• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Walia > Cardiff > Zadaszone targowisko
Strony (2): 1 2 Dalej
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
06-15-2025, 16:22

Zadaszone targowisko
Stalowy dach, skrzypiące bramy, echo kroków – zadaszone targowisko Cardiffu żyje własnym rytmem. Stragany wzdłuż głównej alei zmieniają się co kilka dni: raz dominują warzywa, raz przyprawy, raz wielokolorowe drobiazgi bez nazw i ceny. Jedna z najpopularniejszych alejek pozostaje jednak niezmienna - targ słynie z niezliczonych ilości stoisk z barwnymi kwiatami. To tutaj mieszkańcy stolicy i okolic zawsze znajdą najpiękniejsze róże, gerbery czy frezje. Tutejsi sprzedawcy mówią szybko, pewnie, śmieją się czasem zbyt głośno, ale zawsze bardzo dokładnie obserwują zaglądających do kramików przechodniów. Stąd nie można odejść bez pięknego bukietu kwiatów i kilku tanich bibelotów. Ale można odejść bez sakiewki.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Thalia Wellers
Zwolennicy Dumbledore’a
Out of the shallows and into the fathoms below
Wiek
32
Zawód
żeglarka, przemytniczka
Genetyka
Czystość krwi
metamorfomag
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
5
0
OPCM
Transmutacja
10
15
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
13
7
Brak karty postaci
08-26-2025, 23:28
01.03.1962

Sny w jej umyśle trawiły wiele jej cierpliwości i czasu. Czasem błądziła po labiryntach dziecięcego sierocińca, gdzie morskie mewy siedziały rzędami w ławkach, głosami dzieci powtarzając rymowanki. Czasem pływała z syrenami, a one kawałek po kawałku zanurzały ja w wodzie, coraz głębiej i głębiej aż nie czuła nic, nawet strachu i nerwów. Dzisiejszy sen o krawędzi był czymś nowym – wysokości w jej snach mało kiedy się zjawiały, teraz jednak przyszły niczym sztorm na pełnym morzu, nagle i bez ostrzeżenia. Jednak to nie wysokość, a spadanie sprawiło, że jak skamieniała musiała czuć pęd wiatru we włosach i widzieć swój koniec, bezsilna wobec nadchodzącego zagrożenia, tak jak bezsilna była całe swoje życie.
Nie cierpiała budzić się w ten sposób.
Wyświechtana koszula nocna, pamiętająca pewnie jeszcze czasy narodzin Dubmledore’a, kleiła się teraz do jej spoconej skóry w sposób którego nie cierpiała. Z bólem głowy powoli podniosła się ze swojego łóżka, próbując przywołać swoje emocje do porządku i serce zmusić do spowolnienia, zaciskając dłonie na kocu który pachniał na ten moment dymem i alkoholem. Wstydziła się przyznać, jak w takich momentach brakowało jej osoby, przed którą nie musiałaby udawać i w którą teraz mogłaby się wtulić i przymknąć oczy, pozwalając aby ciepło i bicie czyjegoś serca doprowadziło ją do równowagi. Za każdym razem szybko musiała sobie przypominać, że to nie było jej pisane. A także, żeby w końcu ruszyła się do pracy, bo na jej alkoholowe wydatki nikt inny nie zarobi.
Nie zajęło jej to długo – nie musiała w końcu imponować komukolwiek wyglądem, więc podstawowa higiena wystarczała w jej wypadku – ale trudniej było omijać okna kamienicy, normalnie niosące pewien komfort kiedy obserwowała ludzi spieszących w swoją stronę bądź lokalne ptactwo, uprzykrzające życie sobie i innym, dziś wyzierające w jej kierunku niemal jak czeluści najgorszych otchłani. Jej wzrok wędrował wszędzie, tylko nie tam, a stopy same kierowały się w tył ilekroć obracała się w ich kierunku.
Być może ten stres sprawił jej nieuwagę, kiedy kolejnym wyzwaniem okazały się schody – dłonie niemal wbijała w barierkę, biorąc jeden za drugim głęboki oddech aby zdecydować się chociażby na jeden krok. Ostatecznie kucnęła, niemal siadając na wytartych stopniach, ale to tylko doprowadziło do dalszej katastrofy, gdzie zsunęła się z kolejnych stopni w dość przyśpieszonym tempie. Nie wiedziała, czy coś trzasnęło poza posadzką, czy może jedynie drewno ucierpiało w tym wypadku, ale ból przysłonił jej na chwilę cały świat. Ból, który nie był jej obcy, ale teraz, podminowany snem i strachem, wydawał się niemal przygwoździć ją do ziemi, zanim solidne minuty minęły w ciszy, wypełnione tylko jej przerażonym oddechem.
Podniosła się ostrożnie, pewna, że coś musiało się zadziać, ale nie sądziła, aby trudem było dostać się przez miasto do miejsca, gdzie spotkać można było Orianę. Alabastrowe policzki i ciemne kosmyki błysnęły w jej pamięci. Nie widziała co sądzić o tej kobiecie. Darowanemu koniowi w zęby się podobno nie zaglądało, ale jej natura i życiowe doświadczenia nie pozwalały je wierzyć w jakąkolwiek bezinteresowność. Każdy robił coś z jakiegoś powodu. Czy mogła wierzyć, że te powody były dobre? Czy po prostu musiało jej wystarczyć to, że dobre czyny mógłby wychodzić nawet z miernych intencji? Temat jednak nie spędzał jej snu z powiek, a na ten moment miała poważniejsze problemy.
Wybrała drogę przez targi – miejsce mogło być zatłoczone, ale stanowiło znaczący skrót. Mogło też oznaczać, że szansa na przypadkowe spotkanie z ojcem będzie znacznie mniejsza, a temu nigdy nie mogła odmówić, bo ostatnie czego mogła chcieć to aby widział ją w takim stanie. Wydawało się jednak, że mijają wieki zanim jej wzrok dostrzegł poszczególne budki i towary, ale ku jej uldze, również znajomą postać która właśnie zmierzała w podobnym kierunku.
- Hej! – Zawołanie było mało uprzejme, ale zreflektowała się, że do końca nawet nie wie, jak nazywać kobietę. Po imieniu? Po nazwisku? Po zawodzie? Sama zwodziła ludzi różnymi nazwami i imionami, więc sedno tego, jak nazwać rzeczy, nie było dla niej zawsze oczywiste. – Przepraszam, łapię chyba w dzień wolny, ale potrzebuję pomocy.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Oriana Medici
Akolici
niepokorne myśli, niepokoje
Wiek
25
Zawód
magimedyczka, genetyczka, badaczka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
4
0
OPCM
Transmutacja
4
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
25
9
Siła
Wyt.
Szybkość
5
6
8
Brak karty postaci
08-27-2025, 13:44
Lęk wsuwał się leniwie pod skórę, karmił żywym cielskiem. Nadgarstki przetrzymywane w zaciśnięciu błagały o litość, o wolność, o chwilę wytchnienia; nieustannie. W pieprznym zapachu perfum, w sieci, która która oplatała pobladłe lico i odbierała mowę. Wydawać by się mogło, że pajęcze odnóża karmią się każdym ruchem języka, a męskie wargi odbierały jeszcze więcej powietrza. Twarz doskonale znana, ale obca. Kojarzona z pubem, alkoholem, mieszkaniem w Londynie i cichym szelestem opadającej bielizny. Zaraz obok dłoni jawiła się nić, w szarłacie krwi spływającej z warg potęgowała wrażenie duszenia się. Ciaśniej, silniej, bez dozy zatrzymania. Aż świst zaczerpniętego powietrza podniósł rozgorączkowane ciało na drewnianym, skrzypiącym łóżku. Doskonale znała jego imię, ale jego tu nie było. To nie jego opustoszałe mieszkanie, a jej. To nie jego koszula, a jej. Na stoliku leżał cholerny list od ojca, nawołujący do rodzinnych obowiązków. Na ścianie przypięte notatki dawały się we znaki.
Nieudolna, słaba, głupia.
Ciało poderwane w nagłym przypływie wściekłości sięgnęło po satynę koszuli nocnej, która z impetem trafiła pod nogi, rozstawiając nagie ciało w chłodzie poranka. Dłonie szarpnęły do włosów, rozplątując warkocz ze wściekłością wpojoną aż po szpik kości, płacz niósł się coraz rzewniej. To tylko sen, rozum toczył nierówną walkę z podświadomością, to tylko sen.
Twarz opłukana lodowatą wodą, zasinienia pod oczami, stróżka krwi spływająca po udzie we współgramy skurczu podbrzusza. Matka natura poiła się pierdolonym cierpieniem, była o tym przekonana, gdy od kilku dni zmagała się z dojmującym bólem. Nie spełniasz swojej roli. To tylko sen, to tylko sen. Ale widziała żywą twarz w lustrze, która nie znosiła sprzeciwu. Dłoń zacisnęła się silniej na blacie toaletki, chciała krzyczeć, ale coś wewnątrz trzymało jej gardło silnie niczym zaciśnięta, męska dłoń. Nie lubiła tego, zwykła wtedy gryźć.
Miała dzisiaj odwiedzić Larę, młodą dziewczynę w Cardiff, która cierpiała na Oślą Skórkę, udając się do niej, łączyła z nią wielkie nadzieje. Niestety, nie było w dziewuszy nic nowego a sztuczny uśmiech Oriany, ciążył niczym metalowa maska. Chciała łatwej pomocy medycznej, ale miast dostarczyć tego, co Oriana potrzebowała, odwdzięczyła się własnym, głupim chichotem. Wściekłość rosła więc zenitu, dołowała się, że nie jest w stanie nic już zrobić, że to wszystko jest winą niemocy, której nie potrafiła przezwyciężyć.
Udała się na targowisko, a uderzające w nią ciała wznosiły wściekłość. Nie miała konkretnego celu, raczej po prostu szukała czegokolwiek, chciała oderwać myśli, uciec od poczucia oplatającego nie tylko umysł, ale i ciało. Wtedy dotarły do niej słowa, a obłożona nienawistną mimiką twarz zmieniła się niczym w kalejdoskopie w łagodny wyraz wymuszonej radości.
— Ach, witam Thalio — zaczęła, unikając gardłowej chrypy w postaci podwyższenia głosu. Znały się, niejeden raz Thalia dawała jej cierpiące płotki, które czasami dostarczały ciekawych informacji. Na ustach Oriany wykwitł uśmiech, zamrugała kilkukrotnie, w wyuczonej kurtuazji udając tym samym wyjątkową uprzejmość. Nie miała rzucać się w oczy, czarny płaszcz i cygaretki nie emanowały kobiecością. Na nogach zamiast obcasów miała trzewiki, na ramieniu miała rosłą torbę z pustymi kartkami, bo Lara nie potrafiła nawet na chwilę wychylić jęzora w innym temacie, niż własne niedołęstwo.
— Oczywiście, w czym mogę pomóc? Coś się stało? — Brwi zmarszczyły się wyuczonej trosce, dłonie splotła na wysokości talii, wydając cichy brzdęk srebrnymi pierścionkami. Głos miała miły, cichy, przyjemny dla ucha. Prawie jak przyjaciółka, prawie jak wabiąca do swojego gniazda modliszka.

    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Thalia Wellers
Zwolennicy Dumbledore’a
Out of the shallows and into the fathoms below
Wiek
32
Zawód
żeglarka, przemytniczka
Genetyka
Czystość krwi
metamorfomag
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
5
0
OPCM
Transmutacja
10
15
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
13
7
Brak karty postaci
08-27-2025, 18:36
Brak porządnego odpoczynku sprawił, że skupienie się na otoczeniu było wyjątkowo skomplikowane. Niemal zawstydzające jak na nią, kiedy spojrzeniem nie umiała wyłowić jednej twarzy na dłużej niż parę chwil, tak jakby wszystko uciekało gdzieś poza jej świadomość. Może to była też wina bólu, który wydwał się pulsować w jej nodze. Gdyby to była inna sytuacja pewnie zbyłaby to śmiechem albo żartem, pozowliła jej zaśmiać się z tego, co właśnie się stało, albo nawet wymęczyła żartami uzdrowicielkę dopóki ta nie miałaby okazji przegonić jej albo trzepnąć w głowę (nie, żeby kiedyś to zrobiła) aby przynajmniej przez chwilę siedziała cicho i nieruchomo. Dziś jednak nie miała na to siły, jakby dzień wydawał się kierować cień strachu i ostrożności niezależnie od tego, gdzie akurat postanowiła przejść, a gwar i pobrzękiwanie monet nie poprawiało sytuacji.
Przynajmniej kobieta wydawała się niezbyt zajęta, a przynajmniej nie w tej sposób który zbyłby ją od razu. Gdyby to od niej zależało, pewnie by się dziś nie narzucała, ale ciągnięcie się przez miasto z potencjalnie zwichniętą kostką nie wybrzmiewało jak marzenie na następny dzień. Ani nawet na następną godzinę. Miała wrażenie przez chwilę, jakby właśnie rzuciła uwagę albo coś niestosownego, nie wiedziała nawet czemu, ale wrażenie pozostało z nią przez chwilę. Dopiero po chwili zorientowała się, że zamast opodwiedzi stoi po środku drogi, spojrzenie wwiercając w elegancką kobietę naprzeciwko niej. Chociaż może dla niej nie było to eleganckie? Wszystkie ubrania dla Thalii które miały mniej plam niż kolorów wyglądały na całkiem szykowne, więc próg nie był zbyt wykowi.
- Wydaje mi się... – spojrzała na swoją nogę, chociaż trochę bała się upewnić, czy nie puchnie albo czy nie wygląda dziwnie. Po prawdzie to nie lubiła oglądać własnych obrażeń, ale to chyba nigdy nie było dziwne u kogokolwiek. Za to spojrzeniem powędrowała w okolicy, dostrzegając jedną z wolnych ławek która najczęściej służyła za dodatkowe miejsce do ubijania interesów jeżeli te pierwotnie nie wygładzone zostały podczas romowy. Zdecydowała się przekuśtykać do najbliższego wolnego miejsca, siadając niezbyt zręcznie i chwytając się krawędzi ławki.
- No więc... – zdanie zaczęła nieco niezgrabnie, jakby słowa również nie wychodziły z jej ust najłatwiej - ...wydaje mi się że mogłam uszkodzić nogę. Nie boli tak mocno, jedynie w okolicach kostki. Przed chwilą. Chyba nic poważniejszego się nie dzieje. Myślę, że to wina dzisiejszego wypadku. Nic innego nie boli, nie tak mocno. – Poruszyła na próbę ramionami, ale wszystko wydawało się na swoim miejscu i nie paliło niczym żywym ogniem.
- Jak coś masz do zrobienia to ja poczekam...nie żebym wędrowała gdzieś szczególnie śpieszyła teraz. – Spojrzeniem powędrowała znów pomiędzy stragany, chociaż nic nie rzuciło się w jej oczy, co by uzdrowicielkę mogło przyciągnąć.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#5
Oriana Medici
Akolici
niepokorne myśli, niepokoje
Wiek
25
Zawód
magimedyczka, genetyczka, badaczka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
4
0
OPCM
Transmutacja
4
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
25
9
Siła
Wyt.
Szybkość
5
6
8
Brak karty postaci
08-28-2025, 20:25
Nie miała przestrzeni na odpoczynek; była badaczem, uwięzionym w świecie, który wiecznie układał przed nią puzzle zagadek. Czuła czasami, raz po raz, że przytłaczała ją ta ilość zobowiązań. Spojrzała na kobietę i w głębi duszy przewróciła niemalże oczyma, ale z drugiej strony, coś ją pchnęło, że powinna jej pomóc. Przytaknęła ze zrozumieniem, wraz ze słowami kobiety spoglądając na jej nogę, aby rozejrzeć się wokół w poszukiwaniu ławki.
— Powinnyśmy usiąść — zaczęła, wyciągając do kobiety domyślnie rękę, drugą zaś wskazując na ławkę. Powinna nogę najpierw obejrzeć, chociaż nie zajmowała się urazami kończyn, to jakąś wiedzę na ten temat miała. Ostatnią styczność z kończynami miała na zabiegówce, kiedy została poproszona przez koleżankę z innego oddziału o pomoc z zatruciem roślinnym, ale pacjent miał przy okazji liczne stłuczenia i podejrzenie złamań. Wzięła Thalię pod ramię, jeśli tylko ta przystała na pomoc i machinalnym gestem zaprowadziła kobietę na ławkę. Przykucnęła i lekkim uśmiechem wskazała kobiecie fakt, że musi sięgnąć do jej nogi i zdjąć buta, najdelikatniej jak było to możliwe. Stłuczenie, lekka opuchlizna, widoczna była gołym okiem. A może to było tylko wrażenie spowodowane uciskiem przez but?
— Proszę mi najpierw powiedzieć, co się stało — łagodnie, spokojnie, sam sposób upadku mógł wiele wskazać na to, co się stało z nogą Thalii. To doskonale pamiętała z zajęć, wszystko, co dotyczyło kości i kończyn, było często łopatologicznym rozumieniem sytuacji, ale z drugiej strony nie potrafiła pojąć sztuki magicznych protez. Dlatego właśnie ceniła medycynę, choć pomoc ludziom nigdy nie była na pierwszym miejscu jej priorytetów. Jej istotność nie kończyła się na szpitalnych ścianach; stała przy każdym od narodzin do kresu dni. Niczym Mojra, która choć nie mogła zatrzymać losu, potrafiła przeciągnąć nić dłużej, pozwolić jeszcze raz spojrzeć w oczy, jeszcze raz uśmiechnąć się do świata. Bez przypadku, ciężką pracą, którą dzień w dzień wkładała na oddziale. Zmęczona, czasami wybierająca innych nad siebie, bo nawet w jej bezduszności była doza człowieczeństwa, która nakazała pomóc zatruciu w dziecięcym ciele czy staruszce, która ledwo łapała dech. Dla takich momentów było warto, nawet jeśli nie uświęcało to środków i nie przybliżało do głównego celu jej życia.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#6
Thalia Wellers
Zwolennicy Dumbledore’a
Out of the shallows and into the fathoms below
Wiek
32
Zawód
żeglarka, przemytniczka
Genetyka
Czystość krwi
metamorfomag
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
5
0
OPCM
Transmutacja
10
15
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
13
7
Brak karty postaci
08-29-2025, 10:53
Przyjęła pomoc, chociaż w jej umyśle pojawiły się gorzkie przemyślenia na temat jej własnej bezradności. Nie dość, że była wyższa niż większość kobiet, to jeszcze była postawniej zbudowana i teraz miała wrażenie, że przy Orianie jest niemal jak zwalista góra. Oczywiście, mogłaby wykorzystywać metamorfomagię na co dzień aby bardziej dopasować się do reszty społeczeństwa, ale życie pod pewnym kłamstwem nie było życiem. Nawet udawanie mężczyzny było czymś, co było ekscytujące tylko przez pewien czas, potem zaś stało się stałym kłamstwem. Dla niektórych to było potrzebą, całym życiem, ale dla niej było ciężarem. Oznaczało , że świat nie był gotowy zaakceptować tego, kim jest naprawdę, a to z kolei oznaczało że, świat dalej nie był gotowy na więcej kobiet w nietypowych miejscach pracy.
Usiadła na ławce, dalej nie mogąc pozbyć się obawy, ale przynajmniej teraz miała chwilę oddechu aby przyjrzeć się kobiecie. Wydawała się spokojna jak zawsze, ale też nieco zdenerwowana. A może to po prostu własne emocje Thalia przenosiła teraz na innych. Przynajmniej kobieta zgodziła się pomóc, więc była spora szansa, że przynajmniej jeszcze dziś będzie w stanie chodzić. Oby.
- Wybacz, nic tylko narzekam, prawda? Co tam u ciebie? – Próbowała zmienić temat, może dlatego, że potrzebowała się na czymś skupić. Może też chciała szczerze wiedzieć, co u niej. A może po prostu wolała usłyszeć coś pozytywnego o tym dniu… Zwłaszcza, że zapytana o wydarzenia nie wydawała się tak z marszu gotowa do opowiedzenia o nich. Czy to było głupie? Wiele osób odnosiło obrażenia w bardziej irytujących albo głupich okolicznościach.
- Wiem, że to brzmi idiotycznie ale…miałam sen. Bardzo niepokojący. Praktycznie stałam nad przepaścią a potem spadłam. I gdy się obudziłam i musiałam zejść na dół…wszystko na schodach było takie odległe. Starałam się zejść ostrożniej, ale skończyło się na tym, że spadłam. – Z każdym kolejnym słowem jej głos wydawał się cichnąć, tak jakby nie chciała aby nikt inny nie słyszał tego, o czym mówiła.
- Nie wydaje mi się, żeby była złamana, ale nie jestem ekspertem. – Jeżeli jej noga będzie złamana i będzie musiała przesiedzieć parę dni…nie mogła wyobrazić sobie teraz konieczności przesiedzenia nawet tygodnia w domu, nie mogąc nic zrobić.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#7
Oriana Medici
Akolici
niepokorne myśli, niepokoje
Wiek
25
Zawód
magimedyczka, genetyczka, badaczka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
4
0
OPCM
Transmutacja
4
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
25
9
Siła
Wyt.
Szybkość
5
6
8
Brak karty postaci
08-31-2025, 09:37
Nie powinna czuć się winna. Nawet Oriana, w swoim charakterze bezwzględności nie uważała, że pojawianie się z problemami zdrowotnymi jest objawem nieporadności. Jeśli czuła, że coś jest nie tak, to powinna to zgłosić — było to dużo bardziej  rozsądne niż zwlekanie ze swoimi problemami zdrowotnymi, które mogłyby narosnąć do skali realnego, utrudniającego życie problemu i generować problem dla samego uzdrowiciela. Sama wielokrotnie widziała tak zwany ''przechodzony'' problem, który potem urósł do rangi problemu.
— Przestań — zaczęła, kiwając z dezaprobatą głową, wreszcie sadzając Thalię na ławce — pogadamy, jak zobaczę nogę.
Podwinęła nogawkę i zsunęła z ostrożnością buta z lekko opuchniętej nogi. Nie było widać silnej opuchlizny, raczej nagromadzenie wody związane z zaciśniętym butem. Wzięła do góry nogę, delikatnie poruszajac stopą do góry, ledwie na dwa milimetry.
— Boli gdy tak poruszam? Czy ból promieniuje? — Nie znała się na ortopedii, to znaczy znała absolutne podstawy wymagane do pracy w Mungu i na jej oddziale; mogła rozpoznać złamanie, ale już o zastosowaniu protezy czy wymiany kości nie było mowy.
— Nie czuję oporu, wydaje się tylko stłuczona... swoją drogą, udało ci się tutaj dotrzeć Thalka, a to byłoby niemożliwe ze zwichnięciem. A boli Cię tutaj, mięsień? — Przesunęła nogą wyżej, dotykając kobietę gdzieś na wysokości łydki. Możliwe, że podczas zbiegania naderwała mięsień i jego ból promieniował niżej, ale była to dodatkowa diagnoza, z którą także niewiele mogła zrobić, poza uwarzeniem odpowiedniego eliksiru regeneracyjnego.
— Sen... ech, ta noc była trudna. Ja też miałam tragiczny sen i obudziłam się wykończona... kto wie, może gwiazdy coś pozmieniały? A noga... po prostu ją oszczędzaj. Jak będzie boleć jeszcze za kilka dni, to napisz do mnie list, zrobię ci jakąś maść łagodzącą — wzruszyła ramionami, poprawiając kobiecie buta i spodnie. Nie znała się na astrologii, ale niektórzy potrafili powiedzieć, że mają na nich wpływ. Usiadła na ławce obok kobiety i odziawszy na twarz naturalny całkiem uśmiech, wzruszyła ramionami. Noga nie wymagała większego działania, ruchliwość była dobra, ból nie zginał Thalii wpół, więc z pewnością nie była złamana ani zwichnięta. Zresztą, oprócz somatyki, ważna była też psychika, bo wiele pacjentów dało się leczyć samym placebo i powiedzieniem im, że nic się nie dzieje.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#8
Thalia Wellers
Zwolennicy Dumbledore’a
Out of the shallows and into the fathoms below
Wiek
32
Zawód
żeglarka, przemytniczka
Genetyka
Czystość krwi
metamorfomag
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
5
0
OPCM
Transmutacja
10
15
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
13
7
Brak karty postaci
08-31-2025, 17:56
Gdyby Thalia mogła nie czuć się winna za każdym razem, gdy było to normalnym, ludzkim odruchem, jej życie byłoby o wiele łatwiejsze. Jednocześnie była o wiele bardziej świadoma swojej obecnej sytuacji i tego, że jedna zła plotka albo jedna zła sytuacja, a jej opinia będzie na nowo szwankować. Na całe szczęście, była jedynie bardzo niesławną panną marynarz – gdyby była bardzo niesławną (albo sławną) przemytniczką, to by znaczyło, że jest bardzo słaba w swojej pracy. Po prostu wolała poradzić sobie z problemem w bardziej dyskretny sposób – oraz aby ten problem nie wynikał z jej własnej głupoty. Czasem na takich ludzi wołali „pelikany”, bo sprawnie poruszali się na morzu, lecz na lądzie zupełnie głupieli. Z kolei Wellers miała wrażenie że nie było nic pomiędzy jej zwinnością a brakiem sprawności. I fakt, że wszystko wynikało ze snu wcale jej nie pocieszają.
- Już przestaję – po raz pierwszy tego dnia na jej twarzy pojawił się uśmiech, chociaż fakt, że nie mogła zwinąć swojego zdenerwowania w proste słowa, albo po prostu ich potok. Ostrożnie przesunęła nogę tak, aby Oriana miała lepszy dostęp, rzucając niemal piorunujące spojrzenie każdemu, kto tylko spojrzał się na nie w jakikolwiek dziwny sposób. Jeżeli ktoś zaoferowałby przeniesienie w je inne miejsce, nie miałaby nawet nic przeciwko, ale teraz raczej nie była też w zbytnim humorze do rozmowy z postronnymi osobami. Spięła się nieco gdy magomedyczka poruszyła jej nogą, ale ból nie był zbyt wielki.
- Trochę? Nie tak, abym musiała zagryzać zęby, ale to też nie jest przyjemne. – Tak jakby ból związany z chodzeniem kiedykolwiek był przyjemny. Przyglądała się za to pracy Oriany, niemal przypominając sobie jak bardzo fascynujący potrafią być ludzie którzy są fachowcami w swojej profesji. Kiedy tylko spoglądała na nią, zadawała kolejne fachowe pytania, albo próbowała wytłumaczyć wszystko jasno i klarownie…Być może uzdrowicielka nie była dziś w humorze albo nastroju na niespodziewane wydarzenia, ale zdecydowanie umiała dalej zachować cierpliwość, której Thalia nie miałaby dla siebie.
- Nigdy nie wiesz, jestem niezwykle uparta jeżeli chodzi o działanie wbrew wszystkiemu. – Potrząsnęła głową, kiedy ta zapytała o mięsień. Wydawało się, że przynajmniej w tym momencie jakoś udaje jej się przetrwać, a może nawet, że ból nieco zelżał. Mogła to być kwestia rozmowy, a może też faktu, że w końcu usiadła i przestawała się ruszać. – Sen? Chcesz się podzielić, czy nie chcesz o nim mówić? Mam wrażenie, że po prostu najmniej miła część magii dopada też naszej mentalności. – Nikt w sumie o tym nie mówił, ale obstawiała, że te wszystkie problemy dziać się mogą z tej wszystkiej wszechobecnej magii. W końcu lidzie wariowali tylko przez plugawe zaklęcia, a wszyscy czarodzieje w
- Dzięki wielkie. Jak zawsze ratujesz mi życie. – Odruchowo sięgnęła do kieszeni, jakby chciała wyciągnąć z niej piersiówkę, szybko jednak doszła do wniosku że to nie jest najlepszy moment. I może nie powinna zacząć początku dnia od picia.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#9
Oriana Medici
Akolici
niepokorne myśli, niepokoje
Wiek
25
Zawód
magimedyczka, genetyczka, badaczka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
4
0
OPCM
Transmutacja
4
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
25
9
Siła
Wyt.
Szybkość
5
6
8
Brak karty postaci
09-07-2025, 18:27
W całej swojej historii, mimo niezaprzeczalnych wad panny Medici, trzeba jej było przyznać, że miała w absolutnym poważaniu zawód i krew. Nie drażniło jej prostactwo, nie odrzucała hołota, nie oceniała szlam jako szlam, a jako ludzi — wszakże, niezmiennie, czarodziejów. Każdy miał swoją cenę, każdy mógł się przydać, a ona nauczona latami rodzinnych wpływów, oceniała innych tylko przez pryzmat tego, czy w ich świecie byli pionkami, graczami a może ledwie obserwatorami, nudnymi i oddalonymi od głównych wydarzeń.
— Kurdę, no myślę, że noga zwichnięta nadal by ci to uniemożliwiła. Ale nie jest to nic specjalnie poważnego... jak nie będziesz przez kilka tygodni skakała i dużo chodziła, to powinno się szybko zagoić — wzruszyła lekko ramionami, siadając na ławce obok kobiety. Jej pytanie wydało się lekko absurdalne, wręcz zachłanne, ale nie powiedziała nic, próbując wyzbyć się uczucia, że to takie ograniczające i dobijające. Westchnęła lekko, uśmiechnęła się pod nosem.
— Myślę, że... po tylu latach badania magii, coś w tym jest. Magia uruchamia w ciele coś totalnie inne, silniejszego. Nasze ciała sobie z nią nie radzą... muszą być naprawdę silne. Dlatego istnieją choroby genetyczne czarodziejów... po prostu, to jest takie moim zdaniem hmm... no nieistotne. Nie będę cię teraz zanudzać moimi badaniami. Sen był po prostu dziwny, ciężko było mi złapać oddech — nie miała potrzeby się zwierzać.. de facto, nigdy nikomu. Nie była zawsze zamknięta w sobie, nie zdradzała intencji i emocji, nie poszukiwała miłości drugiego człowieka. W tym wszystkim próbowała wszelkie emocje kryć w sobie i cała głębia skrywała się pod pierzyną zewnętrznego uroku. Ludzie widzieli jej miłą aparycję, miłe zachowanie, nie doszukiwali się prawdy zakrytej za stertą słów i emocji. Ona sama chyba nie wiedziała, nigdy nie analizowała kim jest, poza tym, że chciała poznać odpowiedzi na postawione hipotezy. Nigdy nie myślała o uczuciu wobec rodziny, nie rozważała sztyletu wbitego w serce przez kuzyna i wuja, nigdy nie rozważała złamanych, męskich serc. Była tylko ona, jej myśli, jej uczucia i pragnienia — wszystkie zamknięte do prostego działania, do przeskakiwania z dnia na dzień. Tylko czasami, w środku nocy, samotność dobierała się trzewii, ale i to hamowała objęciami obcych ramion i smakiem alkoholu na czerwonych wargach.
Westchnęła krótko, dłońmi przesuwając wzdłuż ud. Co mogła powiedzieć, trochę o tym było jej życie; jej decyzja o zostaniu uzdrowicielem.
— Do usług, Wellers. Możesz mi w podziękowaniu przywieźć tureckie cukierki, uwielbiam te takie z galaretką w środku...
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#10
Thalia Wellers
Zwolennicy Dumbledore’a
Out of the shallows and into the fathoms below
Wiek
32
Zawód
żeglarka, przemytniczka
Genetyka
Czystość krwi
metamorfomag
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
5
0
OPCM
Transmutacja
10
15
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
13
7
Brak karty postaci
09-09-2025, 11:17
Thalia nie bardzo przejmowała się zasadami krwi, ani nawet płci jeżeli chodzi o jakiekolwiek podejście (co chyba nikogo nie dziwiło, patrząc na jej zawód), ale też niespecjalnie przeszkadzał jej fakt ludzi, którzy magią się nie posługiwali. Tak jak u innych, tak i u niej wychodziło to z czystych wrażeń na których się wychowała, i to zawsze czarodzieje gardzili ją jakby nie była im równa. To była równość, na której jej zależało, a nie przywileje, które można było widzieć jako równość.
- Nic nie mogę obiecać, ale w razie czego będę pamiętać aby się czołgać. – Chciałaby móc powiedzieć wszystkim dookoła, że potrzebuje parę dni na odpoczynek a by ją wyśmieli i nie dali jej spokoju przez następne parę miesięcy. Na ten temat nie chciała się rozwodzić, ale musiała bardzo skupić się na tym, jak w przyszłości zmienić podejście ludzi do pracy na statkach – ta batalia jednak miała zająć długie lata, o ile w ogóle dało się ją wygrać.
-  Nie nie, nie mów tak, to ciekawe! W końcu jest tak wiele o magii, czego jeszcze nie wiemy, więc kto wie, co dokładnie skrywa się w naszych ciałach. Samo o, to… - pomachała swoją dłonią, tak jakby właśnie Oriana miała zrozumieć, że chodzi o metamorfomagię – jest tak skomplikowane że dalej nie wiemy, jak się dziedziczy. Czy mam to po mamie, po tacie, po drugim wujku czy kogoś innego? – Niczym pojedynczy diament, spadły gdzieś takie umiejętności pomiędzy brudne ulice, tak i jej umiejętności ujawniły się gdzieś w najmniej spodziewanym momencie. Była też pewna, że inne osoby miały ten sam problem, lądując w najmniej spodziewanych okolicznościach z umiejętnościami które wydawały się je przerastać.
- Myślę, że wbrew temu, co sądzimy o magii, wiele rzeczy jest jeszcze nieodkrytych i czeka na nas wiele niespodzianek. Sama mówiłaś o magicznych chorobach, ale co jeżeli to, co już znamy, może ewoluować? Magia nie może być traktowana jako coś stałego. – Bywała w innych państwach, widziała inne choroby, fizyczne jak i psychiczne. Co by było, gdyby te jakoś ze sobą zmutowały? Oczywiście, tego nie musiała mówić Orianie, ale co by było, gdyby tak wiele rzeczy nagle przestało ze sobą współgrać i magia zawładnęła ich życiem w znacznie gorszy sposób.
- Myślisz, że sny próbują nam coś powiedzieć? W końcu nasza podświadomość nie raz potrafi uratować nam skórę. – Spojrzała na kobietę, nie oczekując nawet zbyt wielkiej odpowiedzi, ale ciesząc się że jej strach i obawy z poranka mijały powoli, obgadane powoli pod inną postacią. Zaśmiała się lekko kiedy uzrowicielka podała jej cenę za dzisiejsze sprawdzenie.
- Z wody różanej, prawda? Oczekuj dwóch paczek, wkrótce! – Spojrzała jeszcze na targowisko za nimi. Może powinna przejść się jeszcze? Uspokoić się patrząc na rzeczy które nie do końca jej się podobają. Ale z drugiej strony nie powinna za bardzo chodzić…
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): 1 2 Dalej


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 12:13 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.