• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Londyn > Centralny Londyn > Pokątna > Główna ulica
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
07-11-2025, 11:19

Główna ulica
Ulica Pokątna to najsłynniejsza aleja w całym magicznym Londynie, o ile nie w całej Wielkiej Brytanii. Jest to właściwie centrum czarodziejskiego świata, gdzie swoje miejsce mają najważniejsze dla nich punkty - takie jak Bank Gringotta, czy redakcja Proroka Codziennego. Z mugolskiej części miasta można dostać się na nią przez Dziurawy Kocioł. Wystarczy przejść przez pub i na jego zapleczu stuknąć we właściwą cegłę, a wówczas ukazuje się oczom szeroka, brukowana ulica pełna kolorów, różnych zapachów, magii i wszelkich możliwych niezwykłości. Wzdłuż niej można znaleźć liczne sklepy, salony usługowe oraz punkty gastronomiczne, kawiarnie, restauracje i hotele. Czarodzieje mogą tu zrobić zakupy, wynająć pokój, napić się kremowego piwa, zabrać swoją drugą połówkę na randkę, wypłacić gotówkę, spotkać się z przyjaciółmi - wszystko, czego tylko potrzebują. Nad ulicą latają sowy, między nogami przechodniów kręcą się kuguchary i psidwaki, a na parapetach w kamieniach mieszkalnych nierzadko kumkają ropuchy.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Sandy Wilkes
Czarodzieje
tell me who I am – do I provoke you with my tone of innocence?
Wiek
21
Zawód
fryzjerka, niania, drobna złodziejka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
0
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
7
2
Siła
Wyt.
Szybkość
5
7
13
Brak karty postaci
11-09-2025, 22:27
10 kwietnia 1962


Przechodzimy przez Pokątną jak przez pulsującą arterię miasta tętniącego mało ciekawymi ambicjami; próbuję sobie wmówić, że poszukiwania środka na ślimaki zżerające kapustę jest zadaniem jakkolwiek ciekawym, ale nasza wędrówka za tym co piękne i błyszczące, sprawia, że bez wysiłku wygrywamy nagrodę na główne postaci w tej pospolitej scence.
Kocie łby połyskują pod podeszwą buta, światło odbija się w witrynach jakby puszczało nam oczko, a ja gotowa jestem to odwzajemnić, obnażyć swoje zaciekawienie i otworzyć portfelik.
Pachnie wiosną; lawendą, miłymi perfumami mijającego nas mężczyzny, a w innym skrawku ulicy starym pergaminem i osobliwą mieszanką kadzidła z bursztynową esencją. Violet rusza szybciej, biodro ustawiając w miękkim, płynnym ruchu, niczym kocica wypuszczona na żer wieczorowych kreacji, a ja ochoczo podążam, pozwalając jej prowadzić, nęcona jednak co drugą witryną sklepową zostaję gdzieś kilka kroków za nią.
Celebrytyzm na naszą skalę jest śmiesznie mały ― każda z nas pragnie wyglądać tak, jakby wracała na bal iście królewski, który zmieni losy tego wszechświata, nie tylko będzie przypominał żmudne szkolne przepychanki i półwymyślone romanse zapamiętane wyłącznie przez tych, którzy nie mieli większych historii do opowiedzenia.
Przechodzimy obok Madame Malkin, a potem obok małego sklepiku z tiulami na metry, zamkniętymi w klatkach, jakby materiał też mógł potrzebować poskromienia. Fiolet przyciemnia się w granat, granat przelewa w czerń, pasma jedwabiu ciągną się jak noc rozwieszona między kamienicami; potrzebuję czegoś niesamowitego, połyskującego, czegoś, co sprawi, że Daniel zapomni o cenie tej kreacji w momencie, w którym tylko mnie w niej zobaczy. On lubi, kiedy błyszczę — lubi, kiedy obracam głowę tak, by włosy spłynęły jak fala ― syreni motyw wydaje się nagle dobrym posunięciem ― i gdy ramię odsłania się w półgestach, tych jednocześnie perwersyjnych i niewinnych. Lubi mnie w kształcie, w konturze, w wersji przeznaczonej do patrzenia.
― Myślę nad czymś srebrnym, albo złotym. Albo fioletowym... ― błądzę w labiryncie własnych wyobrażeń, początkowo wyobrażając sobie istną królową nocy z mugolskich oper, później zawodząc, że ciemne tony przytłoczą moją urodę. Wybieram więc, że tematem przewodnim będzie słońce, ale niedaleko potem zaczynają nęcić mnie syrenie motywy, bo malutki butik nieopodal apteki błyska w naszą stronę torebką z rybiej łuski.
― Chyba zwariuję, albo zemdleję... ― albo wydam wszystkie pieniądze, Danny spierze mi tyłek i zdecydowanie nie zasłużę na moje długo i szczęśliwie. Zjazd Absolwentów zaczyna rozpychać się w głowach młodych kobiet jako gorączka wybujałych oczekiwań.
― Wejdźmy tutaj ― to szósty lokal? Siódmy? Ciągnę Violet za rękę, zanim obydwie stracimy zmysły w koronkach, szalach, torebkach, kolczykach i sukniach na kole.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 14:20 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.