• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Domostwa > Londyn, Horyzontalna 7 > Balkon
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
10-28-2025, 23:09

Balkon
Z niewielkiego balkonu rozpościera się widok na gwarną ul. Horyzontalną. Widać stąd szyldy i witryny sklepów, zasłaniane czasem tłumem czarodziejów, spieszących się do swoich spraw. Na balkonie stoi mały drewniany stolik z dwoma krzesłami – to tu domownicy piją poranną kawę, rozmawiają lub wychodzą na papierosa, obserwując życie ulicy. Wokół stoją donice z kwiatami i ziołami, nadając niewielkiej przestrzeni charakter zielonego azylu.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Daniel Dodge
Czarodzieje
Daniel, you did it, you made me cry. You spent ten days in bed when I asked you why
Wiek
44
Zawód
Inwestor, Złodziej, Diler, Szmugler
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
15
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
11
5
Brak karty postaci
10-29-2025, 07:53
22 marca?

Pod koniec marca pogoda jest taka, że londyńczycy irytują mnie bardziej niż zwykle. Wyglądając za okno widzę ludzi w zimowych płaszczach i szalikach, a tuż obok na przejściu dla pieszych stoją osoby w niemalże letnim negliżu. Krótkie szorty, klapki na stopach (co prawda ze skarpetami) - co jest? Nie tracę cierpliwości z powodu wilgoci, mgły i mżawki: znam wady i zalety tutejszego klimatu, uwielbiam żyć pod parasolem południka 0, mimo że czasami tęsknię do suchego powietrza Arizony, ciepełka Kalifornii  i kurzu Nevady. Sandy marudzi, że deszcz niszczy jej fryzurę, ale kiedy jej przypominam, że tutejsze warunki są optymalne, a wręcz najlepsze do hodowania pelargonii, fuksji, lawendy i rozmarynu na balkonie, cała promienieje i tylko ściana deszczu popycha ją z powrotem do głośnego marzenia o egzotycznych wakacjach. Non-stop niby mimochodem napomyka o opalaniu, smarowaniu się kremem z filtrem (niby po co?), szukaniu muszelek, turkusowej wodzie i drinkach z palemką. Drinki mamy w domu - na moje perfekcyjnie racjonalne wytłumaczenie i sugestię, żeby poszła na basen, reaguje oburzeniem, jakby co najmniej przyłapała mnie na robieniu palcówki jakiejś jej koleżance. W końcu będę musiał ją gdzieś wziąć, odkładam to jak wizytę u dentysty - koszty będą podobne. Do mojej szczęki dawno żaden konował nie zaglądał, robi mi się gorąco na samą myśl o rachunku. I po co komu ta Grecja, Hiszpania, Włochy czy Egipt? Sandy, pogrążona w romantycznych marzeniach o piramidach i Sfinksach snuje historię, że jestem faraonem, a ona moją królewską połowicą, a potem stroi fochy, kiedy informuję ją, że gdy król umierał, jego żonę zamurowywano w grobowcu razem z nim, żeby towarzyszyła mu także w życiu pozagrobowym. Ciułam jednak kasę na wycieczkę, niech stracę, stomatolog może poczekać, a jej każę brać dodatkowe zmiany. Szybko wycofuję się z obietnicy, że przy mnie nie będzie musiała pracować, ale to nie moja wina. Gdyby zadowalało ją skromniejsze życie, mielibyśmy się jak pączki w maśle, a jej jedynymi obowiązkami byłyby te domowe.
Żyć, nie umierać.
Niestety każdy z nas dźwiga swój krzyż, katolickie odniesienia żyją rent free w mojej głowie: zamiast Szekspira czy Chaucera uczono mnie na pamięć Aktu Osobistego Oddania się Matce Bożej. Mogłem wyrwać panny na poezję - zamiast tego robiłem to na ekstatyczne modlitwy, szczerze zaskoczony, że to naprawdę działa i jedna z drugą pozwalają, żebym dobrał się im do majtek. Skuszone boską ochroną pozwalały mi na wiele, związek był w końcu błogosławiony, uświęcony, a ewentualne poczęcie - zapewne niepokalane, bo ojca był i się zmył. Tatuś na szczęście jest na posterunku: wybija siódma, więc odpalam Marlenkę i jadę po Sandy prosto pod dom Rineheartów, gdzie bawi jakiegoś Louisa czy Larry’ego, czyta mu bajki, grzeje mleko, może brać co chce z lodówki i jeszcze jej za to płacą. Z piskiem opon zatrzymuję się pod kamienicą, odpalam peta, a kiedy mija dziesięć minut, a mojej panny ani widu, ani słychu, donośnie trąbię ze trzy razy. Szlag, ale żeby tak spóźnić się na podziwianie nowego auta? Specjalnie na tę okazję ubieram marynarkę ze skóry węża, na szyi wiążę czerwoną chustkę, mam dla niej nawet przywiędniętego lekko badyla i na co to, po co? Silnik ryczy pokazowo, a ja trąbię jeszcze dwa razy, cierpliwy jestem tylko wtedy, gdy krupier rozdaje karty, a ja mam je policzone.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 12:13 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.