• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Walia > Cardiff > Tawerna "Pod Mewą i Księżycem" > Przy barze
Przy barze
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
06-21-2025, 22:17
Przy barze
Bar z ciemnego drewna pachnie rumem, solą i dymem. Lustro za ladą nie odbija wszystkiego, czasem coś w nim znika. Barmanka – młoda dziewczyna o czujnym spojrzeniu i kołyszących się gładko biodrach – zna każdego pirata, którego noga przekroczy próg tawerny. Szafa grająca z tyłu sączy melodyjne szanty, ale cicho, żeby nie zagłuszyć szeptów pomykających ponad barową ladą, która lepi się od taniego piwa i podkoloryzowanych opowieści. Tu załatwia się sprawy: zaklęcia, kontrabandy, miłość na noc i znikanie na zawsze. Czasem ktoś zostawia na ladzie zaplutego knuta, czasem – kawałek historii swojej albo Morza Północnego, po którym pływał.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Philippa Moss
Akolici
Musimy mieć wytrwałość i ponad wszystko wiarę w siebie. Musimy być pewne, że mamy do czegoś talent.
Wiek
25
Zawód
barmanka, matka niuchaczy
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
25
0
OPCM
Transmutacja
16
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
11
11
Brak karty postaci
10-27-2025, 10:22
- Każdy powinien znaleźć swój osobisty sposób, wiesz? – zaczęła niespecjalnie przekonana co do tego, że oto tu i teraz wskazówki obejmą go magicznymi więzami i sprawią, że pokona swoje przeszkody i odetnie się od tego, co parszywe i niewygodne. Nie. To nie działało w ten sposób. – Idziesz swoją drogą, a potem dzieje się coś, spotykasz kogoś, kto pomaga odnaleźć w sobie siłę zdolną to wszystko odeprzeć. Albo inaczej. To, co działa u mnie, może nie zadziałać u ciebie, skarbie. Ale nic nie wydarzy się, jeśli się poddasz i nie spróbujesz – przedstawiła jasno swój punkt widzenia. Sądziła, że wygłoszone słowa dalekie były od wyrysowanych pod męskim czołem oczekiwań, ale nie męczyła tym myśli. Szła dalej – on miał zrobić z tą odpowiedzią, co chciał. Albo nie zrobić zupełnie niczego. – Ale na pewno… – urwała, by pochylić się nieco ku niemu i spojrzeć głębiej w te coraz mniej nieoswojone oczy. – poradzisz sobie – skończyła niespodziewanie krótko i rozciągnęła malinowe wargi w pokrzepiającym uśmiechu. W tej pozycji pozwalała mu jeszcze mocniej zaznajamiać się z zapachem tanich perfum. I bezsprzecznym urokiem czającym się w damsko-męskiej bliskości. Ostatni raz zamrugała tuż pod jego wejrzeniem i wyprostowała wreszcie plecy, aby swobodnie wrócić do pierwotnej pozy. Znów bar przyzwoicie oddzielał od siebie dwa ciała.
Lecz był jeszcze ten trzeci burzliwie dopraszający się o swoje. Pragnący, zaczepny i coraz bardziej napastliwy. Philippa pomyślała, że facet zaraz da mu w pysk i zaprowadzi ostro, po męsku właściwy porządek przy barze, ale to wcale się nie wydarzyło. Oparła łokieć na blacie, dłoń ułożyła pod swoją brodą i z ciekawością przyglądała się całemu zajściu. Sprawy miały się jednak całkiem znośnie. Po Żelaznej Kotwicy już widziała, że ledwo się na nogach trzymał i nie mógł już nikomu i niczemu tu zagrozić. Coś chyba do chłopa wreszcie dotarło, bo oto nagle począł wznosić dłonie w przepraszającym geście i, bełkocząc coś tam niewyraźnie, skierował się chybotliwie do drzwi. Mężczyzna w skórzanej kurtce mógł tu i teraz stać się tutejszym bohaterem – bo wystarczyło, by na dzielnicy właśnie tak go ochrzciła. Mężczyźnie czasem należało pozwolić zadziałać i bronić kobiecej delikatności – nawet jeśli potrafiła poradzić sobie z tym fantem samodzielnie. Niech działa, jej pozostawało tylko patrzeć, czarować wdzięcznym spojrzeniem i podziwiać dumę, która zaraz rozrośnie się w tym samczym spojrzeniu.
Wkrótce drewniane wrota tawerny zatrzasnęły się w wysłużonych futrynach, a ona zacmokała z uznaniem, sięgając po butelkę z należytym trunkiem. Złoty napój pokornie wypełnił szkło, by za chwile ruszyć ku ustom zasłużonego wybawiciela. – No proszę, spisałeś się. Problem rozwiązany, polazł daleko i szybko tu nie wróci – odezwała się z nutą nieskrytego zachwytu i posunęła po blacie szklaneczkę. – Teraz się grzecznie napij. Nikt niespełniony nie wychodzi z mojego baru, skarbie – wyjaśniła i sięgnęła palcami do jego rękawa, by pociągnąć go trochę bliżej, do siebie. Nikt. Może tylko Żelazna Kotwica, lecz ten obecnie szukał spełnienia, którego żadna z barmanek mu tutaj nie mogła ofiarować. Jego cel mieścił się zatem daleko od dachów Mewy i Księżyca. – Jesteś głodny? Mamy dzisiaj całkiem przyzwoitą potrawkę, nie przesadzam – kontynuowała czarowanie gościa. Zamierzała porządnie o niego zadbać i przypilnować, by równie porządną ilość monet pozostawił za tutejszym barem.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#12
Mitch Macnair
Śmierciożercy
Wiek
27
Zawód
Architekt i budowniczy
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
zaręczony
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
0
20
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
8
10
Brak karty postaci
10-30-2025, 19:42
Każdy swój sposób? Może coś w tym było. Nie mógł odmówić jej słowom sensu. Miała racje, każdy był zbudowany z innej gliny i inne rzeczy na niego działały, przynosiły ukojenie. Kiedy wspomniała o „tej osobie” mimowolnie uśmiechnął się lekko sam do siebie. Wydawało mu się, że on w zasadzie już taka osobę znalazł, a w zasadzie odnalazł po latach. Nigdy by się nie spodziewał, że ich losy potoczą się w taki sposób. Szkolna znajomość zmieniła się najpierw w przyjaźń, potem romans by na końcu wsunął jej na palec pierścionek i byli w trakcie przygotowań do ślubu. Być może to właśnie ona miała być jego siłą, która pozwoli mu wyjść z tego tymczasowego dołka.
- Na całe szczęście w moim słowniku nie ma słowa porażka, ale poddanie się. - odparł spokojnie kiwając przy tym lekko głową i nawet pozwolił sobie na lekki uśmiech.
Znów miał okazję przyjrzeć jej się dokładnie. Poczuć jej perfumy, które z pewnością nie były z najwyższej półki, ale mimo wszystko miały przyjemny zapach. Z całą pewnością potrafiła omamić mężczyznę bez problemu, sprawić by był na każde skinienie jej palca i pewnie jeszcze z pół roku temu i na niego by to podziałało. Pół roku temu, ale nie w tym momencie. Co prawda nie miał zamiaru odmawiać sobie niewinnego, nic nieobiecującego flirtu, ale jeśli chodziło o resztę, tutaj był jednak wierny do bólu.
Nie ruszył się nawet o minimetr nie spuszczając wzroku z pijaczka. Jedynie na moment rzucił spojrzenie barmance, która postanowiła zrobić krok w tył i obserwować całe przedstawienie opierając się wygodnie o bar. Może to w sumie i lepiej. Macnair był gotowy użyć siły jeśli zaszłaby taka potrzeba, w zasadzie już nawet sięgał do kieszeni, w której trzymał różdżkę, kiedy Kotwica postanowił jednak odpuścić. Nie miał pojęcia czy dotarło do niego, że nic nie ugra, w to wątpił akurat, czy po prostu jego upity umysł nagle zainteresował się czymś kompletnie innym. Obserwował jak ten unosi dłonie w przepraszającym, a może też poddańczym geście, po czym bardzo chwiejnym krokiem, po drodze obijając się o krzesła i stoły, kieruje się do drzwi. Dopiero kiedy te się za nim zamknęły z lekkim trzaskiem poczuł jak spięte miał mięśnie barków. Opuścił je więc lekko i wrócił na swoje miejsce na stołku.
- Nie żeby to było jakieś specjalne wyzwanie. - wzruszył ramionami na nowo skupiając spojrzenie na barmance - Chociaż pewnie jedyne miejsce gdzie go dzisiaj nogi zaprowadzą to do jakiegoś rowu. - dodał z rozbawieniem chwytając w dłoń szklankę.
Upił łyka alkoholu przez chwilę trzymając go w ustach, po czym pozwolił mu na spokojnie spłynąć przez gardło. Mimowolnie zaśmiał się cicho na jej słowa. Kotwica z pewnością wyszedł niespełniony, ale na całe szczęście nie był to ani jego, ani jej problem. Niech szuka chłopaczyna szczęścia gdzieś indziej, chociaż wątpił aby je znalazł gdziekolwiek w takim stanie.
- Potrawkę? - uniósł brew ku górze - Niee, dziękuję, nie jestem głodny. Już dawno nauczyłem się jeść przed wyjściem na takie zakrapiane gry w pokera. Teraz jedynie nie ma pokera, ale nie zmienia to faktu, że twoje towarzystwo zdecydowanie wynagradza ten brak. - uśmiechnął się lekko znad krawędzi szklanki puszczając jej oczko.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#13
Philippa Moss
Akolici
Musimy mieć wytrwałość i ponad wszystko wiarę w siebie. Musimy być pewne, że mamy do czegoś talent.
Wiek
25
Zawód
barmanka, matka niuchaczy
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
25
0
OPCM
Transmutacja
16
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
11
11
Brak karty postaci
11-01-2025, 13:08
Ależ tak, niczego innego się nie spodziewała. Właśnie tacy bywali mężczyźni. Przy kobiecie, w wywyższającej ich roli, gdy mogą się wykazać, gdy mogą zamanifestować swą siłę i zdecydowanie, żaden nie przyzna się do trudności, nawet gdyby faktycznie takie się pojawiły. Lubili, kiedy one ich doceniały, lubili otrzymywać zadania godne zaprezentowania swych możliwości. Ach, ci mężczyźni. Czarujący uśmiech barmanki zdawał się pieczętować jego słowa dodatkowym uznaniem. Niech ma, niech czuje komfort i wyjdzie stąd wkrótce w pełni doceniony. Philippa taką tu miała rolę i potrafiła doskonale odnaleźć się w podobnych okolicznościach.
– Sądzisz, że jedynie do rowu? Zbyt dobrze go znam, znajdzie sposób, by wniknąć między damskie nogi, choćby miał przy tym paść na krzywy ryj – zrobi to, w tym przypadku będzie bardzo uparty – stwierdziła bez większego przejęcia, zupełnie jakby oceniali dzisiejszy wiatr czy fabryczny smród w powietrzu. Ot, tutejsza codzienność powtarzała się, choć karty kalendarza wciąż się zmieniały. Tak właśnie mijało im życie w dokach. Wciąż te same historie, te same pragnienia i ten powtarzalny błysk w oku. Ona dobrze już znała takie historie i mało co mogło ją w tym względzie zadziwić.
Cieszył ją jednak widok ze smakiem spijanego trunku. Zadowolony klient to dobra wizytówka dla tawerny i zawsze dodatkowy galeon w kasetce. Dopóki dobrze im się piło i zamawiali dolewki, biznes się kręcił, a ona miała całkiem przyzwoitą płacę jak na tę dzielnicę i wykonywaną robotę. Choć z tego wszystkiego i tak najlepsze pozostawały napiwki. Zamrugała symbolicznie, pozwalając mu podziwiać piękne rzęsy. To jak będzie, kamracie? Odliczona ilość monet, czy coś więcej dla barmanki, która nie zlała cię ciepłym moczem? Śmiał się, był porządnie zaopiekowany, choć przychodził tu jako obcy, po którym mogła się spodziewać różnych rzeczy. Oby nie był tylko tym prymitywnym draniem, oby dorzucił coś od siebie.
– Szkoda, mój kochany – zacmokała z teatralnym rozczarowaniem i zabrała mu sprzed nosa puste szkiełko. – Ale kiedyś w końcu zgłodniejesz i do mnie wrócisz. Jestem absolutnie pewna. Każdy wraca… - przemawiała melodyjnie, odwzajemniając jego figlarny uśmieszek. – Ale wiesz co? Tam w rogu za kwadrans pojawią się chłopcy z kartami. Może mógłbyś do nich dołączyć? Domyślam się, że z pustymi kieszeniami nie przychodzisz. Przyjmą cię – zaproponowała nagle i odsunęła się kawałek od niższego blatu w barze. Gdy gość uiścił opłatę za solidne porcje alkoholu, nadszedł czas pożegniania:– A teraz musisz mi wybaczyć, piraci czekają, rum się sam nie poleje. Nawet w świecie czarodziejów – zakomunikowała, nim oddaliła się od niego, by po tej pogawędce wyjść zza kontuaru i zainteresować się tym, co działo się na sali. Z wypchaną po brzegi różnymi trunkami tacą udała się wprost w labirynt krzeseł i stołów – to tam toczyło się prawdziwe życie tej tawerny i to stamtąd galeony docierały wprost do kieszonek w jej spódniczce.

zt2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 14:20 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.