I runda (Turniej MZA) - Henry Teyssier vs. Cybil Burke

[Mistrz Gry]

Arena Magicznych Pojedynków

Data wątku: 30 IV 1962
Uczestnicy wątku: Henry Teyssier vs. Cybil Burke
Główny cel wątku: Turniej Pojedynków
Zaczyna: Henry Teyssier

[Mistrz Gry]

Pojedynek rozpoczyna...
Potencjał szybkości Henry'ego: 10
Potencjał szybkości Cybil: 11

1x k100 (Szybkość Henry):

89

1x k100 (Szybkość Cybil):

65

[Henry Teyssier]

Wspiął się na podest, rzucając szybkim spojrzeniem na swoją przeciwniczkę. Ocenił szybko, że była mniej więcej w jego wieku, nie wiedział jednak czy dysponowała podobnym doświadczeniem. Jako Auror nierzadko brał udział w pojedynkach, nie zamierzał jednak przeceniać swoich umiejętności. Zachowując zimną krew skłonił się lekko, a zaraz potem odwrócił na pięcie i ruszył przed siebie odliczając odpowiednią liczbę kroków i zatrzymując się na miejscu oznaczonym gwiazdą. Refleks sprawił, że miał rzucić zaklęcie jako pierwszy. Nie zastanawiał się długo:
- Ignis Lacerus!

Punkty stylu : 5/30pkt (wygranie testu spornego na szybkość)

Maksymalne HP: 286

Kara do rzutów

Zakres HP

Procent

Brak

286 - 216

> 75%

−10

215 - 144

75% - 51%

−30

143 - 73

50% - 26%

−60

73 - 0

25% - 0

1x k100 (Ignis Lacerus):

19

[Cybil Burke]

PS: 0/30

Maksymalne HP: 290

Kara do rzutów

Zakres HP

Procent

Brak

290 - 219

> 75%

−10

218 - 146

75% - 51%

−30

145 - 74

50% - 26%

−60

74 - 0

25% - 0

Coś mnie podkusiło, żeby wziąć udział w Turnieju Pojedynków. Może sam nudny charakter poprzednich atrakcji sprawił, że chciałam poczuć nieco więcej adrenaliny, niż dawać mi miała olimpiada z zielarstwa. Wspinam się pośpiesznie na naszą podłużną arenę, gdy nadchodzi moja kolej i swoim wzrokiem badam przeciwnika. Bałam się na początku, że trafi mi się jakiś stary auror, który machnięciem różdżki złamie mnie w pół, ale mój przeciwnik wyglądał na tyle młodo, że nie obstawiałam u niego zbyt dużej ilości doświadczenia w pojedynkowaniu się. Może nawet jesteśmy na tym samym poziomie?
Kłaniam mu się, jak to przystoi podczas takich sparingów, a następnie odmierzam dwadzieścia kroków i odkręcam się do niego twarzą. Nie próbuję atakować pierwsza, zamierzając skupić się na obronie tak, jak robiłam to zawsze za czasów szkolnych.
Dopiero po chwili słyszę trudną inkantację, która byłaby również bolesna, gdyby była udana. Zorientowałam się, że mój oponent zaczyna z tak dużego kalibru, ponieważ wcale nie zamierza traktować mnie przez płeć pobłażliwie.
- Ventus! - Inkantuję szybko, próbując zebrać jak najwięcej żniw z jego nieudanego ataku.

Ventus | Próg: 55 - 5 = 50

1x k100 (Ventus):

76

[Cybil Burke]

PS: 5/30 (+5 panowanie nad żywiołem - powietrze)
PŻ: 290/290

Machnięciem różdżki tworzę intensywny podmuch powietrza, który skierowany jest wprost na mojego oponenta. Urok był z tych prostszych, ale pamiętałam, używanie żywiołów miało zapewniać punkty podczas walki.
Mam jeszcze lukę, spowodowaną brakiem jego ataku. Wykorzystuję ją i w głowie wybieram teraz nieco cięższą inkantację, która przechylić ma szalę zwycięstwa na moją korzyść:
- Gelata digitus! - Rozbrojenie go na jakiś czas, będzie dla mnie idealnym scenariuszem.

Gelata Digitus | Próg: 70 - 19 = 51

1x k100 (gelata digitus):

16

[Henry Teyssier]

PS: 5/30
PŻ: 286/286

Nie zamierzał traktować przeciwnika ulgowo, tylko dlatego, że okazał się kobietą. Dobrze wiedział, że płeć w trakcie pojedynków miała niewielkie znaczenie. Liczyły się umiejętności i to jak przeciwnik operował różdżką. Nie zraził się tym, że pierwsze zaklęcie nie zadziałało, dopiero się rozgrzewał - a w każdym razie na to liczył. Szala szczęścia mogła przechylić się na jego stronę.
- Protego! - rzucił szybko. Oczy rozszerzyły mu się lekko, gdy dostrzegł zmierzający w swoją stronę podmuch powietrza. Miał nadzieję, że uda się mu go uniknąć.

Próg zaklęcia: 65 - 19 = 46

1x k100 (Protego):

20

[Henry Teyssier]

PS: 5/30
PŻ: 281/286

Tarcza nie zadziałała, upadł boleśnie na ziemię. Pozbierał się szybko z ziemi, mimo wszystko nie czuł się na tyle obolały, aby nie podjąć kolejnego ataku. Przygryzł lekko wargę zastanawiając się nad kolejną inkantacją., której mógłby użyć. Poruszył nieznacznie ramieniem, w którym odczuwał lekkie iskierki bólu. Odsunął jednak od siebie to uczucie i przystąpił do kolejnego ataku:
- Gelida Spinae!

Próg zaklęcia Gelida Spinae : 65 - 16 = 49

1x k100 (Gelida Spinae):

19

[Cybil Burke]

PS: 5/30
PŻ: 290/290

Nie udało mi się go rozbroić, ale może uda się to innym razem.
Przeciwnik upada na ziemię, a ja z nieznacznym uśmiechem triumfuję. Ma się jeszcze tę smykałkę do pojedynków, o której zapomniałam na te kilka lat.
Nie opuszczam jednak gardy, gdy mężczyzna znowu wykonuje manwer nadgarstkiem, a z jego ust wychodzi inkantacja, która również może mnie mocno uszkodzić. Sopel jednak się nie zmaterializował, więc ponownie przechodzę do zmasowanej ofensywy.
- Electrorbis! - Znowu sięgam po czar z wyższej półki, który raczej ma się nie udać.

Electrorbis | Próg: 75 - 5 = 70

1x k100 (Electrorbis):

75

[Cybil Burke]

PS: 20/30 (+5 strefowe, +5 czar z ps wyższym od 70, +5 panowanie nad żywiołem - elektryczność chyba się liczy?)
PŻ: 290/290

Kula piorunów materializuje się zgodnie z moją wolą, a ja zdobywam kolejne punkty za widowisko. Na tym nie zamierzam jednak poprzestać. Trochę strategii, żeby utrudnić życie mojemu przeciwnikowi.
- Gelata digitus! - Próbuję rozbroić go ponownie, co ma zapewnić mi więcej czasu na wygraną tego pojedynku.

Gelata Digitus | Próg: 70 - 19 = 51

1x k100 (gelata digitus):

51

[Henry Teyssier]

PS: 5/30
PŻ: 281/286

Nie szło mu dzisiaj najlepiej, kolejne zaklęcie nie zadziałało. Kobieta nie pozostawiała mu czasu na reakcję, najwyraźniej naprawdę liczyła na to, że uda jej się - o ile nawet nie wygrać - to przynajmniej przejść dalej. Na widok kuli piorunów, zacisnął palce na różdżce tak, że zbielały mu kłykcie. Zaraz potem pomknęło w jego stronę kolejne zaklęcie. Szybko zdecydował się na kolejną próbę ochrony:
- Protego!

Próg zaklęcia Protego: 65 - 19 = 46

1x k100 (Protego):

50