
Pierwszy mugolak Ministrem: magiczny parlament na rozdrożu tradycji i postępu

W magicznym parlamencie zawrzało — głosy w niewielkiej przewadze spoczęły przy enigmatycznym nazwisku Nobby’ego Leacha, tym samym mianując go na stanowisko nowego Ministra Magii. Decyzja ta spotkała się z niemałym oburzeniem konserwatywnej części Izby Lordów, których działania od wieków podporządkowane były myśli kultywowania supremacji czystości krwi wśród najważniejszych reprezentantów czarodziejskiej społeczności. Wyłonieni drogą demokratycznych wyborów namiestnicy hrabstw — a przynajmniej niewielka ich część — uznała jednak za stosowne przychylić się ku liberalnej propozycji kandydatury mugolaka, którego obecność na scenie politycznej wyraźniej nakreślił sam Albus Dumbledore. Wśród głosów niezadowolenia pojawiła się niewybredna uwaga o tym ostatnim, sugerująca nadchodzącą w niedalekiej przyszłości, niebezpieczną dyktaturę dyrektora Hogwartu i zarazem Najwyższej Szychy Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów — po złożonych przezeń publicznie gratulacjach uważa się, że wpływy Dumbledore’a od teraz sięgać będą jeszcze struktur władzy wykonawczej. W ferworze tych wieści pojawiły się też jednak równie głośne wiwaty optymizmu — z wypowiedzi Ministra wynika, że brytyjska część magicznego świata konsekwentnie adaptować będzie lewicowe (a przynajmniej lewicujące) nastroje, które od kilkunastu lat utrzymują się już u naszych wschodnich sąsiadów. W gruncie rzeczy to czas zrewiduje słuszność tak rozbieżnych opinii — w nim zawsze zasadza się prawda o tym, co teraz jest jeszcze współczesnością, ale już wkrótce należeć będzie do historii.
Oburzenie i nadzieja: Ministerstwo reaguje na wybór mugolaka
Nasz reporter Rudolph Figg udał się do Ministerstwa Magii po ogłoszeniu wyboru Nobby’ego Leacha i sprawdził, jak informacje te zostały przyjęte wewnątrz urzędu. Do redakcji dotarło mnóstwo pogłosek o zamieszaniu w strukturach, co potwierdziło się, gdy tylko dotarliśmy na miejsce: “Wobec poparcia tak uwłaczającej nacji czarodziejów kandydatury zmuszony jestem zrezygnować ze stanowiska. Nie zamierzam współpracować z człowiekiem o tak wątpliwym pochodzeniu”, wyznał Bernard Yaxley, obecnie były szef Departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof. Podobną decyzję podjął również Alfred Rowle, kierownik Biura Dezinformacji oraz przewodnicząca Urzędu Globalnej Komisji Regulacji Handlu Magicznego, Margaret Avery, która również udzieliła krótkiego komentarza, podkreślając ostro: “czuję obrzydzenie, wielką odrazę, na którą nie zasługują prawdziwi, godni czarodzieje. Straszne czasy, chaos i dezorganizacja — właśnie to nas czeka pod przywództwem Leacha, a ja nie zamierzam w tym uczestniczyć”. Głosów podobnych do Avery czy Yaxley’a pojawiło się na ministerialnych korytarzach mnóstwo i z pewnością to one wybrzmiewały najgłośniej, choć redakcji udało się również porozmawiać z urzędnikami, których cieszy wybór nowego Ministra. Felicia Prewett, członkini Komisji ds. Świstoklików, nie kryła entuzjazmu, podkreślając, że “to ważny i potrzebny wybór”; dodała również, że “czuję wielką dumę, dostrzegając zmianę w naszej społeczności, wybraliśmy pokój i bezwarunkową współpracę, a nie bezpodstawne uprzedzenia, które wiele lat temu wyrządziły tak wiele krzywdy”.
W ogrodach Middle Temple: Leach oficjalnie obejmie urząd
Tymczasem Ministerstwo Magii rozpoczęło intensywne przygotowania do rozpoczęcia oficjalnych uroczystości, na których Minister Elekt zostanie zaprzysiężony i formalnie obejmie urząd. W kuluarach mówi się o poważnej i raczej skromnej uroczystości, choć z pewnością nie zabraknie kilku atrakcji. Melania Potter, zastępczyni powołanego specjalnie Komitetu Organizacyjnego Obchodów, w rozmowie z nami jasno podkreśliła, że “wolą Ministra jest zachowanie tradycyjnego klimatu uroczystości, w zgodzie, ponad wszelkimi podziałami”. Zapytana o to, czy spodziewa się jakichkolwiek trudności lub nieprzewidzianych wydarzeń stanowczo podkreśliła, że “nie ma takiej możliwości” i, jak dodała, “brygada najlepszych aurorów czuwać będzie nad bezpieczeństwem wszystkich uczestników wydarzenia, a cała uroczystość zostanie osłonięta przed widokiem oczu mugoli”. 
Uroczystości zaprzysiężenia Nobby'ego Leacha na nowego Ministra Magii rozpoczną się 12 marca, punktualnie w południe, w ogrodzie przy Middle Temple. Ministerstwo Magii zaprasza czarodziejów z całego kraju do uczestnictwa w obchodach.
„Ja już miałem swoje pięć minut… a może nawet sześć” – rozmowa z byłym Ministrem Magii, Ignacym Tuftem
Rudolph Figg:
Panie Ministrze, Pańska kadencja zakończyła się szybciej, niż przewidywano. Dziś poznaliśmy nazwisko następcy. Gdyby miał Pan możliwość cofnąć czas i postąpić inaczej – skorzystałby Pan z tej szansy, by pozostać dłużej na stanowisku?
Ignacy Tuft:
Ja już miałem swoje pięć minut… a może nawet sześć, ale gdybym mógł cofnąć czas, to wybrałbym inną fryzurę na ceremonię otwarcia nowej siedziby Biura Aurorów – wyszedłem jak zaczarowany dzik. Ale poważnie? Władza jest jak eliksir na ból głowy: działa, dopóki nie skończy się butelka. Swoją wypiłem. Nie żałuję – no, może tylko tych kilku niedoszłych reform, które utknęły między dwoma biurkami i trzema Komitetami ds. Niczego. Udomowienie dementorów było ryzykiem, owszem, ale podjętym z myślą o większym bezpieczeństwie naszego świata.
Figg:
A co Pan sądzi o Nobbym Leachu? Kompetentny?
Tuft:
Niech będzie, że ma potencjał. Nie znam go dobrze. Podobno lubi herbatę z mlekiem i pisze przemówienia sam. Już za to należy mu się szacunek. Czy udźwignie urząd? Zobaczymy. Ministerstwo to nie Hogwart — tu nie wystarczy zdobyć punkty dla domu i żyć dobrze z Dumbledorem. Na razie widzę więcej entuzjazmu niż konkretów.
Figg:
Jak Pan sądzi: czy ten wybór zmieni naszą społeczność?
Tuft:
Nie wiem, czy zmieni. Na pewno ją poruszy. To symboliczny przełom, nie da się ukryć. Ale symbole nie zawsze są wystarczające. Mugolak na czele Ministerstwa? To jakby poprosić trolla o opiekę nad biblioteką — dla jednych cud, dla innych profanacja. Mam jednak nadzieję, że społeczeństwo magiczne przestanie patrzeć wyłącznie w rodowody i zacznie słuchać, co kto ma do powiedzenia. Choćby raz.
Figg:
Czy uważa Pan, że Leach przyćmi Pana lub Pana matkę?
Tuft:
Moja matka, Wilhelmina Tuft, była filarem Ministerstwa przez ponad dekadę — nie dlatego, że mówiła to, co modne, ale dlatego, że potrafiła działać mądrze i zdecydowanie. Jej dziedzictwa nie da się przyćmić modą na progresywizm. A moje? Niech oceni historia. Jeśli Leach faktycznie wprowadzi zmiany na lepsze, niech błyszczy. Ale jeśli zawiedzie — obawiam się, że nie tylko moje imię, ale i dementorzy, wrócą szybciej, niż się dziś komukolwiek wydaje.
Figg:
Dziękuję za rozmowę.
Jak Państwo widzą, Ignacy Tuft odchodzi z urzędu z podniesioną głową, mimo głośnego skandalu — może nie triumfujący, ale z przekonaniem, że próbował reformować świat magii według własnych zasad. Choć już bez teki ministerialnej, jego głos wciąż brzmi donośnie. Jak długo? To zależy od tego, co zrobi jego następca.







