• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Londyn > Centralny Londyn > Pokątna > Lodziarnia Floriana Fortescue
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
07-10-2025, 18:19

Lodziarnia Floriana Fortescue
Lodziarnia Floriana to jasne, przytulne miejsce z ładnym tarasem, z którego można obserwować ruch na Pokątnej. Wystrój wnętrz utrzymano w barwach jasnych i pastelowych, przyjemnych dla oka, jest tu bardzo przytulnie. Za ladą rozciąga się rząd srebrnych pojemników z lodami o smakach takich jak ciastko dyniowe, malinowa chmurka czy innych słodyczy z Miodowego Królestwa, a także bardziej klasyczne smaki dla bardziej tradycyjnych podniebień. Lody podawane są w miseczkach zmieniających kolor w zależności od smaku. Pod sufitem lewitują puchate chmurki lodowe, które czasem pękają z cichym „plop” i rozpryskują chłodne błyskotki. Dzieci uwielbiają magiczne wafle, które zmieniają kolor i smak, a dorośli chwalą pyszną kawę i herbatę. Florean Fortescue sam serwuje najciekawsze smaki dnia, czasem z zagadką lub ciekawostką historyczną.


    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Colette Rineheart
Czarodzieje
Peindre l'amour, Peindre la vie, Pleurer en couleur
Wiek
31
Zawód
malarka
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
9
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
5
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
8
12
Brak karty postaci
09-25-2025, 21:17
11.03.1962
Czuła się nieco winna z faktu, że ostatnio Leon częściej wędrował pod opiekę innych osób, ale jednocześnie wiedziała, że najbliższe dni będzie pracować w domowym zaciszu i wtedy będzie mogła spędzić z nim więcej czasu. Ostatnie tygodnie Ned spędzał jednak co raz dłuższe godziny w pracy, co oznaczało, że jako małżeństwo też rozmijali się coraz częściej. Postanowili więc nie zaniedbywać swojego własnego uczucia, umawiając się dziś na wspólne wyjście, co jednak oznaczało, że Leonard musiał zostać dziś w domu, pod opieką Sandy.
Nie wiedziała do końca co sądzić o Sandy. Nie ze złych powodów, dziewczyna wydawała jej się bardzo przedsiębiorcza, a syn Colette uwielbiał spędzać z nią czas. Widziała również robione przez nią fryzury i tego fachu również nie można było jej odmówić. Bardziej martwiło ją to, że wychowywanie cudzych dzieci nie było najbardziej lukratywnym przedsięwzięciem, więc nawet mimo tego, jak dobrze jej to szło, Colette miała po prostu nadzieję, że Sandy nie ma problemu z utrzymaniem siebie i odkładaniem nieco pieniędzy na drobne przyjemności.
Ponieważ jednak Colette nieco czasu spędziła nad makijażem, złapała się do tego, że na spotkanie z Sandy i skierowanie się w stronę miejsca, w którym umówiła się z mężem nie miała przesadnie dużo czasu, postanowiła narzucić jedną z cieplejszych kurtek na Leona aby ten nie przeziębił się w nieco szaleńczej pogodzie, która panowała dookoła nich. Obiecała mu też słodką przekąskę, dlatego teraz skierowali się do najlepszej lodziarni w okolice, po drodze omawiając nadchodzące urodziny syna i tego, jakie prezenty może sobie zażyczyć.
Rineheart musiała przyznać, że bardzo do gustu przypadały jej okolice lodziarni. W przeciwieństwie do wielu miejsc w Wielkiej Brytanii, to wydawało się żywe, kolorowe, przypominało jej bardziej okolice w których się wychowywała i to, jak wyglądało jej dzieciństwo. Smakowało również ponownie, a jednocześnie nieco inaczej i nie miała pojęcia, czy to była kwestia upodobania, czy jednak fakt, że z czasem jej wspomnienia wydawały się blaknąć. Może dlatego tak bardzo kochała sztukę, pozwalającą uwiecznić tak szybko mijający czas. Gdyby jeszcze tylko mogła zostawić te obrazy na zawsze w jej życiu nie tylko jako coś, co się poruszyło, ale jako coś, czego można było doświadczyć.
Znajoma sylwetka wyrwała ją z zamyślenia, a jasne włosy szybko odznaczyły się w niewielkim tłumie. Z uśmiechem na ustach Colette uniosła dłoń na powitanie, przywołując uwagę Sandy w swoja stronę, podnosząc również Leonarda, który z zachwytem również zaczął machać w jej stronę.
- Miło cię zobaczyć! Wejdziemy na chwilę? Obiecałam Leonowi mały poczęstunek i chętnie coś kupię i tobie, póki dogadujemy dokładnie godziny. – Oczywiście nie traktowała jej jak dziecko, ale uważała, że drobne gesty sympatii sprawiały, że im obydwu lepiej się żyło.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Sandy Wilkes
Czarodzieje
tell me who I am – do I provoke you with my tone of innocence?
Wiek
21
Zawód
fryzjerka, niania, drobna złodziejka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
0
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
7
2
Siła
Wyt.
Szybkość
5
7
13
Brak karty postaci
10-06-2025, 14:30
Marzę o majowym cieple.
Marzę o nagrzanym słońcem tynku, o zielonej trawie, która wywołuje alergiczny katar i o nielubianych piegach na nosie. Wymieniam się we własnej głowie kartami bolączek, broszurami niewygód i tworzę własne kolaże kaprysów, podczas kiedy Pokątna nadal smutno tonie w resztce śniegu i szarudze brudnych kominów marcowego dymu, bo ocieplenie wcale nie przyszło tak prędko, jak zapowiadano.
Ulica pachnie jak zawsze – przypaloną magią, kurzem ksiąg, kadzidłem ezoterycznego sklepiku na rogu, który rości sobie prawo do monopolu zapachowego wobec nosów wszystkich przechodniów chcących załatwiać sprawy prosto i wygodnie.
Guma w ustach jest już pozbawiona smaku, smutne, ale kolor wciąż jest jaskraworóżowy; pyk-pyk-pyk, balony pękają z dźwiękiem bliskim śmiechu, a ja się nie spieszę, bo to dobry dzień.
Dobry, bo idą pieniądze, a Leon jest słodki i mięciutki, pachnie oliwką i śmiesznie gaworzy. Włosy kręcą mi się w karbowany wzór, mam niedopiętą kurtkę, bo ważniejszy od ominięcia grypy jest jaskrawy nadruk układający się w ładne kwiaty; na tyle urokliwy, że traktuję go jako powód dla którego ktoś z mijanego sklepiku krzyczy do mnie właśnie coś o eliksirach miłosnych za pół ceny.
Mam dobry dzień, więc tylko się uśmiecham, ale bez przesadnej uwagi; niech się domyśli, że ja takich bajerów nie potrzebuję.
Pióra idealne do egzaminów i podpisywania uciążliwych dokumentów z Ministerstwa, przynoszą szczęście!; szyldy na Pokątnej stają się coraz bardziej natarczywe, a ja parskam pod nosem; jasne, szczęście. Najlepiej takie w butelce po trzy sykle.
Ktoś na rogu sprzedaje gorącą czekoladę i jestem o krok od pokusy, obok przemyka grupka dzieciaków, która wygląda tak, jakby powinna teraz siedzieć na zajęciach z zielarstwa czy eliksirów, a zamiast tego chichoczą jak irytujące ropuchy, które połknęły cały świat i teraz desperacko próbują utrzymać go w brzuchu bez reakcji zwrotnej.
Idę dalej, mijam sklep miotlarski i śliczne sukienki na ślicznych, szczuplutkich manekinach. Na końcu ulicy mruga do mnie jasne, pastelowe dzieło sztuki; pstrokate spełnienie marzeń w temperaturze poniżej zera, które zaspokaja wybredne kubki smakowe, a mnie dzisiaj służy jako miejsce spotkań. Colette ma czasem takie przyjemne pomysły.
W drodze do środka mijam urokliwy tarasik i szybkim, krótkim gestem wyciągam z ust gumę, która chwilę później ląduje przyklejona do drewnianej balustrady – niech zostanie po mnie ślad, drobny i skromny manifest, że Sandy tu była. I miała się świetnie.
Dziecięca rączka faluje na horyzoncie mojego wzroku i prędko dostrzegam też tą, która bohatersko dźwiga małego Leona; bycie matką to takie wzniosłe i heroiczne zajęcie.
- Coco! – nie mogę sobie przypomnieć, czy prosiła żeby kategorycznie tak jej nie nazywać, czy wręcz przeciwnie, stwierdziła, że to ją bawi – Cześć przystojniaku, jesteś jeszcze słodszy niż ostatnio – policzki Leonarda są chłodne, poza tym wszystko w normie: milusie i pachnące.
- Ach, no jasne, jesteś taka miła! Mają tu obłędną czekoladę z orzechami. Albo orzechy z czekoladą? Nieistotne, jest py-szne – rozmarzam się tylko trochę, przeskakuję uwagą między sławetnymi lodami a miękkim, małym chłopcem – No, to gdzie się wybieracie? Randka? Namiętna kolacja przy świecach? – to takie ekscytujące, że zaraz zacznę jej zazdrościć.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 15:32 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.