• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Organizacja > Akta postaci > Zaakceptowane > Czarodzieje > Lysander Howell Hatley
Lysander Howell Hatley
Obrazek postaci
Dusza
Personalia rodziców
Sarah Hatley, ojciec oficjalnie nieznany (Ehsan Shafiq), rodzina adopcyjna: państwo Wellers
Aspiracje
Zrozumieć przeszłość i stać się mistrzem w swym fachu
Amortencja
Porzeczka, wanilia, wetiwer, drewno cedrowe
Różdżka
10 cali, sztywna, pióro feniksa, leszczyna
Hobby, pasje
Kolekcjonowanie rzeczy zupełnie niepotrzebnych, literatura
Bogin
Zwęglone, choć nadal żywe, ciało brata bliźniaka
Umysł
Data urodzenia
20.01.1937
Miejsce urodzenia
Ipswich
Miejsce zamieszkania
Londyn, Pokątna 31/13
Język ojczysty
angielski
Genetyka
Czarodziej
Ukończona szkoła
Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie - Slytherin
Zawód
Twórca magicznych protez w Howell\\\'s Hand
Czystość krwi
Półkrwi
Status majątkowy
Stabilna sakiewka
Ciało
25
176
70
Wiek
Wzrost
Waga
brązowe
ciemny brąz
Kolor oczu
Kolor włosów
Budowa ciała
Raczej smukła, choć nie drobna, nie wskazuje na to, aby jej posiadacz był zagorzałym fanem dbania o tężyznę fizyczną. Jest natomiast dzięki temu dość gibki i sprytny, zwinnie wymyka się z różnych niekoniecznie przyjemnych sytuacji.
Znaki szczególne
Kilka tatuaży skrzętnie skrywanych pod ubraniami, ozdobny kolczyk w lewym uchu, blizny po poparzeniach na prawym udzie oraz łydce, okrągłe blizny rozchodzące się promieniście po łopatkach.
Preferowany ubiór
Dość kolorowy, czasami uznawany za ekstrawagancki z wyraźnymi orientalnymi inspiracjami. Dużo biżuterii - zmyślnych podróbek wyglądających na drogie.
Zajęty wizerunek
Avan Jogia
Obrazek postaci
Vanitas vanitatum et omnia vanitas



1937-1944 - Wczesne dzieciństwo, śmierć matki

Nie było przeczucia, nie było znaków ani na niebie, ani na ziemi. Nie było nawet pełnego nadziei wyczekiwania. Jakby ich przyjście na świat było jedynie niepotrzebnym przystankiem, zatrzymaniem oddechu przez akuszerkę, matkę i przypadkowego człowieka, którego bóle porodowe nieznajomej skłoniły, by szukać pomocy w szpitalu.
Wiele lat później zrozumiał, że to wcale nie kwestia braku miłości, a sytuacji osobistej, w którą został wtłoczony wraz z równie nieświadomym młodszym o ledwie kilka minut bratem. Ich matka - Sarah Hatley nie miała tego zaszczytu, by cieszyć się kiełkującym w jej brzuchu życiem, bowiem od samego początku jej stan zdawał się być solą w oku otaczających ją ludzi.  Nigdy nie opowiadała o ojcu, bo cóż mogła mówić dzieciom ledwie odrosłym od ziemi? Nie dla ich uszu przeznaczony był kobiecy dramat, za który nie odpowiadały - czego Sarah trzymała się twardo, zbyt dobrotliwa i empatyczna, zbyt oddana ideałom, których coraz mniej pozostawało wraz z widmem wojny materializującym się tuż obok.  
Mieszkali przy Wherstead Road, a on pamiętał z tamtych czasów białe łupiny łódek, które obserwował wraz z Kyrosem. Kolejne wspomnienie stanowiły wybuchy i powszechnie panująca panika. 
Choć był małym dzieckiem, wspomnienia te wyryły się w jego umyśle tak trwale, że do dziś budzi się czując jakby ziemia drżała, a jego uszy przeszywały pomruki pocisków. Początkowo ukrywali się w panice - matka nie chciała opuścić najbliższych, odległych od świata magicznego, dlatego wielka wojna mugoli zastała ich w rodzinnym Ipswich. Kolejne miesiące uczyły funkcjonowania w nowych realiach, ale on wraz z bratem nadal nie rozumieli tego, co działo się wokół. W tych ciemnych czasach, przetykanych gdzieniegdzie przebłyskami dziecięcego pragnienia normalności, w akompaniamencie zapachu słonej wody i gryzącego gardło swądu spalenizny, objawiły się ich pierwsze magiczne zdolności.
Sarah wiedziała, że jej dzieci nie należą w pełni do świata mugoli, podobnie jak ona, nosząca dar magii dzięki swej matce, choć miłość, którą darzyła swego mugoskiego ojca i jego krewniaków kazała wierzyć złudnie, że tam będzie im lepiej. Przecież większość krzywd, których doświadczała, spotykało ją z rąk czarownic i czarodziejów pragnących pełni władzy nad tymi słabszymi, pozbawionymi pierwiastka magicznego. Nie wierzyła wprawdzie w krystaliczność ludzi, znała ich przywary i słabości, miała jednak nadzieję, że wraz z ostatecznym triumfem równości, świat uspokoi się na tyle, aby synowie mogli dorastać w wybranych przez siebie społecznościach. Niestety, nie dożyła końca wojny - ani tej mugolskiej, ani tej pochłaniającej świat czarodziejów. Nie widziała triumfu Dumbledore'a choć przyczyniła się doń własnymi działaniami, niczym cierpliwa kropla, jedna z wielu, drążących niewzruszoną skałę starych przekonań.




1945 - Koniec wojny, życie pod opieką Eara Lloyda

Śmierć matki okazała się jednym z punktów zwrotnych w ich historii, zbieżnych z ostatecznym pokonaniem Grindenwalda. Zbieżnym z pokojem, który nastał wśród mugoli. Choć nowy świt niósł nadzieję, w życiu Kyrosa i Lysandra pojawił się cień - ostry, odcinający się od tego, co do tej pory znali. Ear Lloyd - kuzyn Sarah zagorzały zwolennik Gellerta, z którym od lat pozostawała w ogromnym napięciu (Lys czuł podskórnie, że to przed nim w głównej mierze uciekała) stać się miał ich opiekunem na kolejne lata. Znali go przelotnie, z tych kilku drobnych wspomnień, w których zamykał się na długie godziny z matką i dyskutował żywo, przestrzegając ją przed czynami, które ostatecznie mogą zaszkodzić zarówno jej jak i dzieciom. Przez ostatnie lata nie mieszkał w Anglii, działając pod fałszywym imieniem i nazwiskiem, lecz gdy akolici ponieśli klęskę, wiedziony pragnieniem przetrwania, jak i misją ratunku krewniaków przed mugolskim wpływem, pojawił się by przejąć opiekę nad bliźniakami. Nie było to trudne, gdy chłopcy mieli jedynie niemagicznych wokół siebie, a Ear zdawał się najrozsądniejszym wyborem. Najrozsądniejszym, choć rozrywającym doszczętnie pragnienie dziecięcej radości. 
Miał twardą rękę nie w sposób jaki zwykli mieć ojcowie, bo nie posiadał w sobie choćby krztyny współczucia i miłości. Chłopcy zdawali się dla niego głównie przepustką do normalności w świecie, w którym musiałby pogodzić się z upadkiem a i być może więzieniem, jeśli ktoś natrafiłby na jego powiązania ze starym nazwiskiem i działalnością, którą prowadził na terenach Europy. Lysander z tamtego czasu wspomina jedynie niepewność jutra, brudne ulice portowego Cardiff, gdzie przeprowadzili się wkrótce i musieli niemal samodzielnie zatroszczyć się o przyszłość. 
Zdarzało się im kraść, zdarzało się przebywać w szemranym towarzystwie zupełnie niestosownym dla małych dzieci. Wtedy też odkrył, że kłamstwo potrafi zdziałać cuda - ludzie chętniej spoglądali w ich stronę, gdy historia, którą opowiadał zawierała więcej tragizmu niż w rzeczywistości. Litowali się, ronili łzę, czasami zapraszali do domu na ciepły posiłek. Wtedy też kradli, choć Lys lubił uczucie bycia w czyimś, bezpiecznym domu samo w sobie - myślał wtedy, że mógłby tak żyć. Że z Kyrosem byłoby im naprawdę dobrze czy u tej kobiety z pulchnymi policzkami czy u pobliskiej szwaczki, wśród gromady jej kędzierzawych dzieci. A gdy powracali do domu, często pustego, gdyż wujek zajmował się dorywczymi pracami i wypływał z miejscowymi żeglarzami w krótsze rejsy, widzieli coraz mniej nadziei na to, że kiedyś ich los się odmieni. 
Kiedy pojawiał się Ear, siadywał przy kuchennym oknie z papierosem zawieszonym na wardze i szklanką rudej brandy w dłoni. W przebłyskach normalności opowiadał im historie z wypraw, wzbudzając chłopięce pragnienia pogoni za nieznanym. Łatwo było jednak o to, by jego nastrój zmieniał się diametralnie; karcił za byle uchybienie w obowiązkach, za zbyt szeroki uśmiech... 
W tamtych czasach odbił na ciele Lysa pierwsze znamię - okrąg tlącego się oczka tytoniowego zwitka przylgnął do skóry pleców, bez składu i planu, dopiero z czasem przybierając makabrycznie dopełniany wzór. 

 




1948-1952 - Pierwsze lata w Hogwarcie

Hogwart zdawał się być dla nich zbawienny. Pierwszy raz uciekli od portowej niedoli, przyoblekając na siebie stroje uczniów. Tiara przydziału zdawała się być zgodna - wraz z Kyrosem trafili do Slytherinu. 
Lysander potrafił zjednywać sobie obcych, budził zwykle w nich chęć poznania i zaufania, które wykorzystywał później dla swych korzyści - tego nauczył ich wujek, tego wymagało od nich życie, które prowadzili. Lubił mówić ludziom dokładnie to, co pragnęli usłyszeć lecz nie w geście uległości, a w podstępnej kalkulacji, dzięki której mógł wyciągnąć jak najwięcej dla siebie i brata. Zawsze robił to poniekąd dla ich wspólnego dobra, co zdawało się idealnym usprawiedliwieniem dla tych wszystkich momentów, w których kierował się wyrachowaniem nie zaś wrażliwością na uczucia drugiej osoby. Kyros zdawał się być zaś tym silniejszym, choć młodszym cieniem, któremu Lysander poświęcał większość swej uwagi. Nigdy nie czuł potrzeby, by wchodzić z kimkolwiek innym w bliższe zażyłości. Robił to tylko po to, aby zyskać konkretne korzyści, podobnie jak w porcie. Gdzieś za tym wszystkim stało gorzkie poczucie wstydu, piekące niczym maleńka drzazga zaszyta pod opuszkiem palca, jątrząca się z każdym kolejnym dniem, tygodniem, miesiącem... Nie potrafił mówić o domu, bo czuł, że go nie ma. Nie potrafił wspominać Lloyda, tym bardziej matki i dramatycznych korzeni swego istnienia. Budował więc misternie kłamstwa, skrywające powoli każdy prawdziwy aspekt jego osoby. 
W nauce Lysander upatrywał swej szansy, mniej niż Kyros, który poświęcał się w głównej mierze magii ofensywnej i defensywnej. Pomimo, że niemal identyczni wyglądem, ich spojrzenie na świat powoli zaczynało się różnicować. Gdy Lys wybierał drogę na przekór tej, którą szykował im Ear, jego bliźniak zdawał się coraz mocniej chłonąć to, co sączył mu do ucha wujek - każdego lata, gdy przychodziło im wracać z Hogwartu w zatęchłe izby r o d z i n n e g o domu. W żyłach starego Lloyda, pomimo upływu lat, nadal tliło się ciche pragnienie rewolucji, powrotu Gellerta i przekonanie, że nawet, gdy ten przebywał w Numengardzie winni są działać dalej, być może po cichu lecz wytrwale. Przecież zakorzenione przez lata ideały nie mogły zniknąć pod wpływem poniesionej klęski. 
W Lysandrze budził się pewien rodzaj niepokoju, kiedy każdego roku przychodził ostatni dzień nauki.




1952 - Rozłam

Tamto lato było inne. Pozostał sam. Chciał odwieść Kyrosa od pomysłu rejsu, próbował przypomnieć mu wszystkie te momenty, w których ręka Eara spadała twardo na ich karki i łamała czyste pragnienia. Zdawało się jednak, że do brata nic nie jest w stanie trafić. Nigdy nie pytał wprost, czym zajmował się podczas podróży, czego szukał i jaki miał cel. Pod pijacką mgłą zasłaniającą oczy tliły się bowiem iskry przywodzące na myśl człowieka bystrego i świadomego każdego stawianego kroku. Lysander nie miał wiedzy na temat prawdziwych motywów Eara, jedynym czego się obawiał było wplątanie Kyrosa w szemrane interesy, przed którymi przecież w portach nie stroniono. Z wczesnego dzieciństwa i wszystkich tych chwil, gdy sami brudzili sobie ręce, aby wyrwać choć krztynę jedzenia pamiętał, iż Kyros radził sobie o wiele lepiej, miał mniej skrupułów co z całą pewnością przyczyniło się do wybrania go przez wujka jako tego, którego warto było kształtować. 
Z bólem serca obiecał wtedy sobie, że jeśli bliźniak wypłynie sprzeniewierzając się tym samym ich sojuszowi, będzie żył licząc jedynie na siebie. 
Gdy skończyła się wakacyjna przerwa, gdy Kyros wrócił pachnąc solą i sztormem, a pociąg zawiózł ich wprost do Hogwartu, zaczął swoją własną krucjatę. 
 Z zapałem większym niż do tej pory postanowił przykładać się do nauki, pielęgnując dziedzictwo matki - magia lecznicza zdawała się przychodzić mu z naturalnością choć do alchemii nie miał nigdy zacięcia. Pociągały go skomplikowane konstrukcje, materiały i runy, które mogły wzmacniać potencjał przeróżnych substancji. Pociągało go piękno zaklęte w zmyślnych maszynach oglądanych za czasów wojny w świecie mugoli. 
Pociągała go wreszcie misternie tkana iluzja, którą spowijał swoje ciało, tajemnice, sekrety i niedomówienia rozsiewane zręcznie na podatny grunt umysłów wścibskich koleżanek i kolegów. Pociągały go błyskotki, kruszce, które z braku pieniędzy zastępował barwionym szkłem i mistyfikacją.




1953 - Pożar przy Trinity Street

Kolejne lato miało nieść ze sobą widmo tych samych obaw - znikający wieczorami brat, masa niedopowiedzeń, oderwanie od tego, co znał. Ear zdawał się jeszcze bardziej surowy, a Kyros niedostępny, jakby chciał zupełnie odciąć go od siebie, jakby chciał przekazać mu, że ma go za nic i jedyną przysługą jaką może wyświadczyć, to usunąć się i nie zadawać pytań. 
Widywał różnokształtne pakunki, które brat chował ukradkiem w skrytce pod podłogą. Nie pytał,  gdzie znikał i czego poszukiwał wraz z wujkiem. Nieznośne mrowienie karku wskazywało na najgorsze i panicznie bał się prawdy, bo upatrywał w tym swej porażki - bo nie zdołał go uchronić przed upadkiem. Zupełnie zapominał, iż wciąż byli jedynie d z i e ć m i. Zbyt wcześnie pozbawionymi swych przywilejów. 
Trzynastego lipca zaniepokoił go swąd palącego się drewna i materiału - popłoch panujący przy Trinity Street 31 utwierdził go jedynie w tym, że to co najgorsze miało się właśnie ziścić. Wracał z targu zupełnie nieświadom, że przyjdzie mu się zmierzyć z najtrudniejszą ze strat w swym życiu. Wbiegł do starej kamienicy pomimo gryzącego, siwego dymu z przeraźliwym nawoływaniem na ustach. Znane mu pomieszczenia obejmował pomarańczowo-żółty płomień, bardziej zjadliwy niż ten, który pamiętał jeszcze z czasów wojny. 
Upadł bardzo szybko, ostatkiem świadomości chwytając coś jakby znajomy kształt. 
Obudził się po kilku dniach naprzemiennego zyskiwania i tracenia świadomości. Z czasem zaczęto ujawniać przed nim szczegóły pożaru - odnalezione zwęglone ciało oraz resztki artefaktów składowanych pod podłogą. Część podobno była zapieczętowana potężnymi zaklęciami, których naruszenie mogło wywołać pożar. Mówiono też o czarnej magii, lecz było to coś, co docierało do jego uszu w szeptach, gdy udawał, że pogrążony jest we śnie. 
Początkowo śmierć brata zupełnie go zdruzgotała; ucieczka Eara odpowiedzialnego za tragedię - bo innej możliwości nie potrafił wziąć pod uwagę - dodatkowo zdawała się go niszczyć. Był sam, pozbawiony jakiejkolwiek rodziny. 
Wtedy też pojawił się Hans Wellers wraz z żoną. Znał ich, zwłaszcza panią Wellers, z którą rozmawiał dość często przesiadując w porcie długimi samotnymi popołudniami. Jako jedna z nielicznych żywo interesowała się jego poczynaniami w Hogwarcie, jakby faktycznie miało to jakiekolwiek znaczenie. Początkowo nie rozumiał, dlaczego zdobyła się na tak nieoczekiwany gest. Z czasem zaczęło jednak do niego docierać, iż nauka to jedna z tych kwestii, do których ciągnie Wellersów. Być może była tam też zaszyta nuta sympatii? 
Pozostał z nimi, bo nie miał innych możliwości. 
Dopiero z biegiem lat zaczął postrzegać ich dom jako miejsce, do którego mógł faktycznie zawsze wrócić.




1954-1955 - Hogwart po śmierci Kyrosa

Kolejny rok w Hogwarcie oznaczał zupełną samotność. Początkowo sądził, że nie udźwignie tego, podda się i ostatecznie zdegraduje - tliła się jednak w nim potrzeba, by stary Lloyd odpowiedział za wszystkie krzywdy. Chciał znać całą prawdę, której bał się odkryć jeszcze za życia Kyrosa. Nadal nosząc w sobie ogromne poczucie winy, jeszcze mocniej zatracał się w pracy i ułudzie, którą żył niemal od początku edukacji. Postanowił zupełnie pogrzebać siebie sprzed tamtego czasu, z czasu, gdy miał brata. Kłamstwo i potrzeba ucieczki zaczęły odgradzać go od prawdy o sobie samym. 
Strach, gorycz, poczucie winy - tylko tyle. 
Coraz śmielej tworzył własne projekty niezwykle misternych machin mających na celu kompensować utraconą normalność, jakby sam pragnął zagłuszyć fantomowy ból cząstki duszy, której został pozbawiony ledwie kilka miesięcy wcześniej. 
Upatrywano w nim utalentowanego inżyniera spoglądającego na dziedzinę jaką była medycyna z zupełnie innej perspektywy. Choć pozornie interesowała go magia lecznicza, bardziej skupiał się na mechanizmach i materiałach, na runach wzmacniających. Tworzyć nową jakość - cel, który mu przyświecał. 
W relacje angażował się nadal z takim samym zapałem, poszukując kolejnego źródła, które mogłoby uśmierzyć ból straty. 
Chciał aby go podziwiano, choć pragnął również tego, by ludzie trzymali się w pewnym dystansie. Sabotował własne działania, zniechęcał, przyciągał. Sprzeczności zdawały się ścigać wzajemnie. 
Hogwart ukończył z bardzo dobrymi wynikami, choć w burzliwy sposób. 




1956-1960 - Powrót do Cardiff

Po ukończeniu szkoły powrócił do Cardiff poszukując dla siebie odpowiedniego miejsca. Dobre rezultaty ostatnich egzaminów dawały mu nadzieję na rozpoczęcie satysfakcjonującej pracy. Dość szybko udało mu się zdobyć staż w miejscowym szpitalu, gdzie mógł praktykować i szkolić się pod okiem miejscowych uzdrowicieli. Przez cały ten czas mieszkał u Wellersów i wspomagał ich jak tylko potrafił łatając marynarzy i składając ich w całość.  
Zdawało się jednak, iż było to dla niego zbyt mało, cały czas też tliła się w nim nadzieja, że odnajdzie Lloyda, że być może dowie się czegoś więcej na swój temat. Próbował w tamtym czasie skorzystać ze wsparcia Wellersa i jego k o n t a k t ó w lecz mężczyzna stał na stanowisku, iż tych drzwi nie powinno się otwierać pod żadnym pozorem.
W pewnym sensie wpłynęło to na jego dalsze poczynania, znów poczuł, że jeśli sam się nie postara, niewiele zdziała. Czuł też, że Cardiff kurczy się i kurczy, dusząc jego ciało, jakby miasto zwyczajnie było zbyt małe, aby pomieścić jego pragnienia. 
Poznał w tamtym czasie panią Millborrow - czarownicę czystej krwi, żonę weterana wojennego Cassiusa Millborrow'a - zagorzałego orędownika Dumbledore'a. Pomagał mu w tamtym czasie mierzyć się z niepełnosprawnością, której doświadczył wiele lat temu. Początkowo kierowała nim czysta empatia,  przecież miał jej w sobie naprawdę dużo, z czasem jednak zaczął dostrzegać niepowtarzalną okazję, kiedy kobiecy profil wślizgiwał się niepostrzeżenie w szparę w drzwiach, gdy pomagał Cassiusowi. 
Renate. Interesowała się jego pracą, postępami, wreszcie samą jego osobą. Lysander zdawał sobie sprawę, że z jej pomocą może osiągnąć więcej, gdyż posiadała to czego mu brakowało - fundusze oraz znajomości. Od zawsze potrafił czarować, umiał trafiać tam, gdzie budziły się emocje, potem kształtował je dla swej korzyści. Zmieniał słowa w szepty, ciekawość w obsesję. 
Poznawała go z ludźmi wybitnymi w dziedzinie medycyny i inżynierii. Dawała mu uwagę, pieniądze, możliwości.  Wpierw po cichu, następnie coraz bardziej wyraźnie.  Mógł inwestować w siebie, w dalszą naukę, w rozwój, grzęznąc w pokrętnej relacji, której z czasem stał się ofiarą. W pewnym momencie zrozumiał, że nie tylko on miał swoje sekrety, że "protegowanych" pani Millborrow kolekcjonuje niczym drogocenne kamienie maskując tym samym samotność i znużenie zbyt przewidywalnym życiem. 
Nie omieszkał wykorzystać jej do cna; nim jeszcze rozpłynął się w powietrzu, zaproponował kolejną inwestycję i nie musiał nalegać, aby się zgodziła. Ostatniej nocy wydobył z sekretnej skrytki dwa złote pierścienie ze szmaragdowymi oczkami i pyszniącą się drobnymi diamentami broszę. Opuszczając Cardiff żałował tylko, że pozostawia tu wspomnienie Kyrosa i namiastkę domu, którego nigdy nie miał.




1961-1962 - Howell's Hand

Londyn miał być dla niego obietnicą lepszego życia. Zawsze sądził, że właśnie pracując na własny rachunek osiągnie coś, z czego będzie usatysfakcjonowany. Za pieniądze, które skrupulatnie gromadził dzięki Renate postanowił otworzyć swoją pierwszą pracownię - miejsce oferujące poszukującym lepszej, normalnej egzystencji, jej namiastkę. Howell's Hand sytuowane na ulicy Pokątnej, gdzie również zamieszkał. 
Nie sądził jednak, że jego przeszłość dość szybko da o sobie znać, że znajome twarze przypomną mu o tym, o czym chciał tak bardzo zapomnieć, a inne nakażą, by podjął na nowo poszukiwanie prawdy.

0
Pozostało PP
mixed
21
Pozostało PM
7
0
0
OPCM
Uroki
Czarna magia
10
15
4
Transmutacja
Magia lecznicza
Eliksiry
5
10
10
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Ścieżka I — Magiczne mikstury
Eliksiry i maści
Ścieżka V — Starożytne runy
Wiedza o runach północnoeuropejskich
Zaklinanie runiczne i pieczęcie ochronne
Ścieżka VI — Nauka
Innowacje interdyscyplinarne
Ścieżka VII — Magia uzdrawiania
Anatomia, fizjologia i sekcje zwłok
Pierwsza pomoc
Podstawowa opieka medyczna nad pacjentem
Magiczne protezy i rekonstrukcja
Ścieżka IX — Mugoloznawstwo
Mugolska technologia i jej wpływ na magię
Ścieżka XII — Przestępczość
Włamywanie się i otwieranie zamków
Ścieżka XIII — Szpiegostwo
Kamuflaż i maskowanie tożsamości
Skradanie się
Ścieżka XVI — Społeczeństwo i wpływy
odczytywanie emocji i czujność
sztuka kłamstwa i oszustwa
urok osobisty
Ścieżka XIX — Technika i rzemiosło
tworzenie magicznych protez

drzewko

Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
08-16-2025, 12:27

Witamy na forum Serpens!

Mistrz Gry utworzył dla Ciebie osobisty dział, w którym została umieszczona Twoja skrytka bankowa. Udaj się do niego i opublikuj temat z sowią pocztą oraz umieść tam swój prywatny kuferek. Na start otrzymujesz też od nas skromny prezent – znajdziesz go w swoim ekwipunku.

Możesz już rozpocząć zabawę na forum! Zachęcamy, abyś sprawdził, co Ci się przyśniło, rozeznał się w aktualnych wydarzeniach oraz spytał, kto zaczyna.

Odtąd Twoje słowa, decyzje i sojusze mają znaczenie. Uważaj, komu zaufasz — wężowe języki są zdradliwe. Dobrej zabawy!

Karta zaakceptowana przez: Lucinda Macnair

    Odpowiedz
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
09-16-2025, 08:39

Lysander Hatley

Ekwipunek

pozostałe przedmioty spoza automatycznego ekwipunku

darmowa sowa pocztowa

Historia rozwoju

[16.09.2025] zatwierdzenie karty postaci, +1 PP do siły
[27.09.2025] Opowiadanie zarobkowe, +1PM
    Odpowiedz
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:01 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.