• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Organizacja > Akta postaci > Zaakceptowane > Czarodzieje > Edmund Rineheart
Edmund Joseph Rineheart
Obrazek postaci
Dusza
Personalia rodziców
Barbara zd. Howell, Ronan Rineheart
Aspiracje
doskonalić się jako auror, opanować mistrzosko magię defensywną, zadbać o przyszłość syna
Amortencja
pieczone jabłko, mech, fiołek
Różdżka
11 cali, sztywna, klon, włos z ogona testrala
Hobby, pasje
magia defensywna i ofensywna, piesze wędrówki, muzyka
Bogin
zamknięta dziecięca trumna
Umysł
Data urodzenia
4 października 1928
Miejsce urodzenia
Londyn, Wielka Brytania
Miejsce zamieszkania
ul. Horyzontalna 7, Londyn, Wielka Brytania
Język ojczysty
Angielski
Genetyka
Czarodziej
Ukończona szkoła
Hogwart, Ravenclaw
Zawód
Auror
Czystość krwi
Półkrwi
Status majątkowy
Stabilna sakiewka
Ciało
34
182
78
Wiek
Wzrost
Waga
szary błękit
ciemny brąz
Kolor oczu
Kolor włosów
Budowa ciała
Sylwetka prosta i wysportowana, szczupła, wyraźnie zarysowane mięśnie. Delikatne rysy twarzy, czujne spojrzenie
Znaki szczególne
Rozległe blizny po ranach szarpanych na plecach, nieduża podłużna blizna na lewym barku po nieudanej teleportacji, kręcone włosy
Preferowany ubiór
Schludny i wygodny. Najczęściej jeansy, koszule i tshirty w stonowanych odcieniach czerni, bieli, brązów i granatów. W zimną pogodę swetry i skórzane kurtki. Czasem garnitury w tych samych kolorach, ale zawsze bez much i krawatów
Zajęty wizerunek
Noah Saavedra
Obrazek postaci
Jesień. Dni robią się coraz krótsze. Deszcz miarowo uderza o parapet, krople leniwie spływają po szybie. W środku unosi się zapach świeżo upieczonej szarlotki. Mama krząta się w kuchni, szukając urodzinowych świeczek. Ojciec siedzi przy stole i czyta gazetę. Młodszy brat śpi w kołysce nieopodal, opatulony białym kocykiem w małe hipogryfy. Edmund przygląda mu się z zainteresowaniem, nawet nie słyszy jak wołają go na prezenty. Zauważa za to jak po ściance kołyski wspina się niewielki kątnik. Czuje jak wzbiera w nim gniew; nagle porywczy podmuch wiatru otwiera lufcik i mknie w kierunku pająka, strzepując go na podłogę. To jego pierwsze wspomnienie z użycia magii.

Edmund Joseph Rineheart przyszedł na świat 4 października 1928 r. i już wtedy wyznaczono mu ścieżkę, którą miał podążyć. Jako pierworodny syn miał być zdrowy i silny, dzielny i odważny, sprawiedliwy i honorowy. Ojciec od małego opowiadał mu bajki o dzielnych rycerzach, którzy ratowali zbłąkanych czarodziejów przed złem. Potem o aurorach, biorących udział w niebezpiecznych misjach, nigdy nie oglądających się za siebie. W dziecięcej głowie te opowieści rosły do rozmiaru niesamowitych legend.

Matka była inna. Miała w sobie więcej wrażliwości i wyrozumiałości. To Vincent spędzał z nią więcej czasu. Opowiadała mu o wróżkach i tajemniczych wyspach. Edmund nie rozumiał dlaczego te opowieści tak mu się podobały, skoro niewiele wspólnego miały z prawdą. Wolał gonić coraz bardziej nieobecnego ojca, wkradać mu się do pokoju i chwalić swoimi dziecięcymi osiągnięciami, nawet jeżeli nie zawsze były dla niego satysfakcjonujące. To tylko motywowało chłopca do dalszych prób, żeby w końcu ujrzeć na jego twarzy wyraz dumy i zadowolenia.
Czasem jednak pożądał schronienia w matczynych ramionach, kiedy te próby nie wychodziły. Chował zapłakaną twarz w jej swetrze, żeby przypadkiem nikt nie zauważył. A ona nuciła mu wtedy kojącą melodię.

1937 - śmierć matki


Miał zaledwie dziewięć lat, kiedy matkę nieoczekiwanie zabrała ciężka choroba. Pamięta te wydarzenia jak przez mgłę: bladą rodzicielkę w łożu nieproporcjonalnie dużym do jej schorowanego ciała i młodszego brata siedzącego tuż obok, kolejnego uzdrowiciela opuszczającego progi ich domu, młodszą siostrę, która była zupełnie nieświadoma rozgrywającej się tragedii, i wreszcie ojca, mierzącego się z najgorszym przeciwnikiem, z którym tym razem nie mógł wygrać.
Vincent wyraźnie się załamał. Maureen była małym dzieckiem, ale i tak coś czuła, budząc się z płaczem po nocach. Edmund natomiast przyczepił się do ojca, potrzebując jego siły jak nigdy wcześniej. Jego wymagania tworzyły mu cel, do którego mógł dążyć i nie myśleć za dużo o nieszczęściach jakie na niego spadły. Musisz mi teraz pomóc mówił, a Edmund słuchał. Próbował spędzać czas z bratem, ale nigdy nie potrafili znaleźć ze sobą nici porozumienia. Zabawiał siostrę, która z nich wszystkich najbardziej potrzebowała normalności.
Ojciec stał się jeszcze bardziej surowy – a może zawsze taki był, tylko w domu zabrakło przeciwwagi. Czasem jednak zabierał ich na biwaki, które Edmund bardzo polubił. Spali pod namiotem, wędrowali przez las, uczyli się rozpalać ognisko i znajdować wodę. Nie było tam miejsca na dziecięce zabawy, ale Edmundowi to nie przeszkadzało. Przebywanie w naturze go uspokajało.

1939 - rozpoczęcie nauki w Hogwarcie


Do Gryffindoru? Tylko ci się wydaje, że tam pasujesz, mój drogi. Zdecydowanie lepszy będzie RAVENCLAW! Edmund niechętnie zszedł ze stołka i powędrował do ucieszonego stołu Krukonów. Męstwo, odwaga, cnota - to były cechy, które miał ucieleśniać. Długo nie mógł pogodzić się z porażką, ale ojciec nie lubił mazgajów, więc w końcu wziął się w garść i postanowił zostać najlepszym uczniem jakiego ta szkoła widziała. Uczył się pilnie – szczególnie z przedmiotów, które były mu potrzebne do przyszłej kariery. Regulamin szkoły łamał tylko w uzasadnionych według siebie przypadkach, najczęściej stając w obronie słabszych, bo nic nie denerwowało go tak bardzo jak wywyższający się Ślizgoni. Nie bał się stawać im naprzeciw, wręcz to lubił. W końcu mógł się wykazać zamiast ślęczeć z nosem w książkach i ćwiczyć zaklęcia na manekinie, czasem sam rwał się do konfrontacji. Polubił Hogwart i wolność jaką mu oferował, stał się pogodniejszą wersją siebie, nawiązał dużo przyjaźni, przeżył pierwszą miłość - uczył się dużo i bawił się dużo, nie marnując ani chwili. SUM-y zdał bardzo dobrze, szczególnie z obrony przed czarną magią, najgorzej poszło mu na ONMS, ale nigdy nie miał cierpliwości do zwierząt. Z dumą nosił odznakę Prefekta, a potem nawet Prefekta Naczelnego, dobrze wiedząc, że po prostu zapracował na to wyróżnienie. OWUTEM-y faktycznie okazały się wyczerpujące, ale i one poszły mu wystarczająco dobrze, żeby ze względnym spokojem spoglądać w przyszłość.
Z bratem miał mało styczności, mimo że trafił do tego samego domu. Ich rozmowy rzadko wychodziły poza zdawkowe przekazywanie informacji od ojca. Edmund miał z nim zdecydowanie lepszą relację, bo go słuchał i korzystał z wiedzy jaką mu oferował. Vincent uparcie wszystko robił na odwrót, w mniemaniu Neda tylko sobie szkodząc. A jednak miał go na oku, cicho, z dystansu. Czasem dawał mu szlaban, żeby mieć pretekst do spotkania. Czasem mścił się na Ślizgonach, którzy mu dokuczali, dla własnej satysfakcji i z poczucia obowiązku.
Z siostrą się minął. Kiedy zaczynała szkołę, on już rozpoczynał Kurs Aurorski. Wierzył jednak, że Vincent w razie czego jej pomoże – jeżeli mieli ze sobą cokolwiek wspólnego, to była to miłość do Maureen.

1946 - rozpoczęcie kursu aurorskiego


Kurs okazał się jeszcze bardziej wymagający niż Edmund to sobie wyobrażał. Przez pierwsze tygodnie chodził na zajęcia i wyczerpujące treningi, po czym przesypiał resztę dnia. I bardzo dobrze, to jest test charakteru, a będzie tylko gorzej! rozbawiony głos ojca rozbrzmiewał w mieszkaniu tym głośniej, im bardziej zmęczony Edmund wracał do domu. Nigdy mu nie powiedział, że jest z niego dumny – cały czas znajdował miejsce do poprawy, którego nie omieszkał mu wypomnieć. Jego szkolenia przynosiły jednak rezultaty: był ruchliwym dzieckiem, spostrzegawczym, uważnym, śmiałym i skorym do ryzyka. Miał podstawową wiedzę na temat magii defensywnej i ofensywnej, już wcześniej słyszał historie o przesłuchaniach i pościgach, kojarzył podstawy pierwszej pomocy. To wszystko zaczynało z niego wychodzić na zajęciach, ale chłonął dalej, więcej i więcej. Zawsze miał tylko jeden cel i w końcu po tylu latach pracy zaczynał widzieć jego koniec. Z pogardą i zazdrością patrzył na kolegów i koleżanki, którzy podjęli decyzję o zostaniu aurorem dopiero pod koniec szkoły, bo nie przeżyli tego co on. Spoglądał na nich z jeszcze większą zazdrością, kiedy byli w czymś od niego lepsi. I katował się tak długo, aż sam osiągnął podobny wynik. W tym zawodzie nie było bowiem miejsca na półśrodki, a Rineheart był zawzięty.

1950 - zniknięcie brata


Nie wtrącaj się usłyszał już w progu, kiedy wrócił do domu po wieczornych zajęciach. Ojciec kłócił się z Vincentem jak jeszcze nigdy dotąd, w ruch szły wszystkie niewypowiedziane wcześniej słowa. Obserwował z niedowierzaniem jak brat w końcu wychodzi z domu, przeczuwając, że tym razem tak szybko do niego nie wróci. Nic nie powiedział, ale spojrzał na ojca z wyrzutem – przesadziłeś cisnęło mu się na usta, ale wydawało mu się, że nawet on zdawał sobie z tego sprawę.
Vincent faktycznie nie wrócił na noc, na następną też nie. Edmund myślał, że to chwilowe, że zaszył się gdzieś u znajomych na tydzień czy dwa. On jednak nie wracał. Przestań. Tak wybrał ojciec ucinał wszelkie próby zaangażowania go w poszukiwania, a Edmund w końcu się z nim zgodził.

1956/58 - ślub i narodziny syna


W tym szaleństwie nie było czasu na cokolwiek poza ćwiczeniami, dlatego krąg znajomych Edmunda szybko zaczął się zacieśniać do pozostałych kursantów. Razem chodzili na zajęcia i treningi, organizowali między sobą pojedynki, odpytywali się z teorii. Wieczorami najczęściej chodzili do Fontanny Szczęśliwego Losu nieopodal ul. Pokątnej, żeby odreagować stres i zmęczenie. To właśnie tam poznał siostrę swojego przyjaciela, Barry’ego. Nie była aurorką, ale szczęśliwie dała się zaciągnąć bratu na imprezę. Elaine. Spędzili ze sobą całą noc, zaszywając się gdzieś w kącie przed wścibskimi oczami znajomych.

Wtedy życie Neda zaczęło niebezpiecznie zbliżać się do ideału. Ukończył kurs aurorski – przez tydzień z dumą chodził wszędzie ze swoją odznaką i kazał zwracać się do siebie panie aurorze. Oświadczył się Elaine – miało być romantycznie, w miejscu gdzie się poznali, na szczęście od razu powiedziała tak. Wzięli ślub – malownicze miejsce pod Londynem, dużo kwiatów, rodziny i przyjaciół, szpaler ustawiony przez kolegów z Biura Aurorów. Własne mieszkanie – na ul. Horyzontalnej, zależało im na bliskości innych czarodziejów. Kilka lat później syn – Leonard, Lenny, Leo. Żywe srebro, oczko w głowie.
A jednak nigdy nie było idealnie. Ukończył kurs aurorski – i nie wiedział co dalej. Dążył do tego przez całe życie, w zasadzie nie wiedział kim jest ani co lubi robić poza tym. Dotarł do końca ścieżki, jaką drogę powinien wybrać teraz? Wziął ślub – ale boleśnie brakowało na nim matki i brata. Związek z Elaine też nie był idealny – kochali się, ale mieli silne charaktery, które nie raz wchodziły w zwarcie. Urodził im się syn, a to dołożyło do życia mnóstwo dodatkowych obowiązków, a ryzykowanie zdrowiem i życiem w pracy nagle stało się dużo trudniejsze.

1961 - nieudana misja, śmierć przyjaciela


Wiosną 1961 r. został wysłany z Barrym na misję wywiadowczą. Z założenia nie była skomplikowana – mieli sprawdzić trasę transportu nielegalnych artefaktów pod Aberdeen i wrócić do centrali z informacjami. Wielokrotnie brali udział w podobnych misjach, w dodatku dobrze im się współpracowało – być może to uśpiło ich czujność. Zostali zaatakowani znienacka, czarodziejów było więcej niż się spodziewali. Wywiązała się walka, hałas, chaos. Zaalarmowani mugole przybiegli zobaczyć co się dzieje, w panice atakując ich wszystkich. Przemytnicy najwyraźniej też nie spodziewali się zaangażowania tej trzeciej siły – zaczęli rzucać zaklęciami na ślepo, jednym z nich godząc Barry'ego. Edmund nie miał wątpliwości, że była to plugawa magia, a ta chwila nieuwagi wystarczyła, by i samemu spóźnić się z obroną. Ból był przerażający, czuł jak jego plecy płoną, rozrywają się. Był to ból jeszcze gorszy od rozszczepienia, jakby dorwały się do niego szpony rozwścieczonego hipogryfa. Nie był w stanie kontrolować co dalej działo się wokół niego, słyszał tylko szum rzucanych zaklęć i huk wystrzałów.
A potem… ciszę. Leżał przez dłuższą chwilę, nie będąc w stanie się podnieść. Czuł wokół siebie metaliczny zapach krwi. Barry? cicho wezwał przyjaciela, ale ten już nie żył.

Spędził w niewoli dwa tygodnie. Przemytnicy okazali się wcale nie być tacy bystrzy – mieli po prostu szczęście. Nie wiedzieli co z nim zrobić. Wydawało im się, że może być przydatny, dlatego trzymali go u siebie na statku. Pierwsze dni Edmund przespał, przez kolejne wracał myślami do tamtego dnia, odtwarzając wszystkie swoje decyzje. Decyzje, które były złe. Przez które jego szwagier i najlepszy przyjaciel nie żył. Kusiło go, żeby zapaść się pod ziemię, uciec i nie wrócić. Czy tak czuł się Vincent, kiedy kilkanaście lat temu podejmował tę decyzję? Ojciec byłby dumny. Mógłby mówić, że syn poległ w walce. Wyprawiłby mu pewnie godny aurorski pogrzeb. Siostrze byłoby smutno, ale też wiedziała z czym wiąże się ta praca. Tak jak Elaine. Jego droga Elaine, na pewno by to udźwignęła. Ale nie potrafił opuścić Leo, nie zasłużył na stratę ojca. Ta myśl motywowała go do powrotu, dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja, a nadarzyła się w najbardziej błahym momencie, kiedy strażnik opił się piwskiem i zasnął pod jego celą, uwolnił się i wybiegł na zewnątrz. Musiał sobie radzić bez różdżki, ale był sprytny, zmęczony ale zmotywowany, znalazł przyjaznego czarodzieja, który pozwolił skorzystać mu z sowy - nakreślił kilka szybkich słów i czekał na ratunek.

1962 - dołączenie do Gellerta Grindelwalda


Kolejne długie dni spędził w londyńskim szpitalu. Pewnie zostaną paskudne blizny, ale z tym już nic nie zrobię westchnął uzdrowiciel, zapisując coś w karcie. Codziennie ktoś go odwiedzał: Elaine, Maureen, koledzy i koleżanki z pracy. Ojciec odwiedził go tylko raz, zaraz po powrocie, jakby chciał się tylko upewnić czy to na pewno on. Edmund tego nie pamiętał, ale może to i lepiej, nie potrafiłby spojrzeć mu w oczy.
Uzdrowiciel często do niego zaglądał. Rozmawiał z nim, niby niezobowiązująco, delikatnie badając grunt. A potem zadawał coraz konkretniejsze pytania, wyciągał ze zmęczonego ciała największe frustracje i lęki. Przychodził pod pretekstem nocnego obchodu, opowiadając mu o swoich przyjaciołach. Że mieli tak samo, że przeżyli podobne tragedie, że dobrze by się z nimi dogadał. W dzień wypisu w końcu wypowiedział to imię: Gellert Grindelwald. Dodał, że na pewno chętnie powitałby tak utalentowanego czarodzieja.

Ziarno trafiło na żyzny grunt.

Misja zakończona niepowodzeniem, zbiegli podejrzani, brak zdobytych dowodów, śmierć funkcjonariusza, naruszony Kodeks Tajności… Przełożony czytał akta sprawy, jakby Edmund nie wiedział, że to była upokarzająca porażka. Decyzją Szefa Biura Aurorów numer 243/5 odsuwamy pana od czynnej służby do odwołania. Proszę poświęcić ten czas na przeanalizowanie błędów, nie możemy sobie na nie pozwolić w przyszłości. Zna pan procedury, proszę się zgłosić do Szpitala Świętego Munga, tam czeka skierowanie do magipsychiatry. Uprzedzając pytania: tak, jest to konieczne, i nie, nie wiem kiedy wróci pan do pracy w terenie. To zależy od pana zachowania. Ode mnie tyle. Edmund wcale nie zamierzał się z nim kłócić. Podniósł się z krzesła i podszedł do drzwi. Rineheart… To jeszcze nie przekreśla twojej kariery, pamiętaj o tym dodał po chwili, przyglądając mu się uważnie. Edmund tylko kiwnął głową i wyszedł.

Powrót do domu nie oznaczał końca problemów. Żona ciężko przeżywała żałobę po bracie. Syn nie opuszczał go na krok, wyraźnie potrzebując jego obecności, choć Ned nie zawsze miał siłę mu ją dawać. Wtedy dowiedział się o powrocie Vincenta do kraju. Dlaczego akurat teraz? Nie miał siły na konfrontację. Najpierw musiał się zająć swoją rodziną i pracą.

Nie mógł przestać myśleć o słowach uzdrowiciela. Pamiętał Globalną Wojnę Czarodziejów. Ojciec wypowiadał się wówczas o Grindelwaldzie jak o zbrodniarzu. A jednak Edmund widział w jego ideologii dużo racji. Równość czarodziejów bez względu na pochodzenie – czy nie to rodziło większość problemów w ich społeczeństwie? Wyższość nad mugolami – podczas misji na własnej skórze doświadczył jak bardzo potrafią być niebezpieczni, kiedy poczują się zagrożeni. Chciał, żeby jego syn wychował się w lepszym, sprawiedliwszym świecie. Wiedział też, że jeżeli coś miało się zmienić, trzeba było działać. Na początku roku wrócił do znajomego uzdrowiciela, oznajmując mu, że jest gotowy poznać jego przyjaciół.

Po tygodniach apatycznej wegetacji w końcu wziął się w garść. Miał przed sobą nowy cel, do którego musiał dążyć. 
0
Pozostało PP
wand
0
Pozostało PM
21
16
0
OPCM
Uroki
Czarna magia
0
0
0
Transmutacja
Magia lecznicza
Eliksiry
10
11
10
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Ścieżka VII — Magia uzdrawiania
Pierwsza pomoc
Ścieżka X — Polityka i prawo
Znajomość prawa i regulacji
Śledztwa i dochodzenia
Taktyka przesłuchań
Strategia i zarządzanie kryzysowe
Ścieżka XIII — Szpiegostwo
Kamuflaż i maskowanie tożsamości
Sztuka infiltracji
Unikanie pułapek i zabezpieczeń
Skradanie się
Fałszerstwo i manipulacja dokumentami
Ścieżka XV — Przetrwanie
Tropienie i śledzenie
Sztuka kamuflażu
Przetrwanie w ekstremalnych warunkach
Ścieżka XVI — Społeczeństwo i wpływy
sztuka kłamstwa i oszustwa
odczytywanie emocji i czujność
zastraszanie i manipulacja
Ścieżka XVIII — Sport
latanie na miotle
pływanie
walka wręcz

drzewko

Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
08-04-2025, 17:29

Witamy na forum Serpens!

Mistrz Gry utworzył dla Ciebie osobisty dział, w którym została umieszczona Twoja skrytka bankowa. Udaj się do niego i opublikuj temat z sowią pocztą oraz umieść tam swój prywatny kuferek. Na start otrzymujesz też od nas skromny prezent – znajdziesz go w swoim ekwipunku.

Możesz już rozpocząć zabawę na forum! Zachęcamy, abyś sprawdził, co Ci się przyśniło, rozeznał się w aktualnych wydarzeniach oraz spytał, kto zaczyna.

Odtąd Twoje słowa, decyzje i sojusze mają znaczenie. Uważaj, komu zaufasz — wężowe języki są zdradliwe. Dobrej zabawy!

Karta zaakceptowana przez: Vincent Rineheart

    Odpowiedz
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
08-12-2025, 17:33

Edmund Rineheart

Ekwipunek

pozostałe przedmioty spoza automatycznego ekwipunku

darmowa sowa pocztowa

Historia rozwoju

[14.08.2025] zatwierdzenie karty postaci, +1 OPCM
[19.08.2025] zdobycie trofeum Pierwszy dzień w Hogwarcie, +20 XP
[21.09.2025] Nagroda za wydarzenie: Człowiek, który został ministrem +15 XP
[01.11.2025] zdobycie trofeum Jest Leviosa, nie Leviosaaa, +20 XP
    Odpowiedz
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:09 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.