• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Londyn > Centralny Londyn > Klub "Southbank Underworld”
Klub "Southbank Underworld”
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
06-10-2025, 14:34

Klub "Southbank Underworld”
Umiejscowiony w podziemiach klub „Southbank Underworld” przyciąga spragnionych muzycznych emocji i niecodziennych doznań. Nieduża, niska piwnica z surowymi, ceglastymi ścianami, staje się azylem dla fanów jazzu, bluesa i wczesnego rock’n’rolla. Na scenie królują spontaniczne improwizacje, a dźwięk saksofonów i elektrycznych gitar przenika każdy zakamarek klubu. Gęsty od dymu tytoniowego i zapachu whisky tłum wiruje między stołami, tworząc ekscytującą atmosferę. „Southbank Underworld” tworzy przestrzeń dla spotkań artystów, outsiderów i młodych buntowników. To tam pod osłoną nocy rodzą się nowe trendy, a muzyka staje się językiem wolności. W jego mrocznych korytarzach szepcze się o tajemniczych gościach i nieznanych talentach, które szybko zyskują sławę poza ścianami klubu.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Lucinda Macnair
Śmierciożercy
Hope for the best, but prepare for the worst.
Wiek
28
Zawód
łamacz klątw i uroków, poszukiwacz
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
pełna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
15
1
OPCM
Transmutacja
30
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
10
Brak karty postaci
11-05-2025, 20:54
Żyły w czasach, w których kobieta znaczyła tyle, ile pozwalał jej znaczyć mąż. A przynajmniej tak wciąż bywało w rodzinach, gdzie tradycja stanowiła najwyższą wartość - nawet ta krzywdząca, nawet ta brzmiąca jak relikt minionych pokoleń. Nic więc dziwnego, że choć świat szedł naprzód, to rody o błękitnej krwi wciąż trwały w sztywnych ramach, a wraz z nimi zamykały w nich swoje kobiety. Bo często nie miały one prawa wyboru. Bo nie chodziło o miłość, lecz o dobrze zawarty kontrakt między rodzinami - umowę, która z jednej strony gwarantowała kobiecie pozycję żony i matki, a z drugiej odbierała jej wolność. Widziała rację w słowach kobiety - mężczyźni faktycznie lubowali się w tym, by zamykać swoje żony w domach, traktować je jak własność, nadawać im role według własnego upodobania. Na szczęście jej samej nigdy nie przyszło tego doświadczyć. Choć w młodości bywały momenty, gdy próbowała być przykładną córką i chciała zadowolić ojca, szybko nauczyła się kierować własnym głosem. Wyrwała się spod rodzinnego dachu, stała się niezależna, a w końcu trafiła do domu męża, który potrafił zrozumieć i docenić, jaką była kobietą i czego naprawdę potrzebowała od życia.
Kobiety z rodu Macnairów miały być silne. Miały podejmować własne decyzje, być niezależne, a nierzadko równe mężczyznom. Właśnie w taki sposób widziała Irinę. A jednak - prawda była taka, że nawet one polegały na mężczyznach. Sama zawsze dzieliła się zdaniem z Drew i podejrzewała, że Irina również - czy to teraz z nim, czy wcześniej ze swoim mężem. Choć może wcale tak nie było? Może właśnie ta część Iriny, ta związana z nazwiskiem Macnair, zanikała wcześniej - pod ciężarem małżeńskich obowiązków i niewidzialnych kajdan? Nie miała pojęcia. I nawet nie próbowała zgadywać. - Nie sposób się nie zgodzić, Irino - odparła po chwili, pomijając wzmiankę o własnej sile. Nigdy nie potrafiła mówić o sobie w ten sposób. W jej świecie zawsze istniało to nieprzyjemne „za mało” - za mało odwagi, za mało doskonałości, za mało… wszystkiego. A jednak słowa Iriny miały dla niej znaczenie. Może dlatego, że jej aprobata była czymś, na czym naprawdę jej zależało. Mężczyzn z tej rodziny potrafiła do siebie przekonać, ale Irina była inna - czujna, wymagająca, przenikliwa. Potrzebowała czegoś więcej, by zaufać. I ona to rozumiała.
Uśmiechnęła się delikatnie, gdy kobieta słowami wyprzedziła jej myśli i dalsze pytania. Podejrzewała, że Irina była wybredną czarownicą - niełatwą do zadowolenia, wymagającą, a przy tym doskonale świadomą własnej wartości. Więc logiczne było, że jeśli faktycznie znalazł się ktoś, kto potrafił sprostać jej oczekiwaniom, nie miałaby ani skrupułów, ani wątpliwości, by sięgnąć po taką relację. Skinęła głową - nie mając już nic więcej do dodania. Irina odpowiedziała na wszystko sama. - Nie wiem, czy jestem jedną z nich - zaczęła po chwili, z lekkim zamyśleniem, jakby chciała naprawdę rozważyć sens wypowiedzianych słów. - Nawet jeśli jestem, każda gra ma swoje konsekwencje. Znam swojego męża na tyle dobrze, by wiedzieć, że droczenie się z nim w takich sprawach bywa zgubne. Jest impulsywny. Gdyby choć przez sekundę poczuł, że ma powód do zazdrości, zjawiłby się tu następnego dnia, by karmić swoją paranoję. Karmić swoją zazdrość. - kącik jej ust drgnął w ledwie zauważalnym uśmiechu. Upiła łyk trunku, czując na języku jego ciepło i gorycz. Irina prawdopodobnie równie dobrze znała swojego bratanka - wiedziała, jaką siłą potrafił być jego gniew i jak bardzo nienawidził dzielić się tym, co uznał za swoje. - A ty? - spytała po chwili ciszy, unosząc na nią wzrok. - Byłaś taką kobietą? Nęciłaś? Prowokowałaś?
Wiedziała, że w jej słowach kryła się prawda. Czuła to całą sobą i rozumiała, bo już wcześniej - w gabinecie, gdy próbowała przekształcić kompromis w swoją wizję rzeczywistości - podjęła decyzję. To, że wyprawa miała być wspólna, nie odbierało jej niczego. Nie odbierało też niczego im. - Może po prostu zbyt wiele zmieniło się w tak krótkim czasie - odezwała się po chwili, spokojnie, jakby wypowiadała myśli, które dojrzewały w niej od dawna. - Może dlatego trudno mi odpuścić każdy aspekt. Chciałabym zachować coś tylko dla siebie, a jednak wiem, że nie mogę. On jest zbyt doświadczony, zbyt świadomy tego, czym jest życie na szlaku. Pogodziłam się już z tym. - zawiesiła na moment wzrok na ciemnym winie w kieliszku kobiety, jakby tam właśnie szukała potwierdzenia swoich słów. - Zaczniemy w Irlandii, więc to nie będzie daleka wyprawa. Ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pewnie niedługo wyruszymy dalej. - nie oznaczało to, że całkowicie znikną z Anglii. Były rzeczy, które trzymały ich właśnie tutaj, a ona sama nie wytrzymałaby zbyt długo z dala od dziecka.
Cieszyła się tą chwilą. Cieszyła się rozmową - taką, której naprawdę jej brakowało. - Jestem wdzięczna, Irino. Za ten wieczór. - uśmiechnęła się lekko, zanim zamówiły kolejną kolejkę.

z.t x2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 14:08 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.