• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Szkocja > Hogsmeade i okolice > Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie > Pokój Wspólny Ślizgonów
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
10-13-2025, 12:36

Pokój Wspólny Ślizgonów
Znajdujący się w lochach Hogwartu, Pokój Wspólny Ślizgonów położony jest tuż pod powierzchnią jeziora. Niskie sklepienia i zielonkawa poświata wpadająca przez podwodne okna nadają wnętrzu mrocznego charakteru. Ściany zdobią ciężkie zasłony i rzeźbienia w kamieniu, a wygodne fotele ustawione są wokół szerokiego kominka. Atmosfera jest poważna i pełna ambicji, rozmowy toczą się tu o planach, osiągnięciach i strategiach. Cisza przerywana jest tylko szelestem pergaminów i trzaskiem ognia. Miejsce to sprzyja skupieniu i intrygom, a jednocześnie pozwala uczniom czuć dumę i wyjątkowość swojego domu.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Alessio Medici
Akolici
Wiek
32
Zawód
alchemik, handlarz ingrediencjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
zaręczony
Uroki
Czarna Magia
18
0
OPCM
Transmutacja
6
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
28
Siła
Wyt.
Szybkość
7
7
2
Brak karty postaci
11-03-2025, 14:58
⏱ godz. 15:00

  Zjazd Absolwentów rządzi się swoimi prawami. Wśród unoszących się zapachów karmelu, pieczonych jabłek i niemal topniejącej w przestrzeni słodyczy cukru, przebija się znacznie więcej. Nie tylko bowiem aromaty muskają nosy zebranych gości. W przestrzeni ślizgają się także huczne stroje, ludzkie nastroje i niemal pompatyczne aury, otaczające co po niektórych, przybyłych do zamku absolwentów. Pewna groteskowość ich gestów i zachowania, jak sztywna szalka, osuwa się w dół, nadając chwili pewnej ciężkości pozorów, które wyraźnie czuć w przestrzeni. Niemal każdy z nich, byłych uczniów, stara się wypaść jak najlepiej – nakłada na siebie pewną maskę, stworzoną z iluzji.
  Jedni budują ją na mgle wspomnień, inni na połyskach ambicji, efekt jest u wszystkich nich podobny: ukrywają pęknięcia duszy za uśmiechniętą otoczką twarzy. Aż trudno rozróżnić, co ciąży w przestrzeni mocniej: zapach dyniowych pasztecików, który czuje przy przejściu obok strefy z poczęstunkiem, ludzkie manipulacje, czy wspomnienie dawnego Hogwartu. Alessio podświadomie to czuje – pewien tonaż emocji, wniesiony w powrót do szkoły i widzenie tych znajomych częściowo twarzy, dziś ostygłych przez dystans lat. W wyniku tego, przemierzając korytarze Hogwartu, unika miejsc tłumnych.
  Zachowuje się ostrożnie, dystyngowanie, jak przystało na nazwisko Medicich. Jakby ze świadomością tego, że każdy jeden ruch może spotkać się z oceną. Przy tym zestawieniu myśli, nawet najmniejsze poruszenie wokół niego przechodzi na wylot jego skupienia. Pozostawia po sobie pewną maleńką dziurę, szczelinę szmerów i szeptów, których nie sposób tak po prostu – z łatwością – zbyć i zignorować. Choć po prawdzie, wiedziony rozsądkiem i odpowiednią manierą, charakterystyczną dla ludzi z jego sfer, Alessio nawet nie próbuje działać przeciwko temu, co Zjazd Absolwentów budzi w ludziach.
  Tymczasem z każdą kolejną minutą jego kroki stają się mniej dyskretne, bardziej odległe od centrum spotkań i machinalne. Kamienne korytarze, oświetlone mdłym światłem unoszących się pochodni, zdają się oddychać wspomnieniami młodości. Alessio przesuwa dłonią po chłodnej powierzchni muru, czując pod palcami głębokie rysy – ślady dawnych lat i dawnych głosów. Nie wie, co pcha go dalej w przestrzeń: ciekawość, nostalgia czy może potrzeba znalezienia w tej ciszy czegoś znajomego?
  Zakręt, potem jeszcze jeden.
  Echo jego kroków ginie w rozległej przestrzeni.
  Przed nim wyrasta ściana o ciemnozielonym odcieniu. W jego pamięci wyrasta wtedy drobny druczek na zaproszeniu: hasło do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Idealna okazja na odnowienie kontaktów z osobami, które dziś mogą mieć dla niego znacznie większe znaczenie, niż w czasach szkolnych. Gdy wypowiada kilka słów, zamek odpowiada głębokim pomrukiem, a ściana rozstępuje się przed nim.
  Wchodzi do środka.
  Gra na modłę tego, co zna, a więc zgodnie z konwenansami czarodziejskimi. Z podobną manierą i wysublimowanym naręczem gestów traktuje Xaviera, gdy po wejściu do pokoju dostrzega go w horyzoncie wzroku. Wprawdzie nie umawiali się na wspólne spotkanie, ale z racji zbliżonych profesji, Alessio widząc go, dopatruje się w jego osobie wygodnego zrządzenia losu. Mając w głowie historie, zasłyszane o Xavierze z ust innych osób, ma bowiem dla niego pewno zlecenie:
  – Xavier, miło Cię widzieć...
  Dłoń Alessio ląduje miękko na ramieniu mężczyzny, odwróconego w kierunku kominka, a plecami do niego. Przez chwilę zastanawia się, czy Burke wylądował tutaj podczas sentymentalnej podróży po Hogwarcie (podobnie jak Alessio), czy jest w Pokoju Wspólnym tylko z przypadku? 
  Spytam później, decyduje, za priorytet uznając interesy.
  – Przejdę do sedna – odzywa się bezceremonialnie, gdy mężczyzna odwraca się w jego kierunku. – W towarzystwie kupieckim chodzą plotki, że jesteś w stanie zaopatrzyć się w każdy liczący się artefakt. Masz chwilę, żeby o tym porozmawiać?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
11-09-2025, 21:06
Nie bywał sentymentalny, rzadko powracał myślami do przeszłości, chociaż to w niej kształtował się człowiek jakim dzisiaj był. Do lat szkolnych jednak wracał rzadko. To tutaj narodziła się jego fascynacja zbieraniem informacji, to tutaj kształtowały się powoli jego umiejętności szantażowania innych, to właśnie tutaj zdobył pierwsze kontakty, pierwszych wrogów i przyszłych sprzymierzeńców. Jednak była to jedynie kropla w oceanie jego życia, raptem ułamek umiejętności, które przez kolejne lata rozwinęły sie nieporównywalnie. Nie popełniał już tych samych błędów, w zasadzie się ich wystrzegał, nie chcąc i nie mogąc pozwolić sobie na jakąkolwiek porażkę ze swojej strony. Jego biznes cały czas się rozwijał, nie tylko ten związany z artefaktami, ale przede wszystkim ten polegający na gromadzeniu informacji.
Nie przybył do Hogwartu pchnięty chęcią powspominania starych czasów. Ujrzał w tym okazję do zdobycia nowych informacji, chociaż może też trochę chciał zobaczyć jak potoczyły się lody tych wszystkich ludzi, z którymi miał styczność przed laty. Minęło dużo czasu odkąd ostatnio miał z nimi do czynienia, niektórym życzył dobrze, niektórym gorzej i właśnie ci drudzy interesowali go najbardziej. Towarzyszyła mu dzisiaj żona i siostra. Najchętniej tej pierwszej w ogóle nie spuszczał by z oka. Wiedza o ciąży była jeszcze świeża, ale nawiedzany mimo wszystko wizjami przeszłości nie mógł dopuścić aby cokolwiek jej się stało. Z pewnością będzie to dla Vivienne utrapieniem, ale niestety było to w tym momencie silniejsze od niego. W końcu jednak musiał dać jej pójść w swoim kierunku. Nie miał zamiaru brać udziału w żadnych dodatkowych atrakcjach przygotowanych przez organizatorów, no może oprócz balu, jednak Vivienne uparła się, że będzie uczestniczyć w olimpiadzie. Życzył jej więc powodzenia, zapewnił, że będzie mocno trzymał za nią kciuki, jednocześnie również przestrzegł ją, że ma na siebie uważać, po czym zostawił ją, samemu udając się w jedynie sobie znanym kierunku.
Nie dopadła go nostalgia. Raczej zwykła ciekawość czy cokolwiek w zamku się zmieniło. Rozczarowanie jednak opadło na jego ramiona gdy dotarło do niego, że Hogwart nadal jest dokładnie taki sam jak go pamiętał. Odwiedził bibliotekę, przeszedł się między regałami wypchanymi po same brzegi księgami, tutaj również nic się nie zmieniło, ale to akurat przyjął z zadowoleniem. Ciekaw był czy przybyły jakieś nowe tomy z zakresu run i artefaktów, przeczytał praktycznie wszystkie dostępne podczas swoich szkolnych lat.
W końcu nogi poprowadziły go do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Miejsca, które może nigdy nie należało do niego per se, ale jako prefekt miał w nim naprawdę duża władzę. Był tu już dzisiaj wcześniej, pokazując siostrze i żonie miejsce, w którym spędzał dużo czasu. Obie należały do Ravenclaw więc nigdy wcześniej nie miały sposobności by znaleźć się w tym miejscu. Teraz jednak, kiedy przyszedł tu sam, odebrał to miejsce zgoła inaczej niż wcześniej. Lekki uśmiech zagościł na jego twarzy. Przy stole pod oknem spędził wiele godzin, ucząc się, na fotelu w rogu przy kominku przesiadywał czytając lub po prostu prowadząc rozmowy ze znajomymi.
Głos, znajomy, choć dawno nie słyszany, wyrywał go z zadumy. Obrócił się lekko, po czym spojrzał na mężczyznę niebieskimi oczyma, szybko łącząc głos z jego właścicielem.
- Alessio, minęło trochę lat. - skinął mu głową, po czym całkowicie odwrócił się do niego, by należycie uścisnąć jego dłoń.
Przyjrzał mu się dokładnie. Był jednym z tych, którym nie życzył źle. Widać było, że życie potraktowało go dobrze, co Burke przyjął z zadowoleniem. Uniósł lekko brew ku górze słysząc kolejne słowa byłego kolegi. Nie spodziewał się takiej bezpośredniości. Nauczony doświadczeniem rozejrzał się po salonie, wychodziło jednak na to, że większość uczestników zjazdu odwiedziło to miejsca na samym początku dnia, teraz jedynie kręcili się tutaj nieliczni, zdecydowanie dużo młodsi od nich, ale też powoli zbierali się do wyjścia. Skinął się głową, po czym gestem dłoni wskazał na kanapę, samemu zajmując miejsce w swoim starym, ulubionym fotelu.
- Wszystko zależy od ceny i natury domniemanego artefaktu. - powiedział spokojnie, nachylając się lekko do Alessio - Cóż takiego cię interesuje przyjacielu? - spytał przywdziewając na twarz swoją typową maskę profesjonalisty, która nie zdradzała jeszcze nic.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
11-13-2025, 21:34
|30.04.1962
Dla Vivienne i Xaviera


Nigdy nie szła tym korytarzem. Nie miała takiej potrzeby ani wymówki. Oczywiście wiedziała do jakiego miejsca prowadzi, ale tam nie mogła wejść. Nikt by jej nie wpuścił. Dzisiaj tajemnica miała zostać rozwiązana, a sekrety ujawnione. Nim to jednak nastąpiło musiała się zmierzyć z echami przeszłości, które teraz wywoływały śmiech. -Ktoś musiał nadrobić te braki. Zwykle to robią chłopcy. - Wzruszyła ramionami, a potem dała bratu kuksańca w bok. -Lizus. - Dodała z przekorą w głosie. -Parę wyjców, wielkie mi halo. - teraz się śmiała, ale wtedy chciała zniknąć ze szkoły i zapaść się pod ziemię. Zwłaszcza, że matka nigdy nie krzyczała. To był wyjec, w którym w chłodnych i zimnych słowach wyraziła swoje rozczarowanie zachowaniem córki, a powietrze w Wielkiej Sali stawało się wtedy lodowate. Primrose zdecydowanie wolała gdyby wtedy krzyczała. -Były nudne, chociaż czyszczenie akwarium po druzgotkach… mój sweter śmierdział zgnilizną przez kolejny tydzień. - Skrzywiła się na to wspomnienie. Próba rzucenia zaklęcia odświeżającego skończyła się katastrofą. Wtedy woniał połączeniem starych, babcinych perfum i pleśni. Miała pewność, że żaden chłopiec do niej nie podszedł.
Teraz była już dorosła, nie miał przyjść wyjec, nie miała ukrywać się w ciemnych korytarzach kiedy po ciszy nocnej przemykała nimi starając się uniknąć patrolu nauczycielskiego. Zeszli niżej do lochów gdzie miał się mieścić pokój wspólny Ślizgonów. -Oczywiście, że pokażemy ci pokój wspólny Krukonów. Możliwe, że spotkamy Szarą Damę, chociaż ona jest dość nieśmiała i unika obcych. Bardziej możliwe, że będzie nas obserwować z ukrycia. - Takie wędrówki w życiu szkolnym nie były możliwe, gdzie teraz śmiało szła ku wejściu do pokoju wspólnego. -Mnie bardziej interesuje czy te znaczki co wyryłyśmy na szafie nadal tam są… - Zamyśliła się na głos dumając nad przeszłością. Pamiętała jak Vivienne pochylała się nad listami do rodziny, jak kreśliła każde słowo - wtedy była w otoczeniu innych. Zresztą, ich ścieżki skrzyżowały się mocniej kiedy już były niemal w połowie nauki. Dopiero wtedy panna Burke i panna Avery znalazły nić porozumienia, która zmieniła się w mocną przyjaźń.
Kiedy przekroczyła próg Pokoju Wspólnego Ślizgonów, zatrzymała się na moment, jakby obawiała się, że zaraz zostanie wyproszona albo wręcz wyrzucona magią chroniącą to miejsce. Zielonkawa poświata sącząca się przez podwodne okna drżała na jej twarzy, malując na niej cień dawnych, szkolnych marzeń, których nigdy nie mogła spełnić. Teraz jednak, dorosła i pewna siebie, chłonęła każdy szczegół: ciężkie zasłony, chłodny kamień, kominek trzeszczący tak cicho, że prawie niedostrzegalnie. Wspomnienie młodzieńczej zazdrości mieszało się w niej z ekscytacją. Wreszcie stała tu, w miejscu, które przez tyle lat pozostawało zakazane. Znała je jedynie z opowieści brata, a na którego teraz spojrzała w oczekiwaniu na oficjalne oprowadzanie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#5
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
Wczoraj, 14:39
Odpowiedź dla Primrose i Vivi

Pomimo upływu tak wielu lat doskonale pamiętał ten korytarz, każdą wystającą po drodze na posadzce cegłę, o którym w pierwszych dniach szkoły kilkukrotnie się potknął. Teraz już nie miało to nastąpić, szedł pewnie, stawiając stopy tak jakby nie minęło wcale czternaście lat odkąd ostatnio tutaj był. Chociaż nie specjalnie lubił oddawać się wspomnieniom, w tym momencie chcąc nie chcąc ich lawina na moment zalała jego umysł. Zerknął w kierunku rogu przedsionka, w którym się zatrzymali, to tam zapraszał na bal jedną z dziewcząt, która mu się w tamtym czasie podobało. Jego wzrok powędrował po chwili do dwóch pochodni na lewo, gdzie kiedyś niejednokrotnie dobijał interesów z innymi uczniami. Stare dobre czasy. Po chwili jednak pokręcił głową odganiając te wszystkie myśli.
- Lizus? - uniósł brew ku górze patrząc w kierunku siostry - W żadnym razie nie. W najmniejszym stopniu nie miałem ochoty pisać tych listów, nie moją rola było cię upominać…ale jak widać ojciec miał inne zdanie w tamtym czasie. - pokręcił głową lekko wzruszając przy tym ramionami.
Zatrzymał się przed ścianą, po czym wyciągnął z kieszeni karteczkę, na której było wpisane aktualne hasło do wejścia. Wypowiedział je, a na ścianie pojawił się wielki wąż, które po chwili swoim cielskiem odkrył przed nimi drzwi do Pokoju Wspólnego. Pchnął drzwi jedną ręką, po czym puścił panie przodem. Dla niego nie było to nic nowego, nie spodziewał się, że cokolwiek zmienili od czasu jego ostatniej wizyty tutaj.
- To prawda, że mieliście teleskop? - zerknął na żonę i siostrę z lekkim zaciekawieniem - Ach chciałbym żeby Krwawy Baron był cichy i spokojny, do dzisiaj pamiętam jego wrzaski i wymachiwanie mieczem. - przewrócił oczyma, po czym machnął ręką prezentując im pełnie swojego dawnego „królestwa” - Witam w Pokoju Wspólnych Slytherinu. - powiedział oficjalnie - Na lewo widzą panie kominek z fotelami, na prawe wejścia do dormitoriów, a na środku centrum życia tego pokoju czyli coś na wzór bawialni czy jak to tam nazwiecie. - odparł mimowolnie uśmiechając się łagodnie, po czym zerknął na swój ulubiony fotel, w którym przesiadywał podczas rozmów ze znajomymi czy nauki.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 14:13 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.