• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Domostwa > Essex, Chelmsford, Dworek Ollivanderów > Artystyczne atelier
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
24-11-2025, 19:07

Artystyczne atelier
Pracownia w posiadłości Ollivanderów mieści się w jasnym, przestronnym pomieszczeniu, które zostało przystosowane do pracy z materiałami o różnych właściwościach. Wzdłuż jednej ze ścian stoją sztalugi, każda wyposażona w zaczarowane ramy stabilizujące płótna przed drganiem. Obok nich ustawiono stoły robocze zastawione nićmi, próbnikami farb, pędzlami o różnej chłonności oraz fiolkami z pigmentami. Druga część pracowni przeznaczona jest dla rzeźbiarzy: znaleźć tam można koła garncarskie, długie stoły, bloki drewna spoczywające na specjalnych podestach i ozdobne przyborniki na narzędzia, od dłut, po noże do precyzyjnego cięcia. Na półkach leżą fragmenty prac, a obok nich stoją także gabloty z dokończonymi eksponatami.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Odille Ollivander
Czarodzieje
And if you'd never come for me, I might've drowned in the melancholy.
Wiek
26
Zawód
projektantka różdżek, artystka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
panna
Uroki
Czarna Magia
5
0
OPCM
Transmutacja
13
16
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
10
Brak karty postaci
25-11-2025, 11:54
20 marca 1962

Płótno spoczywało już na sztaludze, przygotowana na dzisiejszy dzień aranżacja czekała na umówionego modela. Obcego, zgłaszającego się do niej dzięki wiciom rozpuszczonym w arteriach magicznego społeczeństwa: znała go jedynie ze zdjęcia, o które poprosiła listownie, by sprawdzić, czy Axel Devereaux przykuje jej uwagę i zdoła wzbudzić inspirację. Przyjemne dla oka rysy twarzy nie przyciągały tak bardzo, jak skuty lodem błękit jego oczu, pod którego krą zdawała się mieszkać nasączona emocjami melancholia. Zimny ogień. Niemal słyszała cichą, smyczkową melodię, gdy patrzyła na fotografię, wytyczając paznokciem kształty jego kości, a koncepcja samoistnie narodziła się w sercu, otwierając ziejącą jamę tęsknoty i rozpaczy, w której zapragnęła go umieścić. Podarowałby jej na tacy żałobę tak szczerą, że Odille dostrzeże w niej otchłań, w jaką wpadła po śmierci Flaviusa? Była tego ciekawa. Czarny łabędź mieszkający pod jej skórą zatrzepotał skrzydłami w ekstatycznej wizji, a stojąc w pracowni, odziana w błękitną domową sukienkę, z kasztanowymi włosami związanymi w niski kok ozdobiony wplecionym weń łańcuszkiem przeciąganym równie błękitną wstążką, zastanawiała się, czy dostrzeże w tym dziś zwierciadło własnej przeszłości. 
Pukanie do drzwi pracowni wyrwało ją z zamyślonego otępienia. Służąca wpuściła Axela do środka i oto stanął przed nią wysoki młodzieniec o hebanowych włosach i niemal porcelanowej cerze, smukły jak pióro. Mógł być niewiele młodszy od niej; czy jego serce było równie stare?
- Dzień dobry, panie Devereaux - zwróciła się do niego miękko, gestem kruchej dłoni zapraszając go w kierunku uprzednio zaaranżowanej przestrzeni. W kącie pracowni za szerokim parawanem przygotowana była scena, na której miał dziś wystąpić. - Odille Ollivander. Dziękuję za tak szybkie przybycie - dodała. Bądź co bądź sprowadziła go do dworku z nagłością natchnionego artysty, nienawykła do cierpliwości, kiedy jej serce rozgrzewało się namiętną potrzebą tworzenia. - Pozwolę sobie od razu opowiedzieć o koncepcji, którą dla pana przewidziałam. Zna pan Jezioro Łabędzie? - zawiesiła pytanie w przestrzeni, poniekąd oczekując, że ubogi czarodziej zaprzeczy, więc jego odpowiedź okazała się miłym zaskoczeniem. - Istnieje, oczywiście, kilka zakończeń. Szczęśliwe, zwieńczone śmiercią jednej postaci albo obojga kochanków, połowicznie szczęśliwe... Mi marzy się inne - mówiąc to, wskazała na spreparowany na dzisiejsze potrzeby kąt. Czarna tkanina stylizowana na zamglony krajobraz pokrywała ścianę, podłoga lśniła niczym pokryte szronem szkło, ze scenerii wyłaniały się fragmenty drzew osnutych ostrym półcieniem. W przyćmionej czarami przestrzeni ich gałęzie wyglądały upiornie, gdzieniegdzie oprószone szachownicą biało-czarnych piór. Ich monochromatyczna kompozycja opadała także na ziemię, dygocząc jak gdyby pod wpływem dotyku powietrza. Kąt wypełniała półtransparentna mgła, nadając fragmentowi zaklętego jeziora charakterystycznie ponurą aurę. Część tła przygotowała sama, z częścią pomógł jej wprawniejszy w transmutacji krewny, i pracowali razem tak długo, aż Odille uznała każdy detal za dokładnie taki, jakim go wyśniła. - Zdrada - zaczęła, spoglądając na Axela. Pozornie typowy motyw, personifikacja Czarnego Łabędzia, lecz dziś miała ona przybrać inne oblicze. - Młody królewicz, nadzieja swojego kraju, mający przed sobą wielką przyszłość. Księżniczka zaklęta w łabędzia, zrozpaczona, krucha, krwawiąca duszą - tylko czy na pewno? - obróciła głowę lekko pod kątem, w kierunku ramienia, tkając aksamitną opowieść. - Pewnej nocy zmęczona Odetta dobija targu z Rotbartem. Godzi się uwieść księcia i przelać na niego swoją klątwę, wymienić samą siebie za niego, przywiązać go do jeziora, które stało się jej więzieniem. Okazuje się zarówno Białym i Czarnym łabędziem. Pokiereszowany w walce o ukochaną Zygfryd nie spodziewa się, że każda sekunda pojedynku z czarnoksiężnikiem przelewa w jego ciało truciznę czaru, który spływa z Odetty - aż okazuje się, że jest za późno. Przemieniający się w ptaka królewicz patrzy, jak jego oblubienica, kobieta, dla której był gotów poświęcić własne życie, ucieka, wolna od bólu i codziennej goryczy. Scena, gdy Zygfryd, który po raz pierwszy zaczyna przemieniać się w łabędzia, z przerażeniem spogląda za odchodzącą ukochaną, nie dowierzając w to, co się stało, jest sceną, która mnie interesuje - wyłożyła, zawieszając spojrzenie na kostiumie dopasowanym do wymiarów Axela podanych w liście. Wiszące na manekinie odzienie składało się ze smukłych ciemnych pludrów i bogato zdobionego kaftana, który nosił ślady odarcia. Części materiału zwisały żałośnie, postrzępione walką, o której wspomniała Odille. Zarazem nogawki u dołu obszyte były ptasimi piórami, a te pięły się przez kolana aż do ud, gdzie póki co pozostawały rozrzedzone w jeszcze niedopełnionej transformacji. - Będzie pan potrafił oddać te uczucia? - wróciła do niego wzrokiem, oczekując szczerości. - Niepewność. Załamanie. Przerażenie. Osaczenie. Horror zrozumienia, że wszystko było kłamstwem - uzupełniła cicho, prawie niedosłyszalnie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Axel Devereaux
Czarodzieje
Je est un autre.
Wiek
25
Zawód
Tancerz, Złodziej, Kelner w Białej Wiwer
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
kawaler
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
5
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
12
16
Brak karty postaci
27-11-2025, 11:36
Mogło się wydawać, że Nokturn go pochłonął do reszty, zabijając w nim to, co tak mocno identyfikowało go. Lecz to była tylko maska, ułuda i pozory, które pozwalały mu na uchwycenie się stabilnej boi drukującej na mętnych wodach tej zakazanej dzielnicy. Jego myśli w większości kierowały się jednak w kierunku sztuki. Sztuki tak wszelakiego charakteru, że przestał nawet przebierać i wybrzydzać. Jeśli mógł tańczyć, tańczył do utraty tchu, a kiedy mógł grać, wkładał w to tyle zaangażowania, że zapominał na ten czas o Axelu Delacour, którym pierwotnie był. Słysząc muzykę tonął w dźwiękach a jego umysł wydobywał z kolorowych wstęg wyobrażeń obrazy, kształty i twarze.
Kanały artystyczne Londynu były Axelowi doskonale znane, wiedział gdzie powinien się zjawiać i gdzie szukać informacji od artystów szukających osób do zleceń. I natrafił na ogłoszenie Odille, w którym poszukiwała modela pozującego do obrazu. Axel doskonale wiedział, że to żmudne i nudne zajecie, ale często opłacalne i zawsze ekscytowało go to, że jego twarz mogla zostać uwieczniona na obrazie. A jeśli to był magiczny obraz, to poziom zainteresowania tancerza tylko się podnosił. Theo poniosł list jeszcze tego samego dnia, a kiedy przyszła odpowiedź z prośbą o zdjęcie Axel wygrzebał fotografię, której używał do zgłoszeń na castingach. Starał się co roku robić nowe zdjęcie, by było w miarę aktualne. Zaproszenie niezwykle ucieszyło młodzieńca, była to kolejna nić, która utrzymywała go przy jego artystycznych zamiłowaniach. Był gotów trwać w bezruchu kilka godzin i nie marudzić na niedogodności.
Przygotował się odpowiednio do spotkania, wykapany, ogolony i wypachniony wyciągnął swoje lepsze ubrania i stawił się w Essex, gdzie odrobine okazałość dworku Ollivanderów go przytłoczyła. Przypominała mu odrobine to, co stało się jedynie wspomnieniem. Ale szybko skrył pod maską obojętności swoje emocje, by nie zakłócić skupienia i by mógł wejść w rolę.
W milczeniu podążył za służąca, rzucając ukradkowymi spojrzeniami po wnętrzach, notując w głowie układ pomieszczeń i zcpoamietujac co ciekawsze przedmioty. To był już odruch, którego nie kontrolował, za co w tej chwili się skarcił w duchu.
Miły glos przywitał go od progu, a on wyprostował się, przywołał na usta pogodny uśmiech a spojrzenie zimnych tęczówek osiadło na Odille.
- Dzień dobry, panienko Odille. - Podszedł bliżej kobiety rzucając jedynie krótkie spojrzenie za plecy, kiedy służąca zamknęła drzwi. Ujął w smukłe palce dłoń panny Ollivander i musnął jej wierzch ustami. Posłał jej odrobine przeciągle spojrzenie bladoniebieskich oczu, które na żywo wydawało się jeszcze bardziej tajemnicze i intrygujące.
- Nie powinna panienka przepraszać, doskonale rozumiem zryw artystyczny. Sam tak miewam. - Wyprostował się obserwując wnętrze atelier i kiedy dostrzegł zaaranżowane miejsce, gdzie mial pozować nie mógł ukryć zachwytu i powstrzymać westchnięcia.
Wspomniała o Jeziorze Łabędzim a Axel aż poczuł, jak jego ciało zadrżało. Źrenice jego oczu rozszerzyły się zaintrygowanie a on gorliwie potrząsnął głową.
- Oczywiście, że znam. Jestem tancerzem baletowym, znam doskonale tę sztukę. - Wypiął dumnie pierś, a na jego twarzy pojawił się pewny siebie uśmiech. W tej chwili wszelkie wątpliwości opuściły Axela, a zastąpiła je coraz to bardziej rozpierającą go ekscytacją. Słuchał jej z zainteresowaniem, kiedy opowiadała o swojej wizji. Kiwał głową, kiedy mówiła o zakończeniach a kiedy wspomniała, że marzy jej się cos innego, przekrzywił lekko głowę z zaintrygowaniem.
Wzrok Axela skierował się ku zaaranżowanej przestrzeni, która nie przypominała mu niczego co dotychczas widział w związku z Jeziorem Łabędzim, było bardziej złowieszcze, bardziej przerażające i wskazujące na to, że wizja młodej Ollivanderówny skłania się bardziej ku okrutnemu scenariuszowi. Dla Axela nie było to nie wiadomo jak szokujące, a raczej interesujące. Znal sztukę Czajowskiego tak dobrze, że potrafił na wyrywki oddać pozy i powiedzieć w którym takcie następuje jaki skok. Ale tutaj nie będzie tańczyć, tutaj będzie trwał, tutaj musi skupić się na emocjach, na tym, by wytrwać odpowiednio długo.
"Zdrada" - to słowo rozeszło się jak echo, a Axel poczuł jego zimny dotyk na skórze, tak jakby Odille przysunęła do jego szyi zimne ostrze. Zdrada była obecna w życiu Axela zbyt często, zostawiała na jego ciele i umyśle kolejne ukąszenia i sprawiała, że jego umysł zasnuwał cień. Wciągnął głębiej powietrze przenosząc poruszone spojrzenie na artystkę. To co mówiła na początku było znajome, Axel kiwnął głową ale kiedy zadała pytanie, znów zmarszczył brwi. Chce cos powiedzieć, ale wyczuwa, że słowa Odille się nie kończą w tej chwili i nie oczekuje od niego odpowiedzi. A kiedy mówi dalej, w głowie Axela układają się obrazy, widzi te sceny następujące jedna za drugą. Wizja młodej malarki jest piękna i przerażającą jednocześnie, ale jakże porywająca. Widzi to przed sobą na przygotowanej scenografii, widzi walkę, gdzie Zygfryd toczy bój o ukochana i widzi jak za jego plecami sączy się zaklęcie, które go coraz mocniej oplata. Potem jasna postać ucieka, nie ogląda się i znika pomiędzy drzewami, a książę upada na podmokłe trawy skrępowany klątwą. W piersi Axela serce zaczyna szybciej bić, pod wpływem opowieści Odille w ciele tancerza pojawiają się emocje, wzburzenie i poczucie niesprawiedliwości są tak Axelowi doskonale znane, że aż czuje na języku gorzki smak, który był obecny od chwili, kiedy zatrzasnęły się za nim drzwi domu.
Kostium, na który spoglądała Odille był przepiękny, chłopak teraz dostrzegał całość zamysłu i jego wyobraźnia szybko podjęła obraz siebie samego w tym stroju i w tej aranżacji, kiedy czerń i biel go pochłaniają, a on czując rozpacz, z przeszytym przez ostrze zdrady sercem krwawił.
- Okrutna... - Wymamrotał, czując jak krtań z ledwością pozwala na oddech. Axel kiwnął głową, był pewny, że odda tragizm biednego Zygfryda, którego zdrada zapędziła w objęcia klątwy, pozostawiając bez nadziei na ratunek.
- Tak, będę. - Na twarzy Axela pojawił się smutny uśmiech, Odille nawet nie wiedziała, jak bardzo mocno w tej chwili sięgnęła do jego serca, w którym te wszystkie emocje rozgościły lata temu się nieproszone. Mówił pewnie i bez zawahania, lekko rozsunął ramiona i wziął głębszy wdech. Twarz tancerza już się zmieniła, poruszony tym co słyszał i widział czul natchnienie do tej roli. - Jestem do twojej dyspozycji.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Odille Ollivander
Czarodzieje
And if you'd never come for me, I might've drowned in the melancholy.
Wiek
26
Zawód
projektantka różdżek, artystka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
panna
Uroki
Czarna Magia
5
0
OPCM
Transmutacja
13
16
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
10
Brak karty postaci
01-12-2025, 12:44
Skóra jego dłoni okazała się przyjemnie ciepła, lekko szorstka na opuszkach muskających palce Odille. Delikatne zgrubienia wyczuwalne w wyściółce śródręcza wskazywały na swego rodzaju pracę fizyczną. Dotyk jego warg był zaś ulotny, odpowiednio krótki, a zarazem na tyle długi, by nie odrzucać wrażeniem konieczności; ale to jego oczy przyciągały jednak największą uwagę. Hipnotyczne, kojarzące się ze śniegiem osnutym błękitem zimowego wieczora, skrywające pod taflą skłębione warkocze cieni, które mogły wyrażać dokładnie to, czego Ollivanderówna poszukiwała. Było jeszcze zbyt wcześnie na szafowanie wyrokami, ale na wstępie Axel Devereaux jej nie rozczarował. Z łatwością mogła wpasować go w formę przygotowanej sceny i ufać, że odwzoruje emocje księcia Zygfryda samymi tylko oczami, bo jeśli nie potrafił odpowiednio operować takim błogosławieństwem, byłoby to jego wadą i marnotrawstwem.
- Malarstwo? Muzyka? Co wprawia pana w ten nastrój? - pociągnęła, ciekawa człowieka, który miał przywdziać dla niej maskę. Wcielić się w rolę, cierpieć ku uciesze pędzla, drżeć przez wbitą pod żebra zdradę ukochanej, która pozostawia go na pastwę samotnego losu na jeziorze, gotowa opłacić jego życiem swoją wolność. Nie była to łatwa rola, wręcz przeciwnie: w mniemaniu Odille miała odcisnąć na nim piętno jeszcze przez długi czas, jeśli Axel krył w sobie artystyczną wrażliwość i potrafił rezonować z przeznaczoną mu postacią. Ciche "ach" zatańczyło na wargach, okraszone uśmiechem, gdy przyznał się do tanecznych inklinacji. Tancerz baletowy, idealnie - właśnie tego potrzebowała, osoby, która na głębokim poziomie rozumie światłocień przesłania Jeziora Łabędziego. - To być może niepopularna opinia, ale na deskach opery chętniej widziałabym pana w roli Rotbarta - stwierdziła z nutą rozbawienia. Miał w sobie coś, co pasowało do czarnoksiężnika zniewalającego Odettę i odbierającego Zygfrydowi szczęście u jej boku. Odpowiednio ucharakteryzowany skradłby serca wielu młodych kobiet, nie miała co do tego wątpliwości, przez co zaczęłyby sympatyzować z antagonistą, zamiast wspierać swoimi westchnieniami młodego następcę tronu. Może nawet jej ukochana kuzynka doceniłaby kunszt jego tańca?
Przyjemnie było móc obserwować reakcję rysującą się na twarzy czarodzieja, kiedy zapraszała go do  świata, w którym łabędzica okazuje się również czarnym charakterem. Na jego bladej twarzy zamajaczyła subtelna obecność emocji, na jej oczach przeobrażał się w przeznaczonego mu bohatera, wczuwał w to, co będzie musiał oddać swoją pozą, a co do łatwych zadań wcale nie będzie należeć. Nie miała zamiaru ustawiać go w wygodnej pozycji, półleżącego, siedzącego czy leżącego, nie - on miał stać w połowie kroku, zastygły w desperacji i rozpaczy, sięgający ramieniem za uciekającą Odettą, jakby próbował ją przy sobie zatrzymać, ostatni raz musnąć jej włosy, prosić, by ocknęła się razem z nim z koszmaru, w którym musiał utknąć. Jej wargi ułożyły się w enigmatycznym uśmiechu na dźwięk słowa, którym podsumował swoją księżniczkę. Niemal żałowała, że scena nie przewidywała udziału modelki, z którą Axel mógłby stworzyć jedną kompozycję, ale kto wie, może był to pomysł wart rozważenia w przyszłości, jeżeli tancerz spisze się podczas pracy?
- Doskonale - odpowiedziała miękko, przyglądając się łukowi jego uśmiechu, przygnębiającej linii ciągnącej haczykami za kąciki ust, odzwierciedlające smutek i poruszenie. Odille ponownie wskazała na manekina; przygotowany strój z pewnością zyska, kiedy oblecze kształt jego sylwetki, zamiast wypełniać pozbawioną ruchu i ekspresji kukłę. - W takim razie proszę się przebrać. Parawan powinien zagwarantować swobodę, ale jeśli woli pan osobne pomieszczenie, tam - wskazała na drzwi otulone po bokach ramami sztalug, - znajduje się łazienka - poinstruowała go, ponieważ nawet w artystycznym szale, jego zewie dźwięczącym w jej żyłach, nie zamierzała utrudniać przebiegu tego dnia. Axelowi należał się wszelki komfort do tego, by poczuł się przy niej na tyle swobodnie, by opuścić swoje zewnętrzne mury i ukazać twarz rodem z onirycznej pułapki; wynagrodzeniem także nie musiał się martwić, przygotowała dla niego ładnie opakowaną sakiewkę z monetami, które planowała uzupełnić o dodatkową kwotę, jeśli będzie z niego zadowolona. Póki co zapowiadał się dobrze, co Odille wyraziła ostatnim pokrzepiającym uśmiechem, obróciwszy się do niego plecami, by przejść za parawan, gdzie oczekiwała na nią sztaluga z rozłożonym płótnem oraz cała paleta ołówków o różnej miękkości. Planowała oczywiście zacząć od szkicu i dopiero potem przejść do nakładania farb, gdy bryły będą już poprawnie rozłożone. - Życzy pan sobie muzyki dla zbudowania nastroju, panie Devereaux? - zapytała, zajmując miejsce na krzesełku. Kompozycje Jeziora Łabędziego miały w sobie dar pobudzania inspiracji, nie zdziwiłaby się więc, gdyby pragnął sięgnąć po jeden z bardziej niepokojących utworów, by prawdziwie stanąć na brzegu zaklętego jeziora.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 12-12-2025, 09:59 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.