• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Londyn > Wschodni Londyn > Mury fabryczne przy Tobacco Dock
Mury fabryczne przy Tobacco Dock
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
07-09-2025, 22:03

Mury fabryczne przy Tobacco Dock
Fabryczne mury to relikt przeszłości - olbrzymia ceglana forteca, która jeszcze do niedawna stanowiła ożywiony punkt handlowy, dziś służy jako magazyn, lub tymczasową przechowalnię. Większość pomieszczeń jest pustych, okna zabite są deskami lub całkowicie wybite. Niektóre hale wynajmowane są na krótko przez tutejszego dozorcę: na targi, magazyny mebli, do czarnych interesów, o które nie warto pytać. W deszczowe dni woda sączy się z nieszczelnego, blaszanego dachu, tworząc pokaźne kałuże. W nocy wszystko tutaj wydaje się żyć własnym życiem, wiatr odbija się od ogołoconych murów przenikliwym i zdradzieckim szeptem. a tyłach fabryk dzieci z okolicznych kamienic grają w piłkę, a starzy dokerzy siadają na skrzyniach i wspominają długie noce przeładunków.  Miejsce to nie jest do końca zapomniane.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Lysander Hatley
Czarodzieje
Marność nad marnościami
Wiek
25
Zawód
twórca magicznych protez w Howell's Hand
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
0
0
OPCM
Transmutacja
7
10
Magia Lecznicza
Eliksiry
15
4
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
10
Brak karty postaci
10-23-2025, 20:57
Londyn nie był również i moim miejscem. I zapewne żadne miasto czy wioska nie byłoby w stanie zaleczyć poczucia wyobcowania i niedopasowania. Wszędzie zdawałem się jedynie gościem, kimś komu na moment przyszło cieszyć się dobrodziejstwami lokalnej infrastruktury i społeczności. Kimś, kto wykorzysta wszystko do cna, a wreszcie wyjałowiwszy pod sobą ziemię, ruszy dalej szukać [/i]nie swoich miejsc pełnych nie swoich ludzi…[/i] Zważywszy jednak na okoliczności, zapewne znam stolicę lepiej od Leonie. Zakotwiczony na dłużej niż ledwie moment, lubię przechadzać się jej ulicami i uczyć panujących tu zależności. I nawet kiedy przychodzi mi tu rola biernego obserwatora, to wydobywam z niej okruchy satysfakcji. Na hasło o tańcach mam więc gotowy wachlarz miejsc, gdzie może zażyć takiej rozrywki. Może to będzie odpowiedni sposób na wieczór? Może sam odnajdę w prostej czynności realną odskocznię od myśli, których natłok uniemożliwia mi wieczorny sen. Nie mam wiele do stracenia, dlatego chyba godzę się na propozycję Figg i bez namysłu podążam w kierunku, gdzie tętniące życiem miasto obiecuje namiastkę spokoju. Miraż normalności, z którym już dawno się zaznajomiłem potrafi być niemalże nierozróżnialny od faktycznego stanu rzeczy.
— Więc marzą ci się tańce… — Komentuję zupełnie lekkim tonem, uśmiechając się przy tym całkiem łagodnie jak na mnie. Bez kpiny, bez złośliwości bez szelmowskiej podbitki, bez której życie dla mnie jest pozbawione smaku. Ma u mnie taryfę ulgową, przynajmniej dzisiaj, przynajmniej po tej rozmowie. Chcę myśleć tylko tyle, że jest mi osobą całkiem bliską, jeśli idzie o życiowe doświadczenie. Nie mam wprawdzie całego oglądu na jej rzeczywistość, ale w tym skrawku nasz ból rezonuje ze sobą, spajając się w jeden, przejmujący do szpiku kości dźwięk. Możemy więc wspólnie spróbować ból ten zagłuszyć, choćby najsłabszą muzyką na żywo, którą zaoferuje nam Londyn. Wszystko będzie lepsze od skostnienia na szczycie murów w asyście butelek z alkoholem.
Kiedyś przepadałem za tańcem i nawet nie jestem w tym mistrzem, lubię sobie myśleć, że i bez specjalnego szkolenia nie wychodzi mi to najgorzej.
— Cóż, postaram się, choć jestem niemalże pewien, iż miałaś już okazję widywać mnie na parkiecie — rzucam jej już w typowym dla siebie stylu. Jestem święcie przekonany, że jeszcze za czasów, kiedy spotykałem się z Fran, bywaliśmy na różnych potańcówkach. A przynajmniej zaliczyliśmy jedną czy dwie międzydomowe imprezy, które skupiały głównie pary z naszego rocznika. — No ale, teraz to teraz, więc będziesz miała okazję przekonać się na własnej skórze — szczerzę się jeszcze szerzej. Potem namyślam się jeszcze, gdzie faktycznie powinniśmy się udać. — Chodźmy tamtędy — wskazuję dłonią uliczkę w dole. Jeszcze trochę i zrzucimy z siebie zarówno chłód wspomnień jak i marcowej nocy.

ztx2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:33 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.