• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Walia > Domostwa > Cardiff, Moorland Road 14/7 > Salon
Strony (2): 1 2 Dalej
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
09-12-2025, 11:43

Salon
Pierwszy pokój tuż po przekroczeniu progu mieszkania. Sprawia wrażenie przytulnego dzięki jasnym beżowym ścianom, kolorowym poduszkom leżącym na kanapie i fotelu, miękkiemu dywanowi w pstrokaty wzór i psim zabawkom zalegającym na podłodze. Kluczowym elementem wystroju jest spory regał wypełniony rzędami książek: znaleźć tam można zarówno powieści sensacyjne i baśnie, jak i stare podręczniki z Hogwartu. Obok znajduje się mały kominek, ozdobiony różnorakimi dekoracjami na półce powyżej. Przed kanapą stoi niski stolik kawowy, na którym często goszczą świeże kwiaty, zaś przy oknach wpuszczających do środka światło słoneczne znalazła się pokaźna kolekcja roślin doniczkowych różnych wysokości. Nieopodal na długim drewnianym regale stoi też żerdź, którą szczególnie upodobał sobie tutejszy puchacz, Dąb.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Jasper Prince
Akolici
Wiek
38
Zawód
Uzdrowiciel, toksykolog
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
0
0
OPCM
Transmutacja
0
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
25
15
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
6
Brak karty postaci
10-03-2025, 00:18
22.03.1962

Pod progiem mieszkania Leonie znaleźli się późnym wieczorem. Zgodnie z przewidywaniami, wyprawa do Edynburga zajęła prawie cały dzień. Po popołudniu spędzonym w antykwariacie, zaprosił dziewczynę na obiadokolację i znowu pokonali część drogi powrotnej pociągiem—tym razem czytając nowo zakupione książki. Milczało się z nią równie miło, jak rozmawiało.
Na klatce schodowej uświadomił sobie, że już dawno nie spędził z nikim na raz tylu godzin. I że nie musi przyjmować żadnego zaproszenia na śniadanie, bo dzień wciąż zostawi po sobie pozytywne wspomnienia. Właściwie, może lepiej byłoby dzisiaj spędzić noc w Londynie—w głowie miał chaos, a coś wciąż budziło w nim niejasne wyrzuty sumienia (różnica wieku? niejasność własnych intencji? jej spłoszone spojrzenie tamtej pierwszej nocy? a może po prostu myśl o tym jak dobrze się dziś bawił, pomimo problemów rodzinnych Marcusa i zmarwień rodziców i wizji o poduszkach w żurawie?).
- Dobrze się— bawiłem, nie, to zbyt lekkie słowo. - Lubię spędzać z tobą czas. - oznajmił prostolinijnie, otwierając przed Leonie drzwi do mieszkania (po tym, gdy sama uporała się z zamkiem, rzecz jasna. Zauważył, że był jakiś cięższy i porządniejszy niż te zwykle spotykane w domach czarodziejów, ciekawe czy to pomugolskie mieszkanie czy po prostu stare budownictwo). 
Właściwie, słowa nie były aż tak prostolinijne, choć tak wybrzmiały, bo były też doskonałym i dyplomatycznym i praktykowanym wielokrotnie przez Jaspera (choć innymi słowami) wstępem do miłego pożegnania się i powiedzenia sobie dobranoc. Strategicznie nie przekroczył jeszcze nawet progu do jej mieszkania, ale gdy już miał kontynuować kwestię—z zamiarem powrócenia do domu i poukładania sobie wszystkiego w głowie, albo przynajmniej zostawienia kolejnego spotkania na moment gdy nie będzie się czuł tak dziwnie rozchwiany (przerzucia, powiedziałby Mortie, ale Jasper zazdrościł młodemu przyjacielowi swobody w kierowaniu się przerzuciami. Albo uczuciami). Ale wtedy Leonie odwrociła się, a jego wzrok padł na jej usta i roziskrzone oczy i pragnienia, których sam sobie zakazywał powróciły. Drzwi trzasnęły, gdy puścił je i wszedł do mieszkania by pocałować brunetkę i to wcale nie na dobranoc. Gwałtowniej, namiętniej niż ostatnio; niż od tamtej nocy po której był ostrożniejszy i dopasowywał się do rytmu Leonie. I chyba żarliwiej niż tamtej nocy, bo wtedy całował nieznajomą, a teraz—
—teraz może nie powinien, nie tak bez zapowiedzi, ale przynajmniej nie przyparł jej do ściany.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Leonie Figg
Akolici
you bled me dry, left me for dead, when all i craved was being held.
Wiek
25
Zawód
magibotaniczka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
15
8
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
13
Brak karty postaci
10-03-2025, 05:17
Nie chciała, żeby odchodził.
Nie chciała spędzać nocy bez ciepła jego ciała w zasięgu ręki, nie chciała przestać udawać, że łączy ich coś trwalszego, że tamtej nocy po potańcówce przeskoczyli z poziomu nieświadomie zainteresowanych sobą znajomych do relacji, o której Leonie od dawna nie myślała. Po nim jej poszukiwanie bliskości i spełnienia było chaotyczne i wadliwe, zaś dziś, kiedy za plecami Jaspera nagle zgrzytnęły zamykające się drzwi, uświadomiła sobie, że od wtedy nie szukała nikogo innego. Zacisnął dłoń na jej myślach, wpuścił w nie rozkoszną truciznę; i bała się tego, tego rozwijającego się gwałtownie uzależnienia. Bo to oznaczało, że kilka jego słów - jak teraz - potrafi doprowadzić ją do bezbronnej radości, przez którą oddałaby mu wszystko, o co by poprosił. To nie było bezpieczne. Nie było zdrowe. Nie było nauczką przed mężczyznami, wyciągniętą lata temu. Ale przecież Jasper by jej nie skrzywdził. Prawda?
- Ja też. Dziękuję za dzisiaj - odpowiedziała miękko. Leonie zauważyła, jak często skupiał się na tym, by odpowiednio wyrazić emocje, czasem zatrzymywał się, wartościował określenia i próbował ponownie, jakby to nie było dla niego zupełnie naturalne. I pewnie nie było, wydawał się samotny. Nadal nie zapytała, co stało się z jego żoną, i czy to, że nie miał nikogo w Londynie, oznaczało, że nie miał nikogo nigdzie, ale lękało ją to, co mogłaby usłyszeć. Po chwili zresztą słyszała już tylko ciężar jego głodnego oddechu, czuła żar ciała przebijający się przez teksturę ubrań, poddała się sile pocałunku, odruchowo wzbijając się na palce już kiedy schylał się w jej kierunku.
Nawet podczas ich pierwszej wspólnej nocy pocałunki Jaspera były delikatniejsze, dziś puściły hamulce, które wtedy przytrzymywały szwy jego pożądania przed zupełnym pęknięciem; a teraz było inaczej, te hamulce przestawały istnieć - i Leonie poczuła iskrę przerażenia tym, co może się stać. Impuls ten popędził w dół kręgosłupa i skręcił żołądek w supeł, zanim rozpalił w niej inną myśl, nieuformowaną, pierwotną, nakazującą rozchylić wargi i pozwolić jego językowi rozpocząć taniec, który mógł doprowadzić ich do zgubienia. Jej ciało reagowało na jego bliskość w sposób, który Figg dawno temu uznała za niemożliwy - a teraz przesuwała dłonie po jego torsie, do szyi, karku, gdzie palce wsunęły się w zmierzwione wiatrem loki. - Nie ściąłeś trzech głów, sir Prince - wykrztusiła w trakcie pocałunku, tyle że przez jego intensywność ostatnie ze słów zgubiły się we wzmożonym rytmie, rozmazały w spleceniu języków. Przylegając do niego, prowadziła go powoli, na oślep, w kierunku sypialni, nie wiedząc jeszcze, do jakiej skali urósł jego głód; chyba sądziła, że będzie jak zawsze, że ciała badane przez ubrania po prostu wystarczą. A jednak nagle wydała z siebie dźwięk... obcy. Gorączkowy. Mimowolny. Tknięty potrzebą kiełkującą w podbrzuszu, potrzebą Jaspera, jego całego, bliżej, jak prosiła go wtedy. Tylko czy w ogóle wiedziała, o co prosi?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Jasper Prince
Akolici
Wiek
38
Zawód
Uzdrowiciel, toksykolog
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
0
0
OPCM
Transmutacja
0
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
25
15
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
6
Brak karty postaci
10-03-2025, 18:17
Samemu nie zauważył zaś nawet, z jaką uwagą wślizgiwał się w różne maski, nawet ich w ten sposób nie nazywał. Po prostu od zawsze musiał odpowiednio dobierać słowa: w listach do Severusa, gdy ukrywał przed rodzicami swoje sny, gdy w Evershire obracał się wśród czarodziejów o wiele zamożniejszych i gdy rekrutował sympatyków do akolitów. W pracy też było to naturalną koniecznością, panika pacjentów nie była nikomu potrzebna. I zwykle było to łatwe, momenty zawahania pojawiały się dopiero teraz; gdy w teorii mógł być przecież swobodny i gdy relacja z Leonie wymykała się klarownym kategoriom.
Nie był jedynym akolitą, który w pewnym sensie prowadził podwójne życie; ale nigdy nie pomyślał o tym, że każdy z jego przyjaciół powracał kiedyś do domu i że żaden nie musiał ukrywać przed własną żoną wiedzy o jej rychłej śmierci.
Ale teraz nie myślał, zwłaszcza, że Leonie odwzajemniała jego pocałunki i reagowała na jego gesty z gorliwością i chęcią, które nie równały się ich pierwszej wspólnej nocy.  Wtedy myślał—o tym, że to ciekawa przygoda i niespodziewane zakończenie wieczoru i że jest bardzo ładna. Dziś po prostu czuł się chciany i postanowił zawierzyć temu uczuciu, dziś przecież wszystko było inaczej. Z perspektywy logiki dwa tygodnie zacieśniania znajomości to nie tak dużo, ale chyba raz mógł zawierzyć emocjom, prawda? A one podpowiadały, że przecież te spotkania były znaczące; że już nie są klientem i sprzedawczynią w sklepe ani dwójką nieznajomych na parkiecie, że miło się z nią rozmawia i jeszcze milej śmieje i że tyle razy inicjowała bliskość i dotyk (przez ubrania, ale przecież nie tak niewinnie) by te były już naturalne.
- Wyznacz mi inne zadanie, cna Leonie... - roześmiał się w jej wargi, kobieta taka jak ona nie pragnęłaby przecież próby tak krwawej. Powrócił do pocałunków, ale nie pchnął przecież Leonie w kierunku sypialni, to ona pociągnęła tam jego; a gdy jęknęła cicho gdy objął ją w talii, znów—niepomny na doświadczenie wyniesione ostatnio, przecież dziś było inaczej—uznał to za zaproszenie. Chciał nachylić się do jej szyi, frustrująco zakrytej golfem; a że ostatnie ustalenia mogły tyczyć się nieściągania rajstop (nie wykonałby takiego fikołka logicznego przy kolacji, ale teraz jak najbardziej), to spódnicę i rajstopy zostawił w spokoju, zamiast tego wsuwając dłoń pod sweter dziewczyny.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#5
Leonie Figg
Akolici
you bled me dry, left me for dead, when all i craved was being held.
Wiek
25
Zawód
magibotaniczka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
15
8
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
13
Brak karty postaci
10-03-2025, 18:55
Naprawdę uważał, że nie mogłaby oczekiwać trzech mugolskich głów w dowodzie oddania i determinacji? Jasper miał o niej lepsze zdanie, jak widać, niż sama Leonie, bo gdyby mogła, oderwałaby czaszki od korpusów własnymi dłońmi, bez magii, w szale krwi i zemsty, żeby zadośćuczynić swoim krzywdom z ręki jednego człowieka, jego. Patrzyłaby, jak płonie cała nacja, a potem zatańczyłaby na ich prochach, wreszcie wolna, w świecie oczyszczonym z ich podłego wpływu. Myśli o tym przebiły się na ułamek sekundy przez intymne zamroczenie, wyobraziła sobie, jak Jasper pada do jej stóp i wręcza trzy jego głowy, identyczne, zamrożone na wieczność w wyrazie przerażenia, ale nawet to przerażenie nie byłoby ułamkiem tego, co sama przeżyła. Za szybko dobiegłoby końca.
Część niej pragnęła wierzyć, że Jasper, mimo talentów do ratowania życia, byłby w stanie dla niej zabić. W wyrównaniu rachunków za to, co ją spotkało; w jej pocałunkach dźwięczało echo tego przekonania, coś tak niewymownie ufnego, że od dawna nie czuła się bardziej odsłonięta. I samo to powinno podpowiedzieć, że chwila nie będzie trwać wiecznie. Że dwa ciała pędzą ku sobie zbyt szybko, narażone na nieuchronną kolizję; że za moment wszystko to znów zostanie im odebrane, a żądzę migoczącą w podbrzuszu, owe nienasycone uczucie gorąca, zastąpi strach. Dlaczego choć jeden raz nie mogła po prostu czuć? Poddać się temu? Bez lęku, czuć z kimś, kto trzymał ją tak desperacko, jakby Jasper sam przeczuwał, że scenariusz ich zbliżeń jest zapętlony. Bo gdy materiał brązowego golfa zaczął ustępować pod niecierpliwością Prince'a, a spod tkaniny widać było coraz więcej nagiej skóry, lęk momentalnie zacisnął na niej swoje szpony, skurczył płuca, zastąpił potrzebę ciężkim kamieniem w żołądku. Leonie płochliwie przerwała pocałunek i chwyciła przegub jego dłoni, odciągając ją od siebie; jej oczy były teraz otwarte szeroko, twarz zaś chorobliwie blada.
- Nie... - wydusiła, nie wiedząc, czy powinna teraz od niego odskoczyć, czy zostać na swoim miejscu. Dwa wilki zamknięte w klatce żeber nakazywały co innego, a choć Leonie nie wymknęła się z objęć Jaspera, widać było, jak bardzo stężała, już niepewna, obudzona z upojnego snu o pożądaniu. - Nie spodobam ci się - zabrzmiała panicznie, zarazem ściągając krawędź golfa najniżej, jak mogła, naprężając tkaninę niemal po granice wytrzymałości. Dziki wzrok błądził zaś przy oczach Jaspera, opadał wzdłuż grdyki i znów wracał do zielonych sfer; w jego tęczówkach zamknięto cały las.  - Tam nie czeka nic, poza brzydotą - skrzywiła się płochliwie, pewna, że po tym wyznaniu Prince nie będzie miał złudzeń, kogo spotkał na swojej drodze - i że nie warto było tracić czasu na zniszczoną skorupę, skoro mógł mieć tyle piękniejszych panien w stolicy albo gdziekolwiek indziej. Powinna mu tego życzyć, zamiast samolubnie trzymać go przy sobie... Przecież dość już dostała. Dwa ostatnie tygodnie były najlżejszymi momentami jej życia od kilku ostatnich lat, lecz to nie mogło trwać wiecznie. - Nie musisz tego widzieć - wyrzuciła drżąco, mając ochotę przeprosić go za to, że nie jest dla niego piękna.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#6
Jasper Prince
Akolici
Wiek
38
Zawód
Uzdrowiciel, toksykolog
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
0
0
OPCM
Transmutacja
0
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
25
15
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
6
Brak karty postaci
10-03-2025, 20:43
Odepchnęła jego przegub jeszcze zanim między nimi rozbrzmiał jej protest. Iluzja momentalnie się rozwiała, nie było inaczej, jak mogło być inaczej niż przed dwoma tygodniami? Przecież go o to prosiła i nie posłuchał, zaślepiony... czymś innym niż rozsądek lub zwykła umiejętność kojarzenia faktów. Wstrzymał oddec i momentalnie rozluźnił ramiona, może i nie cofnęła się z jego uścisku, ale jej reakcja—i mina, cofnął się o krok i zobaczył jej panicznie otwarte oczy—jednoznacznie świadczyła o tym, że chciała, że powinien się odsunąć.
- Przepraszam- zaczął ze szczerą skruchą, bo wina leżała przecież po jego stronie, jednoznacznie prosiła by zostawił w spokoju jej ubrania. Ile zajęłoby mu się upewnić, sekundę? Leonie pół sekundy zajęło wbicie się w jego słowa, przerwanie ich zanim jeszcze złapał oddech i ułożył elokwentniejszy wyraz skruchy; znów zaskoczyła go szybkim i panicznym słowotokiem i cała, od tonu po rozbiegane spojrzenie, wydawała się jeszcze bardziej naprężona niż naciągany do granic możliwości golf. Nie mógł na to patrzeć, więc łagodnie przytrzymał w miejscu jej dłonie żeby oszczędzić przynajmniej biedny sweter. Nie ruszę go, chciał obiecać, ale jej słowa wciąż wiązały mu język; zaskakujące, zaskakująco smutne, niezrozumiałe. Miała aż takie kompleksy? Wydawała się nieśmiała, tam w sklepie, ale...
- Jesteś piękna, Leonie. - przerwał jej, choć może to nie komplement był na miejscu, a kolejne przeprosiny. Powoli cofnął dłonie. - Cała, na pewno— czy on właście naciskał? Brawo, Jasper, naciskaj, to poprawi sytuację. - upomniał się w myślach, słowami jakimi Marcus zwykł wytykać mu gorący temperament. Wziął głębszy wdech. - Ale nie muszę - obiecał, przypomniał. - Kiedyś.... jeśli zechcesz... możemy zgasić światło - nawet w tym obszernym golfie wydawała się taka drobna, o co mogło jej chodzić? Nadwagę? Niedowagę? Bielactwo nabyte? Ślady po smoczej ospie? Jego myśli, jak zwykle, błądziły zbyt szybko, choć przecież powinny zwolnić. - Zrobię herbatę. - zaproponował albo raczej zadecydował, czując się jak ostatni dupek.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#7
Leonie Figg
Akolici
you bled me dry, left me for dead, when all i craved was being held.
Wiek
25
Zawód
magibotaniczka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
15
8
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
13
Brak karty postaci
10-03-2025, 21:37
- Mówisz tak, bo nie wiesz - zarzuciła natychmiast, odruchowo, prawie nieświadomie, jakby niezgoda była tak dobitnie wpisana w jej osobowość, że wyrażenie jej napiętym od paniki głosem przyszło naturalnie. Mimo że ciało opuściło piwnicę, jej duch tam pozostał. Niosła ze sobą cień tamtego miejsca, czuła w nozdrzach stęchliznę, wilgoć i brud, nasłuchiwała skrzypnięć drewna i metalu, zwiastujących jego powrót. Zapewnienie Jaspera nie padło dziś na podatny grunt, wręcz przeciwnie, Leonie zareagowała jak każda kobieta, której powiedziałby coś zupełnie odwrotnego. Tym bardziej, że jego palce zniknęły, puściły materiał golfa, wycofały się do bezpiecznej sfery, w której jego zdaniem nie mogłyby jej zaszkodzić, i z jednej strony była mu za to wdzięczna, a z drugiej: to pogłębiło gorycz, nienawiść, którą do siebie czuła. Udowadniało, że z ich dwójki to ona ma rację.
- Nie jestem... kompletna - usprawiedliwiła się, choć nic, co mogłaby powiedzieć, nie zmieni już kiełkującej w nim - na pewno - odrazy i zniecierpliwienia co chwila serwowaną odmową. Cofnęła się na zbyt lekkich nogach i opadła, czując za sobą krawędź łóżka; materac zatrzeszczał cicho, przyjmując na siebie kruchy ciężar jej ciała, gdy Leonie pochylała się bezradnie i chowała twarz w dłoniach. - Albo nie jestem swoja. Nie tak do końca - tłumaczyła dalej, choć każde słowo zapętlało się w chaosie coraz bardziej, a biedny Jasper wciąż zapewne niczego nie rozumiał. Nie winiła go, bo jak miała mu to wyjaśnić, jednocześnie nie wyjaśniając niczego? Miał prawo oczekiwać kobiety, która go uszczęśliwi bez bagażu trudności za tym idących,  była gotowa zresztą stracić go po to, żeby znalazł taką osobę. Jak długo nosiłby żal po ostatnich dwóch tygodniach, kwintesencji ponad dwóch lat kurtuazyjnych wizyt w Sennym Fruwokwiecie? Tęskniłby za nią chociaż przez kilka dni? Pewnie nie, na jej miejsce szybko znalazłby zastępstwo, bo sprawiał, że lubienie go było niewymownie łatwe. Parsknęła gorzko, słysząc, w jak kuriozalny sposób odwróciły się ich role. Po nocy pełnej tańca zaproponowała mu hibiskusowy napar, a teraz Jasper robił to samo dla niej, choć obie sytuacje sprowokowała sama Leonie. W obu z nich nie podołała.
To był impuls. Obłęd kilku gestów, płonące upokorzeniem sprzężenie kilku myśli; prawie w zwolnionym tempie widziała, jak sięga do lewego rękawa i podwija materiał centymetr po centymetrze, nieznośnie ciężko. Pokazywała mu siebie, by go odstraszyć, ułatwić mu odejście, pozbawić go wyrzutów sumienia oraz zachęcić, żeby przestał tracić na nią czas. Skóra przedramienia na pierwszy rzut oka wyglądała na nienaruszoną, ale im wyżej docierała tkanina, tym więcej kolistych kształtów zaczynało znaczyć ciało. Dawne poparzenia niczym stemple piętrzyły się w nieregularności, inne nakładały się na siebie nawzajem, tworząc na niej monstrualne dzieło jego rąk. Jego pomnik. Leonie zamknęła powieki, nie chcąc widzieć, jak ułoży się teraz ekspresja Jaspera, bo choć świadomie dawała mu pretekst do odejścia, nie znaczyło to, że była dość silna, by obserwować jego wstręt, jego poszukiwanie kulturalnej wymówki do wyjścia.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#8
Jasper Prince
Akolici
Wiek
38
Zawód
Uzdrowiciel, toksykolog
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
0
0
OPCM
Transmutacja
0
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
25
15
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
6
Brak karty postaci
10-03-2025, 22:15
Zacisnął lekko usta, bo gotów byłby poprawić własne słowa, albo nawet się o to spierać—jesteś piękna, podobasz mi się, w tamtym klubie tylko ty przyciągałaś mój wzrok i to nie tylko z powodu wizji, niezależnie od kompleksów jakie ukrywasz pod golfem—znalazłby przecież wiele słów, ale znalazł też w sobie wystarczająco wiele rozsądku by ugryźć się w język. Zrozumieć, że Leonie każde kolejne słowo weźmie jedynie za potwierdzenie swojej błędnej i upartej tezy. Z jej tezą mógłby walczyć, ale zarazem rozumiał też, że w najlepszym razie wyszedłby na desperata, a w najgorszym na kogoś, kto naciska. Nie chciał na nią naciskać. Fakt, że i tak zrobił to dwukrotnie w ciągu dwóch tygodni i że sięgnął dziś po zakazany dotyk był wystarczająco żałosny, właściwie praktycznie niezrozumiały. Z Ingrid żyli obok siebie i choć z goryczą zrozumiał, że żona szukała w tym czasie innych przygód, to jego przecież nie kusiły zanadto inne kobiety, a co dopiero ściąganie im golfów. Co wstąpiło w niego dzisiaj?
Jej kolejne słowa były jeszcze bardziej niezrozumiałe, w jakiś sposób absurdalne, ale bardziej niepokojące. Nie znał się na magipsychiatrii na tyle, by nawet próbować zrozumieć idący za nimi proces myślowy, ale wiedział na tyle dużo, by się zmartwić. I poczuć—szczególnie, gdy schowała twarz w dłoniach—że nie powinien tego słuchać i nie powinno go tu teraz być, ale że zarazem nie chce jej zostawić; nie w takim stanie, nie teraz. Herbata i milczenie wydawały się najbezpieczniejszym kompromisem,  może kwadrans pozwoli mu zebrać myśli, a Leonie trochę się uspokoic i iść spać (samej, oczywiście)... czy coś.
To była chwila. Sekunda impulsu, a może cienka nić przeznaczenia lub łaskawości losu. Gdyby Leonie zaczęła podwijać rękaw o dwie sekundy później, już skrzypnęłaby podłoga i drzwi do kuchni. Już by nie patrzył, bo już teraz cofał wzrok, próbując zostawić jej trochę prywatności i stać się mniejszym, cichszym, mniej przerażającym, bo coś w jego zachowaniu znowu ją przeraziło; jak wtedy Eileen—
—ale dostrzegł ruch jej dłoni kątem oka i coś kazało mu zostać w miejscu. Zmrużył oczy, na początku nie rozumiał i nie widział nic; ale potem światło z korytarza oświetliło kolejne blizny. Najpierw pojedyncze, a ich widok splatał się ze wspomnieniem tego jak panicznie poprawiała sweter i z jakim żalem albo pogardą mówiła o sobie: zrobiła to sobie sama? To była jego pierwsza myśl, może i myśl, która przed dwoma tygodniami nakazałaby mu ostrożność, ale zdążył się przywiązać i ją polubić i usłyszeć jej śmiech i wciąż nie rozumiał, zwłaszcza, że blizn było coraz więcej i musiałaby być prawdziwie wytrzymała (to pewnie się zdarzało...) by skrzywdzić się tak sama. Doskonale wiedział też, choć ta myśl przyszła ostatnia, że wyglądałyby inaczej albo zupełnie zniknęły gdyby od razu obejrzał je uzdrowiciel (może nie chciała się przyznawać) albo gdyby sama rzuciła choć proste zaklęcie lecznicze (dziwne, że nie... to jakieś pamiątki z Hogwartu?).
Wysuwała się też inna hipoteza, którą na razie od siebie odpychał; trochę bezskutecznie, ale wiedząc, że wtedy nie ugryzie się w język i zacznie pytać, a w jego głos wkradną się przejęcie i gniew, które Leonie zrozumie na opak (jak Eileen); więc próbował nie myśleć i próbował milczeć, bo wyglądała tak smutno i bezbronnie. Próbował też wyczytać odpowiedź z jej oczu, ale je zamknęła, więc wreszcie skrzypnęła podłoga, a potem zgrzytnęło łóżko. Usiadł obok i przyciągnął do siebie Leonie, obejmując ją wokół łopatek i kładąc dłoń na jej wciąż zasłoniętym ramieniu—ciekawość wciąż kazała mu coś mówić, a nawet dotknąć, ale skutecznie (na razie) ją powściągnął.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#9
Leonie Figg
Akolici
you bled me dry, left me for dead, when all i craved was being held.
Wiek
25
Zawód
magibotaniczka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
15
8
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
13
Brak karty postaci
10-03-2025, 22:47
Znów ją zaskoczył. Melodia cichych kroków zbliżała się, zamiast oddalać, łóżko przyjmowało ciężar kolejnego ciała, a wokół jej ramion pojawiła się ręka przyciągająca ją bliżej. Dlaczego? Przecież pokazała mu, co kryje się pod jej ubraniem, pozwoliła mu zobaczyć najbardziej szkaradną część siebie, więc czemu Jasper nadal tu był? Jako uzdrowiciel musiał przywyknąć do widoków trwałych traum, urwanych kończyn, rozszarpanych ran i świeżych oparzeń, może coś tak małego, a zarazem kolosalnego, już nie robiło na nim wrażenia, ale przecież chciał się z nią kochać. Chciał widzieć przed sobą coś pociągającego, czuć magnetyzm rozlewający się po zmysłach, nie wierzyła więc, że mógł odnaleźć to w niej.  Tylko że rzeczywistość ma to do siebie, iż potrafi pokazać coś w niezaprzeczalnym świetle, takim, jakie jest - i tak stało się z tulącym ją do siebie Jasperem, delikatnie, jakby była za krucha i w każdej chwili mogła rozpaść się na pył. Leonie nie wiedziała, jak zareagować, rozdarta między niewysłowioną ulgą a niepewnością, ponieważ wisząca między nimi cisza mogła oznaczać wszystko i nic.
A może jakimś cudem się tego spodziewał? Musiał wydedukować, że coś jest nie w porządku, skoro nawet w chwili gonionej razem przyjemności nadal mieli na sobie ubrania, może wręcz nastawił się na coś gorszego, jeszcze ohydniejszego niż jego ślady odciśnięte na zawsze na jej ciele. Nie potrafiła wyczuć tego z jego dotyku, wiedziała też, że nie powinna poszukiwać jego ciepła, skoro była gotowa pozwolić mu odejść, a mimo to przechyliła się do boku i oparła ciężar swojego ciała na nim, palce zaciskając kurczowo na materiale zebranym w okolicy łokcia. Nie było to łatwe. Jej umysł krzyczał, by się zakryła, lecz emocje pozostawały na tyle rozchwiane, że przez długą chwilę Leonie nie wiedziała, co powinna zrobić. Żerowanie na współczuciu Jaspera było samolubne, to jasne, że nie mógł zostawić nikogo w potrzebie, udowadniał to swoją pracą, ale jej blizny już się zagoiły. Fizycznie.
- Jest ich więcej - wykrztusiła z trudem, za jej mostkiem nerwy zaplotły się w ciasny węzeł, pulsujący przy każdym uderzeniu serca. Z tym samym trudem otworzyła też oczy i spojrzała na niego niepewnie, szukając oznak jego reakcji: i zdumiało ją, że nie dostrzegła tam wstrętu. Prince wyglądał na zmartwionego i niepewnego, w jego oczach jaśniały niezadane jeszcze pytania, czoło przecinała cienka zmarszczka zastanowienia. - Większych, na plecach. Ja... Wiem, że jesteś dżentelmenem, Jasper. I że nie powiesz mi prawdy, żeby mnie nie urazić - uśmiechnęła się smutno, sięgnąwszy drugą dłonią do jego policzka, który pogładziła z czułością. Póki nie wyszedł, jeszcze należał do niej. Jeszcze mogła go dotknąć, zapamiętać, uwielbiać. - Nie musisz nic mówić - szepnęła, przytłoczona, i cofnęła rękę, opuszczając ją na podwinięty rękaw. W niemal masochistycznej potrzebie pociągnęła go dalej, krzywiąc się z odrazą na widok pokrytej bliznami kończyny. A jednak z ciepłem jego obecności tuż obok, jakoś łatwiej było jej znieść ten widok. - Zrozumiem, jeśli wyjdziesz - obiecała chropawo, bezbarwnie, bo tylko tyle mogła mu teraz podarować. Tylko tak mogła mu pokazać, że miał prawo do zmiany obiektu zainteresowania, szukania nietkniętego cudzą dłonią ideału. Kogoś, z kim spędzi noc, nie zastanawiając się nad tym, jak szybko będzie mógł pozbawić ją odzienia. Z irracjonalną iskrą zazdrości zagryzła zęby, walcząc z potrzebą oparcia głowy na jego ramieniu, odszukania jego ust i poproszenia, by nigdy nie odchodził.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#10
Jasper Prince
Akolici
Wiek
38
Zawód
Uzdrowiciel, toksykolog
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
0
0
OPCM
Transmutacja
0
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
25
15
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
6
Brak karty postaci
10-04-2025, 05:12
Na plecach? Gdy wykrztusiła te słowa, mogła dostrzec jak jego brwi ściągnęły się w większym namyśle, a w oczach rozbłysło bardziej natarczywe pytanie, które zławił w gardle jedynie z litości. Pewnie nie chciała litości, ale trudno było jej nie czuć gdy wydawała się tak przestraszona, tak przytłoczona i zraniona po dniu, który miał być miły.
Mógł sobie dopowiedzieć i wytłumaczyć wiele rzeczy, ale zbyt nieprawdopodobnym wydało mu się samodzielnie zadać sobie blizny na plecach.
- Le- ale znowu nie pozwoliła mu dokończyć, albo to on sam nie chciał i bał się jej przerywać; nie gdy wreszcie zebrała się na odwagę i na słowa, z którymi wciąż fundamentalnie się nie zgadzał, ale których brzmiały przynajmniej odrobinę sensowniej. Odwzajemnił smutny uśmiech, który nie sięgnął jednak jego oczu. Naprawdę uważała, że siedzi tutaj z uprzejmości? Nie był pewien, czy świadczyło to gorzej o nim samym, czy o tym jak myślała o samej sobie. Uniósł dłoń, by przytrzymać jej dłoń przy własnym policzku, ale jej dotyk był równie ulotny i prędki jak słowa. Pewnie mógłby zdążyć i pochwycić ją jak motyla w siatkę, ale zdawała się potrzebować przestrzeni. I... ciszy? Więc nic nie mówił, tak jak sobie życzyła, dopóki odraza wypisana na jej twarzy nie złamała jego postanowienia.
- Nie przeszkadzają mi. - zaprotestował, chyba trochę za głośno, chyba trochę za ostro, chyba trochę zbyt pochopnie i mocno chwytając ją za dłoń (nie tą, którą podwijałą rękaw, a drugą). - Ale tobie tak...? - zauważył, tym razem szeptem na pograniczy stwierdzenia i pytania. - Prosiłaś, żeby nie ruszać ubrań i nie spytałem. Przepraszam. - powtórzył dziś drugi raz, bo słowo, które zwykle kłuło go w dumę dziś wyjątkowo było uzasadnione. I potrzebne. I uparcie niedocierające do Leonie. - Nie jesteś mi winna ani tłumaczeń ani ich tempa. - zniżył głos, bo akurat te słowa ledwo przeszły mu przez gardło. Opuścił wzrok na jej dłonie, by nie wyczytała z jego spojrzenia jak bardzo chciał wiedzieć. Tym razem spróbował jednak odsunąć te emocje, bo emocje nie doprowadziły dziś do niczego dobrego, a rozsądek (i widok jej spanikowanej miny) podpowiadał, że wcale nie chciała żeby wiedział i że wcale nie była gotowa. Po prostu do tego doprowadził, pochopnym gestem kruszącym cały miły dzień jak klocki domina. - Choć mam nadzieję, że kiedyś zechcesz mi powiedzieć, kto - odchrząknął, bo wypowiedzenie tego zdania spokojnie było jednak niemożliwe. Mocniej ścisnął ją za rękę, więc rozluźnił uścisk własnych palców. - Zrobię herbatę.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): 1 2 Dalej


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:04 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.