07-09-2025, 20:53

Tawerna "Brudna Kotwica"
Ukryta między zniszczonymi składami a zapomnianym dźwigiem portowym, „Brudna Kotwica” to tawerna, którą zna każdy, kto choć jeden dzień pracował w obszarze doków przy Isle of Dogs. Elewacja z odłażącą farbą i wyblakłym szyldem przedstawiającym przekrzywioną kotwicę nie zachęca do wejścia. W środku panuje wieczny półmrok, a powietrze przesycone jest zapachem rozlanej whisky, mokrego płaszcza, starego dymu tytoniowego, zmieszanego z wonią zjełczałego oleju i flaków świeżej ryby. Podłoga trzeszczy pod ciężarem okutego buta, a krzywe stoły, lepią się od warstwy zaschniętego piwa, kurzu i starego jedzenia. Pełne nacięć wyszczerbionych noży, pamiętają niejedną bójkę i głośną szarpaninę. Za barem stoi zazwyczaj pani Maureen, wdowa po tutejszym marynarzu, kobieta o mocnym charakterze, silnych ramionach i spojrzeniu, które potrafi uciszyć niejednego awanturnika. Nikt nie ma odwagi wchodzić jej w drogę. „Kotwica” to miejsce, gdzie informacje są cenniejsze niż pieniądze. Podróżujący odkrywcy z chęcią podzielą się pewną wskazówką, czy istotnym faktem – tutaj liczą się złote, brzęczące monety. Legendy w ów miejscu żyją dłużej niż ludzie. Mówi się, że w jednej ze ścian zamurowano szkielet przemytnika, którego zdradził pewien zły człowiek. Inni twierdzą, iż w zawilgoconej piwnicy znajduje się wejście do starego tunelu, prowadzącego gdzieś pod Tamizą. Każdy zna opowiadane wieczorem opowieści, lecz nikt nie odważył się ich sprawdzić. Podpodłogowy szmer zagłuszony jest przez stukot ogromnych szklanic, pijacki bełkot, śpiew wielowzrotkowych szant, rozbrzmiewających na całą okolicę. Tawerna słynie jednak z taniego piwa i dobrej ryby. 

