• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Londyn > Centralny Londyn > Pokątna > Madame Malkin − szaty na wszystkie okazje
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
07-10-2025, 18:20

Madame Malkin − szaty na wszystkie okazje
Madame Malkin znana jest ze swego stylu i elegancki, jej butik musiał więc to odzwierciedlać. Wnętrze sklepu jest przestronne, pełne luster, które dostosowują oświetlenie do sylwetki klienta, by wyglądał lepiej niż w rzeczywistości oraz aksamitnych zasłon, za którymi można w spokoju przymierzyć czarodziejskie szaty. Na stojakach wiszą stroje codzienne, eleganckie peleryny, mundurki szkolne, a także szaty wyjściowe. Kolory zmieniają się niekiedy pod wpływem emocji osoby przymierzającej. W kącie znajduje się magiczny manekin, który sylwetką zaczyna przypominać klienta i prezentuje szatę w ruchu.
Butik jest elegancki, lecz jednocześnie skromnie urządzony, aby nie odwracać uwagi od tego co najważniejsze - szat. Pachnie tu subtelnie świeżym praniem, bawełną i kwiatami. Sama Madame Malkin krąży po sklepie z różdżką w dłoni i mierniczą taśmą, która sunie za nią jak wąż, gotowa zmierzyć każdy centymetr z gracją i dyskrecją.


    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Colette Rineheart
Czarodzieje
Peindre l'amour, Peindre la vie, Pleurer en couleur
Wiek
31
Zawód
malarka
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
9
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
5
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
8
12
Brak karty postaci
09-26-2025, 09:35
15.03.1962
Ulice ostatnio nie były takie same, jak zazwyczaj. Normalnie przepadała za tłumami, zanurzając się w tajemniczych zakątkach, znajdując wyjątkowy zmysł artystyczny przy jednym z artystycznych stanowisk. Ale ostatni sen sprawił, że niemal stale oglądała się przez ramię, mając wrażenie, że ktoś ciągle ją obserwuje i że niemal za rogiem znajduje się jakieś niebezpieczeństwo. Przez to wszystko tym bardziej nie wybrała się na zaprzysiężenie nowego Ministra, po tym jak Ned wyszedł z domu, zamykając siebie i Leona, przytulając go i bawiąc się z nim ale cały czas zerkając niepokojąco w stronę drzwi. Może to był i tylko sen, ale wolała być bezpieczna niż wątpić w to, czy jej syn nie uniknie jakiegoś dziwnego człowieka który wydawał się za nią podążać.
Mimo wszystko, nie chciała unikać spotkania z Montym (czy też Mortimerem, jak nazywał się wiolonczelista), zwłaszcza że w wypadku podążania za nią, musiała go odciągnąć od domu. Zastanawiała się nawet przez chwilę, czy to nie jest może sprawka samego Monty’ego, który chce sprawić jej jakiś nieśmieszny żart, ale po dłuższej chwili rozważania uznała, że nie miałoby to sensu. Jeżeli komuś z teatru miała zaufać, to zdecydowanie jemu, bo potrafili nie tylko dochować tajemnic między sobą, a gdy potrzeba było kogoś obgadać, Monty również wspierał ją w takich wypadkach.
Chciała być niemal niewidzialna, przesuwając się pomiędzy kolejnymi sklepami, podnosząc kołnierz czarnego płaszcza. Normalnie wybrała jaśniejsze, żywsze kolory, ale skoro musiała się wtopić w brytyjski tłum, musiała dobrać do tego odpowiednie kolory. Na szczęście kierowała się do miejsca, w którym można było doświadczyć przynajmniej częściowej mody, z tego, co Brytyjczycy nazywali elegancją. Oczywiście, francuskie gusta przemawiały przez nią i nie mogła ukochać tej całej szopki którą nazywali modą, ale przynajmniej to miejsce zbliżało ją do jej preferowanych strojów.
Przekroczyła próg, spojrzeniem ledwie zaszczycając jakichkolwiek innych gości (jeżeli była tam osoba, która za nią podążała, musiała nie dać po sobie znać, że rzeczywiście ją rozpoznała), szukając znajomej sylwetki dopóki nie wyłowiła spomiędzy wieszaków znajomej twarzy.
- Monty! – Rozłożyła ramiona, obejmując go i całując w obydwa policzki zanim nie odsunęła się aby spojrzeć na niego. Miała wrażenie, że na potrzeby spektaklu wtapiają go co raz mocniej w tło i nie miała nawet okazji podczas nich spojrzeć na niego z perspektywy przyjaciółki. – Jak życie, powiedz mi. Mam wrażenie że ledwie cię widzę pomiędzy wszystkimi próbami.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Morty Dunham
Akolici
L'ennemi, tapi dans mon esprit, fête mes défaites
Wiek
26
Zawód
muzyk - wiolonczelista, wróżbita
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
0
15
OPCM
Transmutacja
0
20
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
11
10
Brak karty postaci
09-28-2025, 18:46
Ulica wydawały się być przepełniona ludzką obecności; opuściwszy bezpieczne mury kamienicy, przekonał się o tym dotkliwe na własnej skórze. Z każdą kolejną chwilą, odmierzany przez bicie serca, miał wrażenie, że ściana ciał coraz mocniej na niego napiera, nie pozwalając mu na zaczerpnięciu tchu. Przepływ tej ludzkiej rzeki nie miał ani końca, ani początku, a Morty czuł się w niej jak kamyk zagubiony w nurcie potoku.
Pokątna tętniła rytem tysiąca ludzkich kroków i oddechów, tonęła w kakofonii rozmów i śmiechów. Miał wrażenie, że wszystkie te odgłosy zlewały się w jeden wielki, pulsujący dźwięk, który odbijał się echem od sklepienia czaszki. Przez to, z każdym krokiem, zagłębiając się głębiej w tłum, wydawało mu się, że traci poczucie własnej odrębności. Czuł, jakby jego myśli i emocje rozpuszczały się w masie nieznajomych historii, problemów i radości. Jakiś chłopiec przebiegł obok, potrącił go lekko ramieniem, nie przepraszając nawet. Przesunął spojrzeniem po tarczy zegarka, wskazówki wskazywały kwadrans po trzeciej. Był tradycyjnie spóźniony, lecz nie ukuły go z tego powodu wyrzuty sumienia; spóźniał się prawie zawsze.
Rozejrzał się, żeby ocenić, gdzie się znajduje. Okrzyk Monty! wystarczył, by to pojąć. Od razu rozpoznał, kto wykrzesała z siebie taką ogromną dawkę optymizmu, by przebić się przez głośny gwar tłumu. W celu zaakcentowania i swojej obecności, i tego, że ją zlokalizował, oraz usłyszał, uniósł dłoń do góry.
Tylko Cole mówiła na niego Monty, a Monty nieodłącznie kojarzyło mu się z czymś, co pozostawiało posmak słodyczy na język, zatem nie oponował przed tym zdrobnieniem.
- Salut, beauté! - ochoczo wpadł w jej ramiona, sam ją objął i nie protestował, gdy pozostawił na obu jego policzka ślad wilgoci swoich ust. Odwzajemnił ten gest tylko po to, by sekundę później prześlizgnąć spojrzeniem po jej sylwetce. – Cole, skarbie, mówiłem ci już, że ślicznie ci w tym kolorze? - od jego słów bił entuzjazmu, który naznaczył jego usta uśmiechem i zerknął też do spojrzenia, zapalając w nim wesołe ogniki.- Podkreśla kształt twojej figury - orzekł tonem znawcy, znającym absolutnie wszystkie tajniki kobiecej mody, a może nawet kogoś, kto trudnił się w jej projektowaniu, chociaz po prawdzie, poza znajomością zawartości szafy Manon, nie wiedział o niej absolutnie nic. Cole musiała wybaczyć mu te uchybienie. - Excellent - niemal zaklaskał w dłonie – masz mnie słyszeć, nie widzieć. - Gdyby miał być dostrzeżony, aplikowałoby na główną atrakcje w cyrku, co miałoby wymiar wyjątkowej perfidii. – Odkąd reżyser ograniczył partie smyczkowe do dwóch części na akt, bywam na co drugiej próbie. Całą energię przerzuciłem na próby do recitalu. Skarżył się?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:24 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.