• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Domostwa > Derbyshire, Burke Manor > Gabinet Vivienne
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
08-06-2025, 10:52

Gabinet Vivienne
Gabinet ten był wyjątkowym prezentem ślubnym od męża – wyrazem jego troski, zrozumienia i szacunku dla jej pasji i potrzeby posiadania własnej przestrzeni. Ściany pomieszczenia w całości pokrywają wysokie regały z ciemnego drewna, wypełnione starannie dobranym księgozbiorem. Przy dużym oknie, przez które wpada miękkie światło dzienne, ustawiono klasyczne biurko, na którym zawsze leży stos książek. Na podłodze leży perski dywan o bogatym wzorze, dodający ciepła i tekstury. Subtelne światło, drewniane powierzchnie i zieleń widoczna za oknem tworzą razem przestrzeń niezwykle przytulną i sprzyjającą skupieniu. To miejsce nie przytłacza, lecz otula – pozwala oderwać się od zgiełku świata i zatopić w świecie myśli, słów i wspomnień.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Cybil Burke
Czarodzieje
"Seek and ye shall find," they say, but they don't say what you'll find.
Wiek
24
Zawód
łamacz klątw
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
panna
Uroki
Czarna Magia
5
1
OPCM
Transmutacja
19
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
10
15
11
Brak karty postaci
09-29-2025, 01:03
8 marca 1962

Życie towarzyskie błękitnokrwistych przelatywało mi jakby między palcami. Zawsze starałam się pojawiać raz na jakiś czas na różnych wydarzeniach, przynajmniej pokazać się na moment. Był to poniekąd mój obowiązek względem nestora, ponieważ od dziecka uczyłam się, że tradycję trzeba kultywować. Niemniej jednak moje starania nie przynosiły efektów, gdy aktualnie żaden z nestorów najważniejszej dwudziestki szóstki nie zdecydował się poprosić o moją rękę. Miałam mieszane uczucia, co do tej sytuacji, gdy jednocześnie dalej mogłam cieszyć się moją względną niepodległością, ale z drugiej strony nie wiedziałam, czy za dziesięć lat nie będę żałować, że nie starałam się bardziej, gdy będę mieć status starej panny lub żony (jedynie) czystokrwistego... Może to wszystko przez moje piegi?
Przybycie nowej lokatorki rodowej posiadłości obyło się z mojej strony bez odzewu, co raczej miejsca mieć nie powinno. Im dłużej zwlekałam, tym mniej mi się śpieszyło złapać ją gdzieś na terenie. Vivienne nie była mi obca, chociaż po moim opuszczeniu murów szkockiego zamku, nie utrzymywałam z nią kontaktu. Pamiętałam ją jednak ze szkolnych korytarzy, gdy wpadałam na nią, gdy była akurat w towarzystwie Prim. Trudno jednak byłoby mi jej nie zapamiętać przez ten rzadki kolor włosów, którym wyróżniała się na tle innych dziewczyn.
Jej imię potem pojawiło się w moim życiu, dopiero gdy dowiedziałam się, że Xavier się z nią zaręczył. Miałam wtedy jednak ważniejsze rzeczy na głowie, gdy szczęśliwa dla niej nowina zbiegła się z czasem, kiedy próbowano zlokalizować ekspedycję mojego ojca. Potem już było tylko gorzej, gdy nestor oznajmił mi, że wszyscy archeolodzy mają status zaginionych. Powód, dla którego zwlekałam z listem, był w mojej głowie uzasadniony, ale nie mogłam być pewna, jak na to zaopatruje się sama Avery... a raczej Burke.
Sam ślub, jak i panna młoda, byli równie piękni. Po oficjalnych gratulacjach, kiedy na początku uroczystości był na to odpowiedni moment, schowałam się jednak w cień, a opuściłam je kilka godzin później. Zbyt wcześniej niż wypadało, dla tak bliskiej rodziny Xaviera. Nestor przymknął na to oko, bo nie byłam w tamtym momencie wystarczająco reprezentatywna na przebywanie wśród świetnie bawiących się ludzi, ale wciąż mogło zostać to przez Vivienne źle odebrane, czego też nie miałabym jej za złe.
Miałam właśnie wracać do swojej sypialni, gdy moją uwagę przykuł niegłośny odgłos wydobywający się z jeszcze do niedawna nieużywanego pokoju w posiadłości. Ten szybko przekształcił się w prezent ślubny dla młodej żony, ale nie miałam okazji go nawet zobaczyć. Wiedziałam, że był to idealny moment, żeby ją zaczepić, choć nie przyszło mi to bez wahania. Wiedziałam jednak, że nie powinnam dłużej zwlekać, zanim dziewczyna pomyśli, że specjalnie jej unikam. Zapukałam więc delikatnie w drzwi, a gdy usłyszałam delikatny głos, zapraszający mnie do środka, a mi zaraz ukazał się świeżo umeblowany pokój.
- Cześć... - Uśmiechnęłam się delikatnie, choć trochę niezręcznie, w jej kierunku, gdy zamknęłam za sobą drzwi. Starałam się utrzymać skupienie mojego spojrzenia na jasnowłosej, ale mimowolnie na moment zdarzało mi się błądzić wzrokiem za jej plecami, oglądając nowe wyposażenie pokoju. Xavier rzeczywiście się postarał. - Nie miałam jeszcze okazji Cię oficjalnie powitać... Przepraszam, że dopiero teraz, ale... ale ostatnimi czasy jestem trochę nieobecna w Burke Manor - Podeszłam do niej bliżej, poprawiając kołnierz czarnej koszuli. - Zdążyłaś się zaaklimatyzować? - Zakładałam, że musi być jej ciężko w nowym miejscu. Zapewne tęskniła za domem, a przynajmniej ja bym tęskniła.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Vivienne Burke
Czarodzieje
Wiek
23
Zawód
Badaczka historii run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
7
12
15
Brak karty postaci
09-30-2025, 14:43
Minęło już kilka dni, odkąd wraz z Xavierem wróciliśmy do Londynu. Mojego męża pochłonęła praca, zaległości, które pojawiły się w wyniku jego nieobecności, musiały zostać nadrobione, a ja starałam się wykorzystywać ten czas, aby oswoić się z nową rzeczywistością. Burke Manore ciągle stanowiło dla mnie miejsce obce, nie zawsze wiedziałam, którędy iść, aby dotrzeć w konkretne miejsce, a do kuchni, gdzie znajdowały się te słynne cytrynowe ciasteczka, jeszcze nie dotarłam. Dzisiejszego dnia postanowiłam zająć się swoim gabinetem, co prawda już tutaj próbowałam poukładać przedmioty po swojemu, ale teraz chciałam się na tym tak w pełni i naprawdę na tym skupić. Książki w odpowiedniej kolejności, bibeloty ustawiać tak, aby buszujący Zefir nie mógł ich zrzucić z półek. Chciałam przygotować dla niego jakieś miejsce, aby mógł spać wylegując się w cieple wpadającego do pomieszczenia słoneczka. Kupiłam nowe zasłony, które zleciłam skrzatowi, aby zawiesił, więc już dzisiaj mogłam cieszyć się ich nowym wyglądem. Naprawdę nie spodziewałam się, że mam aż tyle książek, a ich ułożenie na tych wszystkich półkach zajmie mi tyle czasu! I nadal miałam puste przestrzenie, które nie wiedziałam, czy zapełniać teraz, czy pozwolić, aby zapełniły się naturalnie.
Nie spodziewałam się dzisiaj żadnych gości, aczkolwiek domyślałam się, że co jakiś czas ktoś do mojego gabinetu zajrzy. Ostatnio była to matka Xaviera, pani Tytania, z pytaniem, jak się czuję i czy nie brak mi zajęć podczas nieobecności męża. Kto dzisiaj pukał? Nie wiedziałam.
- Proszę! - Zawołałam, słysząc ciche pukanie do drzwi.
Gdy drzwi się otworzyły, moim oczom ukazała się Cybil. Kuzynka Xaviera i Primrose, którą znałam jeszcze z czasów szkolnych. Co prawda nigdy nie byłyśmy ze sobą blisko związane, wychowywał nas inny dom. Ona była w Slytherinie, a ja byłam Krukonką. I była rok starsza, więc nawet nie miałyśmy wspólnych zajęć. Tyle, co rozmawiałam z nią przy obecności Primrose, a teraz mieszkałyśmy pod jednym dachem. Ostatni raz widziałam ją podczas mojego ślubu, składała nam życzenia, ale potem gdzieś znikła w tłumie i więcej moje spojrzenie jej nie odnalazło. Miała ciężki okres w życiu, nie miałam jej więc tego za złe. Ale to sprawiło, że tym bardziej zdziwiło mnie jej przyjście.
- Dzień dobry, Cybil - uśmiechnęłam się do niej ciepło, odłożyłam książkę na biurko, o które oparłam się pośladkami. Dłonie splotłam przed sobą, wpatrując się w nią i wysłuchując jej słów. - Dziękuję, że przyszłaś. To bardzo miłe z twojej strony.
Zdecydowanie byłam jej wdzięczna za wizytę. Za to, że chciała przywitać mnie osobiście w murach posiadłości. Nie ważne, że minęło już parę dni. Ktoś inny mógł się obrazić, ja wzięłam poprawkę na jej stan. Może gdyby trwało to dłużej, gdyby podeszła do mnie dopiero w kwietniu albo maju… Może wtedy poczułabym się urażona? Ale, minął ledwie tydzień od naszego powrotu. Ja również potrzebowałam czasu.
- Jeszcze nie - odpowiedziałam z pełną szczerością w głosie. - Tak dużo się wydarzyło, że wciąż mam wrażenie, że śnię. Jednego dnia wstaję rano w swojej sypialni, wieczorem zostaje żoną, kolejnego dnia właściwie wyruszamy w podróż. Tam spędzamy cudowne dwa tygodnie, a powrót do chłodnej Anglii był jak oblanie twarzy zimną wodą. I jestem tu, w miejscu, które jest teraz moim domem, a równocześnie jest nadal tak obce - wylałam z siebie potok słów, nie wierząc, że aż tyle powiedziałam. Najwyraźniej potrzebowałam się wygadać. - Może usiądziesz? Zaraz zawołamy Artka i da nam herbaty. Zefirku… - podeszłam do fotela stojącego w rogu pokoju i wzięłam kota na ręce. - Ustąpisz miejsca Cybil, dobrze? - Podrapałam kota pod brodą, a następnie odstawiłam na ziemię.
Kocurek nie był zbytnio zadowolony z przerwanej drzemki, więc obrażony wskoczył na parapet, odwrócił się do nas plecami i kilka razy ziewając, wpatrywał się w teren ogrodu.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Cybil Burke
Czarodzieje
"Seek and ye shall find," they say, but they don't say what you'll find.
Wiek
24
Zawód
łamacz klątw
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
panna
Uroki
Czarna Magia
5
1
OPCM
Transmutacja
19
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
10
15
11
Brak karty postaci
10-12-2025, 22:43
Kiwnęłam delikatnie głową w kierunku jasnowłosej, gdy ta zaprosiła mnie, żebym usiadła. Fotel był okupowany w tamtym momencie przez kota, ale ten posłusznie zwolnił mi miejsce z pomocą jego właścicielki:
- Domyślam się, że wcale nie jest to takie łatwe - Wysyłam jej teraz pokrzepiające spojrzenie, gdy zakładam nogę na nogę. Może powinnam ją uszczypnąć? Oswobodzić z tego nieustannego uczucia śnienia, o jakim właśnie mówiła? - Mimo wszystko mam nadzieję, że odnajdziesz się w posiadłości jak każdy z Burke'ów, bo przecież teraz również należysz do rodziny... Zakładam też, że Primerose dba o Twoje samopoczucie, czy się mylę? - Uśmiechnęłam się na wspomnienie o kuzynce. Domyślałam się, że Prim nie była obojętna na nową lokatorkę naszych rodowych ziem. Podwaliny ich relacji zbudowały już w czasach szkolnych, a los chciał, że miały teraz mieszkać. Zastanawiało mnie tylko, jak długo ten stan miał się utrzymać. Przyjaciółka świeżej Pani Burke w każdym momencie mogła się dowiedzieć o nowym zaaranżowanym mariażu, który zmusiłby ją do opuszczenia posiadłości w perspektywie kilku miesięcy.
- A jak było w Egipcie? - Podtrzymuję rozmowę, zanim zlecimy domowemu skrzatowi, aby przygotował nam gorącą herbatę. - Nie było żadnych problemów? Ze strony mugoli? Dobrze kojarzę, że jakiś czas temu dział się tam kryzys? - Trudno było, żeby nawet brytyjska czarownica nie usłyszała o tych mugolskich dramatach na Bliskim Wschodzie. Nie znałam jednak szczegółów - nie było najmniejszego powodu, dla którego miałabym zgłębiać ten temat. Sytuacja miała się jednak inaczej, jeżeli chodziło o magiczną atmosferę tego miejsca. Tamtejsze unikalne grobowce zabezpieczone są starożytnymi klątwami. Czytałam, że jedynie najwprawniejsi klątwłamacze są w stanie je złamać. Moja praktyka była jeszcze prawdopodobnie na zbyt niskim poziomie, żeby mogło mi się to udać, ale chciałabym kiedyś tam pojechać i zasilić rodowy sklep nowymi, unikatowymi nabytkami, których jeszcze Śmiertelny Nokturn nie widział.
- Artek - Zawołałam skrzata delikatnie uniesionym głosem i kilka sekund później z charakterystycznym odgłosem świstu zmaterializował się on w gabinecie Vivienne. - Zrób nam herbaty. Dla mnie będzie czarna, bez cukru i mleka - Dałam teraz szansę mojej rozmówczyni złożyć zamówienie dla siebie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#5
Vivienne Burke
Czarodzieje
Wiek
23
Zawód
Badaczka historii run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
7
12
15
Brak karty postaci
10-16-2025, 20:13
Cybil wciąż stanowiła dla mnie zagadkę. Niby część rodziny, mieszkałam z nią teraz pod jednym dachem, a jakby wciąż była mi obca. Ucieszyło mnie więc to, że zdecydowała się przyjść do mnie i mnie w końcu oficjalnie przywitać. Mogłam to zrobić ja, wcześniej, to oczywiste. Jednak, wiedziałam co ją spotkało, sama też miałam dużo rzeczy na głowie i nie chciałam zajmować jej swoją osobą. Stwierdziłam, że danie jej, nam, czasu wyjdzie nam na dobre. Uśmiechnęłam się widząc, że zaakceptowała moje zaproszenie i już po chwili usiadła na zwolnionym fotelu. Mój kot nie był z tego powodu zadowolony, ale niestety musiał zaakceptować fakt, że zdecydowałam o jego końcu drzemki.
- To prawda, nie jest to najprostsze zadanie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, kiwając głową kilkukrotnie. - Już się powoli odnajduję, cały czas jednak czuję się lekko nieswojo. To minie, jestem pewna. Primrose zdecydowanie o mnie dba, nie mylisz się. Tak samo Xavier.
Na samo pytanie o Egipt rozpromieniłam się jeszcze bardziej. Znowu poczułam na sobie to ciepło słońca, zapach towarzyszący nam podczas godzin spędzonych w starych kryptach piramid, dotyku jego skóry na mojej o poranku. Wspomnienia były świeże i nic nie mogłam poradzić na to, że w tę stronę uciekały moje myśli.
- W Egipcie było cudownie - stwierdziłam z szerokim uśmiechem na twarzy. - Pięknie, ciepło, niezwykle ciekawie. Nie, z mugolami nie mieliśmy żadnych problemów. Byliśmy pod opieką Xaviera znajomych, którzy zadbali o to, aby ewentualne nieprzyjemności z ich strony nas nie spotkały.
Już po chwili Cybil zawołała skrzata, który zmaterializował się tuż obok nas. Dziewczyna już zdążyła zamówić sobie herbatkę, więc i ja na krótką chwilę zastanowiłam się nad tym, co chciałabym wypić. Gdy Artek zwrócił się w moją stronę, spojrzałam bezpośrednio na niego.
- Ja bym wypiła czarną herbatę z syropem malinowym. I koniecznie podaj ciasteczka cytrynowe - kiwnęłam, a skrzat zniknął z cichym trzaskiem. Ponownie swoje spojrzenie przeniosłam na Cybil. - Czy Zefir ci nie przeszkadzał pod naszą nieobecność? Przez jakiś czas, jak go dostałam od Xaviera przed ślubem, mieszkał razem ze mną u moich rodziców. Musiał się szybko zaaklimatyzować tutaj, kiedy wyruszyliśmy w podróż. Primrose mówiła, że płakał i nie mógł znaleźć sobie miejsca. Mam nadzieję, że nie sprawiał ci problemów?
Swoją uwagę przeniosłam na kocisko. Nie mogłam uwierzyć, że w ciągu dosłownie kilku tygodni, z takiej małej puchatej kulki, robił się powoli duży kotek. Jeszcze trochę i Zefir przestanie być kocim dzieckiem, a młodzieńcem. I jeśli poziom jego energii nie spadnie, to ja się boję o stan tego domu i ozdób stojących na wysokich półkach. On zaraz będzie mógł do nich doskoczyć.
Nie minęła chwila, jak znowu usłyszałyśmy trzask. Na stoliku pojawiły się dwie filiżanki. Jedna z czarną herbatą, druga z syropem malinowym i ciasteczka. Tak jak poprosiłam. Od razu sięgnęłam po jedno i schrupałam z zadowoleniem.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#6
Cybil Burke
Czarodzieje
"Seek and ye shall find," they say, but they don't say what you'll find.
Wiek
24
Zawód
łamacz klątw
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
panna
Uroki
Czarna Magia
5
1
OPCM
Transmutacja
19
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
10
15
11
Brak karty postaci
Wczoraj, 21:54
Dobrze, że jasnowłosa miała wsparcie w posiadłości. Z pewnością bez pomocy moich kuzynów byłby to dla niej cięższy epizod w życiu.
- Mam nadzieję, że prędzej niż później poczujesz się tu jak w domu - Staram się ją pokrzepić z delikatnym uśmiechem, gdy łapię za filiżankę z herbatą i ostrożnie ją upijam, żeby nie poparzyć języka. Dobrze, że Xavierowi zależy i mam nadzieję, że nie zmieni się ten stan rzeczy w najbliższym czasie. Pozostawiona sama sobie w tej wielkiej posiadłości, szybko by się załamała, a przynajmniej tak mi się zdawało.
- Jeżeli mogę spytać, to jak przebiegał ten wyjazd do Afryki? Wypoczywaliście jedynie nad Morzem Czerwonym? - Odkładam delikatnie filiżankę, żeby nie narobić zbędnego hałasu, gdy stykam ją z porcelanowym spodkiem. Dwa tygodnie to dosyć długi okres i byłam szczerze ciekawa czy zdecydowali się jedynie na odstresowanie na wybrzeżu, czy jednak spożytkowali ten czas na coś więcej. Moją ciekawość podsycił jeszcze bardziej zauważony podręcznik o hieroglifach. Chyba nie był przypadkowy, a doskonale wiedziałam, jak ciekawe są starożytne systemy pisma. Znaki te nosiły na sobie znamię magii, tak samo, jak dobrze znane mi pismo runiczne.
W środku trochę się zdziwiłam, że Xavier aż tak bardzo obdarowywał swoją nową żonę prezentami. Wyjazd, gabinet, a do tego wszystkiego jeszcze zwierzę przed sformalizowaniem ich małżeństwa? Z pewnością nie można mu odmówić tego, że olał temat. Sama nie byłam fanką żywych prezentów... no chyba że mowa o skrzacie... Nasza posiadłość jest duża, a jej populacja zaczyna się coraz bardziej powiększać. Od zawsze byłam zdania, że dla dobrego funkcjonowania Burke Manor, powinniśmy posiadać co najmniej trzy skrzaty na służbie. Czasami zdawało mi się, że Artek po prostu nie daje sobie sam rady, szczególnie podczas ważniejszych uroczystości.
- Nie, nie przeszkadzał... - Głupio było mi przyznać, iż jakimś cudem nie zauważyłam, że w posiadłości był nowy kot. W domu byłam jedynie w nocy w czasie ich podróży i przeważnie byłam tylko w swojej sypialni. Gdy zaczęłam zgłębiać ten temat w myślach, zaczęło wydawać mi się, że rzeczywiście coś jednej nocy dziwnego słyszałam, jakby drapanie i skomlenie, ale w tamtym momencie musiało mnie to tak mało obchodzić, że nie zdecydowałam zbadać się źródła tych niecodziennych odgłosów. W sumie to i nawet lepiej, bo w tamtym momencie pomyślałabym, że jest to przybłęda, która jakimś cudem dostała się do środka i szybko wylądowałby na zewnątrz. - Musiał się do ciebie bardzo szybko przywiązać - Dodaję jeszcze po chwili, zwracając uwagę na fakt, jak niedługi okres go posiada.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:03 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.