• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Rozgrywka > Mgły czasu > Izba Pamięci > 4.10.1961 | Pierwsza zasada przetrwania
4.10.1961 | Pierwsza zasada przetrwania
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Bradford Bulstrode
Czarodzieje
Wiek
35
Zawód
magizoolog, behawiorysta
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczony
Uroki
Czarna Magia
0
0
OPCM
Transmutacja
19
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
14
16
12
Brak karty postaci
08-07-2025, 10:42

Pierwsza Zasada Przetrwania
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
09-01-2025, 12:39
Zmrużyła nieznacznie oczy dostrzegając tę dezaprobatę, która mogła skończyć jej wyprawę w mgnieniu oka. Była tu intruzem, doskonale zdawała sobie z tego sprawę, a jednocześnie pragnęła iść dalej i eksplorować to miejsce. Musiał jednak pilnować się zasad jakie zostały jej narzucone. Westchnęła cicho przyjmując je do siebie, a tym samym gryząc się w język, aby czegoś nie powiedzieć, czego będzie później żałować. Jednak jej spojrzenie mówiło wiele, chyba więcej niż same słowa.
Landrynka osiadła cierpkością na języku kiedy w skupieniu słuchała odpowiedzi na swoje pytanie. Uniosła w górę głowę jakby chciała dostrzec gdzieś żmijoptaka albo chociaż jego cień. Jednak niebo, przesłonięte koronami drzew nie zdradzało obecności stworzenia. -Jak się znalazły w Anglii? - Zapytała po chwili namysłu. Nie znała się na magicznych stworzeniach, tyle co wiedziała to była wiedza jeszcze z Hogwartu i czasami z jakiś opracowań, kiedy trafiała przypadkiem na ich opisy. Bradford zaś był ich znawcą i kto jak kto, ale on na pewno znał odpowiedzi na wszelkie pytania jakie mu zada tego dnia. Nie zwracała też uwagę szczególnie na roślinność wokół, ale teraz kiedy o tym wspomniał wiedziała na co patrzeć i czego szukać. Dopiero teraz zorientowała się, że pomiędzy typowym poszyciem leśnym pojawiają się obce okazy, które miały pomóc żmijoptakom. Dopiero po chwili zorientowała się, że przygląda się jej z uniesionymi brwiami. Wzruszyła ramionami. -Sądziłam, że mój brat coś na ten temat wspomniał. - Po prawdzie to nie miała pojęcia o czym rozmawiali mężczyźni. Świadoma istnienia ich przyjaźni, nie czuła potrzeby wnikania w tematy jakie między sobą poruszali.
Odkrycie sprawiło, że zapomniała o potencjalnym niebezpieczeństwie i tym, że naruszyła teren, na którym nie powinna się w ogóle znaleźć. Widok starych run potwierdzał to co mówił manuskrypt. Wyciągnęła jego kopię z torby i spojrzała na znajdujących się na nim rysunkach. Zamruczała pod nosem niewyraźnie, skupiona na jego treści i symbolach. Otrzeźwienie przyszło po chwili kiedy zatrzymała się w pół roku i poczekała, aż mężczyzna ją wyminie. Ruszyła za nim ściskając w jednej dłoni różdżkę, a w drugiej zwój. Uwaga skupiła się na otoczeniu, na odkryciu tego co zapomniane. Mogła być pewna, że od dawna żaden badacz tu nie zaglądał skoro było to leże magicznych stworzeń, a to oznaczało, że mogła być jedną z pierwszych. Kiedy wyszła na omszałą mozaikę, świat jakby na chwilę ucichł. Krąg kamieni rozciągał się przed nią, poważny i majestatyczny, jak strażnik wspomnień, które świat miał dawno zapomnieć. Przykucnęła przy jednym z głazów. Ostrożnie, niemal nabożnie, przesunęła dłonią po jego powierzchni. Chłód i wilgoć przeniknęły materiał rękawiczki, ale nie to sprawiło, że wstrzymała oddech. Pod warstwą mchu wyczuła drobne wgłębienia – linie, których bieg zdradzał ukryte znaczenie. Runy. Czas próbował je zatrzeć, mech przykryć, lecz wciąż tam tkwiły.
Unosząc wzrok ku ciemnym krawędziom kręgu, dostrzegła pierwsze ślady – pióra, połyskliwe, przełamane zielenią i srebrem. Żmijoptaki. Musiały tu być, skoro gniazdowały w tych kamieniach. To miejsce należało do nich tak samo, jak do magii, której strzegły. Uśmiechnęła się z nagłą radością i drżeniem – oto znalazła się w tym miejscu. Zerknęła na towarzyszącego jej czarodzieja, który zdawał się być cały napięty. Musiała się uwinąć. Podniosła się powoli, by przejść ku kolejnemu głazowi, a jej palce nieustannie błądziły po chropowatych powierzchniach, jakby każdy z kamieni mógł zdradzić jej kolejną tajemnicę. Runy, choć starte i zniekształcone, układały się w powtarzający się wzór – spiralę przeplataną liniami przypominającymi wijące się węże. Zatrzymała się, serce znów przyspieszyło. To nie był przypadek. Celtowie wierzyli, że spirala prowadzi do centrum – do źródła mocy.
Zafascynowana, zaczęła szukać miejsca, gdzie owe linie mogłyby się spotykać. Stąpała powoli po mozaice, wzrokiem wciąż badając ślady, aż wreszcie dostrzegła kamień odmienny od reszty. Mniejszy, ale głębiej osadzony, otoczony jakby celowo ułożonymi fragmentami płyt. Oczyściła go z mchu i liści, a wtedy pod palcami poczuła wyżłobienie w kształcie spirali – o wiele głębsze i wyraźniejsze niż wszystkie inne. -Chyba coś znalazłam. - Zwróciła się do Bardforda, a w jej głosie dało się wyczuć napięcie połączone z ekscytacją. Przyklękła, a gdy przesunęła dłonią po tym zagłębieniu, kamień drgnął. Serce podeszło jej do gardła, ale nie cofnęła ręki. -Potrzebuję pomocy, nie chcę zaklęciami naruszać struktury, kiedy nie wiem z czym dokładnie mam do czynienia. - Wskazała na kamień, a kiedy uzyskała pomoc to kamienna płyta, z lekkim, niemal ceremonialnym oporem uniosła się, odsłaniając niewielką wnękę wypełnioną ziemią, korzeniami i czymś, co błysnęło w półmroku. Pochwyciła głębszy oddech, cała przejęte sytuacją. Jej oczy rozszerzyły się, kiedy wydobyła przedmiot. Był to torc – ciężka, spiralnie skręcona obręcz z brązu, zdobiona na końcach głowami węży. Pokrywała go warstwa ziemi, lecz mimo to połysk nie całkiem zgasł. -Na Merlina! To jest torc… - Zielone spojrzenie spoczęło na twarzy czarodzieja, całe rozpalone i iskrzące się żywym ogniem czystej radości. Uśmiechała się szeroko, niczym dziecko, które otrzymało wymarzony prezent. -Celtowie korzystali z niego by wiązać się z ziemią, i z istotami, które nad nią czuwały. Być może dlatego żmijoptaki też wybrały to miejsce. - Delikatnie oczyściła torc z ziemi i sięgnęła do torby po lniany woreczek. -Wiedziałam, że to niezwykłe miejsce. Dziękuję! - Zwróciła się do mężczyzny z wdzięcznością w głosie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 14:15 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.