamaniem. Jakby nie mógł bez tego oddychać i próbował ciagle brnąć w jak najbardziej realny scenariusz, byle się wyłgać.
Nie mając pojęcia, co tez Xavier wobec niego planuje Axel w myślach już żegnał się z tym podłym światem, dochodząc do wniosku, że przynajmniej ten niekończący się epizod bólu, chłodu, cierpienia i zawodu w końcu się skończy. To nawet było pocieszające.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#7
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
10-17-2025, 18:43
Żadne wyłgiwanie się nie działało na Burke’a. Nasłuchał się już takich wyjaśnień i kompletnie nie robiły na nim wrażenia. Chłopak został przyłapany na gorącym uczynku i nie ważne co by nie powiedział nie miało sprawić, że Xavier go puści. Doceniał jednak, że ten próbował, że mimo wszystko się nie poddał, nie zwiesił uszu i poddał się temu co miało go czekać. A co to miało być, sam Burke nie do końca był pewny. Naturalnie, chciał go nastraszyć i wychodziło na to, że już mu się to udało, wnioskując po przerażonej minie chłopaka. Jednak czarodziej bardzo rzadko marnował okazje aby dopiąć swego. W jego głowie powoli rodził się plan i miał zamiar wprowadzić go w życie już za moment.
Kiedy w końcu dotarli do drzwi Borgin&Burke, pchnął je lekko. Wchodząc do środka wyciągnął z kieszeni różdżkę, a kiedy byli już w środku mruknął cicho zaklęcie, a zamek zamknął się od razu. Pociągnął mocniej chłopaka za rękę, po czym pchnął do przodu na ziemię. Stąd nie było ucieczki. Z każdej półki przyglądały im się zakurzone czaszki, głowy w słojach i gdzieniegdzie wypchane, pomniejsze zwierzęta. Regały uginały się od artefaktów, niebezpiecznych i mrocznych, które tylko czekały aby ktoś niedoświadczony wziął je do ręki. Xavier czuł się tutaj jak w domu, nie było to tylko miejsce jego pracy, był to jego azyl gdzie wiedział, że może się zaszyć i nikt mu nie będzie przeszkadzał kiedy będzie pracował i oddawał się swoim zainteresowaniom.
Ściągnął płaszcz, który powiesił na wieszaku, po czym spojrzał na chłopaka uważnie krzyżując ręce na piersi.
- No i co ja mam z tobą zrobić, co? - uniósł brew ku górze - Nie może ci ujść na sucho próba kradzieży…nie bawimy się tak na Nokrutnie. - pokręcił głową, po czym sięgnął po różdżkę i zaczął ją obracać w dłoni.
Rozważał kilka opcji, nie spuszczając z chłopaka wzroku nawet na moment. Domyślał się, że chęć rozejrzenia się po wnętrzu, w którym się właśnie znalazł była wielka, ale chyba instynkt samozachowawczy złodziejaszka był większy. W każdym razie w tym momencie, bo kiedy go okradał, a raczej próbował to raczej o nim zapomniał. Ale nad tym też można było popracować.
- No cóż… - wzruszył ramionami, po czym wycelował końcówkę różdżki w jego kierunku - Crucio. - warknął, wkładając w zaklęcie cały swój dzisiejszy parszywy humor.
Przez kilka długich sekund wpatrywał się w chłopaka, chłonąc jego cierpienie całym sobą. Wiedział doskonale jak działa to zaklęcie, ból był okropny, przeszyła cię całego, każdy fragment kości, odbierał oddech. Burke nie był jeszcze tak biegły w czarnej magii jakby sobie tego życzył, jednak miał już całkiem niezłe umiejętności jeśli porównać go do niektórych członków jego rodziny. W końcu jednak, po zaledwie dziesięciu, niezwykle długich, sekundach przerwał działanie zaklęcia i wyprostował się z westchnięciem.
- A teraz sobie porozmawiamy. - odparł kiwając lekko głową, po czym pchnął w stronę chłopaka stołek, by ten, jak już sie ogarnie mógł na nim usiąść.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#8
Axel Devereaux
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Tancerz, Złodziej, Kelner w Białej Wiwer
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
kawaler
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
5
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
12
16
Brak karty postaci
10-17-2025, 21:47
Droga do sklepu nie była długa, lecz dla Axela stanowiła nie lada wyprawę. Czas zwolnił, a on próbował wykorzystać każdą sekundę, aby nie pozwolić się zaciągnąć w miejsce bez wyjścia. Krok za krokiem szarpał uwieziona ręką, z jego ust wydobywały się kolejne argumenty, próbował przekonać Xaviera, że nie chciał go wcale okraść. Panika powoli wspinała się po kręgosłupie chłopaka, rzucał oczami na boki szukając kogokolwiek, kto mógł mu pomoc, ale ludzie się odwracali, udawali że nic nie widza i chowali, kiedy złapał z kimkolwiek kontakt wzrokowy. Po chwili spojrzał na plecy Xaviera, dotarło do niego, że zadarł z kimś, komu nie powinien spoglądać w twarz i kogo wszyscy wokół się po prostu boją.
Szczęk zawiasów zdradził moment, kiedy dotarli do celu. Axel został zaciągnięty do środka i kiedy padło zaklęcie zamykające, wiedział już, że mial marne szanse na ucieczkę. Kalkulował w głowie, czy jeśli się zerwie, wyceluje różdżka w drzwi i rzuci zaklęcie, to może zdąży. Ale wtedy oberwie zaklęciem w plecy. Na pewno, nie było innej opcji. A skoro Xavier zaciągnął go tutaj, to zapewne zrobi z nim cos paskudnego, czego nawet na ulicach Nokturnu nie wypadało robić.
Wnętrze sklepu swoja osobliwością od razu ściągnęło wzrok młodego złodzieja. Chłopak powiódł wzrokiem wokół, poczuł jak przytłaczająca magia tkwiła w tym miejscu i od razu na myśl przyszła jedna rzecz: nie dotykaj tutaj niczego. A po chwili został szarpnięty i przywitał się wielce wylewnie z podłoga upadając pod naciskiem gęstów Xaviera. Axel spojrzał na plecy czarownika, kiedy ten postanowił powiesić płaszcz. Gdyby tak go spetryfikował, miałby szansę. W dłoni chłopaka pojawiła się różdżka ale zaraz padł na niego ciężki wzrok Xaviera i zamarł w pół gestu, a następnie powoli ja wycofał. Wspiął się na kolana, obawiając się, że jeśli się podniesie to Burke poczęstuje go ciosem, lub co gorsza jakimś paskudnym zaklęciem.
- To było głupie, nie powinienem, nie wiedziałem... - Przez usta Axela ciężko przechodziły słowa proszę i przepraszam w tym jednym, pokornym znaczeniu. - Niech mi pan nie robi krzywdy... To... to jest wystarczająca nauczka... Naprawdę... - Axel czuł jak drży i okrutnie go to zabolało w jego dumę, bal się i mial przeczucie, że cały ten strach jest jak najbardziej na miejscu.
I nim zdążył cos jeszcze powiedzieć, różdżka została wycelowana w niego, a głoski wydobywające się z ust Xaviera złożyły się w okrutne zaklęcie. Axela poraziło, magia dotarła do jego ciała i momentalnie każda kość, każdy mięsień i każde włókno i ścięgno ogarnął niewyobrażalny ból. Płuca ścisnęły się boleśnie, odcinając mu zdolność oddychania, w gardle zaschło, tak że wydobył się z nich jedynie charkot. Mięśnie skurczyły się boleśnie a przez moment mial nawet wrażenie, że serce mu stanęło. Flaki w brzuchu wykręciły się sprawiając, że zgiął się w pół i upadł na podłogę wijąc się w spazmach ogólnego bólu. Lodowe tęczówki rozszerzyły się z szoku, ziejąc w tej chwili czernią. Po policzkach spłynęły niekrólowanie łzy, jakikolwiek ból w życiu Axel przeżył nie mógł się równać z tym, czego właśnie doświadczał. Długie dziesięć sekund ciacgelo się w nieskończoność, wskazówki zegara wydawały się znieruchomieć w chwili, kiedy Axel przeżywał katusze.
I nagle wszystko zniknęło, ból jak szybko nastąpił, tak momentalnie odpuścił. Axel dopiero teraz zaczerpnął powietrza przeżywając w tej chwili szok, powróciło czucie i czul się w tej chwili niezwykle ciężki i niegramotny. Leżał na plecach a nad soba mial stojącego Xaviera i zasnuty pajęczynami sufit. Dyszał ciężko przez dłuższą chwilę, dławił się powietrzem i śliną. Pomimo, że ten najgorszy ból minął, powoli odkrywał, że zastąpił go tempy ból mięśni, jak po długim biegu, kiedy to w końcu mógł się zatrzymać i odetchnąć. Chciało mu się wymiotować, ale o ironio, nie mial nawet czym. Więc obrócił się na bok i podkulił nogi, próbując dojść do siebie, bal się, że zaraz nastąpi kolejna tura, kolejne zaklęcie padnie skierowane w niego.
Ale nic takiego nie nastąpiło, stołek szurnął po podłodze zatrzymując się niedaleko Axela. Chłopak uniósł spojrzenie to na mebel to na Xaviera i nie musiał nawet pytać, żeby odgadnąć intencje gospodarza.
Stęknął zbierając się powoli z ziemi, nigdy jeszcze nie czul się taki ociężały i powolny. Wspiął się na solek i usiadł opierając łokcie na kolanach, wciąż oddychał szybko, otarł lzy rękawem i powiódł wzrokiem znów po otoczeniu a na koniec opuścił głowę czekając na kolejne słowa Xaviera. Skoro chciał rozmawiać, to niech zaczyna. Axelowi w tej chwili zaczynało być wszystko jedno, to zaklęcie sprawiło, że wszystkie te krzywdzące słowa i gesty ojca, jakie kiedykolwiek padły pod jego adresem, stały się w tej chwili jedynie śmieszną namiastka tego, co właśnie przeżywał. Poczuł się w pewien sposób złamany, upodlony i upokorzony.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#9
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
10-18-2025, 22:12
Obserwował w ciszy jak chłopak dochodzi do siebie, chociaż pewnie dochodzi to za dużo powiedziane. Spodziewał się, że zajmie mu to jakiś czas by pozbierać się psychicznie po tym czego właśnie tutaj doświadczył. Ból, upokorzenie, to nie była łatwa pigułka do przełknięcia. Xavier znał inny wymiar bólu, bólu, który dla niego był porównywalny do tego, który odczuwają ci, którzy padają ofiarą Cruciatusa. Pamiętał doskonale jak odbierał mu oddech, jak wysysał z niego resztki chęci do życia, jak nie pozwalał rano wstać z łóżka. Nigdy nie zapomni tego rozrywającego serce bólu, którego doświadczył kiedy jego żona i córka zostały mu odebrane w tak okropny sposób. To miał być szczęśliwy dzień, miał przywitać na świecie swoje pierwsze dziecko, miał dzielić kolejne dni z żoną i ich mała córeczką, cieszyć się życiem. Okrutny los sprawił, że nie było mu to dane. Zamiast szczęścia były łzy rozpaczy, zamiast głośnego krzyku przybyłego na świat dziecka, był krzyk rozpaczy męża i ojca. Echo tego krzyku nadal rezonowało w jego głowie, ból złamanego serca i rozpacz nadal odczuł kiedy za długo pozostawał sam ze swoimi myślami.
Gówniarz się pozbiera, to był tylko fizyczny ból, który z czasem mijał. Ból duszy, pozostaje z tobą na zawsze i nigdy cię nie opuszcza, nawet jeśli zepchniesz go głęboko w zakamarki umysłu, on zawsze tam jest.
Oparł się o blat lady sklepowej, po czym wyciągnął z kieszeni spodni srebrną papierośnicę. Po chwili papieros wylądował między jego wargami, a za pomocą ulubionej zapalniczki podpalił jego końcówkę. Zaciągnął się spokojnie, po czym przez chwilę w milczeniu obserwował dym, który ulatywał nosem.
- Teraz już wiesz co czeka cię za podnoszenie ręki na innych mieszkańców Nokturnu. - odezwał się w końcu, kierując spojrzenie niebieskich oczu na chłopaka skulonego na stołku - Możesz okradać tych naiwniaków na Pokątnej albo w innych miejscach Londynu. Nokturn rządzi się swoimi prawami i tutaj czeka cię coś o wiele gorszego niż odsiadka w celi. Może teraz tego nie rozumiesz, ale miałeś szczęście, że trafiłeś na mnie. - powiedział spokojnie zaciągając się ponownie papierosem.
On go jedynie nastraszył, sprawił ból, który z czasem minie, ale nie zrobił mu nic więcej i nie zamierzał zrobić. Człowiek, który odważył się zaproponować swoją pomoc w zajęciu się złodziejem nie byłby taki wyrozumiały. Burke podejrzewał, że z przyjemnością zanurzyłby jeden ze swoich noży w ciele młodego chłopaka pozostawiając na nim nie tylko bolesne i widoczne ślady, a nawet może i finalnie doprowadzając do jego śmierci. To co młodzieniec przeżył przed chwilą było najlepszym co mogło go spotkać na Nokturnie. Burke był chroniony, kiedyś przez noszone nazwisko, teraz przez ciężko wypracowaną opinie, wiedział jednak, że nie wszyscy mieli takie szczęście. Niektórzy musieli nauczyć się na własnych błędach, odczuć na własnej skórze aby dowiedzieć się co im wolno, a co nie, wiedza ta jednak w końcu przychodziła, prędzej czy później. Z czasem chłopak się wszystkiego nauczy.
- Jak ci na imię? - spytał w końcu Xavier patrząc na chłopaka uważnie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#10
Axel Devereaux
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Tancerz, Złodziej, Kelner w Białej Wiwer
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
kawaler
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
5
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
12
16
Brak karty postaci
10-19-2025, 21:27
Ból, który właśnie go dotknął był forma nauczki. Axel pomimo, że miał przetrącony kręgosłup moralny, to jednak znal zasady jakie panowały na tym świecie. Kradzież była czymś co się piętnowało i krzywdziło ludzi, lecz on nie kradł dla zyski i zabawy, on kradł aby przetrwać. Kiedyś z tym skończy, a raczej chciał z tym skończyć. Niestety w tej chwili odbierał bardzo bolesną lekcję, która pomimo swojej brutalności była bardzo pouczająca.
Nie podnoś ręki na innych mieszkańców Nokturnu tak brzmiała pierwsza zasada Nokturnu, o której się dowiedział. Oparł czoło na złączonych przedramionach, dłońmi objął kolana i oddychał. Oddech leczył ból, pozwalał się regenerować, ból po treningu był czymś innym, niż ten teraz, jednak w pewnym względzie były podobne - leczyło się je tak samo. Jeszcze przez chwile po jego policzkach spływały łzy, co było naturalną reakcja organizmu, który bronił się aktywując pełna gospodarkę chemiczno - hormonalną w akcie obronnym.
Axel słuchał Xaviera, jego słowa ryły w umyśle chłopaka trwale linie, które zostaną z nim już na zawsze. Dowiedział się, gdzie może iść na łowy, a Nokturn miał zostawić w spokoju. Tak to już bywało, swoich się chroniło, a nie krzywdziło. W Paryżu było podobnie, jeśli byłeś mieszkańcem konkretnej dzielnicy, wszyscy byli twoimi sąsiadami, a ktokolwiek z wewnątrz, czy zewnątrz podniósł na ciebie rękę, mial problem z całą dzielnicą. Ból powoli ustępował miejsca zmęczeniu, które obejmowało ciało chłopaka. Przy okazji pojawił się rownież jeszcze większy głód. Organizm spalił w tej chwili nadprogramowe zapasy energii i tym bardziej domagał się uzupełnienia zasobów. Reakcja organizmu na jedną z podstawowych potrzeb zdradziła bezczelnie Axela, który słysząc i czując, jak skręca go w brzuchu, skulił się próbując napięciem mięśni zmusić ciało do ciszy.
Xavier bez większego wysiłku sprawił, że chłopak poczuł się jak na kolejnym poziomie dna. Ból towarzyszył Axelowi od wczesnych lat, lecz to był ból związany z treningami, z rozciąganiem mięśni i katowaniem ciała, celowym i konsekwentnym. Potem nadszedł inny rodzaj bólu, ten związany z ciosami i ból psychiczny, kiedy to własny rodziciel nie akceptuje dziecka i tego, jakie ono jest. Kumulacja tego bólu nastąpiła, kiedy ojciec wyszarpnął go z domu, włożył do jego kieszeni dziesięć monet i kazał iść w świat i nigdy nie wracać. Poczęstował go zimnym spojrzeniem lodowatych tęczówek, takich samych jak te u Axela i zatrzasnął drzwi, za którymi matka i siostra wylewały łzy. To był szok dla tak młodego człowieka, nagle został z niczym. Został odtrącony i porzucony. Bezdenna rozpacz zasnuła jego umysł i nawet próbując wracać do domu, nigdy nie wpuszczono go. Wyrzekli się go i zostawili na pastwę losu, jakby był zepsuty i nie było nadziei na naprawę. Poczucie obracania i zdrady prześladowało go cały czas, chociaż już przestał się łudzić, że kiedykolwiek tam jeszcze wróci.
Po tych kilku słowach padło pytanie. Axel uniósł głowę, otarł mokre policzki rękawem, oblizał usta, które w tej chwili były nieznośnie suche i chropowate.
- Axel... - Wypowiedział swoje imię głosem na granicy szeptu. Po tym wyprostował się, czując jak mięśnie pleców drżą z wysiłku. Na twarzy chłopaka pojawiły się cienie pod oczami, to jedno zaklęcie wydawało się wycieńczyć go dość mocno. - Szczęście? Rozumiem. - Uniósł spojrzenie na Burke'a w którym rzeczywiście widocznie było zrozumienie i jakby świadomość, że mógł go spotkać o wiele gorszy los.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): 1 2 Dalej


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:14 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.