• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Domostwa > Manchester, Palatium Librae > Sala Szermiercza
Sala Szermiercza
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
09-06-2025, 11:53

Sala Szermiercza
Pomieszczenie znajdujące się na parterze na skraju wschodniego skrzydła. Obszerne, prostokątne pomieszczenie o wysokim suficie, z dużymi, prostymi oknami zapewniającymi dostęp do światła słonecznego. Na ścianach widnieją liczne lustra o prostych ramach, służące do korekty postawy. Podłoga drewniana wykonana z buku, mająca zapewnił odpowiednią trwałość i sprężystość. Na podłożu wyraźnie zaznaczone dwie plansze do ćwiczeń, jedna ułożona centralnie i stanowiąca najczęstsze miejsce pojedynków. Po prawej stronie znajdują się drzwi do arsenału i garderoby, gdzie usytuowane są stroje, maski i florety.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Zacharias Crouch
Czarodzieje
Wiek
36
Zawód
pracownik naukowy Evershire College
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
12
0
OPCM
Transmutacja
17
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
14
12
6
Brak karty postaci
10-23-2025, 21:24
Kiedy mówił o tym, że chce walczyć, zupełnie przypominał mu Melchiora. I choć twarz Nathaniela nosiła w sobie głównie miękkość rysów Elary – kształt jej oczu, wzniosłość policzków i zarys ust – to jednak zadrżał mimowolnie. Przy wielu okazjach próbował widzieć w nim najdroższego kuzyna, ale gdy już otrzymywał namacalne dowody (jakie by nie były subtelne), wyraźnie nie potrafił ich udźwignąć. Swoje rozterki pozostawiał jednak jedynie dla własnego wglądu, nie dając choćby cienia zwątpienia Nathanielowi. Nie chciał, aby ten kiedykolwiek dostrzegł w nim cienie przeszłości, poczucia winy lub co gorsza strachu. Młody Crouch podążał ścieżką odmienną, a przekleństwo Melchiora nie było jego własnym. Życie w cieniu śmierci rodziców było już i tak wyjątkowo bolesnym, aby jeszcze następne niepotrzebne udręki spadały na jego barki.
Zacharias zdawał sobie sprawę, że jego wieczne wyważenie i próby zachowania neutralności ponad wszystko są niekiedy niekoniecznie mile widziane. Potrafił o siebie zawalczyć, ale w wielu kwestiach pozostawał nadal mdły niczym prawdziwy Crouch. Brakowało mu chęci działania poza granicami tego, co uważał za ważne dla własnego rozwoju i dla dobra rodziny.
Uśmiechnął się ostatecznie tylko w sposób wyrażający zrozumienie niepozbawione jednak plewy troski, której przecież tak bardzo chciał się pozbyć. Nie był idealny. Nie potrafił panować nad sobą w sposób, którego pragnął.
— Zazdrość, to ostatnie, o co bym was podejrzewał — parsknął zaraz, przykrywając zmartwienie odpowiednią dozą niedowierzania nad tym, co właśnie próbował przekazać mu kuzyn. Uznał jednak, że dalsze rozmowy brnące w tak osobiste tony nie przysłużą mu się ani odrobinę. Sprawy pomiędzy nim a Apollonie bywały często o wiele bardziej skomplikowane. Powierzchowne oceny nie dawały nikomu dobrego oglądu sytuacji. Oni natomiast, jako małżonkowie w jednym byli zgodni – wszystkie tak głęboko intymne sprawy rozsądzali w cztery oczy, przy zamkniętych drzwiach. Nie dając tym samym pożywki postronnym. Może tylko czasami zdawał sobie sprawę, że jest przez to niezwykle wyobcowany i pozostawiony z troskami w samotności. Ale czyż nie tak powinni zachowywać się dojrzali ludzie?
Uniósł lekko brew.
— Mam tylko cichą nadzieję, że będziesz pamiętał swe słowa zarówno jutro jak i wtedy gdy… — zawiesił głos na moment. Nie był pewien czy powinien aż tak bardzo wchodzić z butami w jego sprawy. Przecież dokładnie kilka minut wcześniej dał jasno do zrozumienia, że sam nie lubi takich momentów. Może jednak, skoro Nahaniel przychodził do niego, oczekiwał faktycznie pomocy? Może miał odwagę, na którą jego nie było stać? — Wiesz, myślę, że poradzisz sobie z tym — zakończył w zupełnie innym tonie. Zaniechał pierwotnej ścieżki. — Zawsze możesz na mnie liczyć. — Tyle wystarczało.
Sapnął z wysiłku. Powstrzymał się przed kilkoma siarczystymi przekleństwami własnej nieudolności.
— Dobrze, że nikt prócz ścian tego nie widział — wyznał kręcąc głową ze zrezygnowaniem. Potem oddał zwycięzcy gest uznania. Mimo tego, że szło im fatalnie, ostatni ruch Nathaniela był naprawdę zgrabny. — Chodź, może posiedzimy teraz chwilę w moim gabinecie i napijemy się czegoś? — Zaproponował, obejmując go ramieniem. — A następnym razem… następnym razem zabiorę cię na skałki. Może tym jakoś zrekompensuję sobie dzisiejszą porażkę — dodał z szelmowskim uśmiechem.

ztx2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:27 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.