• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Walia > Dolina Elan
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
09-08-2025, 18:12

Dolina Elan
W sercu środkowej Walii leży Dolina Elan - kraina jezior, zapór i dzikich wzgórz, gdzie człowiek próbował ujarzmić wodę, ale natura wciąż ma ostatnie słowo. Wysokie tamy wyrastają z zielonych zboczy, a rozległe tafle wody odbijają niebo i wędrujące chmury. Mgła często spływa tu o świcie, tworząc mleczną zasłonę, w której znikają mosty i kamienne drogi. Dolina ma w sobie melancholię - ciszę przerywaną tylko przez szum rzeki i trzepot skrzydeł ptaków wodnych.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Henry Teyssier
Zwolennicy Dumbledore’a
there's no man as terrified as the man who stands to lose you
Wiek
22
Zawód
auror, poczatkujący klątwołamacz
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
16
0
OPCM
Transmutacja
19
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
10
13
10
Brak karty postaci
10-15-2025, 17:53
3 kwietnia 1962


Mimo mlecznej zasłony mgły powolnie podnoszącej się znad doliny, w powietrzu można już było wyczuć pierwsze podrygi raczkującej wiosny. Przejmujący chłód wnikający pod skórę, docierający niemal do kości, powoli przeradzał się w rześkość kwietniowego poranka i mieszał się z zapachem leniwie budzącej się do życia roślinności. Wyrastające wokół zbocza nosiły na sobie ślady coraz odważniej rozgaszczającej się w okolicy zieleni kwitnących traw. Szczęśliwie o tej porze dnia i roku niewielu wędrowców zapędzało się w te okolice. Królowała tu cisza przerywana pokrzykiwaniem wodnych ptaków i wiatrem hulającym pośród jeszcze pozbawionych liści drzew - brakowało ich charakterystycznego szelestu, ten miał pojawić się dopiero za kilka tygodni. Teraz wiatr mógł swobodnie szarogęsić się swymi porywami po całej przestrzeni doliny, nie natrafiając niemal na żadne przeszkody z wyjątkiem wzgórz, które skutecznie jednak omijał z wrodzoną sobie brawurą, na chwilę tracąc rozpęd, szybko jednak odzyskując siły.
Henry pojawił się w okolicy nieco przed czasem, lekko zestresowany spotkaniem. Miał w końcu do czynienia z doświadczonym łamaczem klątw, tak zachwalanym przez wykładowcę, który skontaktował ich ze sobą. I chociaż Vincent Rineheart już oficjalnie zgodził się wziąć Teyssier pod swoje skrzydła i mieli za sobą kilka wstępnych spotkań, po raz pierwszy przyszedł czas na praktykę. W ostatnich tygodniach Henry coraz intensywniej odczuwał potrzebę pogłębienia swojej wiedzy i umiejętności. Jako początkujący Auror został już niejednokrotnie skonfrontowany z sytuacjami, w których umiejętne posługiwanie się różdżką okazało się niezaprzeczalnym atutem. Zdawał sobie jednak doskonale sprawę, że inna była perspektywa tego, kto stawał w bezpośrednie szranki z wrogiem, gdy działaniami nierzadko rządził chwilowy impuls i adrenalina, a inna w momencie, gdy chodziło o przeciwdziałanie czy ochronę przed długotrwałą dominacją złych mocy, często zaklętą w przedmiocie, miejscu czy osobie.
Odkąd po całej magicznej Anglii rozniosła się wieść o powrocie Grindelwalda, w nastrojach społecznych można było wyczuć głębokie napięcie. Nie dotyczyło ono zresztą tylko zwykłego tłumu, ale przeniosło się w mury samego Ministerstwa. Biuro Aurorów zostało postawione w stan najwyższej gotowości, a w żyłach wielu z nich wciąż sączyła się głęboka gorycz porażki, bo mimo tak licznej obecności na zaprzysiężeniu Ministra, niewiele udało się im zdziałać. Stwierdzenie, które samo w sobie było pewnego rodzaju eufemizmem. Ich działania okazały się zupełnym fiaskiem, trudno było z tym dyskutować.
- Uczeń gotowy do treningu - powitał Vincenta z uśmiechem, z nieco szczenięcym entuzjazmem. Omal nie zasalutował naśladując mugolski gest, o którym wspomniała mu Lizzy. Naprawdę cieszył się na to spotkanie, gotowała się w nim ciekawość, ambicja i chęć postępu tak znaczącego, aby mógł niemal zważyć go w dłoniach. Ogromnie pragnął znaleźć dla siebie mentora, kogoś kogo mógłby nazwać swoim mistrzem. Może kiełkowała w nim ta myśl, bo w życiu brakowało mu obecności autorytetów, kogoś, kogo mógłby szczerze podziwiać. No, może poza Dumbledorem, z nim nie miał jednak tak bezpośredniego i częstego kontaktu. Ojciec rozpłynął się w powietrzu zbyt szybko, pozostawiając po sobie wiele niewiadomych, które niedawni zaczęły przybierać złowrogich kształtów, których Teyssier w ogóle się nie spodziewał. A matka... Był dumny z jej działań i odwagi , ale w obecnej sytuacji nie bardzo mógł skorzystać z jej milczącej obecności.
Stres wciąż pulsował pod skórą, Henry chciał zrobić na mężczyźnie jak najlepsze wrażenie, mimo wszystko obawiał się, że może się zbłaźnić, że brak mu doświadczenia, chociaż wszystkie niedoskonałości wydawały mu się możliwymi do wyprostowania i to właśnie miało przynieść dzisiejsze spotkanie. Nie chciał jednak nikogo zawieść. Zwłaszcza samego siebie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 14:06 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.