• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Organizacja > Akta postaci > Zaakceptowane > Czarodzieje > Bradford Bulstrode
Bradford Everard Bulstrode
Obrazek postaci
Dusza
Personalia rodziców
Cassian Bulstrode, Selene Bulstrode zd. Malfoy
Aspiracje
otworzyć kolejne rezerwaty dla gatunków zagrożonych wyginięciem
Amortencja
wilgotna ziemia, sandałowiec, wrzos, skóra
Różdżka
9 cali, dość giętka, włos z ogona testrala, brzoza
Hobby, pasje
szermierka, zgłębianie tajników magizoologii, poezja lakistów
Bogin
martwe ciała córek
Umysł
Data urodzenia
2.01.1926
Miejsce urodzenia
Lanthwaite Wood, Cumberland
Miejsce zamieszkania
Hethmere Keep, Lanthwaite Wood, Cumberland
Język ojczysty
angielski
Genetyka
Czarodziej
Ukończona szkoła
Hogwart (Gryffindor)
Zawód
magizoolog, behawiorysta
Czystość krwi
Błękitna krew
Status majątkowy
Bezdenna sakiewka
Ciało
36
180
85
Wiek
Wzrost
Waga
niebieskie
brązowe
Kolor oczu
Kolor włosów
Budowa ciała
Dobrze zbudowana sylwetka o wyraźnie zarysowanych mięśniach szerokich ramion, silnych rąk i nóg. Zazwyczaj gładko ogolony o równo przystrzyżonych, acz niesfornie układających się włosach. Kwadratową szczękę i czujne spojrzenie łagodzi wyważony, uprzejmy uśmiech.
Znaki szczególne
Kilka starych blizn od szponów na plecach i ślad po oparzeniu na wierzchu prawej dłoni, będące oczywistymi pamiątkami po pierwszych, nieostrożnych próbach opieki nad magicznymi stworzeniami. Mocny akcent.
Preferowany ubiór
Zawsze prezentuje się nienagannie, na co dzień preferując wygodne szaty w neutralnych barwach zieleni, brązu i czerwieni. Nosi dobrze skrojone garnitury o licznych kieszeniach, a przy bardziej oficjalnych okazjach stawia na klasyczną elegancję. Zawsze ma przy sobie zegarek kieszonkowy i sygnet.
Zajęty wizerunek
Henry Cavill
Obrazek postaci

1926 - śmierć matki


Where winds sweep free o’er heathered hill,
My spirit wanders, restless still.



Młody Bulstrode przyszedł na świat w rodowej posiadłości wśród jezior i wrzosowisk Lake District, gdzie wiatr świszczał nad torfowymi wzgórzami, a stary kamień pachniał mrozem i wilgocią, niosąc w sobie echo ciszy dolin. Jego matka, Selene Malfoy, odeszła przy porodzie, pozostawiając w jego życiu ciszę i pustkę, której nie potrafił nazwać. Niedługo później ojciec, Cassian Bulstrode, pojął za żonę Leonnie Lestrange, potomkinię wili – kobietę o urodzie przyciągającej spojrzenia i umyśle ostrym jak brzytwa. Nie była matką czułą, ale była rodzinna: dbała o to, by dzieci rosły silne, dumne i świadome, że na świecie rządzą spryt i władza. Z ich związku narodziła się Apollonie, młodsza o rok siostra, która od pierwszych dni stała się dla Bradforda towarzyszką i powierniczką, choć różnica w traktowaniu przez macochę była dla niego wyczuwalna. Nie pamiętał życia bez niej – razem pełzali po kamiennej posadzce sali bawialnej, później wspinali się na stare mury ogrodów i uciekali do stajni pachnących sianem i końską sierścią. Od początku czuł, że musi ją chronić, choć różnica wieku była niemal niezauważalna.

1929 - przebudzenie magii

Dorastał w świecie przesiąkniętym zapachem mokrej ziemi, torfowego dymu i odgłosów magicznych stworzeń. Rodowe wrzosowiska, rozległe jeziora i pobliskie lasy były jego pierwszymi nauczycielami. Żmijoptaki, leleki wróżebniki i młode mantykory nie były dla niego legendą – stanowiły codzienność dzieciństwa, uczyły cierpliwości i ostrożności, a także pokory wobec natury. Szybko pojął, że w świecie magicznych stworzeń nie ma miejsca na wahanie ani słabość; trzeba słuchać ciszy lasu, czuć jego rytm i ufać instynktowi. Dorastał w otoczeniu opiekunów i guwernerów, którzy wpajali mu podstawy magii, etykiety, czy historii, których małe dziecko początkowo przyjmować nie chciało, tęsknie sięgając wzrokiem ku rozlegającej sie za oknem przyrodzie. Kiedy miał trzy lata, jedna z opiekunek znalazła go unoszącego się nad podłogą bawialni – dziecięce stopy oparte na lewitującym atlasie magicznych stworzeń, którego strony otworzyły się tam, gdzie rysunki młodych chimer i żmijoptaków zdawały się wpatrywać prosto w niego.

Cassian od wczesnych lat wymagał od syna hartu ducha i dyscypliny. Szermierka, jazda konna, pływanie w lodowatych jeziorach i wspinaczka po skalnych zboczach były jego codziennością. Treningi nierzadko zaczynały się jeszcze przed świtem.
– Stal nie wybacza zawahania – mawiał Cassian, kiedy syn podnosił floret. – Każdy ruch jest decyzją. Szermierka to wiersz, w którym błędy pisze się krwią.
Leonnie miała swoje ambicje i w Bradfordzie widziała przede wszystkim projekt, który należało wychować na czarodzieja błyskotliwego, silnego i świadomego własnej wartości. Uczyła go piękna, bo wiedziała, że czarodziej wrażliwy na sztukę lepiej rozumie subtelność świata. Poezja, muzyka, ryciny starych mistrzów – to była jej broń, narzędzie kształtowania charakteru. Podziwiał ją, choć wiedział, że jej spojrzenie jest kalkulacją, a uśmiech niemal nigdy nie bywał bezinteresowny. Młody czarodziej najbardziej ukochał poezję – czytał ją na uboczu, w samotności, jakby wstydząc się przed innymi, że obok hartu ducha nosi w sobie kruchą, wrażliwą część duszy.

Tak kształtowało się jego dzieciństwo – wśród wrzosowisk i torfowych wzgórz, pod czujnym okiem surowego ojca i ambitnej macochy, z siostrą u boku i magicznymi stworzeniami jako niemymi świadkami dorastania. Pierwsze spojrzenie młodego żmijoptaka, w którym mieszał się niepokój i duma, zapamiętał na zawsze – było jak obietnica przyszłości, w której on sam stanie się częścią świata silnych i odważnych.


You twist and twine through dale and wood,
A silver secret understood.


1937 - przybycie do Hogwartu

List z Hogwartu przyszedł w styczniowy poranek, gdy świat pachniał mrozem i dymem z torfowych palenisk. Cassian spodziewał się Slytherinu, może Ravenclawu, lecz Tiara Przydziału wysłała Bradforda do Gryffindoru. Ojciec przyjął wieść z kamiennym milczeniem, a Leonnie skwitowała jedynie, że Odwaga bywa użyteczna, ale nie zwalnia z myślenia.

Szkoła Magii i Czarodziejstwa była dla Bulstrode’a miejscem nauki, ale też wolności. Nigdy nie był klasowym błaznem ani odludkiem – śmiał się szeroko, żartował i łatwo zjednywał sobie sympatię, choć bliskich przyjaciół wybierał ostrożnie. Instynktownie wyczuwał ludzi, tak jak zwierzęta, i kierował się lojalnością. Potrafił oczarować profesorów, przekonać co do niewinności — nie tylko swojej, ale i w obronie innych. Nie sięgał po kłamstwo, ale umiejętnie dobierał słowa, zgodnie z rodową ścieżką, stając się dobrym dyplomatą. Najlepiej radził sobie na przedmiotach praktycznych, wymagających instynktu i refleksu, choć często nudził się na zajęciach z opieki nad magicznymi stworzeniami, kiedy tematy lekcji skupiały się na stworzeniach, jakie już dawno nie stanowiły dlań tajemnic. Dobrze bawił się za to na obronie przed czarną magią i w czarach ofensywnych, lecz największą ich wagę zrozumiał dopiero w późniejszym życiu. Po lekcjach szukał przestrzeni, szwendając się po błoniach i doglądając wraz z profesorem magicznych stworzeń. Wciąż ukradkiem zaczytywał się w poezji, z zachwytem sięgając do rodzimych, kumbryjskich twórców. Pasjonował się Quidditchem, dopingował drużynę Gryfonów, ale niechętnie wsiadał na miotłę, aby wzbić się w powietrze. Słabość do pogoni za ryzykiem przejawiał w inny sposób, woląc, chociażby bawić się ze smoczognikami, czy zakradając do Zakazanego Lasu.


Ower fell an’ moss, wi’ ne’er a rest,
Ah foller t’wind, ah foller t’west.


1944 - pierwsze podróże do zagranicznych rezerwatów

Po ukończeniu nauki w Hogwarcie Bradford nie wrócił od razu do spokojnego życia w posiadłości. Rodzinne rezerwaty nauczył go wiele – od podstaw hodowli i karmienia magicznych stworzeń, przez obserwację ich zachowań, po pierwsze próby leczenia drobnych urazów. Jednak ojciec wiedział, że prawdziwego magizoologa kształtuje świat poza bezpiecznym ogrodzeniem. Wysłał więc syna w podróż – najpierw po Europie, a potem na Daleki Wschód – tam, gdzie kryły się gatunki, o których inni mogli jedynie czytać w księgach.

Bradford spędził całe lata w rezerwatach i rejonach niedostępnych dla mugoli, ucząc się tropienia i śledzenia – odczytywał ślady w błocie, zaginione pióra i połamane gałązki. Rozpoznawał anomalie w przyrodzie, mające zwiastować obecność rzadkich magicznych istot. Najbliższe jego sercu pozostały żmijoptaki, symbol rodu Bulstrode. W Indiach i na Dalekim Wschodzie obserwował je w naturalnym środowisku, ich płynne ruchy, zmieniające się rozmiary ciała i nieprzejednaną agresję, gdy broniły srebrzystych jaj. Pokonanie własnego strachu nie było rzeczą łatwą, zwłaszcza gdy stawał oko w oko z bestią, jednak wyniesione jeszcze z lat dziecięcych nauki traktowały o szacunku wobec innych istot, o świadomości, że nie każde zionące ogniem stworzenie ma za główny cel postawione zgładzenie wszystkiego, co stoi na jego drodze. Dopiero z czasem zyskał ich zaufanie, ucząc się łagodzić ich gniew. Nie obyło się bez wypadków, w trakcie których ciało Bradforda zaczęło pokrywać się siecią poszarpanych blizn. Pytano go, dlaczego posiadając pieniądze i dostęp do najlepszych uzdrowicieli, nie zamierza się ich pozbyć, więc za każdym razem powtarzał, że błyszczące ślady mają stanowić drogowskaz i przestrogę przed zuchwałością. Po kilku pierwszych krwawo przebytych atakach doszedł do wniosku, że musi na powrót przyłożyć się do zaklęć ochronnych. Każda, najmniejsza nawet tarcza była na wagę złota przy zetknięciu ze ścianą ognia, więc ćwiczył umiejętności w praktyce, chcąc zapewnić bezpieczeństwo nie tylko sobie, czy towarzyszom, ale i pielęgnowanym przez niego istotom. Po raz pierwszy doświadczył, co znaczy prawdziwa więź ze stworzeniem, kiedy stojąc w milczeniu naprzeciw olbrzymiego, fioletowego węża o ptasiej głowie, czuł, że jego oddech i bicie serca synchronizują się z rytmem istoty.

Z myślą o rodowym interesie, nadal szlifował umiejętności, dokładając wszelkich starań, aby usiągnąć w nich mistrzostwo. Zanurzył się w niansach prawnych, chcąc miec pewność, jak przewozić śmiertelny jad bezpiecznie, ale też w jaki sposób bronić się przed oskarżeniami o nielegalny handel, czy jak ocenić wartość każdej rzadkiej części stworzenia. Dowiedział się, jak karmić pisklęta i jak zabezpieczać jaja przed zniszczeniem. Obcowanie z pielęgnowanymi przez kolejne lata stworzeniami nauczyło, jak rozpoznać objawy chorób, samemu jednak nie mając nigdy głowy do wnikania w szczegóły receptur, stanowiących podstawę leków i mikstur, wspierających odporność stworzeń. Opatrywanie ran przy pomocy gotowych specyfików, czy zaklęć okazało się zdecydowanie przystępniejsze, więc z wypracowaną, metodyczną cierpliwością i ostrożnością, nakładał maści na pęknięte skorupy magicznych stworzeń. Coraz bardziej interesowała go też ochrona zagrożonych ekosystemów, gdy rozglądając się po siedliskach, które mugole chcieli obejmować swoim łapczywym zasięgiem, zrozumiał, jak łatwo zniszczyć równowagę w tak kruchym świecie. Zauważył, że tworzone przez jego ród rezerwaty nie wystarczą, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim magicznym stworzeniom, że trzeba sięgnąć znacznie dalej.

Stary Bulstrode zadbał jednak, by syn nie spędził tych lat wyłącznie w dzikich lasach. Bradford musiał nauczyć się znajomości prawa i regulacji związanych z hodowlą i handlem ingrediencjami. Musiał poznać zasady dotyczące ich przewożenia, a także rozpoznać wartość, oceniając autentyczność i unikalność srebrnych skorupek jaj żmijoptaków, piór demimozów czy egzotycznych rdzeni do różdżek. Wiedział też, jak dochodzić swego, gdy padną oskarżeniami o nielegalny handel, mogące zaszkodzić rodzinnej spuściźnie. Nigdy przecież nie aspirował do zostania oderwanym od świata podróżnikiem, zamierzał wrócić do rodzinnego Cumberland i działać na rzecz biznesu Bulstrode’ów.


Among the stones and bent, we lie,
My hand in thine, beneath the sky.


1947 - powrót do Cumberland

Po kilku latach pojawił się w domu, niczym inny człowiek – dojrzały magizoolog, pewny swoich umiejętności i gotów wziąć odpowiedzialność za rodzinne rezerwaty. Znał od podszewki rytm życia magicznych stworzeń i zasady rządzące ich światem, a jego imię coraz częściej pojawiało się w rozmowach znawców behawiorystyki. Stał się jednym z nielicznych czarodziejów, którzy potrafili nie tylko hodować magiczne stworzenia, ale też zyskiwać ich zaufanie. Bradford czuł się spełniony, cieszył się każdym dniem, który spędzał wśród zwierząt i to właśnie wtedy jego życie prywatne zakwitło.

1948 - zaręczyny i ślub z Dorothy Ollivander

Związek z młodą czarownicą z rodu Ollivander szybko przerodził się w głęboką więź. Bulstrode zakochał się w jej odwadze i nieustannej ciekawości świata. Lubiła eksperymentować, szukając nowych zastosowań w różdżkarstwie, a jej energia i uśmiech były dla niego jak świeży powiew po latach spędzonych wśród mokradeł i górskich lasów.

1949 - narodziny córek

Stanęli na ślubnym kobiercu w zimowy dzień, gdy wrzosowiska spowite były szronem, a Bulstrode był przekonany, że to najszczęśliwszy dzień w jego życiu. Niedługo potem przyszły na świat ich córki – dwie małe czarownice, które od pierwszych lat towarzyszyły ojcu w stajniach i wędrówkach po rezerwatach. Bradford uczył je słuchać ciszy lasu, rozpoznawać tropy i odczytywać nastrój stworzeń. Widział w nich przedłużenie siebie i czuł, że jego życie jest pełne; między rodziną, pracą w rezerwacie i przygodami, które wciąż od czasu do czasu wzywały go w świat.

1958 - śmierć Dorothy

Szczęście nie trwało jednak wiecznie. Jego Dorothy zginęła w tragicznym wypadku podczas pracy nad nowym rodzajem różdżkarskiego rdzenia. Dla Bradforda był to cios, który rozdarł jego życie na pół. Na długie miesiące rzucił się w wir pracy, jakby codzienna rutyna mogła zagłuszyć tęsknotę. Unikał towarzystwa, ale nigdy nie zaniedbał rodziny. Córki były jego kotwicą, jedynym powodem, by wstawać każdego dnia i wracać do życia. Myśli koił dźwięk stali spotykającej się w powietrzu, a rytmiczne kroki po kamiennej posadzce pozwalały odsunąć ból choć na chwilę. Pojedynki stały się jednym ze sposobem ucieczki, gdy akurat nie chciał znikać w leśnej gęstwinie. Każdy wymach, każde parowanie było jak oddech, jak wiersz pisany ostrzem, w którym rozładowywał gniew, tęsknotę oraz żal. Gdy opuszczał salę ćwiczeń, z dłonią wciąż zaciśniętą na chłodnej rękojeści floretu i szalejącym w piersi sercem, czuł, że w tym rytmie znalazł choć cień ukojenia.


And always, before the night,
The wind will carry me home.


Od tamtego dnia minęły trzy lata, a on stopniowo odzyskiwał równowagę. Zrozumiał, że nie może całkowicie odciąć się od życia, a siła rodu Bulstrode wymaga jego obecności na salonach i w interesach. Nauczył się balansować między surową codziennością rezerwatu a subtelną grą towarzyską, którą wyniósł z domu. Świat czarodziejów pogrążony był w nieustannej grze wpływów i ukrytych sojuszy, której nie mógł ignorować. Wychowany w duchu rodowych tradycji doskonale rozumiał, że prawdziwa władza kryje się w cieniu, a nie na pokazowych salonach. Siła Bulstrode’ów nigdy nie wynikała z ostentacyjnego bogactwa, lecz z umiejętności manipulacji, szantażu i strategicznych sojuszy, które jego ojciec nazywał „cichą grą”. Niechęć do mugoli wpojono mu niemal od kołyski – była to raczej zimna obojętność, niż jawna wrogość. Przy kominku, wśród aromatu ciężkiej brandy Cassian stale powtarzał, że w czasach, gdy Ministerstwo próbuje balansować między własnym światem a mugolskimi rządami, a mugolscy politycy z Londynu wciąż wierzą w swoją dominację, prawdziwa potęga rodów tkwi w tym, kto potrafi przewidzieć kolejne ruchy i zyskać długi wdzięczności.

1962 - zaręczyny z Primrose Burke

Choć angażował się w sprawy rodu i powoli wracał do życia towarzyskiego, w jego prywatnym świecie wciąż panowała cisza po stracie. Przez długi czas nie myślał o ponownym małżeństwie. Wdawał się w przelotne romanse, ulegając urokom kobiet, lecz żadnej nie zamierzał obiecywać niczego więcej. Był człowiekiem honorowym, więc nie mydlił oczu i nie rzucał pustych deklaracji. Czarownice pojawiały się i znikały, jakby były tylko cieniami wspomnień dawnego życia. Serce trzymał zamknięte, choć w codziennych kontaktach wciąż był czarujący, uprzejmy i skory do śmiechu. Coraz mocniej wierzył, że prawdziwe uczucie nie jest mu już pisane. I wtedy, zupełnie niespodziewanie, do jego życia wkroczyła Primrose Burke. Pojawiła się jak światło wśród mgieł nad wrzosowiskami – nieproszona, a jednak wyczekiwana. Bradford odkrył w sobie coś, o czym sądził, że zniknęło na zawsze. Wiedział, że to ryzykowne. Miał swoje lata, obowiązki, córki, będące jego dumą i priorytetem, a jednak postanowił spróbować jeszcze raz. Oświadczył się, otwierając przed sobą nowy rozdział – taki, którego nigdy nie spodziewał się już napisać.

0
Pozostało PP
mixed
0
Pozostało PM
19
0
0
OPCM
Uroki
Czarna magia
0
0
0
Transmutacja
Magia lecznicza
Eliksiry
14
16
12
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Ścieżka III — Opieka nad magicznymi stworzeniami
Hodowla magicznych stworzeń
Wiedza i zrozumienie magicznych stworzeń
Tropienie i śledzenie
Leczenie magicznych stworzeń
Ochrona zagrożonych ekosystemów
Ścieżka VIII — Historia i kultura magiczna
Znajomość obyczajów i etykiety
Ścieżka X — Polityka i prawo
Znajomość prawa i regulacji
Ścieżka XI — Ekonomia i handel
Rozpoznawanie wartości przedmiotów dotyczących profesji postaci
Ścieżka XVI — Społeczeństwo i wpływy
dyplomacja
odczytywanie emocji i czujność
urok osobisty
Ścieżka XVII — Artyzm i twórczość
literatura
Ścieżka XVIII — Sport
szermierka
jazda konna
wspinaczka
pływanie

drzewko

Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
07-31-2025, 09:29

Witamy na forum Serpens!

Mistrz Gry utworzył dla Ciebie osobisty dział, w którym została umieszczona Twoja skrytka bankowa. Udaj się do niego i opublikuj temat z sowią pocztą oraz umieść tam swój prywatny kuferek. Na start otrzymujesz też od nas skromny prezent – znajdziesz go w swoim ekwipunku.

Możesz już rozpocząć zabawę na forum! Zachęcamy, abyś sprawdził, co Ci się przyśniło, rozeznał się w aktualnych wydarzeniach oraz spytał, kto zaczyna.

Odtąd Twoje słowa, decyzje i sojusze mają znaczenie. Uważaj, komu zaufasz — wężowe języki są zdradliwe. Dobrej zabawy!

Karta zaakceptowana przez: Philippa Moss

    Odpowiedz
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
08-06-2025, 19:22

Bradford Bulstrode

Ekwipunek

pozostałe przedmioty spoza automatycznego ekwipunku

darmowa sowa pocztowa

Historia rozwoju

[06.08.2025] zatwierdzenie karty postaci, +1 wytrzymałość [prezent powitalny]
[07.08.2025] Zdobycie trofeum: Pierwszy dzień w Hogwarcie, +20 XP
[21.09.2025] Nagroda za wydarzenie: Człowiek, który został ministrem, +15 XP
    Odpowiedz
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:05 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.