• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Organizacja > Akta postaci > Osobiste > Działy osobiste > Elizabeth Evans > Kuferek
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Lizzy Evans
Zwolennicy Dumbledore’a
have a kind heart, fierce mind & brave spirit
Wiek
19
Zawód
Kadetka aurorska
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
mugolak
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
12
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
6
10
Brak karty postaci
08-26-2025, 18:31
Elizabeth Evans
Stan i punkty zdrowia

marzec-kwiecień 1962 | stan zdrowia: pełnia zdrowia
Maksymalne HP: 270
Kara do rzutów
Zakres HP
Procent
Brak
270 - 204
> 75%
−10
203 - 136
75% - 51%
−30
135 - 69
50% - 26%
−60
69 - 0
25% - 0


Osobiste

link 1

link 2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Lizzy Evans
Zwolennicy Dumbledore’a
have a kind heart, fierce mind & brave spirit
Wiek
19
Zawód
Kadetka aurorska
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
mugolak
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
12
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
6
10
Brak karty postaci
10-26-2025, 15:59
marzec 1962
Gracze eventowi | Ogród przy Middle Temple | 12
Znała tę część Londynu niemalże na pamięć. Mogłaby równie dobrze zamknąć oczy i tak, pozbywając się przy tym przeszkody mlecznej mgły, dotrzeć na miejsce. To było jej miasto. Miasto, w którym spędziła całe swoje dzieciństwo, miasto, z którym zamierzała związać swą dorosłość już na stałe. Nigdzie indziej nie czuła się bowiem tak dobrze, jak tu. Nie przeszkadzał jej zapach wilgoci unoszący się w pobliżu mijanych, starych budynków, mgliste łzy osiadały przecież na czerwieni cegieł niemalże cały rok — za wyjątkiem zimy. Dziś spacerowi do centrum Londynu towarzyszyło jednak niespotykane wcześniej poczucie powagi nadchodzącego dnia. Świat się zmieniał, ale nareszcie na lepsze. Zaprzysiężenie nowego Ministra Magii musiało zburzyć przynajmniej część muru, który wciąż istniał w umysłach wielu osób. Nauczyła się już co prawda nie wypowiadać na tematy polityczne, w szczególności w trakcie zajęć w ramach kursu, ale wciąż jej opinie pozostawały jasne i klarowne. Cieszyła się. Cieszyła się, że mugolak obejmuje najwyższe stanowisko w ich kulturze. Nie dostrzegała jeszcze tej delikatnej ironii, że jego wybór cieszył ją głównie ze względu na posiadaną przez Leacha krew. Założyła bowiem, że skoro został wybrany na takie stanowisko, musiał być po prostu dobry w tym, co przyjdzie mu robić. Aurorzy nie byli od oceniania swoich przełożonych, byli od wypełniania rozkazów. Kursanci mieli trzymać język za zębami.
w toku
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:

Thalia Wellers | Klub "Luna 3" | 2
Nie mogła odpędzić od siebie tego okropnego wrażenia, że coś było nie tak. Gdy spoglądała na siebie w lustrze, nie potrafiła się rozpoznać. Nie potrafiła również przypomnieć sobie jakiejś rzeczy, którejś z decyzji, które mogłyby wpłynąć na jej postępowanie. Szukała wyrzutów sumienia, grzebała w swojej psychice tak intensywnie i mocno, że już następnego dnia po wybudzeniu się z ciężkiego snu wydawała się rozdrapać w swoim sercu naprawdę bezsensowną ranę. Zamartwiała się już kolejny dzień, nie mogąc dostrzec jakiegoś wzoru, przyczyny, początku. Aż wreszcie, w głowie zaświtała jej pewna myśl. Musiała to odreagować. W sposób taki, aby nie dowiedział się o tym nikt z kursu, a już na pewno nie aurorzy. Potrzebowała dyskrecji i — na Merlina — doskonale wiedziała, gdzie ją znaleźć. Była bowiem na tym świecie jedna osoba, która by jej nie oceniała, chyba. Której mogła powiedzieć wprost to, co leżało jej na sercu. Która zamiast odwieść jej od tego pomysłu — pójdzie z prądem. Dosłownie.
w toku
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:


Olivia Starwoodsen | Stocznia "Mount Stuart Docks" | 3
Rozkaz towarzyszenia grupie aurorów na ich misji nie był wydawany często. Aby móc w ogóle wziąć udział w podobnym przedsięwzięciu należało wykazać się sporą determinacją, odwagą, ale przede wszystkim — zaimponować osiąganymi wynikami. Większa część kursantów nigdy nie otrzymywała takiej szansy. Elizabeth Evans musiała jednak zwrócić uwagę swojego dowództwa, skoro dopuszczono ją do działań w terenie. Była to szansa jedna na milion. I nie mogła jej zaprzepaścić.
w toku
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:


Kenneth Fernsby | Klub taneczny "Czarne Węże" | 5
To miejsce poleciła jej kochana Riven. Już od kilku dni Lizzy poszukiwała przestrzeni na przemyślenia, wybierając przy tym coraz to dziwniejsze miejsca. Zazwyczaj przeżywający kryzys tożsamości wybierali sobie na kontemplacje miejsca ciche, oddalone od ludzi. Liz natomiast podążała w przeciwnym kierunku, łaknęła wyciszyć zmysły nie ciszą, a hałasem. Odpoczynek chciała znaleźć w zmęczeniu. Noc przeżyć względnie świadomie, przypominając sobie o ważniejszych kwestiach o poranku. Gdy naszło ją widmo zastanowienia się, gdzie powinna spędzić kolejny wieczór, przypomniała sobie o Czarnych Wężach. Tak, właśnie tam powinna się udać, chwilowo unikając londyńskich potańcówek, na których mogła wpaść na kogoś znajomego, czego ostatnimi czasy zdecydowanie nie chciała.
w toku
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:


Oriana Medici, Belvina Blythe | Sala chorych | 10
Kto by się spodziewał, że ćwiczenia, w których istotną rolę pełniła jadowita tentakula i diabelskie sidła będą tymi, które skończą się dla części kadetów wizytą w Św. Mungu?
Prawdopodobnie wszyscy.
Zresztą, kadeci korzystali z magicznej opieki zdrowotnej tak często, że trafili nawet do żargonu, którym uzdrowiciele opisywali pacjentów. I choć Lizzy słyszała czasem jakieś dziwne określenia, gdy sama trafiała na oddział, to ból, który jej przy tym towarzyszył, często był silniejszy od ciekawości i chęci drążenia tematu. I dziś, z twarzą zastygłą w grymasie bólu, podtrzymując tylko opuchniętą i pokrytą wysypką rękę, myślała tylko i wyłącznie o tym, aby przestało już boleć. Każde mniej poważne uszkodzenie potrafiła już sobie opatrzyć, kadecka duma wymagała od niej ograniczania wizyt w szpitalu. Niestety, ręka trwająca nieco zbyt długo w uścisku diabelskich sideł, potraktowana później jadem tentakuli była obrażeniem zbyt poważnym, aby poradzić sobie z tym samotnie. Niestety, cierpienie, w którym się znalazła, wydawało się wzrastać z każdą sekundą mijającą w towarzystwie płaczącej dziewczyny. Łkała tak głośno, jakby właśnie coś rozrywało ją na kawałki, hałas jej towarzyszący zupełnie wyciszał syczenie wydostające się spomiędzy zaciśniętych zębów Lizzy.
w toku
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:


Henry Teyssier | Fontanna magicznego braterstwa | 12
Gorycz porażki osiadła na języku nie chciała z niego zejść pomimo kolejnych mijających sekund, leniwie przeistaczających się w sekundy. Łzy, od których zaszkliły się oczy młodej kadetki, paliły i szczypały w oczy. Powinna wrócić do domu tak jak inni cywile, ich masa rozrzedzająca się po sąsiadujących z ogrodami Middle Temple ulicach. Ale nie mogła zdobyć się na powrót na Pokątną, na wspięcie się po schodach na klatce schodowej, na wejście do wynajmowanego mieszkania. Co miałaby tam robić, zwłaszcza sama? Nie mogła tak po prostu bezczynnie siedzieć. Jeżeli ktoś miałby jej pomóc — i jeżeli ktoś powinien dowiedzieć się o tym, co miało faktycznie miejsce nie z niesprawdzonych plotek, a od kogoś, kto był na miejscu, w samym centrum wydarzeń — był to pewien młody auror. Auror, który w odróżnieniu od niej mógł mieć przy sobie też papierosy, co było tylko jedną z jego wielu zalet. Lizzy potrzebowała uspokoić się na każdy możliwy sposób, za wyjątkiem tych, które mogłyby skończyć się wezwaniem do Wizengamotu, na lokalny posterunek magipolicji czy co gorsza — wyrzuceniu z kursu. Przy wszystkich możliwościach, papieros brzmiał najbezpieczniej. Przynajmniej będzie miała czym zająć ręce.
w toku
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:


Francesca Goldsmith, Henry Teyssier, Conrad Bones, Ned Rineheart | Długa ława | 13
Chyba każdy z nich to czuł.
Po prawdzie — Lizzy nie sądziła, że dało się czuć inaczej.
Nigdy wcześniej — i oby nigdy później — nie miała zjawić się w Dziurawym Kotle z poczucia obowiązku. Zazwyczaj podobne spotkania, na których zacierała się granica pomiędzy wstrzymującymi dech w piersiach kadetami, a pewnymi swego aurorami, były czymś wyjątkowym, szansą, do której przystąpić mogło niewielu. Powinna była się cieszyć, że dostała taką szansę. Nawet, jeżeli czuła się delikatnie skrępowana, myśl, że Henry będzie zawsze gdzieś obok, powinna dodać jej otuchy. Tego dnia, gdy emocje kotłujące się w niej dalej nie opadły... Nie potrafiła odnaleźć nawet skrawka radości, którego mogłaby się chwycić, jak fragmentu ratunkowej liny. Z desperacją i pełną wiarą, że się uda. Nie udało się. Po korytarzach niosły się ściszone głosy, które wyjątkowo wypowiadały te same opinie. Dowództwo zawiodło. Brak przygotowania, brak opracowania odpowiednich scenariuszy.
w toku
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:


    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:07 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.