• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Oxford (Oxfordshire)
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
07-10-2025, 23:41

Oxford (Oxfordshire)
Jest to miasto, które emanuje spokojem, elegancją i historią. Wąskie brukowane uliczki prowadzą między dziedzińcami starych kolegiów, a kamienne budynki z wieżyczkami, arkadami i zdobionymi fasadami tworzą niemal bajkowy krajobraz. Ciszę przecina delikatny dźwięk kościelnych dzwonów oraz szelestne odgłosy kroków wśród książkowych regałów i uczelnianych krużganków. Wzdłuż rzeki Cherwell suną cicho łodzie portowe, a studenci w togach przemykają przez zielone ogrody i dziedzińce. Liczne biblioteki pachną papierem i kurzem, a kawiarenki i antykwariaty tętnią rozmowami o filozofii i nauce. Wieczorami uliczne latarnie rzucają ciepły blask na stare mury, a wnętrza pubów i kawiarni wypełnia cichy gwar i zapach herbaty lub piwa. Miasto ginie również wśród alei drzew, ukrytych ogrodów i tajemniczych zakątków odrywających od codzienności.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Rafael Crouch
Czarodzieje
Wiek
32
Zawód
Dep. Międzynar. Współpracy Czarodziejów
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
13
0
OPCM
Transmutacja
13
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
5
Siła
Wyt.
Szybkość
10
10
10
Brak karty postaci
11-04-2025, 13:01
12 kwietnia

- I żebym cię tu więcej nie widział, suczy synu w gównie utytłany! - usłyszałem na do widzenia, gdy skłoniłem się głęboko, z teatralną wręcz przesadą, wobec uczynnego barmana, który wyrzucił mnie z pubu. No, może wyrzucił to słowo nieco nad wyraz: zostałem z lokalu ekspediowany w trybie ekspresowo magicznym. W jednej chwili piłem drinka przy barze, w drugiej trzymałem kogoś za kołnierz i szarpałem się na środku podłogi walcząc o życie – a przynajmniej o godność – w trzeciej zbierałem się z brudnego bruku oxfordziej uliczki, otrzepując z kurzu.
Miałem nadzieję, że to kurz, choć słowa barmana sugerowały coś innego. Wolałem nie sprawdzać.
- Miłego wieczoru! - odkrzyknąłem, stojąc wciąż na nieco chwiejnych nogach, które co prawda nie uginały się pode mną, ale nie dawały też gwarancji utrzymania równowagi. Barman na szczęście szybko zniknął, zamykając za sobą drzwi z głuchym łoskotem i odcinając mnie od dochodzących ze środka wybuchów śmiechu i pijackich krzyków. Niewątpliwie studenckie miasteczko umiało się bawić.
Byłem przekonany, że ta żałosna bójka nawet nie zasługiwała na to miano. Trochę przepychanek, szarpaniny i opluwania się wzajemnie wyzwiskami, ale najwyraźniej nawet takie skromne przedstawienie to było za dużo jak na wygórowane standardy Oxfordu. Studenci w dzisiejszych czasach wyraźnie schodzili na psy i zbyt często wsadzali sobie kij w dupę, aby zachować powagę swojego nieco lepszego stanu.
Zaciągnąłem się powietrzem, które nie pachniało już dymem i spoconymi, podpitymi ciałami, ale kamiennym spokojem bocznych uliczek. Zapach, który przywracał wspomnienia odblokowywane najczęściej wtedy, gdy wypiło się o jeden kufel piwa albo o jeden kieliszek whisky za dużo. Początkowo właśnie taki miał być mój wieczór, w towarzystwie dawnych znajomych ze studiów, lubianych twarzy i wyświechtanych żartów rzucanych w napływie czarnego humoru. I faktycznie tak było: do momentu, gdy towarzystwo rozlazło się do domów, wymawiając nadchodzącą rano pracą albo innymi obowiązkami.
Obowiązkami!
Dziwne słowo, którego znaczenie usilnie próbowałem wyrzucać z głowy za każdym razem, gdy przypadkowo padło w rozmowie. Z każdą godziną więc nasze rozmowy stawały się coraz bardziej uprzejme, coraz bardziej powierzchowne, aż w końcu ktoś wstał, potem kolejny i pustka przy stoliku uświadomiła mi, że ja wracać jeszcze nie chcę. A na pewno nie sam i nie do pustej sypialni. Nie po to przyjechałem, żeby spać przed północą. Więc wyszedłem, kierując się tam, gdzie wciąż świeciły się światła; boczne uliczki Oxfordu znałem aż za dobrze. Miejsca, w których barman nie pyta o nazwisko, ani z kim przyszedłeś.
Za to jest bardzo ciekawy, kiedy wyjdziesz, gdy już wdasz się w bójkę z jakimś idiotą.
- Żądło mantykory wam w dupę – powiedziałem pod nosem, odwracając się w kierunku wylotu uliczki, wciąż poprawiając płaszcz, na którym ku własnej zgrozie, odkryłem nie tylko ubrudzenia, ale wyraźne rozdarcie. Bardzo wyraźne rozdarcie. Przekląłem w duchu, idąc powoli przed siebie i rozważając, który krawiec w Oxfordzie ma otwarty zakład o tej porze, bo przecież w moim podpitym umyśle nie mogła zakiełkować myśl, że naprawa płaszcza spokojnie mogła poczekać do rana, że miałem w domu pięć innych, że powinienem teraz wrócić jednak do rezydencji, zamiast szlajać się dalej po pustawym miasteczku.
Nie. Ja musiałem jeszcze na kogoś wpaść, inaczej wieczór nie byłby w pełni udany.
Dosłownie całym ciężarem swojego ciała wpakowałem się na przechodnia, który szedł główną ulicą i na którego wtoczyłem się, odbiłem i wyłożyłem na ziemi, bo wolałem rozpaczać nad kawałkiem materiału niż patrzeć pod nogi. Nie, żebym patrząc na bruk i tak na niego nie wpadł, bo zaczynałem już widzieć trochę podwójnie. A może to byli bliźniacy i zaliczyłem dublet jednym strzałem?
- Nic wam nie jest? – zainteresowałem się, oglądając ich z perspektywy nieco niższej, niż zazwyczaj przyglądałem się światu i ludziom. Skupiłem wzrok, patrząc na bliźniaków z poziomu gleby. Młody chłopak, może student, może trochę po studenckim wieku. Jego bliźniak wyglądał tak samo.
Ciekawe czy studiowali ten sam kierunek.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 13:55 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.