• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Londyn > Centralny Londyn > Ministerstwo Magii > Przesyłki wewnętrzne
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
05-31-2025, 23:30

Przesyłki wewnętrzne
Jeden z centralnych i najbardziej ruchliwych korytarzy tej instytucji, lecz z pewnością nie za sprawą przewijających się tam tłumnie czarodziejów. Wąska, nieco ciemna przestrzeń, w której powietrze jest zawsze w ruchu. Zamiast tradycyjnych rur czy magicznych tub, które jeszcze do niedawna z powodzeniem transportowały korespondencję po wnętrzu Ministerstwa Magii, dziś korytarze wypełniają małe, fioletowe samoloty z papieru – tzw. przesyłki wewnętrzne, które mkną w górę i w dół, niosąc pilne wiadomości między departamentami.. Każdy samolot jest opatrzony pieczęcią właściwego biura i porusza się z zadziwiającą precyzją, omijając przeszkody i skręcając w odpowiednich momentach. Co jakiś czas słychać szelest skrzydełek, gdy jeden z pilnych wniosków zbliża się do celu i ląduje na odpowiednim biurku lub półce.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Nylah Black
Czarodzieje
It's only illegal if I get caught.
Wiek
24
Zawód
Śpiewaczka operowa i łamaczka klątw
Genetyka
Czystość krwi
potomkini wili
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
9
0
OPCM
Transmutacja
15
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
3
8
Siła
Wyt.
Szybkość
5
9
5
Brak karty postaci
11-13-2025, 17:00
23 marca 1962

Nieczęsto bywała w Ministerstwie Magii, preferując mimo wszystko spotkania na bardziej neutralnych gruntach. Zawsze czuła się tu dziwnie, a cały gmach Ministerstwa solidnie ją przytłaczał. Czasem jednak nie miała wyjścia, a z jakichś powodów Jones uparł się, by spotkali się właśnie w jego biurze w Ministerstwie. Nie można powiedzieć, by Nylah była z tego faktu jakoś specjalnie zachwycona, ale zazwyczaj rozmowy z Jonesem prowadziły do bardzo specyficznych zleceń i Black miała serdeczną nadzieję, że tutaj będzie dokładnie tak samo.
Ku jej własnej, wewnętrznej satysfakcji, wybycie do magicznej części Londynu – na brodę Merlina, który z jej przodków wymyślił umiejscowienie ich posiadłości w mugolskiej części miasta?! – zdecydowanie się opłaciło. Kiedy tylko usłyszała, czego tak naprawdę chciał Jones, miała ochotę skoczyć z radości. Na szczęście czy też nie pannie Black nie wypadało wyczyniać takich ekscesów zwłaszcza publicznie, ograniczyła się więc do szerokiego uśmiechu. Prośba o zidentyfikowanie i ewentualne złamanie klątwy na jednym z artefaktów, w którego posiadanie Jones wszedł tajemniczym sposobem było zdecydowanie czymś, co zakrywało nawet niechęć do tego wielkiego gmachu. Problem polegał tylko i wyłącznie na tym, że mężczyzna mimo formalnego zlecenia jakoś nie palił się do wyjaśnienia, czym konkretnie był ten przedmiot. Pracowała z nim na tyle rzadko, że już zapomniała, jaki z niego tajemniczy ćwok.
Długa spódnica Nylah zamiotła kurz z biurka, gdy zahaczyła bordowym materiałem o skraj mebla. Cholerny czarownik wyszedł tylko na chwilę, przynieść skądśtam dokumentację dotyczącą artefaktu wraz z nim samym i nadal nie wrócił. I naprawdę Nil nie miałaby z tym najmniejszego problemu, gdyby ta „chwilka” nie trwała dobrych 40 minut! Czterdziestu! Wkurzona półwila plątała się po gabinecie, rzecz jasna przy otwartych drzwiach, by ktoś czasem jej o coś nie oskarżył. O tyle dobrze, że Jones nie był jakoś wysoko postawiony, zresztą niektórzy już ją kojarzyli ze względu na działalność łamaczki klątw. Nie zmieniało to jednak ani trochę faktu, że ten palant wyszedł z biura i nadal nie wrócił!
Z ust Nylah leciały półgłosem sterty przekleństw, z jakiegoś dziwnego powodu każde jedno w języku francuskim. I w każdym jednym bardzo niepochlebnie wyrażała się o Jonesie, który kazał jej czekać Merlin wie po co, nadal nie wracał – żeby go wąż w dupę użarł – i jeszcze na dobitkę nikt po drodze nie potrafił jej powiedzieć, co się z tym facetem w ogóle stało. I dlaczego się stało, co gorsza!
- Salaud. – wymruczała pod nosem, siadając w końcu na jego biurku, które na szczęście nie było zawalone stertą kurzu. Papierami się akurat nie przejęła. – Où es-tu, ducon? - często zresztą używała francuskiego do słownego wyżywania się, przede wszystkim dlatego, że niewiele osób w otoczeniu go znało. A przynajmniej na tyle, by rozumieć wszelkie wyzwiska, którymi potomkini wil potrafiła miotać, gdy ktoś ją wkurzył. Cóż, Gustave swego czasu też się serdecznie nasłuchał na swój temat...
I am the voice in the wind and the pouring rain
I am the voice of your hunger and pain
I am the voice
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 13:56 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.