• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Walia > Cardiff > Tawerna "Pod Mewą i Księżycem" > Ciasny schowek
Ciasny schowek
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
06-22-2025, 22:20

Ciasny schowek
Drzwi z tyłu baru, bez oznaczeń. Czasem zamknięte na kłódkę, częściej nie. W środku — zapach wilgoci, pozostałości po dawno zużytych środkach czystości, stare miotły i zgięta metalowa półka. W kącie wiadro z wodą, coś w niej pływa, nieopodal majaczy jeszcze stary, nieco zardzewiały zlew. Ściany są nierówne, farba złazi, pod sufitem pełno pajęczyn. W schowku nie ma zbyt wiele światła, na kandelabrze przymocowanym do ściany wisi zaledwie końcówka niemalże wypalonej doszczętnie świecy. Pracownicy tawerny zaglądają tu tylko czasami, coby pozbyć się pustych skrzynek po piwie, zbyt brudnych ścier, czasem czegoś, co nie powinno być na widoku.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Moira Sanderson
Akolici
Long in tooth and soul
longing for another win
Wiek
40
Zawód
Naukowczyni, magichirurg
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
pełna
wdowa
Uroki
Czarna Magia
0
0
OPCM
Transmutacja
5
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
24
5
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
5
Brak karty postaci
10-07-2025, 21:22
A nawet gdyby przeczytać miała miliony mądrych książek i przesłuchać tysiące wykładów bardzo mądrych ludzi – nigdy nie domyśliłaby się powodu dla którego siostrzenica zachowywała się w ten sposób. I owszem – przekonana była, że świadoma była jej ucieczki z domu, świadoma była jej raczej bolesnego powrotu i ewidentnej trudności do przyznania się do własnego błędu… Nie połączyła jednak kropek, bo te układały się obecnie we wzory niejasne, nieoczywiste, zbyt abstrakcyjne dla umysłu Moiry Sanderson. Tej samej kobiety, która w momencie zniknięcia Leonie Figg z jej domu rodzinnego, powiedziała swojej siostrze by nie szukała jej na siłę – by pozwoliła dziecku znaleźć własną drogę, tą daleką od nędznego piętna równie nędznej rodziny. Dość optymistycznie uznała, że siostrzenica z pewnością opuściła rodziców i rodzeństwo w zbawiennym porywie samodzielności i chęci wzięcia życia za rogi. Dalej, będąc w trudnej emocjonalnie i fizycznie ciąży, a potem w jeszcze bardziej wyczerpującym połogu – nie skupiała się na powracającej w braku chwały botaniczce tak bardzo, jak być może powinna. Zabrakło w tym należytej Sanderson dociekliwości, ale nic dziwnego – pogrążona w ogólnym zobojętnieniu, szybko oberwać miała jeszcze nieszczęśliwą śmiercią Adama.
Więc nie, nie przestała pytać dlatego, że miała w poważaniu dziewczynę, której życzyłaby dobrze w miejscu innym niż ciasna i pozbawiona większych perspektyw stolica Walii. Przestała pytać, bo w tamtym okresie pytała o naprawdę niewiele i niewiele szczerze ją obchodziło.
Moira unosi brwi szczerze zdziwiona jej gwałtownym śmiechem. Czuje, że trafiła w czułe struny i chwyta się informacji tej tak kurczowo, by odpychająca ją Leonie nie mogła strącić jej niczym nędznego paprocha uczepionego faktury swetra.
– O czym ty mówisz? – ścisza ton, skracając dzielącą ich odległość. W kieszeni płaszcza odszukuję swoją różdżkę – sztywne drewno leży w dłoni tak, jakby było jej częścią. Jest gotowa uspokoić Leonie nim ta zwróci na ich dwójkę zbyt wiele niepotrzebnej uwagi. Nie musi jednak, bowiem Figg szybko zbiera się w sobie, otacza szczelną skorupą i odpycha nie gestem, a słowem. Moira nie rozumie z tego niemal nic, a brak należytej wiedzy i niezrozumienie sytuacji zawsze napędza ją do działania. I właśnie dlatego słyszy, ale nie słucha propozycji zostawienia jej tu i teraz. – Co takiego zrobiłaś? – dopytuje, chwytając się myśli, że rodzina nie wie o czymś, co mogłoby zmienić postrzeganie Leonie diametralnie i od razu. – Nie wiem czy chcesz tam iść. Nie wiem też dlaczego nie chcesz tam iść. Mówisz, że to nie moja sprawa – zgoda, może być wedle twojej woli, może być i nie moja. Ale to na pewno ich sprawa, skoro marzeniem matki jest ciebie tam zobaczyć. A oni nie rozumieją – mówi o rodzinie Leonie, rzeczowo i chłodno, co za tym idzie – mniej pocieszająco niżeliby chciała, wiedziona chyba naturalnym dla siebie, surowym podejściem do członków rodziny. Zaciskając szczękę mocno, wciąż gotowa jest wyciągnąć z kieszeni różdżkę, gdyby sytuacja eskalowała. – Nie zostawię cię tutaj. Odprowadzę cię do domu, nie możesz zostać w lokalu w takim stanie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#12
Leonie Figg
Akolici
you bled me dry, left me for dead, when all i craved was being held.
Wiek
25
Zawód
magibotaniczka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
15
8
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
13
Brak karty postaci
10-08-2025, 11:54
Leonie nie była na tyle egocentryczna, by liczyć, że rozwikłanie tajemnicy jej zniknięcia stanie się dla kogokolwiek priorytetem, ale skłamałaby, mówiąc, że pewna część jej duszy nie pragnęła właśnie tego - ocalenia. Zrozumienia i odciążenia od samotności w tym sekrecie, który na co dzień przytłaczał ją tak, jak Atlasa przygniatał noszony na ramionach glob. Swego czasu liczyła, że tą osobą stanie się Moira, ale mijały miesiące, a w oczach ciotki nie pojawiła się iskra dogłębnego zrozumienia, nie zmieniła do niej w żaden sposób podejścia, nie okazała zmartwienia. A kiedy rozczarowanie i rozgoryczenie coraz szczelniej wypełniły przestrzeń za mostkiem, zdała sobie sprawę z tego, że nie ma prawa niczego oczekiwać ani wyobrażać sobie niestworzonego - więc po prostu przestała. Nadzieja zniknęła z oczu, natomiast kontakty z Moirą pozostały jednoznaczne, określone dość sztywnymi ramami, takimi, które pasowały do egzystencji zajętej i poświęconej nauce czarownicy.
- Co ja zrobiłam? - teraz gniew i niedowierzanie zaczęły kipieć w jej głosie. Tego już za wiele; choć Leonie przywykła do szukania swojej winy w porwaniu przez Colina Fairchilda, podejrzenie na twarzy Sanderson zabolało za bardzo. - Na gacie cholernego Merlina, ja nie zrobiłam nic, żeby na to zasłużyć - wyrzuciła z siebie z goryczą. Alkohol dodawał jej animuszu i rozplatał język, dzięki czemu szeptane niegdyś niedopowiedzenia zaczynały wyostrzać swoje kontury. Pozwalał zobaczyć sprawy obiektywnie; trzeźwość bowiem ją tego pozbawiała, zamykając zielarkę w klatce wyrzutów sumienia i na oślep szukanych uzasadnień tego, co ją spotkało. Przecież musiała jakoś sprowokować Colina, dać mu do zrozumienia, że wspólna przyszłość to coś, o czym razem marzą... Tak wierzyła w świetle dnia. - Myślisz, że tego chciałam? Albo że mi się to podobało? - zasypywała Moirę gradem pytań brzęczących od zgryzoty, nadal nie nazywając jednak wprost tego, o czym mówiły. Żal panował nad nią do tego stopnia, by jeszcze przytrzymać w środku tę tajemnicę.
- Robię to dla ich dobra - niemal przerwała Moirze kapitulacyjnym głosem, zmęczona konfrontacją. Leonie objęła się rękoma, pocierając ramiona, po których rozpełzł się zimny dreszcz, zimniejszy niż panujący na zewnątrz ziąb. - Naprawdę poszłabyś za mnie? - zapytała za moment, spoglądając na ciotkę z ukłuciem podejrzliwości. Nie miała pojęcia, czy zapowiedź kobiety była szpilą mającą sprowokować jakąś reakcję, czy Sanderson była gotowa stanąć obok siostry i pomóc jej przejść przez trud dnia. To nie było do niej podobne. Może macierzyństwo jednak zaczęło ją zmieniać? Mały Harry był uroczy na tyle, by - zdaniem Leonie - ocieplić Moirę względem świata istniejącego poza magimedycyną. - Nic mi nie jest - zaprzeczyła ponownie, chociaż wcześniej zdążyła dać popis alkoholowej brawury, a teraz stała przed ciocią przytłoczona chwiejnymi emocjami. - Ale mogłabym napić się u ciebie herbaty... - dodała niepewnie, bo Moira równie dobrze mogła mieć jej już serdecznie dosyć jak na jedną dobę. Albo jeden miesiąc.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#13
Moira Sanderson
Akolici
Long in tooth and soul
longing for another win
Wiek
40
Zawód
Naukowczyni, magichirurg
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
pełna
wdowa
Uroki
Czarna Magia
0
0
OPCM
Transmutacja
5
5
Magia Lecznicza
Eliksiry
24
5
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
5
Brak karty postaci
10-08-2025, 19:52
Chyba pozostawała na to wszystko za głupia. Aż nie mogła w to uwierzyć, ale właśnie taka myśl pojawiła się w jej głowie, kiedy obrywa kolejnymi niewyjaśnionymi falami rozpaczy czy gniewu. Dochodzi do niej, że albo jest już za stara na zrozumienie młodych kobiet, albo Leonie ma w głowie niepokój, którego Moira w żadnym wypadku nie pojmie w warunkach takich jak te – w pobliżu gwarnej tawerny, w aurze wiosennej szarugi i cuchnącej rybami wilgoci. Sanderson podejrzewała o to wszystko alkohol – depresant, którego działanie na organizm znała doskonale, nawet nie będąc toksykolożką. Leonie nie wydawała się pijana, jednak może połączenie złego nastroju, pewnej dawki substancji i zawirowania hormonalne pchały ją do podobnych zachowań?
Na analizowanie jej działań przyjdzie jednak jeszcze odpowiednia pora. Teraz Moira puszcza różdżkę i wyciąga dłoń z kieszeni. Jest gotowa asekurować dziewczynę, jeżeli ta miałaby poruszyć się tak, jak mówi – niezbornie i bez sensu.
– Oddychaj – mówi niecierpliwie, kiedy dziewczyna wyrzuca z siebie słowa. Sandersona nie ma prawa wiedzieć, na co zasłużyła sobie bądź mnie jej siostrzenica. Zgodnie z wcześniejszą myślą jednak – nie drąży. Teraz najważniejszym jest powstrzymanie burzowej chmury, która porywała już Leonie, a która razić niechcący mogła i Moirę. – Niechętnie, ale pomyślę nad tym – odpowiada. Groźba ta pojawiła się w powietrzu dla zasady, a Sanderson nie zamierzała faktycznie uświetnić swoją obecnością kolejną rocznicę śmierci brata Leonie. Teraz, kiedy wszystko zaczynało się jej wydawać jakimś zniekształconym snem – nie wiedziała właściwie co powinna zrobić. Odsunięcie decyzji w czasie wydaje się najrozsądniejsze, a nawet w tak abstrakcyjnej sytuacji – podejmuje próbę rozsądnego działania. Gdy Leonie proponuje, by udały się do niej – do domu w Londynie, oddalonego setki kilometrów stąd… Kiwa głową na zgodę w oszczędnym geście, nawet jeżeli wolała, by syn nie był świadkiem dziwnych zachowań swojej kuzynki i by nie zadawał pytań, na które będzie musiała odpowiedzieć. Możliwie nieszczerze. – Dobrze, niech tak będzie. Spróbuj zebrać nerwy przed teleportacją… – a wybranie sieci Fiuu było najrozsądniejszym, wręcz jedynym wyborem. Upewniła się, że Leonie jest w stanie iść po w miarę prostej linii i poprowadziła swoją siostrzenicę ku oddziałowi magicznej apteki, dysponującym dostępem do odpowiedniego transportu.

2xzt
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:24 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.