• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Londyn > Centralny Londyn > Ministerstwo Magii > Kominki w holu głównym
Strony (2): 1 2 Dalej
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
05-31-2025, 23:25

Kominki w holu głównym
Rząd eleganckich, ciemnozielonych palenisk wbudowanych w jedną ze ścian holu głównego. Każdy kominek otoczony jest rzeźbionymi, marmurowymi obramowaniami zdobionymi motywami wirujących płomieni i run ochronnych. Płomienie w kominkach migoczą charakterystycznym, szmaragdowym blaskiem sieci Fiuu, a co kilka sekund z jednego z nich wyłania się kolejny czarodziej lub czarownica ubrany w szatę przybrudzoną zielonkawym pyłem. Nad każdym kominkiem widnieje złota tabliczka z oznaczeniem brytyjskiego regionu - od Szkocji po Irlandię. Po obu stronach palenisk ustawiono wysokie, smukłe klepsydry odmierzające czas pomiędzy kolejnymi transportami, aby uniknąć zderzeń podróżujących. Powietrze wokół pachnie popiołem, dymem i subtelną nutą herbacianych ziół – zapachem, który każdemu pracownikowi Ministerstwa kojarzy się z początkiem i końcem dnia pracy.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Olivia Starwoodsen
Czarodzieje
Wiek
33
Zawód
Urzędniczka w DKnMS
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
18
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
4
9
10
Brak karty postaci
10-10-2025, 15:36
~07.03.1962~


Popołudniowy gwar nikogo już nie zaskakiwał. Wszyscy byli do niego przyzwyczajeni. Jedni kierowali się na spotkania, inni śpieszyli się do okienek chcąc załatwić na ostatnią chwilę swoje sprawy, a jeszcze inni zamierzali pójść do bufetu by zjeść późny lunch, na który wcześniej nie mieli czasu. Codzienność w Ministerstwie Magii, która rzadko kiedy była zmieniana. Lubiła ten widok, działał na nią uspokajająco, chociaż w większości zwykłych obywateli wywoływał uczucie stresu. Ale nie u niej, ona lubiła swoją pracę, lubiła swoje miejsce pracy, chociaż czasami doprowadzało ją do szału, jak każdego. Chociaż była sumienna w swojej pracy i bardzo dobrze zorganizowana, czasami jej perfekcjonizm odbijał jej się czkawką kiedy ktoś zrobił coś nie tak jak ona sobie wymyśliła. Musiała wtedy naprawdę się skupić, aby jej profesjonalna maska nie pękła. Tu pomagały zdecydowanie lata doświadczenia w pracy w tym miejscu, wiedziała, że nie może dać po sobie nic poznać, bo nie dadzą jej potem żyć.
Dzisiejszy dzień był spokojny. Poranne spotkania odbyły się bez żadnych komplikacji, a potem mogła na spokojnie zająć się swoimi sprawami. Lunch zjadła w towarzystwie koleżanki, gdzie po cichu poplotkowały sobie na tematy tylko sobie znane, a potem w zasadzie nie miała nic konkretnego do pracy. Takie dni nie zdarzały się często, były tak naprawdę rzadkością, zwłaszcza teraz kiedy jej przełożony poszedł na urlop i zarządzanie całej komisji spoczęło na jej głowie.
Odłożyła ostatni dokument, po czym potarła skronie palcami. Zaczynała ja powoli boleć głowa, zdecydowanie za długo siedziała bez ruchu. Aby zmienić tą postać rzeczy postanowiła pójść na kawę. Normalnie pewnie wezwałaby skrzata aby po prostu przyniósł jej filiżankę kawy, ale teraz potrzebowała się przejść. Zamknęła więc swój gabinet, po czym spokojnym krokiem ruszyła do windy. Po drodze zajrzała jeszcze do jednego biura aby sprawdzić czy wszystko w porządku, wiedziała, że kilku pracowników przygotowywało się do obrad komisji, które miały odbyć się za kilka dni. Uspokojona, że wszystko idzie w dobrym kierunku w końcu zjechała do holu. Mimowolnie delikatny uśmiech wpłynął na jej pomalowane czerwoną szminką usta, kiedy zobaczyła ten, nigdy się nie zmieniający, tłum ludzi. Poprawiła rękawy marynarki i ruszyła przez hol, w którego gwarze nikł stukot jej obcasów. Przecięła holik z windami, lawirując między ludźmi, po czym ruszyła powoli wzdłuż ściany z kominkami, kilka razy sprawnie unikając zderzenia z ludźmi, którzy akurat z nich wychodzili.
Już miała skręcić w korytarz prowadzący do bufetu kiedy do jej uszu dobiegły podniesione głowy, zdecydowanie głośniejsze niż normalnie. Zatrzymała się w pół kroku, po czym obróciła się na obcasie i rozejrzała po holu. Tak, zdecydowanie kilka metrów od niej doszło do jakiegoś zamieszania. Brwi powędrowały ku górze kiedy nagle zauważyła jak w powietrzu unosi się coś do miało skrzydła. Potrzebowała raptem chwili aby zidentyfikować stworzenie, a kiedy dostrzegła iskry wydobywające się z jego ogona od razu ruszyła do przodu.
- Przepraszam, przepraszam, proszę mi dać przejść! - sama podniosła głos próbując się przepchnąć między ludźmi, którzy zdążyli się już zgromadzić ciekawi co się wydarzyło - Zabierzcie wszystkie papiery! - zawołała doskonale wiedząc, że Smoczognik może narobić sporych szkód mimo, że na ogół było to stworzenie spokojne.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Gethen H. Scamander
Czarodzieje
Wiek
34
Zawód
Pracownik MM
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
13
10
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
10
5
Brak karty postaci
10-10-2025, 16:22
Od rana coś było nie tak, chociaż wszystko wydawało się normalne. Poranna kawa z gazetą, potem podróż do Londynu i rozpoczęcie pracy. W samym Departamencie Tajemnic nic nadzwyczajnego się nie działo, a jego zajecie jak zawsze było rutynowe, tak dziś tez przebiegało wręcz monotonie tak samo jak zawsze. Ale jednak coś wciąż kołatało się w myślach Gethena. Śniły mu się dziś dziwne rzeczy, a w tym widział coś, co wyglądało jak iskierki. Jego przewrażliwienie na punkcie ognia było czasami wręcz paranoiczne, tak wiec nim opuścił dom, upewnił się. że wszystko co mogło wywołać pożar było wyłączone i zgaszone. Tak na wszelki wypadek, aby nie musiał się stresować cały dzień, że cos w domu może wywołać ogień.
Ale kiedy był w pracy, nie mógł przestać myśleć o tym śnie. Chociaż rozpoczynając prace z czasem gdzieś te myśli się zagubiły a on wpadł w wir pracy zapominając o świecie i czasie. Dopiero ocknął się w momencie, kiedy biuro opustoszało, a on został prawie sam. Uniósł spojrzenie prześlizgując wzrokiem po otoczeniu, poczuł jak ma zesztywniałe plecy i może faktycznie mógłby się ruszyć. Od śniadania w sumie nie jadł, a spacer do bufetu i z powrotem nie brzmiał wcale źle.
Scamander postanowił zejść do głównego Hallu i tam przejść do ministerialnego bufetu, aby kupić cos na ząb, po drodze pewnie tez zajrzy do palarni, może ktoś znajomy tam będzie. Kiedy winda otworzyła się i zobaczył morze ludzi przemieszczające się po holu z i do kominków odrobine pożałował swojej decyzji. Nie zwrócił uwagi na fakt, że właśnie nastała godzina największego ruchu i teraz tutaj ugrzęźnie na długi czas. Już mial kliknąć guzik windy, by wrócić na swoje piętro, ale jednak głód przemówił i postanowił chwile pocierpieć, aby cos zjeść.
Przemykał miedzy ludźmi, starając się nie dotykać nikogo, co było nie lada wyczynem,. Sunął przez morze ludzi trzymając palcami jednej dłoni oprawki okularów, ot tak, by nie spadły mu czy coś. Daleko jednak nie uszedł, bo poczuł jak cos ładuje na jego głowie i przebierając łapkami gnieździ się w jego włosach. Ludzie wokół zaczęli się obracać i na niego spoglądać, kilka osób nawet podniosło palce i pokazało na jego głowę. Scamander znieruchomiał, wręcz zamarł w bezruchu bojąc się ruszyć dalej. Nie wiedział, co na nim siedziało a reakcje ludzi wokół były jednoznaczne, to musiało być jakieś zwierzę.
Ktoś zaczął obok krzyczeć, a ktoś inny wołać na kogoś innego. Z jednej strony zobaczył jak ktoś się przepycha w jego kierunku. To cos na jego głowie poruszyło się i Scamander nagle dostrzegł skrzący się iskierkami ogon, na jego twarz i dłonie spadły iskierki powodując niewielkie łaskotanie i ciepło. Lecz dla Gethena był to moment zapalny i jak w pierwszej chwili stanął jak wryty, tak teraz zaczął się szamotać i probować zrzucić z siebie przestraszonego Smoczognika. Zwierze zareagowało odwrotnie do zamierzeń historyka i wczepiło się bardziej w jego włosy.
- Za.. za... zaaa.... zabierzcie to ode mnie! - Scamander wrzasnął, a iskry zaczęły się bardziej sypać i historyka zalała fala paniki. Serce kołatało się jak oszalałe w jego piersi, a jego oddech rwał się niekontrolowany. W tej chwili Gethen nie myślał racjonalnie i bardzo chciał pozbyć się pasażera na gapę, który dodatkowo obsypywał go iskrami. Spanikowany historyk niestety robił wszystko, by powodować więcej iskier i Smoczognik nie mial zamiaru złazić z niego, bo zaczynał być równie przestraszony co czarodziej.
- Ogień! Zaraz mnie podpali... - Jęknął przechodząc na oślep w kierunku opustoszałego korytarza dla personelu. Tam na pewno ktoś siedzi z ochrony. Nogi mial jak z ołowiu, a jego ręce się trzęsły, podobnie jak cale ciało. Ludzie odsunęli się od niego, nie chcąc oberwać żadna z iskier.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Olivia Starwoodsen
Czarodzieje
Wiek
33
Zawód
Urzędniczka w DKnMS
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
18
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
4
9
10
Brak karty postaci
10-10-2025, 16:54
Nie dobrze, było bardzo niedobrze! Ludzi zbierał się coraz więcej, a ona przy swoim wzroście nie miała takiej siły przebicia jakby sobie życzyła. Na Merlina, to nie cyrk, to nie występy, ktoś zdecydowanie potrzebował pomocy. Co się działo z tymi ludźmi?! Musiała się już przepychać łokciami, kiedy w końcu straciła cierpliwość.
- Z drogi! - zagrzmiała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Dopiero to zadziałało. Ludzie, którzy ją znali zaczęli się odsuwać, zabierając za sobą resztę gapiów, którzy nie mieli pojęcia kim jest. W końcu miała przed sobą wolną przestrzeń i ruszyła szybkim krokiem do centrum zamieszania. Kiedy w końcu dotarła do celu musiała dokonać szybkiej oceny sytuacji. Smoczognik wylądował na głowie jakiegoś mężczyzny, uczepił się go całymi siłami decydując, że to właśnie na jego głowie chce siedzieć. Mówiąc, że mężczyzna był z tego faktu niezadowolony byłoby co najmniej niedopowiedzeniem. Wyraźnie widziała panikę na jego twarzy, wrzask jaki z siebie wydał był równoważny z tym jaki był w tym momencie jego stan psychiczny. W tym momencie nie wiedziała kogo ma ratować, jako, że nikt inny najwyraźniej nie miał zamiaru wyjść z taka inicjatywą, czy stworzenie, czy mężczyznę. Znała Smoczogniki, nie były to agresywne stworzenia, ale w stanie zagrożenia mogły spowodować nie mały pożar, a do tego nie chciała dopuścić. Rozejrzała się szybko, oceniając swoje szanse. Zdecydowanie lepiej radziła sobie ze zwierzętami niż z ludźmi, ale w tym momencie nie miała wyjścia, musiała okiełznać całą dwójkę.
- Proszę pana… - zaczęła spokojnym tonem, robiąc krok w jego stronę, jednocześnie wyjmując różdżkę - Ja wiem, że to nie jest łatwe, ale potrzebuję aby pan się teraz uspokoił…chociaż spróbował. - mówiła łagodnie, nie odrywając wzroku od mężczyzny.
Ponownie się rozejrzała i tym razem zlokalizowała młodą kobietę stojącą nieopodal z otwartą klatką w dłoniach. Przerażenie malowało się i na jej twarzy i Olivia zrozumiała, że to jej zwierzę w tym momencie było powodem tego całego zamieszania. Odnalazła wzrokiem jednego z ochroniarzy, który w końcu raczył się pojawić i machnięciem ręki wskazała mu by wziął od kobiety klatkę.
- Proszę pana - na nowo zwróciła się do spanikowanego mężczyzny, który już tak się nie wiercił - Ma pan na głowie jaszczurkę, to tylko jaszczurka, nic groźnego. - starała się chociaż swoim tonem jakkolwiek go uspokoić - Za momencik ją zabiorę, ale musi pan stać bez ruchu, dobrze? - złapała z nim kontakt wzrokowy i uśmiechnęła się łagodnie - Nikogo nie podpali, ale musi pan ze mną współpracować, da pan radę? - uniosła brew ku górze i zerknęła w kierunku Smoczognika, który kurczowo trzymał się jego włosów jednocześnie patrząc na nią zaintrygowany.
Na Merlina, może powinna pójść na jakieś szkolenie z komunikacji interpersonalnej? Może to by pomogło jej jakoś sobie radzić w takich sytuacjach, będzie musiała się zapytać w kadrach czy mają takie. Na razie jednak musiała skupić się na tym co tu i teraz.
- Nazywam się Olivia, Olivia Starwoodsen, a pan? - spytała nie odrywając od niego wzroku chcąc odwrócić jego uwagę.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#5
Gethen H. Scamander
Czarodzieje
Wiek
34
Zawód
Pracownik MM
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
13
10
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
10
5
Brak karty postaci
10-10-2025, 21:23
Sytuacja dla Gethena w tej chwili była skrajnie niekomfortowa. Nie wiedząc, dlaczego stworzenie obrało sobie akurat niego, szamotał się nie osiągając większego powodzenia. To powodowało tylko, że świat wokół się kurczył i w tym przerażeniu docierał do histerii, bo może gdyby widział małego intruza nim ten na niego wskoczył, to nie reagowałby aż tak mocno. A teraz zestresowany Smoczognik sypał iskrami na prawo i lewo jak jakaś spawarka. W tej chwili do Gethena dotarło, że śnił o tej sytuacji, że iskry na wietrze to nie pożar ani żywy ogień, a małe stworzenie, które posiadało ogniste predyspozycje. Frustrował się, kiedy nie potrafił odgadnąć, co jego wizje przedstawiają a potem okazywało się, że nie zachował odpowiedniej czujności.
Smoczognik kurczowo trzymał się czupryny historyka, a sypiące się iskry wypalały coraz większe dziury w szacie spanikowanego czarownika. Z tłumu wyłoniła się drobna postać kobiety, która dzierżyła różdżkę i widocznie była gotowa jej użyć. Tego się nie spodziewał, ale nie marudzi się na formę pomocy, kiedy ta rzeczywiście nadchodzi. Głóg Olivii bardzo szybko przykul spanikowane spojrzenie Scamandera, który dyszał i był widocznie spocony na twarzy, krótkie loki przyległy do jego czoła. Spojrzenie mężczyzny wyrażało przerażenie i potrzebował bardzo szybkiej pomocy, by nie wpaść w jeszcze większą panikę.
- Proszę to zabrać... - Uspokoić się? Gethen wiedział, że to był najlepsze co mógłby zrobić i nie raz to sobie tłumaczył, lecz co innego wmawianie sobie takich rzeczy, a co innego kiedy dochodziło do konfrontacji z jego największymi lękami.
- Ja... ja... jaszczurkę? - Wyjaśnienie Olivii w tej chwili nie wiadomo, czy wywołało w Gethenie ulgę, czy podniosło poziom strachu o kolejny stopień. - Czy to ssss...ssssmok? - Wymamrotał tracąc resztę kolorów z twarz, jaszczurka skojarzyła mu się automatycznie ze smokami, które przecież jak wykluwały się z jaj nie były przesadnie duże ale już wtedy potrafiły ziać ogniem i być niezwykle żarłoczne. Reszta słów Olivii nie docierała do Scamandera, który skulił się w sobie i mamrocząc bełkotliwe balansował na granicy obłędu. Jego strach był prawdziwy i niezwykle silny, jak na rozmiary stworzonka, które go napadło.
Stal w miejscu, nie szamocząc się bardziej, jakby przerażenie odebrało mu zdolność poruszania się i zmroziło go w miejscu. Jedyne co to opadł na kolana, nie mogąc dłużej ustać na trzęsących się nogach. To na pewno pomoże tym, którzy chcieli złapać Smoczognika.
Po chwili dotarł do niego znów glos Olivii, usłyszał imię i nazwisko kobiety, a kiedy sam próbował odpowiedzieć najpierw z jego ust nic się nie wydobyło. Gethen przełknął ślinę i chrząknął.
- Gethen.... - Wyszeptał trwając w bezruchu. - Może pani, pani Starwoodsen zabrać tę istotę ze mnie? - Glos historyka łamał się, a on z całych sił starał się powstrzymać pokusie, by stąd uciec czym prędzej. Dlaczego akurat musiało paść na niego? Co w nim takiego było, że ta istota upatrzyła sobie akurat jego?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#6
Olivia Starwoodsen
Czarodzieje
Wiek
33
Zawód
Urzędniczka w DKnMS
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
18
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
4
9
10
Brak karty postaci
10-12-2025, 15:56
Sytuacja robiła się coraz bardziej patowa. I chociaż Olivia starała się zachować spokój, to reakcja mężczyzny nie pomagała. Nie oceniała go w żadnym razie, ludzie bali się stworzeń magicznych, niektórzy mieli inne, głęboko skrywane lęki, które wyciągnięte na wierzch mogły człowieka sparaliżować. Właśnie w tym momencie mieli do czynienia z taką sytuacją. Początkowo wydawało się jej, że mężczyzna przed nią boi się po prostu ognia, jednak widząc jego przerażenie, gdy wypowiedział słowo „smok”, dotarło do niej, że dochodzi tutaj jeszcze jeden strach. Jeśli chodziło o smoki w ogóle mu się nie dziwiła, były to ogromne i niesamowicie niebezpieczne stworzenia, strach przed nimi był bardzo powszechny. Jednak mimo wszystko chyba nigdy nie spotkała się z nim w takim stopniu.
- Nie, to nie jest smok. - zapewniła go spokojnym tonem, postanawiając, że nie użyje nazwy stworzenia jako, że miało one pochodzenie smokopodobne - Gethen, świetnie, radzisz sobie naprawdę dobrze. - nadal starała się go uspokoić, ale wychodziło na to, że jej słowa odbijają się od ściany o mocy Protego Maximy.
Serce zabiło jej szybciej kiedy Gethen upadł na kolana. Musiała działać i to teraz, taki duży i długotrwały stres był niebezpieczny dla człowieka. Zrobiła dwa, spokojne kroki w jego kierunku, po czym utkwiła spojrzenie w Smoczogniku, tym samym zwracając na siebie uwagę stworzenia jeszcze bardziej. Wiedziała, że nie wybrał sobie głowy Gethena w konkretnym celu, mężczyzna miał po prostu pecha, że padło akurat na niego.
- Już, tylko spokojnie. - mruknęła, nie do końca będąc pewna czy do siebie, stworzenia czy do Gethena.
Powoli, niczym w zwolnionym tempie, uniosła dłoń, w której trzymała różdżkę, po czym wypowiedziała cicho zaklęcie, końcówką brzozowego drewna celując w jaszczurkę. Podziałało, stworzenie znieruchomiało w jednej sekundzie, a iskry z jego ogona przestały się sypać na lewo i prawo. Panując względnie nad sytuacją, pochyliła się nad głową mężczyzny, po czym najdelikatniej jak potrafiła, złapała Smoczognika najpierw na przednie, a potem na tylne łapki, sprawiając, że puściły one włosy Gethena. Po chwili uniosła stworzenie, uwalniając mężczyznę od jego gehenny. Odnalazła wzrokiem ochroniarza z klatką, po czym podeszła do niego szybkim krokiem i na nowo zamknęła w niej uciekiniera. Dopiero kiedy stworzenie nie stanowiło już zagrożenia odetchnęła z ulgą i schowała różdżkę. Nie był to jednak koniec.
- Już po wszystkim… - ukucnęła przy Gethenie tak by ich spojrzenia mogły się spotkać - Już wszystko w porządku, nic ci nie zagraża. - uśmiechnęła się do niego łagodnie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#7
Gethen H. Scamander
Czarodzieje
Wiek
34
Zawód
Pracownik MM
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
13
10
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
10
5
Brak karty postaci
10-13-2025, 21:44
Kombinacja lęków Gethena nie była czymś zaskakującym, wiele osób bało się smoków, a także wiele osób podchodziło z dystansem do ognia. Jednak w przypadku Scamandera były to lęki silnie powiązane i wynikające z traumy. A tej nigdy nie przepracował i jak smoki było łatwo omijać na co dzień, tak z ogniem było zdecydowanie trudniej. Nawet w życiu codziennym ogień był po prostu przydatny, a Gethen starał się za wszelką cenę unikać korzystania z jakichkolwiek form ognia i zaklęć z nim związanych. Tak wiec teraz oberwał zdecydowanie zbyt dużym ładunkiem kumulacji traum. Potem będzie pewnie unikać przemieszczania się po zaludnionych korytarzach wybierając zdecydowanie wcześniejszą porę niż zazwyczaj na przychodzenie do pracy. Bo żeby to chociaż chodziło o zażenowanie, a raczej o strach przed ponownymi incydentami.
To nie jest smok dotarło do Gethena i chwilowo jakby otrzeźwiło, historyk spojrzał na Olivię tak jakby z ulgą i może wtedy by się sytuacja odrobinę bardziej stała spokojna. Ale stworzonko miało inny plan i walnęło ogonem w twarz Scamandera zasypując go znów iskierkami. Historyka jakby dotknął Petrificus Totalus i jego nogi odmówiły posłuszeństwa. Była to idealna chwila dla Olivii aby zareagować i szybko pozbyć się małego intruza z głowy przerażonego urzędnika. Kobieta zajęła się problem bardzo szybko, Smokognik przestał się wiercić na głowie Scamandera i iskry zniknęły, a potem delikatnie usunięto stworzenie wkładając je do klatki.
Gethen zadrżał i uniósł dłonie do głowy, sprawdził czy aby na pewno nic tam nie siedzi. A kiedy odkrył, że już nic na nim nie siedzi i iskry już całkowicie zniknęły, opadł na pięty skrywając twarz w dłoniach. Drżał na całym ciele odczuwając skutki stresu. A kiedy Smoczognik zniknął z pola widzenia tłumu, ten się powoli rozchodził i wracał do swojego rytmu płynąć dalej po korytarzach Ministerstwa. Widocznie sam wystraszony czarodziej nie był niczym ciekawym.
Słysząc glos obok siebie westchnął przeciągle opuszczając dłonie na kolana. Spojrzał na Olivię niepewnie.
- Dz... dziękuję. - Pokiwał głową nerwowo. Dopiero teraz zaczynało do niego docierać, co się wydarzyło i strasznie zrobiło mu się głupio. - Dziękuję za pomoc. Nie chce myśleć, co by było, gdyby nie pani. - Opuścił spojrzenie na swoje kolana. Dostrzegł, że jego szata jest odrobine przypalona i się wzdrygnął. - Skąd się tutaj wzięło to stworzenie? Nie... nie powinno go tutaj być.
Historyk dochodził do siebie, otarł dłonią twarz i poprawił okulary, które po chwili zdjął i wytarł chusteczką. Był wciąż blady, ale przynajmniej jego oddech powoli zaczynał wracać do normy.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#8
Olivia Starwoodsen
Czarodzieje
Wiek
33
Zawód
Urzędniczka w DKnMS
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
18
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
4
9
10
Brak karty postaci
10-15-2025, 18:27
Przez dłuższą chwilę patrzyła na mężczyznę w milczeniu. Nie za bardzo wiedziała co dalej, ale zdawała sobie sprawę, że nie powinna go tutaj zostawiać, nie samego i nie w takim stanie. Szok który przeżył i strach, którego się najadł musiały być dla niego przytłaczające. Olivia nie była sobie w stanie tego wyobrazić, w sumie nawet nie chciała, ale po reakcji czarodzieja szło się po prostu domyślić, że jakiejkolwiek traumy doznał w przeszłości, ta nadal była obecna w jego życiu i bardzo żywa. Współczuła mu, ale nie czuła politowania. Życie pisało różne historię, różne scenariusze i przeważnie nie miało się na to wpływu.
Obserwowała jak Gethen sprawdza stan swojej głowy i jak natłok wrażeń w końcu uwalnia go z uścisku, w którym trzymał jeszcze przed chwilą. Chociaż ten nadal był jeszcze trochę roztrzęsiony, a bladość z jego twarzy nie schodziła, odniosła wrażenie, że mimo wszystko odetchnął z ugą.
- Nie ma za co, naprawdę. - pokręciła lekko głową, nasuwając bardziej spódnice na kolana - Jestem przekonana, że gdyby mnie tu nie było ktoś by ci pomógł. - posłała mu łagodny, ciepły uśmiech.
Rzuciła spojrzenie w kierunku kobiety, która ściskała mocno w dłoniach klatkę ze Smoczognikiem, którą przekazał jej ochroniarz. Po wyrazie jej twarzy doszła do wniosku, że ona również jest przerażona tym co właśnie się wydarzyło.
- Niech pani sobie usiądzie. - zwróciła się do niej, po czym już wróciła spojrzeniem do Scamandera - No cóż, przynoszenie Smoczogników do Ministerstwa na weryfikacje nie jest powszechne. Nie występują w oryginalnie w Anglii i rzadko są hodowane. - powiedziała spokojnie - Możesz być pewny, że to nie było nic personalnego. Miałem po prostu pecha. - pokiwała lekko głową, po czym powoli podniosła się z kucków.
Rozejrzała się w około. Tłum zrzedniał, gapie zniknęli skoro przedstawienie dobiegło końca. Nie rozumiała takiego zachowania. Człowiekowi działa się krzywda, a tak naprawdę nikt nie zareagował. Zastanawiała się czy naprawdę ktoś inny ruszyłby Gethenowi z odsieczą gdyby jej tutaj nie było. Ludzie powszechnie bali się nieznanego, a tak jak sama przed chwilą powiedziała Smoczogniki były w Anglii rzadkością, dziewięćdziesiąt dziewięć procent społeczeństwa nawet o nich nie słyszała. Wcale by ją nie zdziwiło gdyby pomyliliby go z małym smokiem, a tych konkretnych stworzeń bali się najbardziej.
- Co powiesz na kawę? Albo herbatę? Przyda ci się coś ciepłego po tym wszystkim. - spojrzała na Scamander’a wyciągając dłoń w jego kierunku, nie chciała go jeszcze zostawiać samego, nie dopóki nie upewni się, że wszystko z nim w porządku.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#9
Gethen H. Scamander
Czarodzieje
Wiek
34
Zawód
Pracownik MM
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
13
10
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
10
5
Brak karty postaci
10-26-2025, 22:04
Mial pecha, to fakt nie pierwszy i nie ostatni raz. Jakby pech upodobał sobie Scamandera i prześladował go na wielu płaszczyznach. Dziś musiał być jeden z TYCH dni, kiedy los poużywał sobie na biednym historyku. Ludzie mieli co oglądać, na pewno o tym wspomni się na łamach jednej z gazet, bo w końcu coś ciekawego się stało. Chociaż nie mógł konkurować z mezaliansami i aferami politycznymi, lecz dla osób zgromadzonych w tej chwili Ministerstwie był wystarczająca rozrywką. Lecz póki co nie docierało to do niego, ta świadomość nadejdzie za kilka chwil i sprawi, że Scamander zapragnie długiej przerwy od przebywania w Hallu Ministerstwa.
Scamander kiwnął głową na słowa Olivii, może i miała rację, chociaż nim wkroczyła do akcji, nikt nie kwapił się mu pomóc. Także w tej chwili Gethen widział w niej kogoś na miarę bohatera tego dnia. Jej działanie było zdecydowane i skuteczne, a na dodatek błyskawiczne. Wezbrane emocje i stres wciąż buzowały w umyśle Scamandera kumulując się powoli w okolicach skroni, a to zwiastowało niestety jeden z gorszych skutków takich sytuacji. Gethen nie musiał wcale uciekać się do jasnowidzenia, wiedział już że kolejne dni spędzi w domu.
- Jakby nie można by tego zrobić za pośrednictwem sowy... - Mruknął unosząc dłoń do skroni. I fakt, mial pecha i on o tym doskonale wiedział, bo jak nie Scamander, to kto? Jemu ciagle się coś przydarzało i albo ładował w Mungu, albo zdarzały mu się niewielkie incydenty, które skutecznie uprzykrzały życie.
Po chwili Olivia wstała i rozejrzała się po otoczeniu. Ludzie rozeszli się i finalnie po chwili zostali sami. Gethen wiedział, że im więcej osób w otoczeniu, tym mniejsza szansa na skuteczna i szybka pomoc. Jakby decyzyjność w grupie spadała wprost odwrotnie proporcjonalnie do rozrostu liczebności grupy. Na szczęście pojawiła się panna Starwoodsen i nad wszystkim zapanowała.
Wyciągnięta w stronę Scamandera dłoń po chwili została złapana przez urzędnika.
- Herbata brzmi zachęcająco... - Gethen pozbierał się z podłogi, otrzepał szatę. - Szedłem na późny lunch... Ale raczej zadowolę się naparem z ziół na uspokojenie. - To było mile ze strony Olivii, że postanowiła poświęcić czas Gethenowi i spędzić z nim jeszcze kilka chwil dla upewnienia się, że wszystko z nim w porządku.
- Po tym jak zapanowałaś nad tym stworzeniem wnioskuję, że masz pojecie jak się z nimi obchodzić. Pracujesz w Departamencie Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami? - Gethen zagadnął Olivię, bo jej zachowanie i opanowanie jasno wskazywały na doświadczenie i obycie z magicznymi stworzeniami. On by tak nie potrafił, na pewno nie teraz i nie po tym, co kiedyś przeżył lata temu.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#10
Olivia Starwoodsen
Czarodzieje
Wiek
33
Zawód
Urzędniczka w DKnMS
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
18
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
4
9
10
Brak karty postaci
11-03-2025, 22:12
Naprawdę cudem powstrzymała cichy śmiech, który cisnął jej się na usta kiedy usłyszała słowa Gethena. Nie potrafiła sobie wyobrazić w jaki sposób sowa mogłaby przenieść klatkę ze Smoczognikiem. Oczywiście sowy pocztowe mogły przenosić dość spore ciężary, jednak transport magicznego stworzenia był raz, że nie bezpieczny dla sowy i stworzenia, a dwa, bardzo nieodpowiedzialne. Z całą pewnością nigdy by czegoś takiego nie pochwaliła jako zagorzała obrończyni praw magicznych i niemagicznych stworzeń.
- Mimo wszystko lepiej przynieść je osobiście. - odezwała się w końcu, pozwalając sobie jedynie na delikatny, subtelny uśmiech.
Kiedy złapał ją za dłoń pomogła mu się podnieść, po czym puściła jego rękę i wygładziła spódnice wyuczonym ruchem.
- To idealnie się składa, bo ja szłam na kawę. - pokiwała lekko głową, po czym upewniwszy się jeszcze, że Scamander stoi pewnie na nogach, powoli ruszyła w kierunku kafeterii - Na pewno mają jakiś napar, który uspokoi twoje zszargane nerwy. - dodała zerkając na mężczyznę.
Należał mu się odpoczynek i to porządny. Dobrze, że dzień pracy powoli już się kończył, jeszcze tylko dwie godziny i wszyscy będą mogli udać się do swoich domów. Ją czekały jeszcze małe zakupy po drodze, ale potem planowała zakopać się pod kocem z ulubiona książką i lampką wina i nie robić nic innego.
Uniosła lekko brew ku górze słysząc jego słowa. Jak na kogoś kto właśnie przeżył spotkanie pierwszego stopnia ze Smoczognikiem i najadł się sporo strachu, mimo wszystko zadziwiająco sprawnie łączył fakty.
- Zgadza się, Komisja Likwidacji Niebezpiecznych Stworzeń uściślając. - powiedziała spokojnie, lekko przy tym kiwając głową - Praca ze stworzeniami to dla mnie codzienność…a w każdym razie była do niedawna. - dodała.
Mimo, że pięcie się po szczeblach kariery było tym co robiła i miała zamiar nadal robić, to brakowało jej pracy w terenie. Spędzanie czasu na świeżym powietrze zawsze pomagało jej uspokoić głowę i się odprężyć. Teraz spędzała większość czasu za biurkiem, na spotkaniach, zamknięta w ścianach budynku. Kochała swoją pracę, ale jednak czasami przydałoby się jednak wyjść.
Doszli w końcu do kafeterii gdzie Olivia podeszła do baru i zamówiła dla siebie mocną czarną kawę bez cukru, a dla Gethena ziołową herbatę na uspokojenie, po czym zajęli miejsce przy stoliku.
- Nie lubisz ogólnie stworzeń czy tylko tych ognistych? - spytała spokojnie, lekko zaciekawiona.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): 1 2 Dalej


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 14:09 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.