• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Domostwa > Derbyshire, Burke Manor > Salon
Strony (2): 1 2 Dalej
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
08-06-2025, 10:50

Salon
Salon emanuje powagą, intelektualnym klimatem i subtelnym luksusem, charakterystycznym dla rezydencji z tradycjami, w których każdy detal ma swoją historię. Dominującym elementem pomieszczenia są monumentalne regały z ciemnego drewna, wypełnione po brzegi starymi, oprawionymi w skórę tomami. Książki pną się aż po sam sufit, tworząc imponującą bibliotekę – nie tylko jako ozdobę, ale i świadectwo głębokiego szacunku dla wiedzy i kultury. Wysokie ściany zamknięte są dekoracyjnym sklepieniem z bogatymi sztukateriami, a z jego centrum zwisa elegancki kryształowy żyrandol. Przestrzeń zorganizowana została z myślą o wielofunkcyjnym użytku. W części bliżej kominka ustawiono okrągły stół otoczony tapicerowanymi, bordowymi fotelami – miejsce idealne do intelektualnych rozmów, lektury czy kameralnej gry w karty. Atmosferę skupienia dopełnia duży portret władczego mężczyzny w historycznym stroju, wiszący nad marmurowym kominkiem, który przywodzi na myśl tradycję i długowieczność rodu. W pierwszym planie wnętrza znajduje się stół bilardowy zapraszający do chwil rozrywki i relaksu. Na podłodze leżą wzorzyste dywany, które ocieplają przestrzeń i dodają jej przytulności, a głębokie, skórzane fotele rozstawione w różnych częściach salonu zachęcają, by usiąść i zanurzyć się w atmosferze tego miejsca.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
08-06-2025, 13:29
|05.03.1962

Posiadłość po hucznym weselu zdawała się dziwnie cicha. Nigdy tego tak nie odbierała. Rodzina Burke nie słynęła z wielkich przyjęć i bali. Raczej stawiali na kameralne spotkania w niewielkim gronie, gdzie istniała możliwość spokojnej rozmowy skupiającej się w pełni na rozmówcy. Prywatne koncerty, eleganckie kolacje czy wystawne podwieczorki - to było codziennością, ale nie wielkie zabawy, a tym było wesele Xaviera i Vivienne. Na miesiąc przed trwały ogromne przygotowania, ponieważ nic nie można było zostawić przypadkowi. Matka pana młodego doglądała każdego szczegółu, ponieważ plotka miała wielką moc i mogła zrujnować opinię; każdy w rodzinie Burke o tym wiedział. W świecie, w którym handlowali zarówno artefaktami jak i informacjami mieli świadomość jakie wypuszczać na świat, aby im nie zaszkodziły. Nie mogli kontrolować każdego plotkarza, ale mogli kontrolować jakie słowa ci sobie przekazują. Teraz panowała cisza. Słyszała równomierne tykanie zegara, cichy śmiech służby, która przemykała niczym cienie, sapanie podobizn, które zasnęły w swoich ramach. Wszystko wróciło do normalności.
Jednak nie do końca. Czuć było obecność nowej osoby w ich domu. Świeżo upieczona pani Burke wprowadzała swoje zasady, chociażby pojawiły się wazony z kwiatami zebranymi w starannie ułożone bukiety. Na początku zdawały się nie pasować, ale teraz kiedy minęła jeden z nich zatrzymała się na chwilę, aby docenić jego urodę. Vivienne wpasowała się w ich świat jednocześnie zaznaczając swoją osobę. Każda kobieta wniosła coś do rodziny, do której wchodziła. Tytania już zdążyła zrobić o tym wykład córce, kiedy ta znów na długie godziny, zaszyła się w swoim gabinecie. Znajomy odgłos kroków wyrwał ją z zamyślenia i oglądając się przez ramię dostrzegła bratową. Uśmiech od razu pojawił się na twarzy panny Burke, która w szybkich krokach znalazła się obok Vivienne. - Cała promieniejesz. - Zagadnęła biorąc dziewczynę pod rękę. -I koniecznie musisz mi opowiedzieć o Egipcie i nie tylko… - Ostatnie słowa wypowiedziała konspiracyjnym szeptem kierując się w stronę salonu.
Xavier wraz z żoną zniknęli na przeszło dwa tygodnie, gdzie udali się w podróż poślubną. Ona otrzymywała jedynie skąpe listy mając nadzieję, że po powrocie zdradzą więcej. Zaraz po powitaniach uznała, że da im parę dni wytchnienia nim zaleje falą pytań i właśnie nadszedł ten moment. Ciekawość zżerała ją od środka i jak zwykle była dość oszczędna w okazywaniu emocji i zdradzaniu się z nich, tak przy najbliższych pokazywała tę część siebie, która na oficjalnych spotkaniach była stonowana - jak na członka rodziny Burke przystało. Na stoliczku już stała przygotowana herbata i ciasteczka cytrynowe, ponieważ Primrose szykowała się na tę rozmowę od samego rana. Sama miała również wiele do opowiedzenia. Od czasu zaręczyn z Bradfordem i nieszczęsnego wpakowania się w teren zabezpieczony pan Bulstrode towarzyszył nie raz swojej narzeczonej w jej wyprawach pilnując z jednej strony, aby nie zrobiła sobie krzywdy, a z drugiej, żeby znów przypadkiem nie weszła w leże magicznych stworzeń. Na swoją obronę miała to, że nie przewidziała tego, że stworzenia te zbudują swoje gniazdo w pradawnym kręgu. Wysunął wtedy śmiałą teorię, że może czuły pulsowanie magiczne bijące od starych run, które miały na celu zabezpieczenie tego miejsca.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Vivienne Burke
Czarodzieje
Wiek
23
Zawód
Badaczka historii run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
7
12
15
Brak karty postaci
08-06-2025, 17:12
Nie zauważyłam tej ciszy, która nastała w Burke Manor po naszym ślubie, ze względu na to, że bardzo szybko wyjechaliśmy. Gdy wróciliśmy z naszej podróży poślubnej do Egiptu, już w posiadłości wszystko wróciło do normy i nie było śladu po tym wielkim wydarzeniu, jakie miało miejsce. Pierwszy dzień po naszym powrocie przeznaczyłam na odpoczynek, musiałam się porządnie wyspać ze względu na podróż i różnicę w czasie. Dopiero kolejnego dnia zaczęłam funkcjonowanie i powolne korzystanie z możliwości swobodnego poruszania się po posiadłości. Tuż przed wyjazdem otrzymałam od męża kolejny prezent ślubny, swój własny gabinet i właśnie w jego stronę zmierzałam. Oczywiście absolutnie okrężną stroną, ze względu na to, że po drodze spotkałam Zefira, wygrzewającego się na jednym z wygodnych foteli ustawionych na korytarzu. Wzięłam go więc na ramiona, ponieważ zapragnęłam jego obecności przy sobie, gdy sama będę przekładać książki z miejsca na miejsce i planować ustawienie biurka pod oknem. Przechodziłam właśnie obok salonu i nawet do głowy mi nie przyszło, aby do niego zajrzeć pochłonięta własnymi myślami. Właściwie nie specjalnie się rozglądałam w ogóle, nie zwracając na nic uwagi, szłam przed siebie z głową w chmurach, kiedy nagle tuż obok pojawiła się moja przyjaciółka, która chwyciła mnie pod rękę i zaciągnęła do właśnie mijanego pomieszczenia. Primrose wyglądała na uradowaną naszym spotkaniem, za to Zefir mruknął niezadowolony, bo gdy ta mnie chwyciła za ramię, to zrzuciła jego łapkę, którą miał o mnie wygodnie opartą. Poprawiłam kota w ramionach i uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Primrose, ty też promieniejesz - zauważyłam. - Czyżby mój kuzyn ponownie cię odwiedził z kwiatami?
Zagadnęłam, siadając na jednym z foteli przy zapalonym kominku. Zefir wyczuwając zmianę mojej pozycji, leniwie przeciągnął się na kolanach, zrobił kilka okrążeń wokół własnej osi i chyba znajdując odpowiednie ułożenie, spoczął ponownie, zwijając się w kulkę i zamykając oczka.
- Zanim ci cokolwiek opowiem, powiedz mi, czy nie sprawiał problemów? - zerknęłam to na Primrose, to na leżącego mi na kolanach kota. - I nie rozumiem, co masz na myśli mówiąc “i nie tylko”? - Ułożyłam usta w dzióbek, przyglądając się przyjaciółce.
Wyjazd do Egiptu był cudowny i miałam tyle rzeczy do opowiedzenia, tyle historii do przekazania no i oczywiście prezenty, które czekały ładnie zapakowane w naszej sypialni, gotowe do rozdania. I ucieszyłam się, że mi się przypomniało, bo dzięki temu szybko wezwałam skrzata i poprosiłam, aby przyniósł dwa podarunki z sypialni, opisując mu kolor opakowania, tak aby się nie pomylił. Gdy zniknął, swój wzrok skierowałam na pannę Burke i lekko przewróciłam oczami.
- Chyba nie myślałaś, że wrócimy z pustymi rękoma - stwierdziłam, widząc jej zdziwiony wyraz twarzy. - Absolutnie, całkowicie i niezaprzeczalnie żałuję, że nie pojechałaś z nami. Naprawdę! Z pewnością będę chciała wrócić do Egiptu, tam jest… tyle! Tyle! - machnęłam rękoma, starając się oddać wielkość. - Tyle wszystkiego do zbadania, obejrzenia, przeczytania, że obawiam się, że jeden człowiek nie jest w stanie tego zrobić w ciągu całego swojego życia. A byliśmy tam tylko dwa tygodnie. Następnym razem zażyczę sobie twojej obecności. Pojedziesz, prawda? Koniecznie musisz, myślę, że by ci się spodobało. Byliśmy w grobowcach, starych bibliotekach, zwiedzaliśmy piramidy, komnaty pełne oryginalnych malunków na ścianach. Rozmawialiśmy z wieloma specjalistami i znajomymi Xaviera, dostałam mnóstwo prezentów. Książki, manuskrypty, zwoje! Mam co robić na najbliższe miesiące. Wracaliśmy wieczorami tacy padnięci, oh! A jakie mieliśmy piękne pokoje, nocowaliśmy u przyjaciela Xaviera, który dał nam do dyspozycji swoje najlepsze pokoje gościnne z widokiem na Nil.
W tym samym czasie wrócił skrzat, który postawił na stoliku dwa pakunki. Oba dla Primrose. Z szerokim uśmiechem sięgnęłam po nie, tak aby tylko nie przeszkodzić kotu w drzemce i spojrzałam na przyjaciółkę. Jeden myślę, że mogła od razu rozpoznać po kształcie. Był bardzo charakterystyczny. Drugi pakunek skrywał perfumy, pojemniczek był ciężki, ponieważ był szklany.
- Otwórz, chcę wiedzieć, czy ci się podoba - powiedziałam, podając jej prezenty.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
08-06-2025, 21:16
Cieszyła się z obecności przyjaciółki w Burke Manor chociaż pamiętała jakie ta miała obawy związane ze ślubem. Pamiętała też rozmowę z Xavierem. Obydwoje wrzuceni nagle w związek jaki żadne z nich nie planowało. Primrose i Bradford mieli więcej szczęścia, choć sama panna Burke nie planowała również tego, że ulegnie czarowi czarodzieje o dziesięć lat starszego od niej. Vivienne zapytała ją kiedyś jak bardzo lubi Bradforda. Nie potrafiła nazwać uczucia jakie w niej rosło - ceniła go, lubiła, a patrząc na pierścionek zaręczynowy uśmiechała się do siebie. Dlatego na wspomnienie jego osoby zdradziecki rumieniec wypłynął na jasną twarz. Odchrząknęła nieznacznie nie chcąc się zdradzać za bardzo. -Był. Tak jak zawsze. -Odpowiedziała wymijająco, bo z każdym spotkaniem poznawała go coraz lepiej i łaknęła jego obecności. Bukiet zaś zdobił stolik w jej sypialni, bo gdzieżby indziej mógł stać?
Przeniosła zieleń tęczówek na kota, który wygodnie układał się na kolanach Vivienne. Pokręciła głową. -Ani trochę, choć zdaje się, że tęsknił za tobą. - Przypomniała sobie sytuację jak wędrował po korytarzach i głośno miauczał, tak płaczliwie jakby nawoływał Vivi. Zrobiło się jej żal stworzenia i podeszła do niego, aby przynieść mu pociechę. Od kiedy przyjaciółka wróciła znacznie się uspokoił i wysypiał na każdym możliwym meblu. Słysząc pytanie okraszone miną dziewczyny westchnęła ciężko i wywróciła oczami wymownie. Nie chciała bezczelnie wypytywać o intymne sprawy, ale najwidoczniej musiała ukazać bezpośredniość, tak charakterystyczną dla rodziny Burke. -Jesteście teraz małżeństwem, to raczej na zwykłych pocałunkach się nie skończyło, prawda? - Zapytała patrząc wymownie na Vivi mając nadzieję, że ta załapie aluzje. Brata nie będzie przecież wypytywać! Zaraz jednak usłyszała o prezentach i tym razem to ona wyglądała na zaskoczoną. Zaśmiała się cicho i pokręciła głową.
Wyprawa do Egiptu jawiła się przygodą życia, którą na pewno chciałaby kiedyś przeżyć, ale to było marzenie Vivienne. -To była wasz podróż poślubna. Nie mogłam na nią jechać z wami. - Mogło być to krępujące zarówno dla nich, jak i dla niej samej. W pewnych sytuacjach nie powinno się widzieć własnego rodzeństwa. -Następnym razem z wielką przyjemnością pojadę z wami. - Zapewne nie była to ostatnia podróż do Egiptu więc mogła liczyć, że tym razem uda się jej załapać. Wyciągnęła swoją różdżkę i skierowała ją na dzbanek z herbatą -Wingardium Leviosa- Dzbanek uniósł się delikatnie, a potem sterując nim rozlała gorący napar do obydwu filiżanek. Jedną z nich podając przyjaciółce widząc, że ta mając Zefira na kolanach nie może za bardzo się ruszyć. -Brzmi to wszystko niesamowicie. - Podchwyciła temat zwiedzania. -Co ci się najbardziej podobało, a co najbardziej zaskoczyło? - Spędzili tam dwa tygodnie musiała widzieć wiele i doświadczyć niesamowitości starożytnego świata, ich wiedzy oraz kultury. W Anglii mieli jedynie szczątkową wiedzę na temat magii i artefaktów z jakich korzystali egipcjanie, a te, które trafiały w jej ręce za każdym razem fascynowały. Upiła łyk herbaty i zaraz spojrzała na paczuszki jakie pojawiły się przed nią.
Sięgnęła po pierwszą, która swoim kształtem przypominała dobrze jej znaną figurkę. -Czy to jest… Bastet? - Zapytała niepewnie. Dawno temu wspominała, że chciałaby posiadać przedstawienie Bastet z bazaltu i oto właśnie czuła jej ciężar chociaż jeszcze była owinięta papierem. Zerwała opakowanie by podziwiać prezent. Pod opuszkami wyraźnie wyczuwała chłodną i gładką fakturę przedmiotu. Uśmiechnęła się ciepło. -Och, Vivi. Dziękuję. - Spojrzała z ogromną wdzięcznością na czarownicę, a potem sięgnęła po kolejny prezent. Nie oczekiwała ich, ale radości z ich otrzymania nie miała zamiaru maskować, nawet jeżeli nie skakała pod sufit, a emocja była wyważona. Szklany pojemniczek zalśnił w dłoniach panny Burke, która otworzyła go ostrożnie. -Piękny zapach… czy to kwiat lotosu? - Spojrzała na przyjaciółkę ciekawa odpowiedzi. Nie potrafiła wyczuć wszystkich nut zapachowych, ale ta jedna wyraźnie się wybijała i dominowała w całej mieszance. Była też ciekawa tego, dlaczego akurat ten zapach. Tonacja perfum była nie raz niewerbalnym opisem osoby, która je nosiła.

|rzut, udany
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#5
Vivienne Burke
Czarodzieje
Wiek
23
Zawód
Badaczka historii run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
7
12
15
Brak karty postaci
08-07-2025, 18:28
Uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc, że mój kuzyn pojawił się z kolejnym bukietem. Przyglądałam się przyjaciółce przez chwilę uważnie, a następnie odetchnęłam z lekkością szczęśliwa, że tak dobrze im się wszystko toczy. Zaraz moja uwaga jednak została skierowana na kota, gdy usłyszałam, że za mną tęsknił, wygięłam usta w podkówkę i nachyliłam się, składając Zefirowi porządnego całusa w głowę.
- Tęskniłeś za mną? Już się nigdzie nie wybieram, więcej cię na tyle czasu samego nie zostawię - stwierdziłam z powagą, głaszcząc go intensywnie po głowie, na co kot odpowiedział cichym mruknięciem.
Patrzyłam na Primrose z wydętym dzióbkiem udając, że nie wiem, co ma na myśli. Oczywiście, że wiedziałam, ale nie przeszkadzało mi to w droczeniu się z nią. Widząc jej wyraz twarzy, przewrót oczami i słysząc kolejne pytanie, zaśmiałam się cicho.
- Jeśli pytasz o nasze wieczory, to były bardzo upalne - odpowiedziałam, najpierw chichrając się cicho pod nosem i spoglądając na przyjaciółkę figlarnie. - Powietrze prawie się nie poruszało, a mimo to nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że wszystko drga, jakby napięcie wisiało w samym powietrzu. Był obok, cierpliwy, uważny. Wszystko między nami działo się powoli. Bez pośpiechu, bez presji - mówiłam, a z każdym kolejnym słowem schodziłam do szeptu. - Rozumiał, że potrzebuję czasu, żeby się otworzyć, a ja nigdy nie sądziłam, że będę potrafiła się na coś takiego zdobyć.
Czułam, jak delikatny rumieniec wpełza mi na policzki, zanim jeszcze wypowiedziałam ostatnie słowo. Nie używałam wielkich słów, nie potrzebowałam ich. Wystarczyły obrazy, które wracały pod powiekami: ciepło jego ciała, zapachu skóry muśniętej słońcem i ciężaru ramienia na mojej talii, spojrzenie pełne czegoś, czego nie potrafiłam nazwać, ale co sprawiało, że przestawałam się bać. Wciąż pamiętałam szorstkość jego skóry i ciepło, które pozostawało na moim ciele długo po tym, jak zgasły ostatnie świece. Pamiętałam ciszę pomiędzy nami. Nie niezręczną. I to zaskakujące, ciche odkrycie, że mogę komuś zaufać nawet w tym, co najbardziej kruche. Moje serce biło teraz trochę inaczej. Wolniej. Pewniej. Mówiąc o tym, czułam wstyd i czułość jednocześnie. Bo z jakiegoś powodu chciałam, żeby te wspomnienia były tylko moje - a jednak potrzebowałam, by ktoś je usłyszał.
Gdy temat zszedł na Egipt, odetchnęłam lekko. O wyprawie mogłabym mówić dużo bez uczucia skrępowania i powrotu myśli do momentów, które powinny zostać tylko w moich wspomnieniach. Chociaż, gdy próbowałam odnaleźć w myślach odpowiedzi na pytania Primrose, to mimo wszystko na pierwszy plan wciąż wysuwał się mój mąż. Egipt był teraz połączony niewidoczną, ale bardzo mocną nicią z Xavierem. I nie dało się mówić o jednym, bez mówienia o tym drugim.
- Co mnie zaskoczyło? To jak blisko jest do piramid w Gizie. Naprawdę! Myślałam, że są strasznie daleko, głęboko w pustyni, a się okazało, że bardzo blisko od miasta. I ludzie, którzy piorą swoje ubrania w Nilu. Ręcznie!
Obserwowałam, jak przyjaciółka otwiera prezenty z szerokim uśmiechem na ustach. Cieszyłam się bardzo, że figurka jej się spodobała. Od razu wyłapałam błysk w oku, to był znak, że trafiliśmy. Wiedziałam, że jest to coś, czego od dłuższego czasu chciała. Byłabym okropną przyjaciółką nie przywożąc jej tego, a mając tak łatwy dostęp podczas swojego wyjazdu. Gdy zapytała o perfumy, poprawiłam się lepiej w fotelu.
- Xavier mi trochę pomógł - zrzuciłam część odpowiedzialności na barki męża. - Pierwsze co powinnaś poczuć, to bergamotkę. Następnie właśnie kwiat lotosu, ale oprócz tego jaśmin. Nie mogłam się oprzeć, to mój ulubiony kwiat, a jednocześnie dodaje kwiatu lotosu głębi i elegancji, tworząc ładny orientalno-kwiatowy zapach. Nutą bazową… Tak to się chyba nazywa? Jest piżmo. Czyste i miękkie. Podoba ci się? Od razu pomyślałam, że może do ciebie pasować.
Patrzyłam na nią wyczekująco, nerwowo zginając palce.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#6
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
08-07-2025, 21:12
Za każdym razem był to inny bukiet, inne kwiaty. Na tym etapie chyba stwierdziła, że jej ulubionymi są chabry, które urzekły ją swoim wyglądem i kolorem. Jednak każdy bukiet jaki przyniósł przyjmowała z cichym zachwytem, a gdy zbliżał się dzień ich spotkania sprawdzała w każdym możliwym lustrze jak wygląda i czy się prezentuje nienagannie. Chciała się podobać, choć nie do końca rozumiała dlaczego tak bardzo jej na tym zależy. -Domyślam się, że było upalnie. - Bąknęła pod nosem słysząc odpowiedź, wyczuwając jednocześnie, że bratowa się z nią droczy co sprawiło, że zmrużyła nieznacznie oczy. Przypomniał się jej wieczór, w którym prawie poddała się całkowicie fascynacji jaka rodziła się między mężczyzną a kobietą, ale w ostatnim momencie przyszło otrzeźwienie i w panice uciekła niczym ofiara ze szponów drapieżnika, a przecież nikt jej nie zmuszał. Sama zaszła tak daleko. Znała dotyk męskich dłoni na ciele, to szybsze bicie serca, zalewające umysł emocje gaszące wszelkie oznaki zdrowego rozsądku. Trzymała to w tajemnicy, nie mówiła nikomu wstydząc się swojej słabości, zwłaszcza, że wtedy była jeszcze zaręczona z Selwynem. Śmiało można było uznać to za zdradę i nie chciała być oceniania przez pryzmat własnej słabości. Co ją najbardziej gryzło, że Bradford też o tym nie wiedział, ale czy powinna mu mówić? A co jeśli ktoś ją widział i dotrze do niego plotka? Chyba lepiej mu powiedzieć i zmierzyć się z jego rozczarowaniem nim dowie się sam. Kusiło ją, aby podzielić się tym z Vivi, ale widząc jej rumieniec nie chciała psuć chwili swoimi własnymi rozterkami, zwłaszcza, że chodziło o jej kuzyna.
Odsunęła od siebie te myśli, uznając, że zostawi ten problem na później zwłaszcza, że jej uwagę przykuły prezenty. Nie miała zamiaru też pytać o szczegóły ich nocy jakie razem spędzali. Jedyne co chciała wiedzieć czy byli zadowoleni, czy nie unikali siebie co potem mogło prowadzić do nieprzyjemności. Widywali takie pary, gdzie aranżowane małżeństwo skończyło się katastrofą. Wątpiła, że mogłaby spokojnie siedzieć i patrzeć jak związek Vivi i Xaviera się rozpada w posadach. Dlatego słysząc to ciche wyznanie uśmiechnęła się ciepło po czym przyglądała się figurce Bastet wiedząc już w jakim miejscu stanie w jej gabinecie. Perfumy sprawiły, że na chwilę się zatrzymała w rozmowie i czasie. Pozwoliła na to, aby zapach ją otulił, by wyczuwała te wszystkie nuty zapachowe, o których mówiła Vivi. Tworzyły piękną kompozycję, gdzie każdy element do siebie pasował. Zapach nie był mdły ani słodki, a jednocześnie był niezwykle ciepły. Był jednocześnie połączeniem świeżości, lekkości i kwiatowej elegancji z nutą tajemniczości i zmysłowości, która stopniowo rozwijała się w nosie; zapach elegancki, ale nie przytłaczający, który subtelnie zaznaczał swoją obecność w otoczeniu. -Ciekawe czy spodoba się Bradfordowi…- Mruknęła pod nosem, a zaraz potem otworzyła szerzej oczy uświadamiając sobie, że wypowiedziała własne myśli na głos. Zamknęła fiolkę z perfumami i odstawiła je na stolik zmieszana słowami jakie właśnie padły. -To piękny zapach. Dziękuję, że o mnie pomyśleliście. - Sięgnęła po filiżankę z herbatą. -To mów! Opowiadaj o Egipcie. Dzień po dniu. - Była bardzo ciekawa ich przygód, wspomnień i tego co widzieli.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#7
Vivienne Burke
Czarodzieje
Wiek
23
Zawód
Badaczka historii run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
7
12
15
Brak karty postaci
08-08-2025, 17:05
Przechyliłam lekko głowę, słysząc bąknięcie pod nosem. Westchnęłam cichutko, ponieważ domyślałam się, co Primrose chciałaby usłyszeć, a ja nie byłam pewna czy to jest odpowiedni moment, aby dzielić się z nią… szczegółami. Zawsze miałam wrażenie, że wie ode mnie więcej. Chociażby poprzez czytanie swoich książek, ale to było niczym w stosunku do tego, jak naprawdę to wyglądało. Tam ubierali to w tak piękne słowa, a tak naprawdę wszystko było takie proste. Wszystko to było dla mnie nowe, inne. Patrzyłam na przyjaciółkę uważnie, a potem zaśmiałam się. Najpierw cicho, potem coraz głośniej, ale ton tego głosu był bardzo ciepły.
- Myślę, że nie powinnam opowiadać ci rzeczy, których jako siostra nie chciałabyś słyszeć - zauważyłam przyglądając jej się z błyskiem w oku. - Ale obiecuję ci, że jeśli będziesz chciała, to opowiem ci jak to wygląda. Tak naprawdę, nie z książek. Niedługo wyjdziesz za Bradforda - pochyliłam się, aby szturchnąć ją w ramię. - Chcę byś była bardziej przygotowana ode mnie do… nocy poślubnej.
Wyszczerzyłam do niej radośnie zęby, chcąc ukryć rumieniec. Ja nie miałam nikogo bliskiego, kto mógł mi opowiedzieć jak to wszystko będzie wyglądać. Matka mówiła ogólnikami, nie wyjaśniając mi pewnych kwestii, a o niektórych nawet nie wspominając. Byłam wtedy zagubiona, przestraszona i zaskoczona. To wszystko przytłaczało, a sytuacja daleka była od komfortu. Na szczęście Xavier zadbał o to, bym czuła się bezpieczna i otoczona troską. Jeżeli jednak mogłam podzielić się swoją wiedzą z Primrose i tym samym sprawić, że będzie czuła się bardziej komfortowo - byłam na to gotowa. Chociaż może jej matka, pani Tytania, lepiej moją przyjaciółkę przygotuje. Jednak jeśli nie, to służyłam swoją wiedzą. Nie czułam się żadną ekspertką, ale dowiedziałam się już co nieco.
Słysząc rzucone pod nosem pytanie przez Primrose, uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Zakłopotanie, które pojawiło się na jej twarzy sprawiło, że parsknęłam śmiechem. Z lekkim westchnieniem i ku ogromnemu niezadowoleniu kota, sama wstałam z fotela, odkładając go na miękką poduszkę. Podskoczyłam do Primrose i dźgnęłam ją palcem w bok.
- Oczywiście, że będzie. Mogę się o to założyć - powiedziałam z pełnym przekonaniem, siadając tuż obok niej na podłodze.
Oparłam się o kolana przyjaciółki i wpatrywałam się w nią z radosnymi iskierkami, słysząc pytanie o to, jak wyglądały dnie w Egipcie. Chciałam się z nią podzielić każdym możliwym momentem. Opowiedzieć jej to, co widziałam, co czytałam, z kim rozmawiałam. Sięgnęłam po jedno ciasteczko i schrupałam je szybko, nim przeszłam do opowieści.
- Dnie były… inne niż sobie wyobrażałam. Wszystko płynęło wolniej. Wstawaliśmy późno, długo piliśmy herbatę na tarasie z widokiem na Nil. Czasem zdarzało się, że się rozdzielaliśmy, ja wtedy znikałam wśród sklepików na bazarach, wokół starych świątyń. Zazwyczaj jednak dnie spędzaliśmy razem. Zwiedzaliśmy stare piramidy, godzinami wertowaliśmy księgi w bibliotekach lub spotykaliśmy się ze znajomymi Xaviera. Opowiadali nam różne historie, tłumaczyli zwoje. Wieczorami, kiedy temperatura była bardziej znośna, chodziliśmy na spacery. Robiliśmy zakupy, odpoczywaliśmy na tarasie. I tak naprawdę, praktycznie każdy dzień wyglądał bardzo podobnie. Tylko co jakiś czas zmienialiśmy piramidę, grobowiec czy bibliotekę - opowiedziałam głosem pełnym ekscytacji. - Było cudownie… naprawdę!
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#8
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
08-09-2025, 21:26
Nie oczekiwała wielkich szczegółów czy okraszonych w detale opisów, a jedynie chciała wiedzieć czy się odnaleźli. Tak jak w książkach, które tak namiętnie czytała, gdzie główni bohaterowie wpadali sobie w ramiona w wielkiej namiętności, targani emocjami i nie mogli oderwać od siebie rąk. Patrząc uważniej na przyjaciółkę mogła śmiało stwierdzić, że chyba udało im się porozumieć w tych sprawach i raczej Vivienne nie uciekła z krzykiem z sypialni. Nie spanikowała tak jak ona sama. Uśmiechnęła się delikatnie. -Nie śmiałabym nawet oczekiwać takich informacji… Chciałam jedynie… - Westchnęła nie bardzo wiedząc jak ubrać swoje myśli w słowa. -Miałam jedynie nadzieję, że czujesz się szczęśliwa i czujesz się dobrze w towarzystwie mojego brata. - Nie chciała widzieć ich nieszczęśliwych czy oddalających się od siebie. Jednak to im chyba nie groziło.
Nie myślała zupełnie o ślubie z Bradfordem. Ledwie się zaręczyli i próbowała się odnaleźć w tej sytuacji. Było to dość niespodziewane i nieoczekiwane, kiedy po kolejnej wyprawie zjawił się nagle w Burke Manor. Zaniepokojony wparował do jej gabinetu i wyznał swoje uczucia. Oswajała się z nimi, a te powoli w niej rosły, kiełkowały, otaczały serce delikatnie acz skutecznie. Sprawiały, że myślała o mężczyźnie coraz częściej, wyczekiwała jego wizyt i nie mogła doczekać się wspólnych chwil - krótkich acz zawsze bardzo intensywnych, nawet wtedy kiedy padało niewiele słów. -Mam jedno pytanie i na razie nie będę zadręczać cię innymi… - Uniosła spojrzenie na Vivienne, a jej wzrok był poważny, a z twarzy zszedł figlarny uśmiech. Cała się na chwilę napięła nim wypowiedziała kolejne słowa. -Czy to boli? Tak poważnie i bardzo? - Musiała wiedzieć. Matka mówiła, że to nieprzyjemne, ale nie wchodziła w szczegóły. Mówiła, że należy to przecierpieć i potem jest już lepiej, ale co to w ogóle znaczyło? W powieściach różnie to opisywali, a czasami wręcz ten temat był pomijany. Liczyła, że przyjaciółka jej nie zbyje, a pytanie potraktuje z odpowiednią delikatnością.
Przyłapała się na tym, że chciała się podobać, że chciała zobaczyć ten leniwy uśmiech jaki zdobił oblicze Bradforda kiedy na nią zerkał. Czuła się wtedy lepiej, a zwłaszcza wtedy kiedy na nią zerkał jak sądził, że go nie widzi. Parsknięcie ze strony Vivi skomentowała jedynie wywróceniem oczami i cichym sapnięciem. -Będę musiała się przekonać. - Skwitowała krótko, a następnie sięgnęła dłonią do jasnych włosów przyjaciółki. Przeczesała je niespiesznie palcami, a potem zaczęła zaplatać luźne warkocze słuchając w ciszy jej opowieści. Wraz ze słowami spływały emocje: zachwyt, spełnienie i szczęście, które towarzyszyły dziewczynie w trakcie podróży. Poczuła lekki zawód, że sama nie mogła tego doświadczyć, ale nie była zazdrosna, a jedynie sobie obiecała, że sama kiedyś przeżyje taką przygodę. -To jaki grobiec cię najbardziej zachwycił? - Zagadnęła chcąc poznać więcej szczegółów wyprawy do Egiptu.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#9
Vivienne Burke
Czarodzieje
Wiek
23
Zawód
Badaczka historii run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
7
12
15
Brak karty postaci
08-10-2025, 19:00
Słysząc jej słowa o byciu szczęśliwej u boku jej brata, zamyśliłam się mocno. Bo czy to, co czułam, mogłam nazwać byciem szczęśliwą? Właściwie się nad tym nie zastanawiałam, być może minęło zbyt mało czasu, abym mogła rozpatrzyć to pod tym względem. Rozczuliło mnie jednak to, co Primrose powiedziała. Starając się powstrzymać łzy, uśmiechnęłam się do niej ciepło. Nie chciałam jej okłamywać, więc przez sekundę zastanawiałam się, jak ubrać w słowa to, co czułam.
- Nie wiem, czy czuję się szczęśliwa - zaczęłam ostrożnie. - Minęło zbyt mało czasu, wszystko jest tak bardzo na świeżo. Ja, ja nadal znam go tylko trochę bardziej, niż przed samym ślubem. Jednak na pewno mogę stwierdzić, że czuję się zaopiekowana, bezpieczna. Czuję się przy nim dobrze, coraz bardziej pewnie i swobodnie. Myślę… myślę, że możesz być spokojna, wiesz?
Domyślałam się, że nowa sytuacja, w której znalazła się Primrose, była dla niej dziwna i ona również potrzebowała czasu na oswojenie. Tak jak ja. Mój ślub zaplanowano bardzo szybko, mieliśmy trzy miesiące, aby przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości i pogodzić z naszym losem. Rodzina Primrose widocznie nie kładła takiego parcia na szybki ślub, tak jak moi rodzice. No i miała to szczęście, że mojego kuzyna znała dłużej. Poznała go sama. Sami doszli do tego, że chcą być razem. Miała ogromne szczęście, naprawdę. I byłam szczęśliwa, że jej okres narzeczeństwa, to nie okres płaczu, złości, strachu i konieczności pogodzenia się ze swoim losem, bo innego wyjścia nie ma. Mnie się udało, ale było to trudne. Dlatego chciałam jej pomóc, podzielić się każdą wiedzą, jaką udało mi się posiąść. Nie spodziewałam się, że pierwsze pytanie pojawi się już teraz. Takie pytanie.
Zamilkłam.
Zacisnęłam usta w prostą linię, próbując sobie przypomnieć noc poślubną. Pamiętam, że byłam absurdalnie zestresowana. Wystraszona, ponieważ nie do końca byłam pewna, jak to będzie wyglądać. Xavier był… delikatny. Wiedział co robi. W końcu nie byłam jego pierwszą żoną. Po tym, jak złożył na moich ustach pierwszy pocałunek… nie ten podczas ślubu, tylko podczas spotkania przed ślubem, wyobrażałam sobie jak to będzie, móc czuć jego usta na swoich dłużej. Moja matka, gdy pytałam ją, jak nasza noc poślubna będzie wyglądać, odpowiadała bardzo zdawkowo. Oczywiście nigdy nie powiedziałabym tego na głos, ale zdecydowanie nie była przygotowana na tę rozmowę ze mną. Od niej dowiedziałam się tylko, że mąż mną pokieruje, skosztujemy małżeństwo i wszystko dobrze się ułoży. Powiedziała, że Xavier będzie chciał się zbliżyć, a ja mam mu na to pozwolić. Jak bardzo zdziwiłam się, na czym to “kosztowanie” polegało. Oczywiście, wiedziałam co nieco. To nie tak, że nic. Ale nigdy się nie zagłębiałam w ten temat, myślałam, że mam czas. A gdy nadeszła ta noc - było już za późno. Wszystko mnie zaskoczyło.
- Matka mi powiedziała, że ją bolało, ale wystarczy zacisnąć zęby i przeczekać - zaczęłam ostrożnie. - I bolało. Na początku bardzo. Matka się mnie potem pytała, czy była krew, ale… nie wiem. Nie patrzyłam - zawiesiłam się, rumieniąc. - Xavier starał się być bardzo… delikatny. I jak już przez ten ból przeszliśmy i za każdym kolejnym razem… potem to jest przyjemne. Boisz się? - Patrzyłam na nią uważnie, nawet nie wiem, kiedy moje oczy zrobiły się takie mokre. Zamrugałam parę razy. - Mi matka nie opowiedziała, jak to wygląda, a twoja?
Gdy tak siedziałam obok jej kolan i czułam, jak bawi się moimi włosami, delikatnie przymknęłam oczy. Chociaż przeskoczyliśmy z tematem na Egipt, to nadal czułam, jak szybko bije moje serce, co było spowodowane naszą wcześniejszą rozmową. Dotyk dłoni przyjaciółki w moich włosach działał na mnie uspokajająco i rozluźniająco. Jeszcze chwila i z pewnością bym odpłynęła, gdyby nie kolejne pytanie.
- Chyba grobowiec Tutanchamona zrobił na mnie największe wrażenie - uniosłam spojrzenie na Primrose. - Jednak to grobowiec Setiego I ma najpiękniejsze malunki. I jest jeszcze Dra Abu el-Naga, a tam prawdopodobnie grobowiec Amenhotepa I… nie umiem się zdecydować.
Zaśmiałam się cicho, układając z powrotem głowę na kolanach przyjaciółki.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#10
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
08-11-2025, 11:20
Słowo “szczęście” mogło być zbyt dużym na obecną sytuację, ale ważne było, że przyjaciółka zdawała się być zadowolona i nie marzyła o ucieczce tworząc jej plan w najmniejszych szczegółach. To na razie powinno wystarczyć. Wiedziała, że obydwoje potrzebują czasu. Ona w sumie też tego potrzebowała. Musiała przywyknąć, że codzienność zacznie się zmieniać, wraz z tym jak Vivienne przywyknie do życia w Burke Manor. Posłała ciepły uśmiech w stronę dziewczyny; taki szczery i pełen troski. Jej rodzina zawsze trzymała się blisko i stali za sobą murem. Vivi sama stała się teraz Burke, powinna czuć, że ma w nich wszystkich wsparcie. Nawet w Tytani, która choć chłodna i zdystansowana na swój sposób roztaczała opiekę nad całą rodziną.
Pytanie zawisło w powietrzu, choć nie było całkowicie niespodziewane. Jedno to czytać o tym co się dzieje między kobietą a mężczyzną, co innego prawie tego doświadczyć. Wiedziała jak to jest kiedy krew szumi w uszach, jak oddech przyspiesza i jednocześnie zamiera ciężarem w płucach, jak napięta do granic możliwości skóra jest tkliwa i reaguje na każde muśnięcie. Nie wiedziała co jest dalej; znała tylko opisy, a ciekawość była aż nadto, aby się powstrzymywać przed zadaniem tego pytania. Czekała więc teraz na odpowiedź, będąc przygotowaną na to, że przyjaciółka nie będzie chciała rozmawiać na ten temat. Przyjmie taką reakcję ze zrozumieniem i być może ukłuciem zawodu, ale nie miała zamiaru naciskać. Cisza przerywana była jedynie trzaskającym drewnem w kominku oraz cichym posapywaniem śpiącego Zefira, który ułożył się niedaleko nich. Czekała cierpliwie widząc jak wiele emocji przebiega właśnie przez jasną twarz Vivi. Zastanawiała się co odpowiedzieć, pewnie układała w głowie odpowiednie słowa i wyrażenia albo zastanawiała się jak grzecznie zakończyć temat i przekierować go na inne tory. Ciężko było samej Primrose teraz stwierdzić o czym czarownica myślała. Następnie padły słowa.
Bolało. I to bardzo. Wzięła głębszy oddech, bo z jednej strony potwierdziły się jej obawy, a z drugiej nadal sama myśl o takiej bliskości była czymś ekscytującym. O krwi też słyszała, że to normalne i nie ma czym się przejmować i występuje za pierwszym razem. -Trochę. - Przyznała otwarcie nie będąc skrępowaną w obecności przyjaciółki. Mogła być przy niej bezpieczna ze swoimi myślami. Podobnie jak przy bracie, ale przecież nie będzie z nim o tym rozmawiać. -Mama mówiła o bólu, o tym, że jest trochę bałaganu przy tym i, że stres w niczym nie pomaga i że można to polubić i za każdym razem jest coraz łatwiej. - Starała sobie przypomnieć słowa matki. Mówiła bardziej o ogólnej sytuacji, nie wdawała się w szczegóły, ani jak to wygląda. -Wspominała też, że może być krępujące więc na samym początku najlepiej robić to po ciemku. - Zmarszczyła brwi w zamyśleniu. -Ale przecież wtedy nic nie widać i można się pogubić. - Rozpoczęła całą analizę, w której zaczęła łączyć słowa matki z opisami z romansów. Nagle wszystko wydało się bardzo skomplikowane. Potrząsnęła głową chcąc oczyścić myśli.
Rozmowa o Egipcie była pozbawiona tej dziwnej tajemniczości. Zdawała się bardziej klarowna i jasna, pomimo tego, że rozmawiały o przeszłości, o rzeczach o jakich przecież też nie wiedzieli, a dopiero poznawali. Wszyscy byli świadomi, że starożytność skrywa wiele sekretów, które przyjdzie ludzkości odkrywać jeszcze przez wiele długich lat. Nie miała młodszej siostry, sama będąc najmłodszą w rodzinie, a zaplatanie włosów przyjaciółki było namiastką tego jak mogłaby żyć z siostrą. Niespiesznie przeczesywała jasne pukle między palcami i słuchała kolejnych zachwytów. -Najwidoczniej muszę sama się wybrać aby stwierdzić, który najbardziej zapiera dech w piersi. - Zaśmiała się cicho. -Cudownie się słucha o tej wyprawie, to cieszę się, że wróciliście. - Pochyliła się nad przyjaciółką i objęła ją ramionami, zamykając w delikatnym uścisku krzyżując dłonie na jej piersi. -Tęskniłam.

|zt
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): 1 2 Dalej


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:28 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.