• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Walia > Las Gwydir (Caernarfonshire)
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
08-09-2025, 19:24

Las Gwydir (Caernarfonshire)
W północnej Walii rozciąga się Gwydir - stary, bukowy las, w którym czas płynie inaczej. Wysokie, proste pnie wznoszą się ku niebu jak kolumny świątyni, a światło wpada do środka w zielonych smugach. W powietrzu unosi się zapach wilgotnej kory i mchu, a ścieżki są wąskie, wijące się między kamieniami i korzeniami. Mówi się, że w Gwydir można usłyszeć echo dawnych pieśni, a nocą w koronach drzew świecą światła, które nie należą ani do ludzi, ani do gwiazd. Las ten pamięta rycerzy i pielgrzymów, a każdy, kto tu wchodzi, czuje na karku ciężar ich spojrzeń.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Leopold Flint
Śmierciożercy
Wiek
23
Zawód
dżokej - wyścigi na granianach
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczony
Uroki
Czarna Magia
8
0
OPCM
Transmutacja
0
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
18
20
15
Brak karty postaci
17-12-2025, 13:35
27 kwietnia 1962

Gwydir wita go ciszą i gęstą ciemnością; korony drzew są tak gęste, że przez ich gałęzi nieprześwitująca nawet smugi wspinającego się na szczyt widnokręgu słońca. Nie przeszkadza mu to jednak. Przywykł już dawno do mroku puszczy; czasem ma wrażenie, że tylko w takich warunkach, z dala od cywilizacji, oczekiwań i brzmienia, jakie nosił, rodząc się jako jedyny syn Maerina, może swobodnie oddychać.
Wodząc palcem po korze olbrzymiego pnącego się - jak mu się wydaje - aż do nieba buku, zachowuje czujność. Zamyka oczy, wsłuchując się zew przyrody. W dobiegający z oddali trel ptaków. Szelest kołysanych przez wiatr liści, snujących żałobną pieśni o tych, którzy w tym lesie stracili swoje życie. Wciąga do płuc ostre, zimne powietrze, a wraz z nim woń wilgotnej kory i mchu.
Przesuwa dłonią po szorstkiej korze, czując jej chłód i fakturę, jakby sprawdzał, czy drzewo jest prawdziwe, czy może to jedynie sen zrodzony z potrzeby ucieczki. Wodząc nadal palcami po pniu drzewa próbuje złapać z tym borem jeden, wspólnym rytm oddechu. Nie przejmuje się, gdy drzazga wchodzi mu pod skórę i kuje ostrzem bólu - ból ten traktuje jak dowód na to, że nadal istnieje, że jest częścią tego świata.
Otwiera oczy, pozwalając, by powoli przyzwyczaiły się do tkaniny cieni, rozpoznając wśród nich znajome kształty, chociaż nigdy wcześniej nie widział tych drew i nie chadzał po tych leśnych, wąskich wijących się wśród paproci i omszałych kamieni ścieżkach. Plotki, że tutaj czas płynie inaczej – jakby przeszłość, teraźniejszość i przyszłość splatały się w jedno - chyba były prawdziwe, bo zupełnie traci czasu. Pozwala, by spokój lasu przeniknął go do szpiku kości, by każda myśl, nawet najciemniejsza, zatonęła w tym półmroku. I przypomniał mu kim jest, zanim świat na nowo zażąda od niego, by był kimś innym. Las zawsze dawał mu to, czego nie znajdował nigdzie indziej: pochłaniał każde wspomnienie, i dawał poczucie wolności.
Kwadrans później dostrzega sylwetkę zmierzającą ku niemu, zgodnie z zapowiedzą, od strony północy.
Varya Borgin.
Kiedyś, dawniej, odprowadzał ją lekceważącym spojrzeniami, uważając, że kobieta nie może być łowcą, a jej chęć, by polować, traktował jak fanaberię. Do czasu, kiedy jej łupem nie padł potężnie zbudowany łoś o imponującym porożu. Największy, jaki kiedykolwiek, na tamten czas, widział. Zaimponowała mu wtedy. I od tamtej pory upatrywał w niej swoją partnerkę na czas polowania. Często polegał na jej wiedzy i przebiegłości. Cenił ją w większym stopniu niż własną kuszę. Cenił ją do tego stopnia, że czasem tęskni za czasami, jakie spędzili samotnie w lasach przylegających do warowni. I wyrazem tej tęsknoty stały się takie spotkania, jak te dzisiejsze.
- Może twoje nadzieje o upolowaniu czegoś dużego się ziszczą. W drodze tutaj widziałem mnóstwo śladów. Prowadzą na południowy wschód. Niewykluczone, że do jedynego akwenu w promieniu kilku mil. Miejscowi zazwyczaj się tam nie zapuszczają - zasypuje ją faktami, które udało mu się zgromadzić w krótkim czasie.
Przybywając tu dzień wcześniej, spędzając jedną noc na niewygodnej pryczy w karczmie, wypytał tutejszych o las i jego mieszkańców, lecz nie byli skłonni do rozmów i nawet ognista nie rozwiązała ich języków. Wszyscy jednym głosem namawiali go, aby zmienił obiekt swojego zainteresowania i nie prowokował duchów zamieszkałych Gwydir. Machnął na ich ostrzeżenia ręką i teraz też je bagatelizuje. Potrzebuje wyzwań, krążącej razem z krwią w żyłach adrenaliny. I lodowatego oddechu śmierci na karku. Tego, co poczuł przed laty w Paryżu Północy, gdy smok chciał odebrać mu z piersi ostatni dech.
- Jak się masz? - pyta w końcu, chociaż czuje, że ciekawość i zazdrości palą go jednocześnie w ściany gardła, bo w rzeczywistość chce zapytać o jej wyprawę i pułapkę, jaką zastawił na nich pogrebina, oraz to, jak towarzyszowi Michaiłowi udało się poskromić rządnego krwi demona. Jej list był skąpy w szczegoly,jak zwykle skromny słowa i, chociaż się łudzi, wątpi, że zmusi ją do mówienia. Zawsze taka była - oszczędna w mowie werbalnej, woląca przemawiać czynem. – Syberyjskich chłód nie odmroził ci żadnej części ciała? - lekkie rozbawienie wkrada się w jego słowa, gdy je zadaje, wchodząc głębiej w las. Upewnia się jeszcze, że ma swobody dostęp do broni. Chociaż zlekceważył ostrzeżenia mieszkańców, nie ma zamiaru z równą bagatelą podejść do lasu. Takie miejsce jak te nie wybaczają pomyłek.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 19-12-2025, 03:42 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.