I runda (Turniej MZA) - Ned Rineheart vs. Vincent Rineheart

[Mistrz Gry]

Arena Magicznych Pojedynków

Data wątku: 30 IV 1962
Uczestnicy wątku: Ned Rineheart vs. Vincent Rineheart
Główny cel wątku: Turniej Pojedynków
Zaczyna: Ned Rineheart

[Mistrz Gry]

Pojedynek rozpoczyna...
Potencjał szybkości Neda: 10
Potencjał szybkości Vincenta: 5

1x k100 (Szybkość Neda):

69

1x k100 (Szybkość Vincenta):

27

[Ned Rineheart]

Turniej pojedynków – świetna okazja do treningu, wzięcie udziału w zabawie jest dla Neda oczywiste. Lustruje tablicę z nazwiskami uczestników, z radością odnotowując dużą reprezentację swoich kolegów z Biura Aurorów. Ma nadzieję, że trafią na siebie w kolejnych etapach rozgrywki, więc życzy im w duchu powodzenia. Szuka swojego nazwiska na liście: r... r... r.... Rookwood? Na tego byłoby ciekawie trafić, kopę lat. O, jest! Rineheart! Vincent...? Sprawdza jeszcze raz. Vincent Rineheart. Szybko uznaje tę walkę za podarunek od losu. Po raz pierwszy od powrotu brata do kraju Ned nie unika spotkania – wręcz przeciwnie, od razu podchodzi do wyznaczonego stanowiska i ściąga marynarkę, żeby nie krępowała mu ruchów. Staje naprzeciwko, wreszcie gotowy do konfrontacji; być może dlatego, że na jego zasadach. Kłania się, oddając przeciwnikowi należny szacunek, choć tak naprawdę wcale nie jest pewny z kim przyszło mu walczyć. Wspólne nazwisko już dawno straciło na znaczeniu.
Jest szybszy, lata wytężonych treningów przynoszą owoce. – Everte Statum – pewny głos przerywa ciszę, rozpoczynając pojedynek.

PS: 5/30
HP: 282

1x k100 (Everte Statum):

85

[Vincent Rineheart]

Jeszcze za czasów szkolnych, Turniej Pojedynków był dla niego jednym z ulubionych zajęć dodatkowych. Mimo iście naukowej natury, zaklęcia defensywne i ofensywne były jego mocną stroną. Podskórnie, bez wylewnego wyrazu, uwielbiał buzującą adrenalinę towarzyszącą pewnemu uniesieniu różdżki, wypuszczeniu skutecznego zaklęcia, ugodzeniu przeciwnika odrzuconego w głąb sali. Szansa, która pojawiła się podczas hucznego jubileuszu, nie mogła zostać pominięta. Bez wahania pozostawił swe nazwisko, nie zwracając uwagi na wcześniej dopisanych uczestników. Pokaźna arena przywitała go swym obszernym majestatem, a on rozejrzał się z uwagą. Grafitowa marynarka spoczęła na wolnym krześle. Podciągnął rękawy jasnej koszuli, a wiązowa różdżka ozdobiła długie palce. Prostując postawę, biorąc głęboki wdech, przeszedł na wyznaczone miejsce zaznaczone charakterystycznym symbolem. Powieki przymknięte w skupieniu, otworzyły się nagle, a postać stojąca na przeciwległym końcu wydawała się ów lustrzanym odbiciem. Nie dowierzał. Rysy twarzy stężały, a serce wykręciło się na wszystkie strony w wyraźnym niepokoju. Ironia losu rozgrywała się właśnie tu - w murach ogromnego zamczyska, w którym byli sobie jeszcze choć odrobinę bliscy. Minęło przecież tyle lat… Ich pierwsza, symboliczna konfrontacja, stojąc po drugiej stronie barykady. Był tutaj: prawdziwy, cały i zdrowy. Nie zdążył odpowiedzieć na list, odesłany tak niedawno. Przez moment nie potrafił zebrać myśli, lecz kontakt bliźniaczych tęczówek osadził w rzeczywistości. Kącik ust wysunął się na wzór prowokacyjnego uśmiechu. Sylwetka ukłoniła się z gracją, a usta wypowiedziały twarde: – Bracie. – gdy skłon sięgał połowy ciała, a spostrzegawcza linia wzroku, nie schodziła z rodzinnej aparycji. Cisza na moment ozdobiła głuchą przestrzeń, gdy Rineheart zaatakował. Potężne zaklęcie mknęło w jego stronę, sygnalizując, że dziś nie będzie łatwo. Rozluźnił nadgarstek, modelując skuteczną tarczę: – Protego! – rzucił w pewnej odpowiedzi.

PS: 0/30

Maksymalne HP: 280

Kara do rzutów

Zakres HP

Procent

Brak

280 - 211

> 75%

−10

210 - 141

75% - 51%

−30

140 - 71

50% - 26%

−60

71 - 0

25% - 0

1x k100 (Protego):

38

[Vincent Rineheart]

Dłoń zamachnęła się w dobrze znanym geście. Koniec różdżki zaświecił się zielonkawym promieniem wypuszczając namiastkę tarczy. Ta nie zdążyła wchłonąć szybującej wiązki zaklęcia, która poszybowała w ciemnowłosego mężczyznę. Nie skupił się wystarczająco. Czar ugodził w środek klatki piersiowej odrzucając do tyłu. Nie spodziewał się aż takiej mocy. Plecy uderzyły w twardość posadzki, a on jęknął cicho marszcząc rysy twarzy. Przez moment zabrakło mu tchu. Odchrząknął, gdy ostry ból przeszedł przez tylną taśmę kończyn. Nie tak miał zacząć się ten pojedynek. Nie zamierzał odpuszczać. Ból był jego chlebem powszednim. Szybko podniósł się do góry i zajął pozycję. Osadził się na kolanach, wyciągnął prawą nogę i rzucił pewne: – Electrorbis! – mając nadzieję, że atak przyniesie mu sukces.

PS: 0/30
HP: 260/280

1x k100 (Electrorbis):

66

[Ned Rineheart]

List leżał na parapecie nieopodal klatki z sową. Ned spoglądał na niego za każdym razem, kiedy przechodził obok – męczył go, wywiercał dziurę w brzuchu. Zdążyłby odpisać gdyby chciał, ale nie potrafił przelać zawiłych myśli na papier. Może tak miało być, nigdy nie byli szczególnie wylewni w słowach. Tutaj na arenie wszystko wydawało się prostsze.
Zaklęcie poszybowało w stronę Vincenta, bez problemu przebijając się przez tarczę. Obserwował jak brat uderza plecami w twardą posadzkę, nie tracił jednak czasu na zbędne sentymenty – wiedział, że zaraz wstanie do walki. Przygotował się w międzyczasie do obrony. – Protego maxima – rzucił szybko, kiedy silne zaklęcie poleciało w jego stronę.

PS: 10/30
HP: 282

1x k100 (Protego maxima):

37

[Ned Rineheart]

Tarcza okazała się za słaba, żeby wchłonąć wiązkę zaklęcia. Przeklął pod nosem, kiedy obok niego zmaterializowała się elektryczna kula, zadając bolesne obrażenia. Nie spodziewał się po Vincencie tak wyrafinowanego ataku. Nie docenił przeciwnika? Zacisnął mocniej dłoń na różdżce, postanawiając odpowiedzieć mu tym samym. – Electrorbis – rzucił zawzięcie, wzmacniając inkantację dużą dozą własnej frustracji, która dotychczas nie miała możliwości ujścia.

PS: 10/30
HP: 272

1x k100 (Electrorbis):

9

[Vincent Rineheart]

Po raz kolejny wykonał pierwszy krok. Zdobył się na trudną korespondencję kreśloną drżącą dłonią. Skomplikowane słowa i prawdziwe wyrzuty, rozgościły się na pogniecionym papierze. W tym momencie nieme litery zatańczyły na końcu języka. Niewerbalna mimika uderzała w nieznajomego przeciwnika. Współdzielone nazwisko nie miało tu żadnej ważności. Był dla niego zupełnie obcy. Brwi zmarszczyły się w niezadowoleniu, wyrazie skupienia. Mężczyzna poprawił rękawy i strzepał dłonie chcąc przywrócić ulatującą koncentrację. Obce źrenice wbijały się w obce sylwetki: czy wiedziały tak duże podobieństwo? – No dalej… – zachęcił pewnie, prowokująco, nie będąc sobą. Adrenalina, a może stres przejęła ów całkowitą kontrolę? Zaklęcia obronne nie były ich sprzymierzeńcami. Tarcza nie udźwignęła mocnego zaklęcia, kalecząc rozedrganą elektrycznością. Uśmiechnął się, lecz tylko na chwilę. Po krótkiej chwili, gdy kolejny atak okazał się nieudany, sięgnął po bardzo trudną wiązkę magii. Odetchnął: – Tornadis! – rzucił z rozgłosem, mając nadzieję, że zaklęcie spełni swoją funkcję.


PS: 15/30
HP: 260/280

1x k100 (Tornadis):

44

[Vincent Rineheart]

Zaklęcie wypuszczone z wiązowej różdżki nie sięgnęło przeciwnika. Było zbyt słabe, a może zbyt skomplikowane? Zdawał sobie z tego sprawę, nie miał okazji poćwiczyć go zbyt często. Niesiony spotęgowaną pewnością, spróbował jeszcze raz posłużyć się udanym: - Electrorbis!, które musiało ugodzić starszego brata. Jeszcze ten jeden raz.

PS: 15/30
HP: 260/280

1x k100 (Electrobis):

81

[Ned Rineheart]

Niepotrzebnie dopuścił do siebie emocje, wiązka zaklęcia poszybowała gdzieś daleko od celu. Nawet Nedowi ciężko było utrzymać je na wodzy, nie z takim przeciwnikiem po drugiej stronie areny. Chciał się na nim wyżyć, pokonać go, kolejny raz postawić na swoim. Za to że zniknął, że się nie odzywał, że miał odwagę opuścić ich wszystkich i zacząć życie od nowa. Nie zamierzał ułatwiać mu powrotu, nie potrafił wykrzesać z siebie tyle zrozumienia, żeby powitać go z otwartymi ramionami. Minęło zbyt wiele czasu.
- Innych zaklęć nie znasz? - warknął, kiedy Vincent kolejny raz postanowił zaatakować go elektryczną kulą. - Protego maxima - rzucił szybko, wprawionym ruchem nadgarstka.

PS: 10/30
HP: 272

1x k100 (Protego maxima):

80