• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Londyn > Centralny Londyn > Ministerstwo Magii > Atrium
Atrium
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
05-31-2025, 23:12

Atrium
Ogromna, imponująca hala o sklepieniu tak wysokim, że zdaje się nie mieć końca. Podłoga z czarnego marmuru lśni, a po jej powierzchni przesuwają się złote zdobienia, które migoczą niczym płynne runy. Na środku atrium dominuje monumentalna Fontanna Magicznego Braterstwa – grupa rzeźb przedstawiających czarodzieja, czarownicę, centaura, goblina i skrzata, z których różdżek i dłoni tryskają strumienie wody, skrzące się w blasku setek magicznych lamp. Ściany atrium są wyłożone ciemnymi, połyskującymi kaflami, które odbijają sylwetki przemieszczających się czarodziejów niczym lustra. Wzdłuż jednej ze ścian rozciągają się liczne kominki połączone z siecią Fiuu, z których co chwilę wyskakują kolejni goście, otrzepując się z zielonego pyłu. Atmosfera jest tu wiecznie głośna, wypełniona rozmowami, stukotem pospieszających butów i teleportacyjnym trzaskiem.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Nathaniel Crouch
Czarodzieje
For a child, the loss of a parent is the loss of memory itself
Wiek
23
Zawód
Student prawa magicznego, lobbysta
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
16
0
OPCM
Transmutacja
15
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
10
5
Brak karty postaci
10-14-2025, 19:57
Interesy.
Jedno z jego ulubionych słów. Kiedyś zakładał, że musiało być pierwszym wyuczonym dźwiękiem w jego dziecięcych ustach. Najsłodsze, czarujące w swoim znaczeniu. Zawierające w sobie całe piękno kapitalizmu, ekstazę dobrego zarobku.  Gdyby może wszyscy kierowali się dobrem zysku, a nie wieczną ideologiczną walką z mugolami czy o czystość krwi wszystko byłoby znacznie prostsze.
Pieniądze były początkiem wszystkiego. To one dawały władze i wpływy, pozwalały na uzyskanie najlepszego wykształcenia, na stworzenie godnych następców. To one nadawały im znaczenie, był tego przekonany. Nie nazwisko, nie błękitność krwi czy drzewo genealogiczne rodziny – to złoto, które posiadali na koncie było wszystkim, decydującym aspektem. To w nich upatrywał ich przetrwania, nadawał im nadrzędną funkcję.
Interesy czasem wymagały poświęceń, lubiły spokój i ciszę gabinetów. Rozmowa przyśpieszała cały projekt, pchała wspólnotowość jednostek. Jedno osobiste spotkanie potrafiło przerwać impas stworzony dziesiątkami listów. Raphael mógł uznawać jego obecność tutaj za fatygę, nic jednak nie irytowało go równie mocno, co kolejne listy, które nic nie zmieniały.
– Jestem pewien, że akurat ty będziesz tak potrzebny w biurze, że Tobie to nie grozi –  stwierdził z pewnością, która igrała między obietnicą a ironią. Życzył mu tego, żeby stał się niezastąpiony w biurowych przestrzeniach. Osiągnął zawodowe szczyty, które ułatwią rodzinie życie, miał jednak podejrzenia, że dalekie było to od pragnień jego kuzyna. Musiałby najpierw zaangażować się w czynności zwane pracą, oddawać jej swój czas. Wiele zobowiązań, które mogły być trudne do spełnienia.
– Asystent jest osobą dorosłą, mam nadzieję? Nie wydajesz się odpowiednią osobą na niańkę – próbował sobie wyobrazić, jak miałby w ogóle wyglądać opisany przez niego proces. Czasem jednak bieg myśli Raphaela zdawał się tak chaotyczny, że wręcz zgubiony i nie mógł się w tym odnaleźć. Nie chciał zagłębiać się w interpretacje jego słów i opieki nad asystentem. Wywołałoby to tylko kolejną falę bólów głowy, jakby nie wystarczył popołudniowy kontakt z kuzynem. Czas było zakończyć owe przyjemności, zażegnać bezczynność ich dwójki. Obydwoje mieli miejsca, które wymagały ich obecności. 
– Jakże przyjemne spotkanie – zauważył, odczuwając, że zbliżał się moment pożegnania. Był pewien, że intensywna praca czeka na jego kuzyna, a on miał niedługo wizytacje u Caspiana i jego przegląd jego nowych pomysłów. – W czasie mojego letniego stażu w Ministerstwie będziemy mieć nawet więcej okazji do spotkań.
Uśmiech przyozdobił jego twarz, był pewien, że paranoja jego kuzyna, która była niewiadomego pochodzenia, ponownie się obudzi. Nie wiedział skąd przybyła, ta podejrzliwość i pytania, które powstawały w jego głowie. W czasie stażu będzie mógł znaleźć odpowiedzi na wiele pytań. Poklepał kuzyna po ramieniu, w serdecznym geście pożegnania, który był teatrem dla publiki.

zt x 2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#12
Almyra Warren
Czarodzieje
Hovering like your shadow and whispering to you - I’m your light and your darkness.
Wiek
24
Zawód
Artystka, pianistka
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
0
0
OPCM
Transmutacja
5
21
Magia Lecznicza
Eliksiry
10
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
15
Brak karty postaci
11-11-2025, 16:17
20 marzec 1962r.


Ciągle w biegu. Tak ostatnio swój świat widziała Almyra. Ciągle coś się działo, ciągle gdzieś się spieszyła, ciągle gdzieś musiała zdążyć. Zaczynało ją to męczyć, coraz częściej czuła się przytłoczona. Zarówno przez wydarzenia, które niedawno miały miejsce, jak i tę ogólną niepewność, którą odczuwała dookoła. To wszystko było męczące. Do tego aż stopnia, że nawet świat muzyki - do tej pory jej strefa komfortu - nie potrafił zająć jej myśli na długo. Starała się tego nie pokazywać na zewnątrz. Chować to, że sama powoli zaczynała odczuwać niepewność, której nie znosiła. Wystarczy jej, że widziała ją u innych. Swoją chciała schować jak najgłębiej się da. I jak najdłużej jej nie pokazywać. Po co, skoro inni byli bardziej przejęci, a niektórzy okazywali to aż nad wyraz, jak dla niej? Nie chciała dokładać nerwów do tego kociołka, dlatego zawsze starała się uspokajać wszystkich. Tylko nie siebie.
Dzisiaj jednak chciała zrobić coś dla swojej osoby. Napisała do Melusine, czy może ta nie miałaby ochoty na krótkie spotkanie. Może nawet jakiegoś drinka? Albo chociaż kawę czy herbatę. Wiedziała, że jej droga przyjaciółka w tym momencie miała sporo na głowie i mogła równie dobrze nie wyrobić się na spotkanie, ale Almyry to nie zniechęciło. Dlatego od razu po swojej pracy, trzymając jeszcze nuty w rękach i przyciskając je do klatki piersiowej, ruszyła z teatru do Ministerstwa Magii. Piechotą, bo potrzebowała się przewietrzyć i nabrać nieco dystansu. Dzisiaj ewidentnie nie mogła dojść do ładu i składu, palce jej się plątały i chyba była bardziej zła na siebie, niż kierownik. Zdecydowanie ciężej znosiła, jak coś nie szło po jej myśli.
Chciała poczekać na przyjaciółkę w atrium Ministerstwa. Nie pchać się nigdzie, nie szukać specjalnego miejsca czy przeszkadzać jej w pracy. Jeśli Rookwood będzie miała taką możliwość, na pewno tutaj zajdzie. Warren zapomniała jednak, jak wiele ludzi o tej porze (lub w ogóle) znajduje się w tym miejscu. Dlatego też, chcąc stanąć nieco z boku, musiała przeciskać się przez tłumy. W końcu udało jej się znaleźć nieco spokojniejsze miejsce, niedaleko fontanny, ale nadal nie w centrum tego szalonego zgiełku. Odsunęła od siebie nuty, w jedną dłoń łapiąc pióro i wyciągnęła notatnik. Chciała przestudiować papiery wzrokiem i zapisać sobie, nad czym konkretnie miała popracować, co sobie przyswoić, co jej sprawiało trudność. Wtem jednak ktoś przebiegł obok niej, jakichś dwóch młodszych chłopaków. Jeden z nich potrącił ją ramieniem i dziewczyna straciła równowagę. Opadła na kolana, upuszczając wszystko, co miała w dłoniach, przez co nuty rozsypały się wokół niej. Narobiła jedynie bałaganu i mimo tego, że kolana i dłonie bolały po zderzeniu z posadzką, miała jedynie w głowie myśl o zrobieniu problemów. Wstyd. Przepraszając co po niektóre osoby, które w pędzie rzucały jej zniesmaczone spojrzenia, zaczęła szybko wszystko zbierać.
Fly up
Fall into the Sunkiss
I’ll embrace you fearlessly
I’ll kiss you in that red light
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#13
Gethen H. Scamander
Czarodzieje
Wiek
34
Zawód
Pracownik MM
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
13
10
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
10
5
Brak karty postaci
11-12-2025, 19:26
Dziś o dziwo wyszedł o czasie, a przecież nigdzie się nie spieszył, nie mial zaplanowanego spotkania ani nie musiał nigdzie gnać. Jakby przeczucie nakazało mu dzisiaj wyjść o czasie z pracy. Skończył swoje zadania i nie szukał niczego więcej, od tak, po prostu. Widział zdziwione spojrzenia w windzie, rzadko kiedy wychodził z innymi, co w końcu do niego dotarło właśnie w tej chwili.
Czuł się trochę jakby to był sen, jeden z tych proroczych, gdzie nie do końca rzeczywistość była dla niego realna i namacalna. To znów musiało się zdarzyć, mial wizję na jawie i się jej poddał. Lecz w tej chwili trudno mu było określić, co w tej wizji było. Za bardzo zlała się z rzeczywistością, jakby po prostu nałożyła się z tym co się działo. Scamander nie widział już sensu by wracać do Departamentu Tajemnic, postanowił wykorzystać ten czas na wyprawę na Pokątną. Już dawno nie odwiedzał tamtejszych księgarni i przydałoby się wybrać do sklepu z artykułami piśmiennymi.
Droga do holu głównego była długa, Gethen kilka razy złapał się na tym, że odpływał myślami i co rusz słyszał melodię wygrywana na klawiszach fortepianu. Słyszał wyraźny dźwięk klawiszy, raz składał się w melodie Chopina, a innym razem był to Debussy, jego palce lekko drgały w wyobraźni odnajdując bezbłędnie odpowiednie klawisze.
Dzyń!
Winda zatrzymała się i ludzie zaczęli wychodzić, Gethen stal w rogu windy i ocknął się w ostatniej chwili, by wyjść zanim drzwi zaczną się zasuwać. Wyszedł i pierwszy krok skierował ku wyjściu z Ministerstwa, ale postanowił przejść się w kierunku atrium, w końcu się nie spieszył, a cos mu podpowiadało, że lepiej poświęcić tych parę minut na krotki spacer. Na zewnątrz pewnie lało, albo przeczucie ostrzegało go przed zatorem w metrze, lub cokolwiek innego.
Tłum był niesamowity, tak jak zawsze o tej porze, dlatego Scamander rzadko kiedy wychodził z pracy wtedy, kiedy wszyscy inni to robili. Teraz doszedł do wniosku, że było to bardzo sprytne z jego strony i lepiej zachować ten zwyczaj. Ale po chwili minęło go dwóch wyrostków, którzy biegiem przeciskali się przez ludzi i gdy obejrzał się, dostrzegł unoszące się kartki w powietrzu. A kiedy opadły pod jego stopami, zauważył, że nie były to zwykle listy czy inne dokumenty. To były nuty.
Scamander pochylił się, by sięgnąć po najbliżej upadłą stronę, potem po druga i trzecią aż w końcu spojrzał na dziewczynę, która musiała to wszystko wypuścić, kiedy upadała.
W głowie Scamandera rozbrzmiały znajome dźwięki, znał te nuty. To był Chopin i jego sławny Polonez As-dur op. 53. Melodia zawirowała wokół niego rozbrzmiewając i na chwile mrożąc czarodzieja w miejscu. Wizja znów rozmazała jego postrzeganie rzeczywistości, splatając się znów w czasie rzeczywistym z przeczuciami. To dlatego dziś ciagle słyszał dźwięki fortepianu, dlatego prześladowała go ta melodia. A po chwili nuty rozwiały się i skupiając wzrok na dziewczynie szybko do niej podszedł, zdając sobie sprawę, że stoi tuż obok bezmyślnie.
- Wszystko w porządku? Zgubiła panienka nuty. - Podał jej dłoń, by mogla się na nim wesprzeć przy podnoszeniu. Część ze wspomnianych nut znajdowało się w jego dłoni, a reszta leżała u stóp Almyry.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#14
Almyra Warren
Czarodzieje
Hovering like your shadow and whispering to you - I’m your light and your darkness.
Wiek
24
Zawód
Artystka, pianistka
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
0
0
OPCM
Transmutacja
5
21
Magia Lecznicza
Eliksiry
10
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
15
Brak karty postaci
11-14-2025, 09:51
Jakby tylko miała chwilę czasu, zaraz by dogoniła tych dwóch i ich solidnie opieprzyła. Jeśli by dała radę, bo z jej w wątłą posturą raczej marna szansa, by ich dogoniła. Starała się czym prędzej zebrać wszystko, co upuściła. Przez chaos, który w tym momencie nad nią zapanował, nie patrzyła na to, czy te nuty gniotła w dłoniach, czy któraś z kartek się rozerwała. To nic. Najważniejsze było dla niej w tym momencie jak najszybciej zebrać porozrzucane kartki papieru dookoła i zebrać się do kupy. A w sumie najlepiej stąd wyjść i opuścić to miejsce. Nie chciała narobić większego wstydu ani sobie, ani Melusine, gdy ta by się z nią spotkała. Rookwood zawsze dla niej była damą, na pewno nie potrzebowała rozgłosu, że jej znajomi to szałaputy i przewracają się robiąc dookoła bałagan. Oczywiście, nie była to jej wina, jednak...
Nie zwracała większej uwagi na ludzi dookoła. Wiedziała, że każdy może być zajęty swoimi sprawami, a ona nie chciała by ktokolwiek tracił na nią czas. Ludzie mieli ważne sprawy do załatwiania, zwłaszcza tacy, którzy przychodzili do tego miejsca. Na pewno niektóre były bardzo ważne. A ona? Przyszła tutaj, tak naprawdę z zachcianki.
Zebrała już prawie wszystkie nuty. Została zaledwie jej garstka na ziemi, dorwała również wcześniej wyciągnięte pióro, gdy usłyszała czyiś głos obok. Uniosła szybko głowę, kierujac spojrzenie wprost na twarz nieznajomego. Przez sekundę dwie tylko na niego patrzyła, jakby będąc w szoku, że ktokolwiek zwrócił na nią uwagę. Bardziej, niż rzucając ukradkiem spojrzenia, jakby chcieli od siebie odsunąć możliwość wyciągnięcia do kogokolwiek dłoni z pomocą.
- Ach... T-tak. - dorwała jeszcze jedną kartkę obok, po czym delikatnie, nienahalnie położyła dłoń na jego. Lekko się na niej wsparła i podniosła się do pozycji stojącej. Zabrała dłoń po kilku sekundach - starała się nie trzymać jej za długo, niektórzy nie życzyli sobie zbyt bliskiego kontaktu i Almyra nie chciała nadużywać pomocy od mężczyzny. - Przewróciłam się i rozsypałam nuty. Nie wiem, jak ktoś w tym tłumie może biegać, to nie rozsądne, o krzywdę nietrudno... - rzuciła spokojnie, posyłając mężczyźnie delikatny uśmiech, po czym rozejrzała się dookoła. Zauważyła nuty w dłoni swojego 'wybawiciela'. - Ach! Dziękuję za pomoc. I przepraszam za bałagan, zaraz to posprzątam i odsunę się na bok, nie będę robić większego zamieszania... - schowała szybko pióro w torbie, którą miała przy sobie, poprawiła płaszcz oraz włosy, po czym schyliła się, zbierając jakieś niedobitki papieru.
Fly up
Fall into the Sunkiss
I’ll embrace you fearlessly
I’ll kiss you in that red light
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:06 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.