• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Domostwa > Hampshire, Rowlands Castle > Lochy
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
10-27-2025, 13:47

Lochy
Lochy to niewątpliwie ulubione miejsce dorosłych członków rodu Avery, zwłaszcza tych, którzy zgodnie z tradycją poświęcili swoje życie zaklinaniu. Znajdują się w nich liczne pracownie, zazwyczaj panuje w nich półmroku. Na rzeźbionych ścianach i gotyckich sklepieniach tańczą cienie rzucane przez światło magicznych pochodni, które zapalają się na dźwięk kroków. To w lochach znajduje się również piwnica, w których Talitha Avery zwykła zamykać swoje dzieci i wnuki. Bo Strach jest korzeniem władzy.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Cassius Avery
Śmierciożercy
Haunted spirits in my head, the thoughts themselves are the thinkers
Wiek
32
Zawód
badacz umysłów, pracownik MM, zaklinacz
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
0
25
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
10
10
5
Brak karty postaci
Wczoraj, 11:47
23 kwietnia 1962 - Klątwa mówiącego lustra

Przesunął dłonią po chropowatej powierzchni lustra, które powierzył mu klient. Nigdy nie zagłębiał się w powody stojące za otrzymywanymi zleceniami. Najważniejszy był końcowy efekt. Z racji pochodzenia, kieszenie Cassiusa były już z założenia pełne galeonów. Nie chodziło więc o pieniądze, ale przede wszystkim satysfakcję - swoją, niekoniecznie zleceniodawcy, ten przecież po zastanowieniu mógł stwierdzić, że decyzja o rzuconym przekleństwie była błędna. Oczywiści Avery jak każdy szanujący się zaklinacz nie dostarczyłby swojemu klientowi wadliwego przedmiotu. Dbał o swoją reputację i chociaż rekompensata pieniężna nie stanowiła dla niego większego znaczenia, doskonale wiedział jak działały ludzkie języki. Najmniejszy błąd i liczba otrzymywanych zleceń drastycznie malała.
Klątwa mówiącego lustra była nierzadko wykorzystywana w wędrownych cyrkach, czy salach skrywających w swoich wnętrzach wszelkiego rodzaju niesamowitości mające służyć za rozrywkę. Gadające zwierciadła nie kryły więc w sobie większego zagrożenia, tym bardziej, że nie niosły ze sobą stałego uszczerbku na zdrowiu. Były raczej chwilowym bodźcem wytracającym z równowagi, wzbudzającym w sercu wątpliwości, zmuszając patrzącego do głębszej refleksji nad swoją egzystencją, bo to co własne odbicie rzucało mu w twarz było niekiedy tłumione w umyśle tak głęboko, że słowa działały jak ostrze.
Zawsze dokładnie studiował powierzchnię lustra, upewniając się, że na zwierciadlanej powierzchni nie można dostrzec ani jednej rysy. Rama była równie ważna, chociaż nie musiała być idealna, czasem właśnie brak jej gładkości, nierówności wyczuwalne pod palcami stanowiły atut. Chociaż do działanie przekleństwa było najważniejsze, Cassius pragnął, aby sam przedmiot prezentował się nienagannie. Już samo spoglądanie w swoje odbicie przyprawiało go o ciarki. Od najwcześniejszych lat zwierciadła wzbudzały w nim dziwną mieszaninę emocji - głęboki niepokój z przeważającym nad nim uczuciem głębokiej fascynacji. Nawet, gdy przeglądał się w zwykłych lustrach, odnosił wrażenie, że ich tafla doskonale odczytywała, co tak naprawdę w sobie nosił. Pustka odbijała się w zmrużonych zielonych oczach, rysy twarzy napinały się, grymas wykrzywiał usta, bo wydawało mu się, że wszystkie te powierzchowne elementy mogłyby go zdradzić, Dlatego tak zajadle pracował nad tym, aby jego twarz zawsze pozostawała nieprzenikniona,
Zaczął od sięgnięcia po sztylet, którym naciął wewnętrzną stronę prawej dłoni. Był leworęczny, więc powierzchowna rana utrzymująca się na skórze nie mogła ograniczać mu ruchów czy predyspozycji. Cierpliwie czekał, aż specjalna gliniana misa napełni się wystarczającą ilością bordowego płynu, Spoglądał na nią z fascynacją, od kiedy pamiętał krew nie wzbudzała w nim ani strachu, ani nie powodowała nagłych zawrotów głowy. Mógł wpatrywać się w kolejne krople skapujące do naczynia bez odrywania wzroku. Owinął dłoń przygotowanym zawczasu bandażem i odłożył misę na stół.
Następnie przywołał w obrazie potrzebne do rzucenia przekleństwa runy. Ansuz - reprezentujący głos. W tym przypadku wewnętrzny, należący do patrzącego, nabierający przy tym niezwykłej mocy. Cassius narysował na ramie lustra pierwszy znak. Kenaz - obraz, Odbicie patrzącego, wyostrzone, bardzo wyraźne, spoglądające na swą drugą połówkę z wrodzoną kpiną, tak w każdym razie Avery to sobie wyobrażał. Na końcu odwrócona runa Mannaz. Przy niej skupiał się na kryjącym się w nim znaczeniu szyderstwa, chwilowej izolacji odczuwanej przez patrzącego, zamykając go chwilowym poczuciu zagrożenia niczym w klatce.
Krew w naczyniu nabrała przez te kilka minut jeszcze intensywniejszego koloru. Dodał następnie potrzebne komponenty. Sięgnął do naczynia palcem wskazującym lewej dłoni, aby następnie wystudiowany;, dokładnym i niespiesznym ruchem rozprowadzić ciesz po ramie lustra, pokrywając nią wcześniej rozrysowane na jej powierzchni runy.
Stanął przed lustrem, na moment przymykając oczy, sięgając do zgromadzonej w sobie czarnomagicznej siły. Odciął się na moment od pobudek umysłu, wewnętrznych pragnień, aby zgłębić jak najdokładniej korytarze ludzkich myśli - to wszystko było czymś osobnym od jego powołania jako zaklinacza. Rzucając klątwy skupiał się jedynie na momencie obecnym, sięgał do tych szczególnych zaułków własnej jaźni, w których skrywała się cała pozyskana wiedza, doświadczenie i pozyskane przez lata umiejętności dotyczące klątw. Zaczął wypowiadać na głos kolejne słowa inkantacji, skupiając się na samym znaczeniu przekleństwa, jego budowie, strukturze wynikającej nie tylko z wybranych run i komponentów, ale jej głębokiej celowości. Jego głos stawał się coraz bardziej doniosły, odbijał się od ścian lochu, w którym się znajdował. Delikatne oświetlenie nacierało na niego ze wszystkich stron, przyćmiewając wspomnienia z tych lochów, pozbawione światła pełne ciemności.
Gdy wyrzekł ostatnie słowa przekleństwa, uczucie satysfakcji z poprawnie nałożonej klątwy zagłuszył syk bólu. Cassius podniósł do oczu lewą, wiodącą dłoń. Przeklął cicho, z zażenowaniem stwierdzając, że właśnie zapewnił sobie unieruchomienie obydwu dłoni. Prawa wciąż krwawiła, na lewej zakwitał ślad magicznego oparzenia. Odsunął jednak na bok uczucie porażającego bólu, skupiając się na lustrze. Obszedł je parokrotnie, dokładnie studiując każdy jego element, upewniając się, że na ramie wyraźnie rysują się wybrane runy. Na sam koniec spojrzał w swoje oblicze.
- Pragniesz jego powrotu! - Powietrze przeszył jego własny, szyderczy glos, który po chwili przeszedł w śmiech. Cassius doskonale wiedział, kogo miał na myśli. Wzdrygnął się, gdy przed jego oczami pojawiła się twarz Morty'ego. - Obawiasz się jednak, że jego ponowna obecność sprawi, że w końcu zdecydujesz się na wypowiedzenie na głos słowa, które dotąd nigdy nie przeszło ci przez gardło. Koch... - Zarzucił na lustrzana taflę ciemną zasłonę, skrywając tym samym za nią swoje odbicie.
Przynajmniej miał pewność, że klątwa zadziałała. Opuścił lochy, pozostawiając po sobie w pomieszczeniu nieskazitelny porządek, a zaufanemu służącemu zlecając wysyłkę przeklętego lustra do klienta.

rzut na klątwę

Zestaw Komponentów: 1
PS: 55 (46+25CM) rzut udany


[zt]
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 14:18 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.