• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Organizacja > Akta postaci > Zaakceptowane > Czarodzieje > Atticus Lestrange
Atticus Lestrange
Obrazek postaci
Dusza
Personalia rodziców
Locryn Lestrange, Alcyone Lestrange zd. Black
Aspiracje
Osiągnięcie wyżyn kariery politycznej, umocnienie potęgi rodu
Amortencja
dym z fajki, kadzidło cyprysowe, whisky, przyprawy korzenne
Różdżka
12 cali, sztywna, wiąz, pazur gryfa
Hobby, pasje
Polityka, artefakty, czarna magia, polowania, jeździectwo
Bogin
zmarły najmłodszy brat, Noah
Umysł
Data urodzenia
15.01.1922
Miejsce urodzenia
Lestrange Manor, Kornwalia
Miejsce zamieszkania
prywatna rezydencja w Falmouth, Kornwalia
Język ojczysty
Angielski
Genetyka
Czarodziej
Ukończona szkoła
Slytherin, Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, Evershire College - kierunek Lex Magica
Zawód
Zastępca szefa wydziału Służb Administacyjnych Wizengamotu w Departamencie Przestrzegania Prawa
Czystość krwi
Błękitna krew
Status majątkowy
Bezdenna sakiewka
Ciało
40
187
86
Wiek
Wzrost
Waga
niebieskie
ciemny brąz
Kolor oczu
Kolor włosów
Budowa ciała
Jest mężczyzną o postawnej sylwetce - wysoki, o szerokich ramionach, dobrze zbudowanej klatce piersiowej i zawsze wyprostowanej posturze.
Znaki szczególne
Zarost, cienka blizna na prawej skroni, kilka pomniejszych na ramionach i torsie; pamiątki po magicznych potyczkach
Preferowany ubiór
Ciemne, eleganckie szaty urzędowe dopasowane do postawnej sylwetki, z kamizelką pod spodem i rękawiczkami na formalne okazje. W terenie nosi ciężką szatę podróżną z kapturem, a dyskretne symbole rodowe – sygnet lub wisiorek z herbem Lestrange’ów – zdradzają jego pochodzenie.
Zajęty wizerunek
Tom Hardy
Obrazek postaci

1992-1933  - dzieciństwo

Jego narodzinom nie towarzyszyły żadne tragedie, spięcia czy nieporozumienia; przyszedł na ten świat spokojnie, w wyjątkowo mroźny i śnieżny poranek, 15 stycznia 1922 roku, jako pierwsze dziecko Locryna i Alcyone z rodu Black. Rodzice z ulgą powitali upragnionego syna na świecie; ich radość z narodzin chłopca była tym większa, że stanowił on przyszłość bocznej linii rodu oraz dowód na trwałość więzi dwóch starych czystokrwistych rodzin. Imię otrzymał po przodku, Atticusie Lestrange’u, który zasłynął w rodowych kronikach jako poszukiwacz magicznych artefaktów, dzięki wysiłkom którego ród znacznie wzbogacił rodzinny skarbiec.
Pierwsze przejawy magii nastąpiły niedługo po drugich urodzinach; zabawki lewitowały w pokoju dziecięcym, trafiając w końcu w malutkie rączki. Świadkami tej sceny były jedynie skrzaty domowe, które czuwały nad bezpieczeństwem i dobrym samopoczuciem panicza; matka, znów będąca przy nadziei, spędzała większość czasu w prywatnych komnatach. Ojciec był w domu bardziej gościem niż stałym bywalcem, poświęcając czas (głównie) pracy. Dni Atticusa mijały w rezydencji w Kornwalii, przeplatane kolejnymi urodzinami i ważnymi uroczystościami, w trakcie których z entuzjazmem towarzyszył rodzicom. Już od najmłodszych lat przywykł do wszelkich wygód i splendoru otaczającego nazwisko Lestrange; w rzadkich chwilach pobytu Locryna w domu, ten upewniał syna w przekonaniu, że z racji urodzenia był lepszy od wszystkich innych – ale z tym wiązały się także obowiązki, które Atticus miał poznać gdy będzie starszy. Perspektywa zabłyśnięcia w oczach surowego ojca i obojętnej matki stała się siłą napędową dziecka. Każdy czar wywołany przez nieokiełznaną, dziecięcą magię miał być lepszy niż poprzedni; każda recytacja imion przodków bardziej płynna, a zasady etykiety i zachowania przy stole nienaganne. Dziecięca niecierpliwość powoli przekształcała się w dyscyplinę; zabawki szybko trafiły w kąt, zastąpione przez księgi i zwoje, które początkowo czytały dla niego skrzaty domowe.  Pasje ojca – a w szczególności strzelectwo i jazda konna – stały się jego własnymi. Towarzyszył rodzicielowi podczas rodzinnych polowań, chociaż wtedy był jedynie obserwatorem wydarzeń. Wraz z narodzinami rodzeństwa Atticus odczuł coś, czego początkowo nie potrafił nazwać, ale pewnego dnia podsłyszane mimochodem słowo i objaśnione później przez skrzatkę-piastunkę zdawało się pasować idealnie do tego wszechogarniającego uczucia.
Presja.





1933-1940  - czasy szkolne

Gdy przybył do Hogwartu Ceremonia Przydziału była ledwie formalnością; Tiara ledwo dotknęła jego głowy, już ochoczo przydzielając go do Slytherinu. Atticus przyjął tę decyzję z satysfakcją; od początku traktował naukę jako pole, na którym może zdobyć zasługi i przynieść rodowemu nazwisku chwałę.
Na pierwszych zajęciach szybko ujawniły się zarówno jego mocne, jak i słabsze strony. Z natury chłodny i zdyscyplinowany, nie miał cierpliwości do kapryśnych magicznych stworzeń ani do praktycznych eksperymentów transmutacyjnych. Opieka nad Magicznymi Stworzeniami była dla niego udręką; zwierzęta wyczuwały jego rezerwę i reagowały nerwowo, a on sam traktował je bardziej jak materiał do badań niż istoty wymagające empatii. Również transmutacja, wymagająca kreatywności i dokładnej wizualizacji, przychodziła mu z trudem; zaklęcia często były niedokładne, a efekty niestabilne. Nawet w momentach, gdy narobił sobie wstydu przez marne osiągnięcia na tych polach – zawsze trzymał głowę wysoko i zbywał rozbawione spojrzenia kolegów i koleżanek. Ostatecznie ich opinia znaczyła dla niego tyle, co zeszłoroczny śnieg; o wiele gorzej poszło mu przekazanie wieści o pierwszych porażkach ojcu. Na odpowiedź na pierwszy list o niepowodzeniu na zajęciach czekał trzy miesiące, a Locryn odpisał tylko: nie zawiedź mnie więcej. Słowa wbiły się w umysł Atticusa niczym kolec; od tamtej chwili nie pisał już więcej listów do ojca odnośnie osiągnięć w nauce, a zajęcia ze znienawidzonych przedmiotów starał się zawsze po prostu zaliczyć.
Za to w dziedzinach wymagających intelektu i pamięci Atticus błyszczał. Historia Magii była jego naturalnym żywiołem – znał już wiele rodów, bitew i dekretów jeszcze zanim trafił do szkoły. Z pasją chłonął wiedzę o przeszłości czarodziejów, analizując ją pod kątem tradycji i siły rodów. Starożytne Runy fascynowały go zarówno pięknem języka, jak i praktycznym zastosowaniem w zaklęciach; szczególnie tych, które niejednokrotnie widywał na artefaktach w rodzinnym domostwie. W Zaklęciach teoretycznych i praktycznych był jednym z najlepszych w roku; szybko opanowywał nowe formuły, poprawnie intonował inkantacje i rozumiał subtelne różnice w ruchach różdżki.
Wśród rówieśników zyskał opinię ambitnego, opanowanego i spokojnego ucznia. W gruncie rzeczy była to jedynie maska, którą wykuwał precyzyjnie przez lata, począwszy od dni spędzonych w rezydencji Lestrange’ów. Atticus nauczył się trzymać nerwy na wodzy, chociaż miał naprawdę paskudny temperament, który objawiał się głównie w demolowaniu wspólnej sypialni, gdy świadkowie byli nieobecni; gdy wściekłość mijała, jedno zaklęcie wystarczyło, by przywrócić porządek. W późniejszych latach wdał się w kilka szkolnych bójek, niegroźnych, lecz niezwykle potrzebnych; wyrobił sobie reputację osoby, z którą naprawdę nie warto wchodzić w konflikty. Był też mściwy i wyjątkowo pamiętliwy, o czym boleśnie przekonał się pewien Krukon z roku wyżej; Atticus zadbał o to, by lata jego edukacji w Hogwarcie były przepełnione niepewnością i czuwaniem na kolejny atak – ale cały incydent pozostawał tajemnicą, a sam Lestrange nie brudził sobie rąk robotą.
Po co miał się wysilać, skoro było tak wielu chętnych, chcących wkupić się w jego łaski?





1940-1945  - studia, zostanie akolitą i pierwsze kroki w magicznym podziemiu

Po ukończeniu Hogwartu z dobrymi (lecz nie wybitnymi) wynikami, Atticus bez wahania obrał drogę, która w oczach jego rodziny była oczywista – kontynuację nauki na prestiżowych studiach Evershire College, na kierunku Lex Magica, poświęconym prawu magicznemu. Jako, iż niektóre przedmioty znacznie obniżyły jego wyniki, ojciec sięgnął po rodzinne zasoby i wpłacił sporą ilość galeonów za miejsce dla pierworodnego, co ten przyjął z ulgą. Zasiadając w marmurowych salach wykładowych, otoczony księgami i pergaminami, Atticus czuł się jak w swoim żywiole. Świetna pamięć, dyscyplina i analityczny umysł pozwalały mu błyskawicznie przyswajać zawiłości edyktów, dekretów i orzecznictwa Wizengamotu. Studiował nie tylko, by zdobyć dyplom – wiedział, że w Ministerstwie Magii czeka na niego posada przygotowana przez wpływy rodziny, a biegłość w prawie uczyni go nie tylko urzędnikiem, ale graczem zdolnym do kształtowania przepisów pod interesy rodu. . Na studiach również rozwinął pasję związaną ze sportem; zaczął dbać o sylwetkę, ćwicząc regularnie i testując własną siłę i wytrzymałość. W trakcie powrotów do domu w dalszym ciągu towarzyszył ojcu i ćwiczył strzelectwo, już nie tyle z własnej inicjatywy, co z chęci przypodobania się; jedynie jazda konna pozostała prawdziwym hobby, któremu oddawał się z radością.
W tamtych latach zaczął też odkrywać mniej oficjalną stronę magicznego świata. Wraz z grupą ambitnych znajomych odwiedzał magiczne podziemia – ukryte targowiska, na których nielegalnie sprzedawano zaklęte przedmioty, księgi i ingrediencje. Półmrok sklepików, szemrane interesy i atmosfera zakazanych transakcji były zastrzykiem adrenaliny, którego dotychczas nie zaznał; i chociaż w rodzinnym domu praktykowano czarną magię, to po raz pierwszy sam zaczął zgłębiać jej arkana – ucząc się zaklęć od tych, których całym światem był jedynie mrok. Rodzina Lestrange miała silne powiązania z półświatkiem i nazwisko otworzyło dla Atticusa nowe możliwości. Z początku był jedynie obserwatorem, chłonącym zasady tego półświatka, z czasem jednak sam zaczął w nim uczestniczyć; potajemnie sprzedawał drobne artefakty z rodzinnej kolekcji, zdobywał nowe egzemplarze i uczył się cennej umiejętności negocjacji oraz dyskrecji; zdobywał zaufanie w kręgach tych, którzy zdawali się władać tym nieposkromionym miejscem, a najlepszą walutą okazały się przysługi. Atticus, jako człowiek z dobrego domu, miał wiele do zaoferowania; szczególne plany zaczął wiązać z momentem zakończenia studiów, gdzie do listy kontaktów mógł dodać już wiele nazwisk z Ministerstwa Magii.
Idee Grindelwalda znał od dziecka – słyszał je w domu, w rozmowach rodziców i krewnych, którzy wierzyli w prymat czarodziejów nad światem. Na studiach znalazł krąg osób, które myślały podobnie.  W 1944 roku, na rok przed ukończeniem edukacji i upadkiem Grindelwalda, wstąpił w szeregi akolitów ideologii, nie traktując jej jako chwilowej mody, lecz jako fundament swojego światopoglądu; nigdy jednak  nie działał otwarcie i wprost. Ojciec, obawiając się o przyszłość najstarszego syna, kategorycznie zakazał upubliczniania poparcia. Atticus działał więc po cichu i w cieniu; raz udzielił schronienia rannemu po potyczce poplecznikowi Gelerta, innym razem zbierał fundusze na „cele edukacyjne”, które później w tajemnicy przekazywał członkom ruchu. W sekrecie, u boku wyżej postawionych popleczników Gellerta,  zaczął odkrywać tajniki czarnej magii; poza praktyką zagłębiał się również w lekturze czarnomagicznych ksiąg, znacznie pogłębiając wiedzę w tej dziedzinie. Po przegranej Grindelwalda z Dumbledorem ruch rozpadł się i zszedł do podziemia, lecz Atticus nigdy nie wyrzekł się przekonań – przeciwnie, utwierdził się w nich, czekając cierpliwie na moment, w którym ponownie będzie można działać otwarcie.





1946 - rozpoczęcie pracy w Ministerstwie Magii

Od razu po studiach zabrał się za pracę, która tylko czekała na moment zakończenia przez niego edukacji. Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów był naturalnym wyborem; zawsze co najmniej jeden Lestrange piastował stanowisko w tym właśnie miejscu. Zaczął od stanowiska urzędnika, zajmując się analizą dekretów, interpretacją przepisów i opiniowaniem projektów nowych regulacji. Szybko okazało się, że jego skrupulatność, znajomość precedensów i chłodna logika wyróżniają go na tle rówieśników. Dla przełożonych był młodym, ambitnym urzędnikiem, który potrafił błyskawicznie odnaleźć się w meandrach czarodziejskiego prawa; dla niego samego - była to scena, na której mógł łączyć lojalność wobec rodu z własnymi ambicjami.
Na korytarzach Ministerstwa budował reputację człowieka opanowanego, dyskretnego i niezwykle kompetentnego. Współpracowników zawsze traktował z szacunkiem; nawet, jeśli w głębi duszy gardził tak wieloma, chociażby przez wzgląd na ich pochodzenie. Wiedział, do kogo należy podchodzić z cierpliwością, a kogo unikać w sytuacjach kryzysowych; nauczył się odczytywać drobne gesty przełożonych, świadczące o ich nastroju, co pomagało mu dostosować się do sytuacji. Wypełniał wolę rodziców, a jednocześnie krok po kroku kładł fundament pod przyszłą pozycję – człowieka, który zna nie tylko literę prawa, lecz także jego cienie i luki, potrafiąc obracać je na swoją korzyść. Chciał sięgać dalej i nie kończyć jedynie jako zwykły urzędnik, kolejny mały trybik w potężnej maszynie, nie; marzył, by w przyszłości nienaganna kariera zawodowa uczyniła go Sędzią Wizengamotu.
I dla tej wizji był skłonny poświęcić (niemal) wszystko.





1947  - zaręczyny i ślub z Amelie Bulstrode

Wieść o zaręczynach nie była zaskoczeniem, chociaż oczekiwał, że będzie miał jeszcze chociaż dwa lata na skupieniu się na karierze. Jego ojciec – skrupulatny jak zawsze – podjął decyzję odnośnie przyszłej małżonki dla pierworodnego. Wybór padł na Amelie Bulstrode, pannę młodszą od Atticusa o pięć lat; rodziny od lat prowadziły wspólne interesy, a mariaż miał być politycznym zapewnieniem o ciągłości tychże. Atticus, oczywiście, małżonkę dobrze znał ze wszystkich spotkań towarzyskich, na których mieli okazję pogawędzić – i nie miał o niej do powiedzenia nic więcej poza faktem, że była bardzo miła (i bardzo cicha). Podczas kolacji zaręczynowej, gdzie w obecności rodziców wręczył przyszłej żonie pierścionek, dowiedział się, że jej pasją była poezja – a więc dziedzina, o której on sam nie miał zielonego pojęcia. Byli w gruncie rzeczy dwójką zupełnie obcych, zupełnie różnych ludzi, ale mieli też świadomość, że z tej drogi nie ma ucieczki; pobrali się wiosną 1947 roku, i Amelie przeniosła się do rodzinnej siedziby Lestrange, gdzie miała zarządzać skrzydłem domu przeznaczonym dla Atticusa i jego rodziny.
Przez pierwsze miesiące było dość niezręcznie. Amelie wydawała się zanudzona na śmierć, ilekroć opowiadał o pracy; on czuł podobnie, gdy próbowała mówić o domu bądź plotkach z towarzystwa. Próbowali jednak odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości, od której nie było przecież ucieczki. W listopadzie tego samego roku okazało się, że Amelie nosiła pod sercem dziecko, i była to pierwsza rzecz, która zdawała się ich zbliżyć; ekscytacja z powodu zostania rodzicami, planowanie wspólnej przyszłości dziecka, wybieranie ozdób do pokoiku, który do tej pory stał pusty…
Ale krótko potem Amelie poroniła.
A potem znowu.
I znowu.
Po trzecim razie przestał liczyć.
Perspektywa braku potomka ciążyła na obojgu niczym kamień u szyi; wcześniejsze, niezgrabne próby nawiązania rozmów zamieniły się w lodowatą ciszę. Uśmiech Amelie zniknął, zdawałoby się, na dobre; coraz częściej pogrążała się w ponurym nastroju, a Atticus nie miał pojęcia jak to zmienić. Nie pomagały prezenty, wycieczki, wspólne spacery, romantyczne kolacje; w tych latach stawał się mężem, którym powinien być od początku, ale było za późno. Wkrótce po tych wydarzeniach praktycznie przestał bywać w rodowej rezydencji, z łatwością odnajdując pocieszenie w ramionach innych kobiet. Wtedy obydwoje, bez żadnego słowa, spisali swoje małżeństwo na straty; pozostając połączonymi tylko przez wzgląd na obowiązek.





1950  - narodziny córki

Gdy pewnego dnia Amelie po raz kolejny ogłosiła, iż spodziewa się dziecka – po tak wielu wcześniejszych próbach – Atticus nie pozwolił sobie na ekscytację. Obydwoje zdawali się przygaszeni, czekając na to, co przecież wydarzyć się musiało; zważywszy na wszystko, czego doświadczyli wcześniej. Mijał jednak miesiąc za miesiącem, a Amelie – korzystając ze wskazówek uzdrowiciela, który odwiedzał rezydencję raz w tygodniu – położyła się do łóżka z zakazem wstawania poza sytuacjami, gdy było to absolutnie koniecznie. Atticus obserwował, jak jej brzuch staje się coraz większy; i po raz pierwszy od lat pozwolił sobie na niepewną radość. Atmosfera w rezydencji uległa znaczącej zmianie; wszyscy członkowie rodziny trwali w oczekiwaniu na narodziny. Amelie zaczęła rodzić w marcu 1950 roku, o dobry miesiąc za wcześnie; towarzyszył jej mąż i cały sztab uzdrowicieli, wyspecjalizowanych w porodach wcześniaków.
Poród był długi i wyczerpujący; Atticus bezradnie obserwował słabnącą z godziny na godziny żonę, nim w końcu, krótko przed północą 22 marca – Amelie wydała na świat dziewczynkę.
Była malutka i wątła; nie przywitała świata głośnym płaczem. Była tak słaba, że w jego piersi rozgościł się strach, czy zdoła zaczerpnąć wystarczająco sił, by zostać z nimi. Patrzył na jej zaciśnięte powieki, na delikatny oddech, który przerywała chwiejność życia, i czuł, jak w jego wnętrzu miesza się rozpaczliwe pragnienie chronienia jej za wszelką cenę z niewypowiedzianą wdzięcznością, że wreszcie jest. Słyszał cichy płacz żony, który zagłuszał wszelkie, nieśmiałe kwilenia córki; uzdrowiciele robili wszystko, by utrzymać dziecko przy życiu. I gdy sytuacja w końcu stała się stabilna, Atticus został upewniony o dwóch rzeczach;
Wraz z Amelie nie mogli mieć więcej dzieci, bo kolejny poród małżonka przypłaciłaby życiem.
Ich córka będzie żyć.
Jego ramiona drżały, gdy pierwszy raz wziął malutką na ręce, ogarnięty wszechogarniającym uczuciem miłości; takiej, jakiej jeszcze nigdy w życiu nie czuł. Obiecał – zarówno sobie jak i jej – że nigdy nie będzie dla niej takim ojcem, jakiego sam miał; tą obietnicę wyszeptał do maleńkiego ucha, gdy tulił córkę w ramionach.
Nadali jej imię Audelia, na cześć matki Amelie.





1956  - "choroba" i śmierć najmłodszego brata

Następne lata mijały względnie spokojnie; Audelia rosła jak na drożdżach i ponury niepokój, który towarzyszył im podczas jej narodzin został jedynie nieprzyjemnym wspomnieniem. Związek z Amelie uległ chwilowej poprawie, lecz szybko wrócił do to utartego schematu unikania się nawzajem. Małżonka obwiniała się z powodu płci dziecka, a truciznę do jej ucha sączyła jego własna matka; dla błękitnokrwistych liczył się przecież syn, który mógłby zapewnić ciągłość rodowego nazwiska. Audelia większość czasu spędzała pod opieką skrzatów domowych, a Amelie zaczęła zapijać smutki; po cichu i w ukryciu, dopóki pewnego dnia nie znalazł pustej butelki po ognistej whisky, niezdarnie wepchniętej pod materac łóżka w jej sypialni. Po wielkiej awanturze, która wstrząsnęła domostwem, praktycznie przestali ze sobą rozmawiać.
Ostatecznie nikt nigdy nie nauczył go jak radzić sobie z czymś, czego nie potrafił pojąć; nie rozumiał nieszczęścia Amelie, jej ciągłego płaczu i odcięcia od dziecka, którego przecież – jak twierdziła – pragnęła równie mocno jak i on. Niewypowiedziane urazy zwiększyły dystans małżonków, a Atticus zaprzestał już prób naprawiania tego, co wydawało się niemożliwym do złagodzenia.
Poza tym na horyzoncie pojawił się inny problem, z którym musiał się zmierzyć.
Noah Lestrange był najmłodszym z ich czwórki; urodził się siedemnaście lat po Atticusie, w momencie, w którym pani matka sądziła, że czas na rodzenie przez nią dzieci dawno minął. Najmłodszy syn stał się oczkiem w jej głowie, lecz cierniem u boku pana ojca; Noah bowiem nie przejawiał żadnych cech, które były przypisywane nazwisku Lestrange. Nie był ambitny, nie szczycił się dobrą pamięcią do dat, nie interesował się polityką; od najmłodszych lat był cichy i jakby wycofany, a każde spotkanie towarzyskie zdawało się być dla niego udręką. Sam Atticus nigdy nie był z nim blisko; nie tak, jak z resztą rodzeństwa, z którymi nie dzieliła go tak duża różnica wieku. Czuł się za niego odpowiedzialny, tak jak i za pozostałych, ale trzymał dystans.
W końcu, z rozkazu ojca, zaczął baczniej przyglądać się poczynaniom Noah. Wiedział, że ten chce zostać aktorem (absolutnie niedopuszczalne) i balansował niebezpiecznie na granicy wydziedziczenia; dlatego też któregoś dnia śledził brata i odkrył, że ten wziął udział w przedstawieniu w teatrze. Po rozmowie z Locrynem, ten niezwłocznie wezwał Noah do swojego gabinetu; Atticus obserwował, jak brat z nisko spuszczoną głową, przekracza progi ojcowskiego królestwa.
Ich spojrzenia skrzyżowały się na moment; w oczach brata dostrzegł jedynie pustkę.
Jeszcze wtedy nie podejrzewał, że to właśnie spojrzenie miało prześladować go w najgorszych koszmarach, ponieważ Noah – ledwie dobę występie w teatrze – odebrał sobie życie.
Wstrząs. Szok. Niedowierzanie. Wyrzuty sumienia. Żal. Wściekłość.
A może wszystko na raz?
A może zupełnie nic.
Atticus odciął się od emocji; zamknął je szczelnie w otchłani umysłu, odgrodził żelaznym murem i zatrzasnął na dobre.
Rodzina wypuściła wieści o „nagłej chorobie” najmłodszego syna Locryna i Alcyone, by w przeciągu kilku dni ogłosić światu jego śmierć.
Niewiele pamiętał z pogrzebu, nazbyt często – przykładem Amelie – sięgając do kieliszka. Były to bez wątpienia jedne z najgorszych chwil w jego – dotąd przecież względnie uporządkowanym – życiu.
To moja wina.
Wybacz mi.





1959 - awans, śmierć Amelie

Rok 1959 zaczął się dobrze – długo oczekiwanym awansem w strukturach Ministerstwa. Od czasu śmierci brata i problemów z żoną, Atticus niemalże każdą chwilę poświęcał pracy, w ten sposób znajdując ucieczkę od problemów. Poza obowiązkami, które wykonywał do tej pory, z premedytacją dokładał nowych; nieoficjalnie stał się mediatorem dla swojego wydziału. Atticus umiał tonować konflikty, ale też z chłodną elegancją forsować rozwiązania korzystne dla departamentu. Ta zdolność do łączenia dyplomacji z nieustępliwością sprawiła, że jego nazwisko zaczęło pojawiać się coraz częściej w rozmowach przełożonych
Wreszcie nadszedł moment, gdy Departament potrzebował nowego zastępcy szefa wydziału Służb Administracyjnych Wizengamotu , i  wybór padł na niego. Dostrzeżono w nim nie tylko kompetencje, ale i potencjał lidera – człowieka, który potrafi zarówno inspirować podwładnych, jak i bez wahania egzekwować dyscyplinę. Awans był ukoronowaniem lat pracy, lecz dla Atticusa stanowił jedynie kolejny etap w drodze ku wyższym szczeblom władzy.
W międzyczasie nadal odwiedzał magiczne podziemie, chociaż rzadziej niż w poprzednich latach. Jego ostatnią zdobyczą był naszyjnik pochodzący z XIV wieku; złoty i drobny, z dyskretnym, krwiście czerwonym rubinem. Pozornie prosty, pozornie zupełnie niegroźny; ciążąca na nim klątwa była jednak tak potężna, że nie sposób było jej złamać. Każdy, kto założył ozdobę, umierał; szybko i bezboleśnie niczym ścięty kwiat. Mówiono, że w rubinie od setek lat przechowywana była moc magiczna wszystkich ofiar magicznego artefaktu; była to zaawansowana forma czarnej magii, która – mimo znacznego przekroczenia jego kompetencji i umiejętności w dziedzinie – budziła fascynację; rzecz, którą chciał mieć dla samej chęci posiadania..
Wiedział, że posiadł wyjątkowo niebezpieczny przedmiot, który już samym wyglądem kusił mniej odpornych czarodziejów; który zdawał się szeptać słodkie słowa zachęty, by założyć na szyi cienki łańcuszek z rubinem tylko na chwilkę.
Nie wiedział jedynie dlaczego zostawił go na widoku; dlaczego w jej sypialni.
Może chciał opowiedzieć Amelie o tym, co udało mu się zdobyć po latach poszukiwań; może chciał ponownie wzbudzić nić zainteresowania.
Może – ale tylko może – kierowało nim coś zupełnie innego; coś, czego nie przyznał nawet przed samym sobą.
(ostatecznie stała się problemem, przestała wychodzić z domu, ciągle płacze, robi sceny, bywa agresywna w stosunku do Audelii, niestabilna, ciągle pije, problemproblemproblem)
Wiedział, jeszcze zanim przekroczył próg jej sypialni; wiedział, gdy jego palce zacisnęły się na lodowatej klamce i obróciły ją lekko, by otworzyć drzwi.
Leżała na łóżku tak, jakby spała. Wyglądała tak spokojnie, tak łagodnie-
Ale jej szyję przyozdabiał naszyjnik; rubin mrugnął uwodzicielsko, gdy na ułamek sekundy mógł dostrzec kłębiącą się w nim energię.
Nieszczęśliwy wypadek, tak mówiono na pogrzebie; pechowe zrządzenie losu, które odebrało Atticusowi żonę, a Audelii ukochaną mamę. Przytulał córkę mocno, ocierając jej łzy i wcielając się we wzorowego ojca; ale w środku nie czuł już niczego.


 


1962  - plany ponownego ożenku

Minęły trzy lata.
W tym czasie wraz z Audelią wynieśli się z rodowej rezydencji, na nowy dom wybierając mniejszą posiadłość należącą do rodziny, znajdującą się w Falmouth; z dala od tylu bolesnych wspomnień. Jego córeczka trafiła do Hogwartu i została dumną uczennicą Slytherinu; w szkole, w otoczeniu nowych przyjaciół i magii, powoli wracała do bycia wesołym dzieckiem, którym była przed śmiercią matki.
Atticus w pracy nie ustawał w wysiłkach, by wraz z obecnym szefem Departamentu prowadzić wydział sprawnie i bez żadnych przeszkód; wywiązywał się ze wszystkich obowiązków i nadal przekraczał wszelkie oczekiwania, powoli pnąc się coraz wyżej w hierarchii Ministerstwa. W dalszym ciągu zagłębiał się również w tajnikach czarnej magii, zafascynowany jej działaniem; w każdej wolnej chwili wracał do zakazanych ksiąg, które – skrzętnie ukryte w jego domu -zdawały się czekać na kolejne otwarcie.
Jedynym problemem, z jakim borykał się w tym czasie, byli rodzice; od roku drążyli temat kolejnego małżeństwa, argumentując prosto: Atticus, przez wzgląd na swój status, potrzebował żony. Audelia potrzebowała matki. I, z całą pewnością, potrzebował więcej dzieci.
Wiedział, że kwestią czasu był moment, w którym podsuną mu kolejną kandydatkę na żonę, a nauczony (bolesnym) doświadczeniem – zgodził się na ponowny ślub pod warunkiem, że tym razem to on wybierze.
I wybór w tym przypadku był prosty.
Panna Medici była tym typem kobiet, których się nie zapomina; od lat schodzili się i rozchodzili w mniej lub bardziej dramatycznych okolicznościach, i w końcu nadszedł czas, w którym gotów był powiedzieć: dość. Rodzina po usłyszeniu werdyktu nie protestowała; zdecydowali, że przez wzgląd na jego wiek, będzie prościej ubiegać się o rękę czystokrwistej; wprowadzenie „nowej” krwi do rodowego drzewa również mogło okazać się dobrą decyzją. Dodatkowo Lestrange i Medici podzielali wspólne poglądy, więc nic nie stało na przeszkodzie; ani politycznie, ani społecznie.
Staną na ślubnym kobiercu bądź rozejdą się – tym razem na dobre.

0
Pozostało PP
mixed
0
Pozostało PM
6
10
15
OPCM
Uroki
Czarna magia
0
0
0
Transmutacja
Magia lecznicza
Eliksiry
12
13
5
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Ścieżka V — Starożytne runy
Wiedza o runach północnoeuropejskich
Ścieżka VIII — Historia i kultura magiczna
Historia cywilizacji
Znajomość obyczajów i etykiety
Ścieżka X — Polityka i prawo
Znajomość prawa i regulacji
Śledztwa i dochodzenia
Taktyka przesłuchań
Retoryka sądowa
Strategia i zarządzanie kryzysowe
Ścieżka XI — Ekonomia i handel
Zarządzanie finansami
Rozpoznawanie wartości przedmiotów dotyczących profesji postaci
Znajomość prawa handlowego i nielegalnych praktyk
Ścieżka XII — Przestępczość
Fałszerstwo i manipulacja dowodami
Przemyt i czarny rynek
Ścieżka XIII — Szpiegostwo
Fałszerstwo i manipulacja dokumentami
Ścieżka XVI — Społeczeństwo i wpływy
Dyplomacja
Zastraszanie i manipulacja
Sztuka kłamstwa i oszustwa
Odczytywanie emocji
Ścieżka XVIII — Sport
Strzelectwo
Jeździectwo

drzewko

Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
09-28-2025, 13:08

Witamy na forum Serpens!

Mistrz Gry utworzył dla Ciebie osobisty dział, w którym została umieszczona Twoja skrytka bankowa. Udaj się do niego i opublikuj temat z sowią pocztą oraz umieść tam swój prywatny kuferek. Na start otrzymujesz też od nas skromny prezent – znajdziesz go w swoim ekwipunku.

Możesz już rozpocząć zabawę na forum! Zachęcamy, abyś sprawdził, co Ci się przyśniło, rozeznał się w aktualnych wydarzeniach oraz spytał, kto zaczyna.

Odtąd Twoje słowa, decyzje i sojusze mają znaczenie. Uważaj, komu zaufasz — wężowe języki są zdradliwe. Dobrej zabawy!

Karta zaakceptowana przez: Philippa Moss

    Odpowiedz
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
10-05-2025, 11:31

Atticus Lestrange

Ekwipunek

pozostałe przedmioty spoza automatycznego ekwipunku

darmowa sowa pocztowa

Historia rozwoju

[05.10.2025] zatwierdzenie karty postaci, +1 opcm [prezent powitalny]
[11.10.2025] zdobycie trofeum: Pierwszy dzień w Hogwarcie, +20 XP
    Odpowiedz
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:14 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.