• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Restauracja "Jarzębina i Jesion" (Somerset)
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
10-05-2025, 12:19

Restauracja "Jarzębina i Jesion" (Somerset)
Elegancka restauracja ukryta w dawnym domu kupieckim, przy jednej z bocznych ulic Bath. Jej wnętrze zdobią drewniane boazerie, a na ścianach rozciąga się gobelinowy ogród pełen barwnych ptaków i kwitnących drzew. W centrum sali stoi wielki kominek, którego ogień tli się magicznie nawet w najcieplejsze dni, roztaczając subtelny zapach palonego jałowca. Specjalnością są tradycyjne angielskie dania w eleganckiej, czarodziejskiej odsłonie. Wieczory kończą się filiżanką starannie parzonej herbaty, przygotowanej z ziół rosnących w magicznych ogrodach Somerset.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Nathaniel Crouch
Czarodzieje
For a child, the loss of a parent is the loss of memory itself
Wiek
23
Zawód
Student prawa magicznego, lobbysta
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
16
0
OPCM
Transmutacja
15
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
10
5
Brak karty postaci
11-03-2025, 18:59
16 kwietnia 1962 roku


Czasem zaczynał wierzyć we teorie Zachariasa o losie, który nie baczył na ludzkie wybory. Połączeniach, które występują niezauważalnie w naturze i które funkcjonują również w ich życiu. Gdy spotykał się z absurdem, który stopniowo uzewnętrzniał się przed jego oczyma, a zrozumienie tliło się w jego umyślę. Nim połączył ze sobą fakty, los znowu go wyprzedził. Początkowo nie pozwalał sobie na wiarę, lecz dłuższy ogląd upewniał go w jego ocenie. Jaka była szansa, że akurat w edynburskiej restauracji spotka Wilfreda Ketley? Tego samego osobnika, który opowiadał jeszcze w środę w nieprzyjacielskiej rozmowie jak nienawidzi opuszczać Walii. Możliwe, że owa nienawiść działała tylko w dni nieparzyste, a może od święta. Mężczyzna unikał jego wzroku, a gdy przez przypadek został przyłapany na poglądzie, piorunujące spojrzenie było rzucane w ich stronę.
Początkowo go nie zauważył, zaaferowany Igorem i jego opowieściami o parlamentarnym zamieszaniu. Coś o upiciu się kilku namiestników w parlamentarnym barze i awanturze, która skończyła się wizytą magicznej policji. Właśnie za takie opowieści szanował Karkaroffa, wiedział czego słuchacz oczekiwał. Porywająca, pełna zwrotów akcji i ukazująca najlepsze oblicze kraju.
– Myślisz, że zdecydują się na prohibicje w barze? Może nawet jego zamknięcie? – a następnie przebiorą się za małe skrzaty i ogłoszą swoją wolność. Mniej więcej w tym momencie, gdy podawano im danie główne, comber z jelenia w sosie z jałowca oraz purée z kasztanów, dostrzegł na sobie spojrzenie z przeciwnej strony sali. Nie była to piękna kobieta sunąca za nim wzrokiem ani stary druh, który przybył ponownie do kraju. Zamiast tego był to Wilfred Ketley czyli jego nowy problem, a wszystko było winą Caspiana Bennetta. Gdy został jego asystentem osiem miesięcy temu sądził, że będzie to może nie łatwa, lecz przynajmniej odrobine łatwiejsza praca niż się okazała. Utopijne marzenia głupca, który nic jeszcze nie wiedział o pasji i głupocie socjalistów. Możesz trzymać rękę na wszelkich ich pieniądzach, a oni nadal twierdzą, że byli bogaci – w marzenia i słuszność racji.  Wziął kolejny kieliszek wina, niewiele osób chciałby teraz spotkać mniej. Właściwie to jedynym gorszym wydarzeniem byłoby zastanie Melusine we akcie zdobywania ludzkich serc.
– Widzisz tamtego starszego mężczyznę na końcu sali? Ten co posyła nam gromy wzrokiem – wskazał całkowicie perfidnie i niedyskretnie na tamten stolik. Nie miał sobie nic do zarzucenia z tamtej sytuacji, został prawie siłą uiszczony w jej centrum. – Musisz sobie wyobrazić sytuację. W środę Caspian dowiaduje się o strajku pracowników w fabryce latających dywanów w Cardiff. Jestem wręcz zaciągnięty siłą, gdyż przecież nie mogę go tam samego puścić. Nie wiadomo, co by im obiecał. W czasie spotkania on motywuje ich do założenia związku zawodowego i solidarności. Rozumiesz? Tego właśnie nam jeszcze brakuje. Wtedy zjawia się ten oto pan właściciel, Ketley, krzycząc i płacząc, coś tam grożąc. Zaczynają się kłócić, Ketley wzywa magiczną policję, która nie wie co ma zrobić. Patrzą się na nas, jakbyśmy mieli im powiedzieć. Próbuję załagodzić sytuacje, ale właściwie to było coraz gorzej. 
Same wspomnienie tamtych wydarzeń wywołuje w nim pewien żałosny śmiech. Szereg występujących po sobie absurdów, sam fakt włączenia się do sprawy Caspiana, która była im zupełnie niepotrzebna. Miał to być spokojny okres, w którym Bennett będzie budował sojusze z innymi namiestnikami przynajmniej w kwestiach, które mogły zdobyć poparcie. Zawsze jednak jak ćma do światła, musiał wybierać najmniej opłacalne kwestie. Dwustu pracowników i walka o podwyżkę nie była warta czasu, którą trzeba było jej poświęcić i ryzyka, które ze sobą niosła.
– Powiedz, że Twoje tygodnie były równie przyjemne?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Igor Karkaroff
Śmierciożercy
his eyes are like angels
but his heart is cold
Wiek
24
Zawód
przedsiębiorca, zaklinacz
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
0
25
OPCM
Transmutacja
14
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
14
15
4
Brak karty postaci
Wczoraj, 16:57
Zobojętniała twarz chwilowo nabrała jakiegoś głębszego wyrazu i bynajmniej nie było to następstwo posmakowania cierpkiego wina, ni samoistnego naciśnięcia nożem na wysmażony na półsurowo comber. Ten zdobiący jego talerz mimowolnie uwolnił z siebie soki wymieszane z czerwonawą posoką, ten czekający na pierwszy kęs niewinnie uległ w końcu rytualnemu tarciu srebrnych sztućców, chwaląc się wreszcie różowym, pokrzepiającym wnętrzem, tą zadowalającą częścią swojego jestestwa.
I w dziwacznej konstatacji, nim pierwszy gryz zdążył ocenić dobrodziejstwo tutejszej kuchni, przyrównał go w myślach do siedzącego naprzeciw towarzysza, teraz jawiącego się dlań jakąś bliżej nienazwaną dawką sympatii, niegdyś jeszcze postrzeganego przez pryzmat wydumanych oczekiwań, w które trafnie ― jak szata powstała na miarę ― zdawał się wpisywać.
Bo i on obnażył się po jakimś czasie posiadaniem ludzkiej duszy, z początku wydając się ― co najwyżej ― dumnym, obrośniętym w piórka przywileju, młodym paniczykiem z elit.
Bo i on zdołał udowodnić, że pod strojnym wachlarzem tkanin, pozorów, noszonego nazwiska, czaił się jednakowoż człowiek z krwi i kości; człowiek targany emocją i refleksją, człowiek nasycony obecnością tętniącego serca, człowiek o nieprzeciętnej historii, który pomimo młodego wieku dźwigał na barkach dojrzałość oraz mądrość całego ich pokolenia.
Więc obdarzył go szacunkiem i zaufaniem, wygaszając w międzyczasie potencjał interesu, którym wypadałoby być może motywować tę znajomość; więc z oczekiwaniem godnym prawdziwego przyjaciela oglądał go tu dziś nie z konieczności, lecz cichej przyjemności, dywagując o sprawach poważnych i zupełnie nieistotnych.
― Skoro Leach tak tęsknie zapatruje się na wschód, na pewno musi też wiedzieć, że spirytus jest jego najcenniejszą walutą ― stwierdził półżartem, półserio, bo taki obraz ojczystych lądów najmocniej wyrył się w jego pamięci; dochodzące stamtąd do głosu statystyki jednorodnie zresztą donosiły o postępującej epidemii alkoholizmu ― a on bynajmniej się jej nie dziwił, bo nic nie leczyło strapionych serc lepiej od ciepłej wódki i miękkich ud kobiety. Po to pierwsze czasami sięgało się po prostu znacznie łatwiej. ― Na szczęście decyzja o zamknięciu baru jest jedyną, którą może arbitralnie podjąć. A w razie potrzeby... Rozwój cywilizacyjny ubezpieczył nas w cudowny wynalazek piersiówki ― kącik drgnął uśmiechem pomiędzy ostatnimi sylabami, nim usta nie zajęły się papierosem, a uszy ― nastroszyły w skupieniu.
― Widzę ― potwierdził cicho, krańcem różdżki niosąc płomień dla zwiniętego szczelnie rulonu; nonszalanckie schowanie jej zaraz za pazuchę ciemnej marynarki poprzedziło przelotne wejrzenie na sylwetkę jegomościa, choć to nie pozostało tam zbyt długo, zręcznie wracając wkrótce do twarzy Croucha i jego zwięzłej opowieści o przygłupim namiestniku, naiwnym strajku pracowników, wreszcie ― wezwaniu służb magicznej policji.
― Bennett nawoływał do założenia związku zawodowego? ― powtórzył za nim głupio, jakby sam nie dowierzał, w jaką stronę zmierzały jego polityczne sympatie; na obradach przemawiał rzadko, najczęściej siląc się na wygodne uogólnienia, odtwórczo powtarzające zdanie tych, którzy odzywali się wcześniej. Być może tak poprowadził ich strategię Nathaniel, być może zaś ― w co zaczynał wierzyć coraz silniej ― szanowny pan Caspian nie miał za gorsz charyzmy ni rozsądku, najchętniej łapiąc się podrzucanych na bieżąco populizmów. ― Co ostatecznie zrobiła policja? ― podpytał nienachalnie, strzepnąwszy popiół do majaczącego w pobliżu naczynia, zaraz jeszcze próbując aksamitnego purée z kasztanów; mdłość tego posmaku wyeliminował szybko łykiem wytrawnego wina, jakby niezwyczajny był do śródziemnomorskich przysmaków. Drogi garnitur i wyrazy elokwencji nie mogły oszukać innych elementów bytu, naturalnie lubujących się w prostocie i tym, co bezpiecznie znajome.
― Szczerze powiedziawszy, miałem ostatnio dużo na głowie... Kupiłem mieszkanie i się do niego przeprowadziłem, będę otwierać nowy biznes z kuzynem, a dom pogrzebowy ― jeszcze na mojej warcie ― męczy skarbówka ― streścił pokrótce, nim ciekawość nie wzięła góry i nie nakazała dopytać o jedną, nurtującą umysł i ciało, sprawę:
― Ty i Melusine to już ostatecznie zamknięty temat?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 14:07 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.