07-10-2025, 18:57

"Little Venice"
Na skraju rozpędzonego Londynu, tam gdzie miasto zwalnia na moment rozciąga się mała, osobliwa dzielnica znana jako Little Venice. Kanały wiją się łagodnie jak wstęgi przez spokojne uliczki. Woda odbija blask latarni i porannej mgły. Barki mieszkalne zacumowane wzdłuż brzegów mają swoje imiona, czasem pieszczotliwe, czasem zagadkowe: „Szept”, „Mała Astrid”, „Stella Maris”, „Foxglove”. Ich boki malowane są zazwyczaj w żywe kolory: czerwień, turkus, butelkowa zieleń. Gdzieniegdzie dostrzec można ręcznie malowane róże, gwiazdy i tajemnicze symbole. Na pokładach stoją doniczki z mięta, lawendą i kwiatami w wiklinowych koszach. Pranie suszy się na sznurach między łódeczkami. Wnętrza barkowych domów są ciasne, ale przytulne: boazerie, haftowane poduszki, czy stare książki. Mieszkańcy to mieszanina poetów, samotników, byłych żołnierzy, kobiet w chustach, które przewidują pogodę z liści herbaty, czy młodych artystów. Wieczorami, latem, Little Venice rozbrzmiewa śmiechem, muzyką i stukotem filiżanek. Cudowne do samotnych spacerów i chwili zapomnienia. 

