II runda (Turniej MZA) - Cybil Burke vs. Willow Weasley

[Mistrz Gry]

Arena Magicznych Pojedynków

Data wątku: 30 IV 1962
Uczestnicy wątku: Cybil Burke vs. Willow Weasley
Główny cel wątku: Turniej Pojedynków
Zaczyna: Cybil Burke

[Mistrz Gry]

Pojedynek rozpoczyna....
Potencjał szybkości Cybil: 11
Potencjał szybkości Willow: 10

1x k100 (Szybkość Cybil):

100

1x k100 (Szybkość Willow):

51

[Cybil Burke]

Wchodzę na podest, gdy nadchodzi czas na rundę drugą. Ruda czupryna od razu sprawia, że poznaje moją rywalkę. Willow Weasley - prefekt gryfonów z roku wyżej. Błękitnokrwista, która czasem stawiała się w obronie szlam. Cała jej rodzina jest popieprzona, a wujostwo Rosier ze strony mojej zmarłej matki, nigdy pochlebnie się o nich nie wypowiadali. Szkoda tylko, że pomimo ich miłości do mugolaków, jakoś wcale tak chętnie się z nimi nie mieszają. Bycie jedną z rodzin błękitnokrwistych wciąż jednak jest ważniejsze...
Wychodzę jej naprzeciw i podręcznikowo się kłaniam. Przed obróceniem się wysyłam jej jeszcze przerysowany i pełny jadu uśmiech:
- Powodzenia - ... i połamania nóg w literalnym znaczeniu.
Odmierzam dwadzieścia kroków do wyznaczonego miejsca i przybieram bojową pozycję. Miała być to dla mnie poniekąd walka symboliczna - walka dwóch różnych politycznych stron.
Nie pamiętałam, czy Willy, bo tak dwuznacznie nazywałam ją od zawsze w swojej głowie, miała pamiętać moje strategie z klubu pojedynków. Pierwszą i najważniejszą z nich było to, że nigdy nie atakowałam jako pierwsza. Czas było na zmyłkę.
- Tarantallegra! - Inkantuję niemalże od razu, kiedy runda się rozpoczyna. Nietypowy czar, którego użycie nie miało zapewnić dużego bonusu w punktacji. Chodziło raczej o ośmieszenie rywalki przed publicznością, czego mogła być w pełni świadoma.

PS: 5/30

Maksymalne HP: 290

Kara do rzutów

Zakres HP

Procent

Brak

290 - 219

> 75%

−10

218 - 146

75% - 51%

−30

145 - 74

50% - 26%

−60

74 - 0

25% - 0

1x k100 (Tarantallegra):

36

[Willow Weasley]

Pierwsza runda nie poszła jej najgorzej, chociaż różdżka ewidentnie była kapryśna, tak nie ostudziło to zapału na małą rywalizację. Sęk w tym, że mała, musiała zmienić się w sporą, całkiem złośliwą i mającą na nazwisko Burke. Już chyba wolałaby nieznajomego, starego dziada, który nosiłby się ze swoimi finezyjnymi wymachami drewnem i nadzwyczajnie precyzyjną inkantacją. A tak? Robiło się nazbyt personalnie, przywodząc na myśl faktycznie wspomnienia z tych właśnie murów. Ciężkie westchnienie towarzyszyło rudowłosej, gdy weszła na podest, a przy złotej linii pokusiła się o zlustrowanie od stóp do głów swojej przeciwniczki. Urosła z pewnością wzwyż od szkoły, ego pewnie tak samo wtórowało. Skłonienie się przyszło z lekkim psychicznym oporem, ale skoro przeciwniczka się nie powstrzymała, to nie należało uchybić tradycji. Uniosła brew na kąśliwy uśmiech, a słysząc przesycone trucizną powodzenie, skwitowała je dość bladym uśmiechem.
– Nawzajem – i razem z tym wszystkim, co kryło się za tym.
Mechanicznie pod nosem wyliczyła dwadzieścia kroków i znając taktyki Burke, nieśpiesznie odwróciła się na sygnał sędziego. Dreszcz podszyty zdziwieniem zatańczył na karku, gdy usłyszała inkantację. Jednak szczęście dopisało jej ponownie, przy okazji oszczędzając wstydu – kto chciałby w poważnym turnieju tańcować na podeście? A może to był właśnie sposób? Może ta walka nie toczyła się o styl, a właśnie o to, kto ośmieszy, kogo bardziej? Byłoby szkoda, gdyby pannie z dobrego domu podwiało spódnice. Weasley wycelowała różdżkę w  Cybil i bez zawahania wykonała należyty gest.
– Ventus!

Punkty stylu: 0/30
HP: 275/275 HP

1x k100 (Ventus):

30

[Willow Weasley]

Chyba Ślizgonka również miała szczęście, ciekawie zaczynała się ta runda. Rudowłosa zmarszczyła brwi i nie czekając na nic, postanowiła rzucić kolejne zaklęcie, choć tym razem nie sięgając już po żywioł.
- Rictusempra! - może Cybil uśmiechnie się do niej szerzej.

Punkty stylu: 0/30
HP: 275/275 HP

1x k100 (Rictusempra):

51

[Cybil Burke]

Mój czar nie wyszedł, ale nie próbowałam dalej atakować. Nie chciałam, żeby w mojej postawie była jakakolwiek luka, którą rudowłosa mogłaby wykorzystać.
Czekałam, aż na skórze poczuję nieprzyjemną bryzę czaru Ventus, ale ta nigdy nie nadeszła, a ja w głębi odetchnęłam z ulgą. Miałam dziś przecież spódnicę, a czarowanie i trzymanie jej nie wyglądało na dobre połączenie.
Drugi czar z asortymentu oponentki jednak nabrał mocy i fioletowa poświata pognała prosto w moją stronę:
- Protego! - Próbuję się obronić przed łaskotkami.

PS: 5/30
PŻ: 290/290
Protego | Próg: 65 - 19 = 46
jeżeli się nie obronię, to odpuszczam turę ataku

1x k100 (Protego):

81

[Cybil Burke]

Gestem różdżki energetyczna bariera materializuje się przed moją twarzą i jak gąbka wchłania wrogą wiązkę czaru, a ja płynnie przechodzę do kontrataku:
- Furnunculus! - Płynnie nadgarstek przechodzi z defensywnej postawy do ofensywy, gdy końcem różdżki kreślę w powietrzu, jakby smyczkiem. Niech jej twarz powróci do młodzieńczych lat, gdy trzeba było się zaopatrywać w napój leczący z czyraków.

PS: 5-10?/30 - nie jestem pewien czy tarcza o mocy 100 się liczy do punktacji?
PŻ: 290/290
Furnunculus | Próg: 55 - 5 = 50

1x k100 (Furnunculus):

65

[Willow Weasley]

To nie byłby pierwszy raz, gdyby oberwała zaklęciem wywołującym pryszcze - każdy nastolatek uczący się w Hogwarcie poczuł boleści, gdy w skrzydle szpitalnym smarowano okropne guzy podrzędną maścią, której nowsze zamienniki można było znaleźć w św. Mungu. Jednak nie miała ochoty poddać się bez próby obrony, stanęła szerzej i machnęła różdżką.
- Protego!

Punkty stylu: 0/30
HP: 275/275 HP

1x k100 (Protego):

50

[Willow Weasley]

Tarcza rozbłysła przed nią, wchłaniając w siebie wiązkę pryszczatego zaklęcia i zapewniając dorosłej cerze spokój. Pewnie medycy zadziałaliby na to coś po pojedynku, ale jeśli nie? Cieszyła się, że jednak magia przyszła z odsieczą.
- Drętwota! - rozbrzmiało z jej ust.


Protego PS65, rzut 50 + 21opcm = 71/PS65, udane.
Punkty stylu: 0/30
HP: 275/275 HP

1x k100 (Drętwota):

32

[Cybil Burke]

Kolejna wymiana czarów i kolejna udana obrona mojej oponentki. To już rzeczywiście nie była pierwsza runda, a ja czułam to w swoim ciele, gdy adrenalina zaczęła w nim buzować.
Ściskam różdżkę w dłoni, gdy mentalnie przygotowuje się na jej atak, a ten nadchodzi moment potem. Klasyczny czar pojedynkowy, ale niezwykle nieprzyjemny w swoich skutkach.
- Protego! - Próbuję się obronić raz jeszcze.

PS: 5-10?/30
PŻ: 290/290
Protego | Próg: 65 - 19 = 46

1x k100 (Protego):

31