• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Organizacja > Akta postaci > Zaakceptowane > Czarodzieje > Cassius Avery
Cassius Bartholomeus Avery
Obrazek postaci
Dusza
Personalia rodziców
Bartholomeus Avery, Talitha Avery (née Carrow)
Aspiracje
pragnie zyskać w oczach Czarnego Pana, dostać posadę niewymownego, zgłębić ludzki umysł
Amortencja
metaliczny zapach krwi, ostra woń ziemi po burzy
Różdżka
13 cali, giętka, poskręcana, włos wampusa, jesion
Hobby, pasje
klątwy, legilimencja, obce myśli i pamięć - ludzki umysł, czarna magia
Bogin
on sam pozbawiony rysów twarzy - z zarośniętymi oczami, ustami, nozdrzami
Umysł
Data urodzenia
21 stycznia 1930
Miejsce urodzenia
Hampshire, Rowlands Castle
Miejsce zamieszkania
Hampshire, Rowlands Castle
Język ojczysty
Język angielski
Genetyka
Czarodziej
Ukończona szkoła
Instytut Magii Durmstrang, Nøkken
Zawód
badacz umysłów, Urzędnik w Departamencie Tajemnic, po godzinach zaklinacz, złodziej wspomnień
Czystość krwi
Błękitna krew
Status majątkowy
Bezdenna sakiewka
Ciało
32
184
75
Wiek
Wzrost
Waga
niebieskie
blond
Kolor oczu
Kolor włosów
Budowa ciała
ma wysportowaną, umięśnioną sylwetkę przywykłą do walki wręcz, nie jest jednak masywny, wciąż pozostaje smukły, w ruchach i gestach kryje się wrodzona elegancja i wystudiowany spokój
Znaki szczególne
Mroczny Znak na lewym przedramieniu, głębokie spojrzenie, niekiedy zdające się zachodzić mgłą, zwłaszcza gdy całe swoje skupienie poświęca wniknięciu w obcy umysł; wyraźnie haczykowaty nos
Preferowany ubiór
na poły swobodny, na poły elegancki; nie stroni ani od koszul, ani podchodzących pod brodę golfów, przepada za klasycznym ubiorem, w chłodniejszych okresach często stawia na dyplomatki, skórzane kurtki, a gdy chce wtopić się w tłum stawia na długie płaszcze z kapturem
Zajęty wizerunek
Maxence Danet-Fauvel
Obrazek postaci
Obliviate.

Pamięta cichy szept matki, gdy przykładała do czoła Constance różdżkę, a po chwili składała delikatny pocałunek na jej gładkim czole. Potem całowała także jego.

Przeszłość to tylko iluzja - nauczył się sobie powtarzać, godząc się z ubytkami wspomnień, które kładły się cieniem na mętnej płaszczyźnie pamięci. Żyjemy inaczej - pamiętamy inaczej; wspomnienia same w sobie są w końcu zwyczajnie wybrakowane, pozbawione detali i wyraźnych ram, tło zawsze wydaje się nieco rozmyte, barwy mniej głębokie, a towarzyszące danej chwili emocje zniekształcają się, tracąc lub nadmiernie zyskując na swojej intensywności. Nauczył się więc akceptować fakt, że wielu momentów z pierwszych lat życia po prostu nie jest w stanie sobie odtworzyć. Nie chodziło nawet o same obrazy, te wcale nie wydawały mu się najważniejsze, a raczej o odczucia towarzyszące mu w tych ulotnych momentach. Na ich miejsce wstępowała odurzająca swym natężeniem pustka, która zżerała go od środka, z czasem zabierając ze sobą także i bezsilnie tłukącą się w klatce piersiowej duszę. Kawałek po kawałku, wspomnienie po wspomnieniu wyrywanym z pamięci przez niezrównoważoną matkę, tworząc – z pozoru tylko czarującą – fasadę, w środku zgniłą, czułą jedynie na emocjonalną martwotę.
Chociaż kiedyś tak bardzo chciał o d c z u w a ć. Miłość. Radość. Zadowolenie. Cokolwiek, co nie wybrzmiewało negatywnie. Pragnął tego. Zanim strach przed pustką przekształcił się w obawę przed niczym niezapowiedzianym drgnieniem wynaturzonego serca.
Matka stworzyła potwora. I była z tego szalenie dumna.

1932 - Przebudzenie magii

Strach jest korzeniem władzy. 
- inskrypcja z bramy rodowej posiadłości Carrowów

Angażując się w wychowanie trójki swoich latorośli, Talitha Avery wzięła sobie głęboko do serca przyswajaną od urodzenia maksymę rodu Carrow. Strach jest dzisiaj waszym największym wrogiem, mawiała, musicie go pokonać; a żeby to zrobić, należy z nim walczyć. Powtarzała im to na okrągło, zatrzaskując za sobą dębowe drzwi piwnicy, w której zamykała najpierw ledwo odrosłe od ziemi bliźniaki - Cassiusa i Constance, a po latach także i wnuka. Miały w ten sposób pokonać strach przed ciemnością. Nie przyjmowała do wiadomości ani dziecinnej obawy przed potworami kryjącymi się w cieniu, ani opowieści o dziwacznie wykrzywionych, nieproporcjonalnie zbudowanych dłoniach, które wyciągały się do nich w mroku. Bardzo wcześnie wybiła im podobne myśli z głowy, ucząc je, że mrok daje zdecydowaną przewagę, a gdy wzrok wystarczająco przyzwyczai się do ciemności, łatwiej przyjdzie im upolować w niej swoją ofiarę. 
Właśnie podczas jednego z takich okrutnych seansów, w pierworodnym Cassiusie po raz pierwszy przebudziła się magia. Rozpaczliwie zamykał oczy, próbował uwolnić się od głosów i rozdzierających krzyków odbijających się pod czaszką - kolejnego element specyficznego wychowania matki, legilimentki wykształconej przez męża, która wdzierała się do ich drobnych umysłów i wprowadzała w nich chwilowy chaos. Wszystko w imię wyższych celów, głęboko przemyślanych pobudek, ukształtowania ich charakterów, uwolnienia od wszelkich obaw i niepokojów, aby godni byli nie tylko nazwiska ojca ale i matki. Gdy zaciskał więc wtedy z takim zapamiętaniem oczy, przez cienką membranę powiek przebiło się delikatne światło, a gdy lekko je rozchylił dostrzegł iskrę rozświetlającą mrok, odbijającą się w źrenicach nie mniej przerażonej siostry. Czuł na dłoni jej drobne palce, zaciskające się z taka siłą, że ból nieco rozrzedzał bolączkę rozedrganego umysłu. Uścisk zelżał dając mu chwilę na oddech. Wydawało się, że byli uratowani. Płomień jednak szybko zgasł, pozostawiając po sobie jeszcze głębszą ciemność.
Podobno był tym bardziej odpornym. Ojciec od początku dostrzegł w nim większy potencjał, odsuwając córkę na dalszy plan, chociaż ta wcale nie zasługiwała na mniej uwagi. To jednak Cassius był jego pierworodnym, miał podążać ścieżką kreśloną przez Averych od wieków. Od najmłodszych lat wpajano mu skrajne poglądy na temat czystości krwi i głęboką pogardę wobec szlam i mugoli, a także wciąż przypominano o roli, którą miał odegrać przejmując po ojcu rolę cienia, tylko pozornie kryjącego się za kulisami, a który w rzeczywistości pociągał za niejedne sznurki piastując wysokie stanowisko w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Bartholomeus dbał o to, aby, gdy tylko Cassius nauczył się czytać, posiadł jak najobszerniejszą wiedzę na temat historii rodu. Mimo świadomości, że Cassius długo będzie musiał czekać zanim wykorzysta posiadaną wiedzę w praktyce, ojciec przedstawiał mu teoretyczne aspekty klątw, magicznych rytuałów, legilimencji i czarnej magii, tak naprawdę nie dając mu światopoglądowego wyboru stron, po których młody Avery miałby się w przyszłości opowiedzieć.
Zarówno Cassius jak i Constance byli wytworami nieustannych działań i wysiłków matki, jeśli chodzi o kształtowanie siły charakteru i nadawanie kierunku powstającym w ich głowach myśli. Ojciec przejął pieczę nad podstawowym wykształceniem syna, ale to matka wprowadziła ich w tajniki kłamstwa i manipulacji. Poddawali się jej niczym glina w rękach doświadczonego rzeźbiarza. Wcześnie zrezygnowała z wykorzystywania zaklęcia Obliviate, aby usunąć to, co jak sama twierdziła, miało być zbędne, zaburzać kształtowanie charakterów godnych nazwiska Avery. Talitha postawiła sobie za cel wyplenienie z ich serc wszelkich objawów szczodrości czy słabości wobec jakiekolwiek istot żywych. Gdy Cassius przychylnym okiem spojrzał na snującego się w okolicach posiadłości bezpańskiego psa, matka nie tylko zmodyfikowała mu to wspomnienie w pamięci, tłumiąc uczucie bezwarunkowej czułości wobec małego stworzenia, ale i zmusiła go to tego, aby sam pozbawił je życia. Jeśli nie byłby w stanie odebrać ostatni oddech tak nieistotnej istocie, nie mogła liczyć na to, że w przyszłości posunie się jeszcze dalej.
Miłość tląca się między rodzeństwem, wzmocniona bliźniaczą relacją, również okazała się dla matki  problemem. I, owszem, nie było nic silniejszego niż więzy krwi, jednak każde z nich miało stanowić samowystarczającą, niezależną od nikogo jednostkę. Zbyt głębokie przywiązanie stanowiło przeszkodę, mogło okazać się słabością, do której istnienia nie można było dopuścić. Matka podejmowała więc próbę modyfikowania i tej części wspomnień, usuwając z pamięci tętniącą w żyłach wzajemną ckliwość, chociaż jej umiejętności okazały się wtedy niewystarczające - obrazy z przeszłości na zawsze zniknęły, jednak powidoki pamięci wracały do nich w najmniej spodziewanych momentach. Talitha mimowolnie pozostawiła na ich umysłach rysę. Dziwną, niezrozumiałą dla nich wyrwę, poczucie pustki, które mimo wysiłków matki wciąż przyciągała ich do siebie - była to dziwna umysłowa próżnia, której istnienie po raz pierwszy skierowało myśli Cassiusa na złożoność ludzkiego umysłu. 
W niezrozumiałym gniewie zaciskał pięści, gdy rodzice powiadomili ich o tym, że każde z nich rozpocznie swoją magiczną edukacje w innej Szkole Magii. Constance miała trafić do Hogwartu, Cassius natomiast dzięki staraniom rodziców, i zapewne pokaźnej sumce wpłaconej do skarbca Instytutu, znalazł się na liście uczniów Durmstrangu. Nie wiedział, skąd brała się w nim ta złość, chociaż siostra była mu zarazem obca jak i podświadomie dziwnie bliska, tak naprawdę nie znajdował żadnych racjonalnych powodów takiego stanu ducha. Szkoła w Skandynawii szła zresztą w parzę z jego zainteresowaniami - wysiłki ojca przyniosły owoce, sprawiając, że klątwy, czarna magia, jak i wykorzystywana przez rodziców legilimencja stały się dla Cassiusa zagadnieniami, które w przyszłości pragnął dogłębnie przyswoić. Nie mógł się doczekać momentu, w którym zacznie opanowywać i poznawać te umiejętności w praktyce. Z odpowiednim wyprzedzeniem sprowadzono do rodowej posiadłości nauczyciela języka norweskiego, Cassius miał opanować język na tyle dobrze, aby bez problemu odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

1941 - początek nauki w Durmstrangu

Strach jest dzisiaj twoim największym sojusznikiem. Wykorzystuj go mądrze, wyszeptała mu do ucha matka, tuż przed jego wyjazdem do Skandynawii, wreszcie zmieniając powtarzaną od lat mantrę. W końcu zaczynał rozumieć, co miała na myśli, dlaczego podejmowała tak uparte próby, aby wślizgujące się pod skórę przerażenie, wspinający się po karku niepokój, stały się przyjacielem, a przestały być wrogiem. Lęk miał być bronią, sztyletem wbijanym głęboko pod skórę w taki sposób, aby powolnie niszczyć ofiarę, nie zabić. Najlepiej odbijał się w oczach, w mimowolnym drżeniu i nagłych tikach przepływających przez ciało. Talitha włożyła cały swój wysiłek, aby w chwilach największego napicia Cassiusowi nie drgał ani jeden mięsień. Strach miał być błogością, przesadne uczuciowe uniesienie - wrogim najeźdźcą. 
Wbrew pozorom Cassius nie miał problemu, aby odnaleźć się w murach Instytutu Magii Durmstrang. Napędzała go wrodzona ambicja, chęć udowodnienia, że był najlepszy, że miał tam dla siebie swoje miejsce. Tiara wahała się między przydzieleniem go do domu Fafnir a Nøkken, przeważyła jednak ta druga opcja i jego głęboka fascynacja ludzkim umysłem, tym, jak łatwo, mimo swojej niesamowitej złożoności, poddaje się on wpływom, obcej ingerencji, równocześnie tworząc swoistą barierę obronną udowadniając, że czasem samo działanie myśli może okazać się skuteczną tarczą.
Od czwartego roku z zaangażowaniem godnym noszonego nazwiska poświęcił się zgłębianiu zagadnień z dziedziny Czarnej Magii, Starożytnych Run i Magicznych Rytuałów. Powrót do Rowlands Castle[color=oklab(0.906424 -0.000235766 -0.0028885)] [/color]na wszelkiego rodzaju wakacje i dni wolne od nauki, ojciec poświęcał na metodyczne sprawdzanie zdobytej przez syna wiedzy, pogłębienie niektórych tematów, gdy dostrzegał w umiejętnościach pierworodnego jakieś braki. To właśnie podczas lata po trzecim roku nauki rodzice po raz pierwszy zabrali go na specyficznego rodzaju polowanie. Mugol schwytany w lesie spędził w ich piwnicy kilka upojnych miesięcy, gdy Avery'owie zabawiali się wypróbowując na nich nowe klątwy, ćwicząc legilimencję, a Cassiusa nakłaniając do wykorzystania na nim zdobytych umiejętności walki wręcz, dziedzinę tak ważną w oczach niejednego nauczyciela Durmnstrangu. Gdy polała się pierwsza krew, poczuł w trzewiach dziwną dumę i entuzjazm, z niecierpliwością czekał na moment, w którym dane mu będzie chwycić za różdżkę i wykorzystać w praktyce zaklęcia przyswajane w trakcie nauki w szkole. 
Czuł głęboką potrzebę dzielenia się wszystkim z Constance - nawet jeśli ich więź wydawała się wątła, wydawała trzymać się jedynie się na cienkiej nitce niezrozumiałego zaufania pozbawionej silniejszego splotu, rodzeństwo wysyłało do siebie listy, targane jakąś wewnętrzną potrzebą wzajemnego zrozumienia, nawet jeśli matka wykorzeniła z ich umysłów wszelkie poczucie bliskości. Wciąż miewał przebłyski pamięci o tym, jak w dzieciństwie tulili się do siebie w ciemnościach, jak trzymając się za ręce próbowali wspólnie wydostać się z lasu, w którym porzucała ich matka, niczym Hasnel i Gretel z bajki braci Grimm, jednak nie potrafili nadać tamtym wspomnieniom odpowiedniego znaczenia. Nie potrafili nazwać tego mechanizmem ochronnym, nie wiedzieli, że byli dla siebie wsparciem w chwilach największej trwogi. Matka nieumiejętnie grzebiąc swoim latoroślom w głowach i podejmując karkołomne próby przyswojenia zaklęcia Obliviate, doprowadziła do tego, że nie były one w stanie precyzyjnie określić łączącej ich zażyłości. Ojciec postrzegał to jako atut. Pierwiastek szaleństwa i psychicznej aberracji miały w jego wyobrażeniu stanowić istotny element będący kluczem do sukcesu w przyszłości. Sam w końcu nie był do końca przy zdrowych zmysłach. Czy ktokolwiek, kto z takim oddaniem poświęcał się Czarnej Magii i klątwom mógł nie być swoistym maniakiem? 
Rytuał Nocy, w którym wziął udział na piątym roku okazał się dla Cassiusa pestką. Zmierzenie się z własnym strachem, stawienie mu czoła? Matka przygotowała go do tego konsekwencją i finezją godną najbardziej utalentowanego artysty.
Świat, gdzie strach był jego sługą a nie panem, zdawał się stać przed nim otworem.

1948-1951 - szkolenie pod okiem mentora, podróż po Europie

Avery nigdy nie spoczywają na laurach. Wybitne wyniki w nauce tylko pogłębiły ambicje Cassiusa, który w wieku niespełna osiemnastu lat postanowił w końcu wyswobodzić się z okowów zaborczości matki i władczości ojca. Nie rezygnował jednak przy tym z przysługującego mu przywileju wynikającego z rodzinnego majątku, co pozwoliło mu skusić znaczną sumą jednego ze swoich szkolnych mentorów i zapewnić sobie na parę lat jego wyłączność. Już od jakiegoś czasu wiedział, że podejście do czarnomagicznych zaklęć, klątw i rytuałów różniło się w zależności od kręgu kulturowego, w którym pobierało się naukę. Spędził kilka lat w podróży po Europie, w końcu w pełni korzystając z przyswojonej sobie wiedzy, mogąc wreszcie wypróbować wyuczone na pamięć inkantacje, runiczne równania na tym, co żywe. Po raz pierwszy miał możliwość zasmakować uczucia, jakim było wniknięcie w obcy umysł. Początkowo gubił się w obcych labiryntach myśli, jego własne dążenia i determinacje, a także wciąż obecne w głowie piętno wyrwanych z korzeniami wspomnień, przysłaniały mu obraz obcych reminiscencji. Struktura umysłu wydawała mu się niezwykle krucha, pozbawiona namacalnych granic, bardzo łatwo było w nią wpaść - podobnie jak w próżnię własnej pamięci pozbawionej wspomnień, zdradliwej, podstępnej, mamiącej go swymi powidokami. Czas w tych chwilach wydawał mu się płynąć inaczej. Nie linearnie, bardziej chaotycznie, chociaż w tym chaosie krył się porządek, który tak bardzo pragnął zgłębić.
Mentor cierpliwie tłumaczył mu zawiłości procesów zaklinania. Nie liczyła się jedynie znajomość czarnej magii, umiejętność poprawnego wymówienia inkantacji, rzucenia ich w odpowiedni sposób. Należało zrozumieć samo sedno przekleństwa, jego zawiłą strukturę. Fascynowała go władza jaką dawały klątwy, to jak pozwalały ingerować w cudzą integralność. Rozkładać czyjś byt na części, dekonstruować czyjąś rzeczywistość i wrzucać go w otchłań szaleństwa. Legilimencja stała się istotnym dodatkiem - to ona pozwalała wniknąć w myśli, tworzyć w obcych głowach iluzję, deformując wspomnienia, podsuwając fałszywe obrazy, wprowadzając intencjonalny chaos. 
Dziury we własnej pamięci, pustka pozostawiona po nieumiejętnie odebranych wspomnieniach, okazała się pomocna. Pozwoliła zrozumieć czym był brak, wyrwa we wspomnieniu, jak skutecznie zamącić obcym w głowie. Cassius znajdował niepohamowaną uciechę nie tylko w cielesnej krzywdzie, ale przede wszystkim w tej psychicznej. Uwielbiał dostrzegać w ludzkich oczach strach, obserwować jak z coraz bardziej bezwładnych ciał uchodziło życie. Zaczynał rozumieć matkę. Nigdy nie pomyślałby, że pójdzie w jej ślady - tej, która gotowa była prowadzić eksperymenty na osobach, które z definicji miały być tymi najbliższymi, nietykalnymi. 
Dla niego nikt jednak nie był tym najbliższym. Jedynie do Constance wciąż odczuwał absurdalny w jego rozumowaniu sentyment. To właśnie w niej odbijała się resztka tkwiącego w jego duszy człowieczeństwa. 

1952 - styczeń, ślub; grudzień, narodziny syna

Po trzech latach spędzonych w podróżach, powrócił do Anglii. Nie uwolnił się od wpajanego mu od najmłodszych lat przekonania o konieczności przedłużenia trwania rodu, przekazania płynącej w żyłach błękitnej krwi. Chociaż przez lata wdawał się w przelotne romanse, nigdy nie obdarzył nikogo głębszym uczuciem. Ta część duszy wydawała mu się zupełnie niedostępna. Kierował się rozsądkiem, gdy zaręczył się z Eleną Rosier, młodą mecenaską artystów londyńskiej magicznej sceny artystycznej. Jego fascynowały iluzje  tworzone w obcym umyśle, ją iluzje i magiczne efekty wizualne, które wykorzystywała i konstruowała angażując się w liczne projekty artystyczne. Nierzadko sięgała wtedy do wrodzonej sobie umiejętności metamorfomagii, która pozwoliła jej wytyczyć sobie drogę do sukcesu. Była fenomenalna, a artyści, których otaczała swoją opieką nagle nie mogli odpędzić się od fanów, a ich kieszenie stawały się coraz cięższe od galeonów. Zawrócił jej w głowie, chociaż sam pozostał obojętnym na jej uroki. Spełniał jedynie obowiązek spoczywający na pierworodnym synu. Gdy w styczniu tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego drugiego roku stawali na ślubnym kobiercu, w jego mniemaniu łączyła ich jedynie idea partnerstwa. Jednak coś, co dla niego miało być zwykłym układem, dla niej okazało się przekleństwem. Tym razem nie rzuconym umyślnie. Był to jedynie splot niefortunnych przypadków. Zdarzeń, które złożyły się ze sobą w taki sposób, że niechybnie doprowadziły do tragedii.
Zanim jednak do niej doszło, na świat przyszedł Blake Avery. 
Babka Talitha bardzo szybko wzięła wnuka pod swoje skrzydła. Znowu nie pozostawiła Cassiusowi wyboru.

1955 - śmierć żony, zd. Rosier

Dziwna fascynacja. Pamięta moment, gdy po raz pierwszy uścisnęli sobie dłonie, a on posłał mu myślowy impuls. Mortimer - już wtedy, po raz pierwszy, wtargnął mu do głowy - w jego myślach powtarzał jego imię. Uśmiechał się przy tym krzywo, pozornie niewinnie. Nie miał w końcu sobie nic do zarzucenia, to był omam. Umysłowy figiel, który Dunham zapewne wziął za wytwór swojej rozbudowanej wizjami wyobraźni. Fascynowała go niezwykła krzywizna jego umysłu, o szorstkiej, nierównej, chaotycznej płaszczyźnie pozbawionej wyraźnie ukierunkowanych, wijących się niczym serpentyny zakrętów. Każda jego myśl wyrywała się do przodu z umykającą mu szybkością. Gdy przeglądał jego wewnętrzną esencję, wertując jego idee niczym rozpostartą przed oczami książkę, czas znowu wydawał mu się pozbawiony linearności, zupełnie jakby mężczyzna zastawiał w swoim umyśle pełno pułapek. Umysł jasnowidza był dla Cassiusa zupełnie nowym odkryciem. Nie mógł go rozgryźć. Ta zagadkowość przyciągała go do siebie - bardziej niż ktokolwiek kiedykolwiek wcześniej. 
Elena nie była głupia. Nie potrafiła jednak myśleć wystarczająco trzeźwo i chłodno. Dorabiała w głowie własne scenariusze, może zbyt długo tkwiła w światach wizualnych iluzji. Chciała go zaskoczyć, przybrała twarz Morty'ego, jego tymczasowej słabości. Poddała się zawiści, oskarżyła o zdradę. Zagroziła, że go zniszczy, wykrzyczy prawdę całemu światu. A on nie mógł na to pozwolić. Zaklęcie niewybaczalne z łatwością przeszło mu przez gardło. Nieco trudniejsze okazało się zdeformowanie prawdy, upozorowanie morderstwa w afekcie i zrzucenie winy na niespełnionego artysty, który od miesięcy nachodził Elenę, chcąc wkupić się w jej łaski i przekonać do tego, aby objęła go swoim mecenasem. Za pomocą zaklęcia Imperio sprawił, że nieszczęśnik ochoczo spisał na papierze rzekome powody, które skłoniły go do tak niemoralnego aktu przemocy, a samego mężczyznę zmusił do rzucenia się z dachu Teatru. Dzięki pozycji ojca i szacunku jakim cieszył się w Ministerstwie na Cassiusa nie padł nawet cień podejrzeń. A on sam odgrywał rolę zdruzgotanego wdowca, chociaż rozpacz była mu zupełnie obca.
Obiekt słabości stał się nagle obiektem niesprecyzowanego uczucia - ni to nienawiści, ni to zawiści, ni to skierowanego we własną stronę wstrętu, bo oto on, poddał się emocji, której sam nie potrafił nazwać. Los postawił mu na drodze dziwną przynętę, wabik, którego znaczenia nie był jeszcze w stanie zgłębić. 
Po wszystkim stracił Mortimera z oczu. Wydawało się, że powoli zapomina o tej dziwnej fiksacji. 

1957 - rozpoczęcie pracy w MM

Po śmierci żony, aby zachować pozory i w końcu spełnić oczekiwania ojca, Cassius postanowił zaaplikować na staż w Ministerstwie Magii w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Liczne podróże, kontakty nawiązane w trakcie pobytu w Europie, ale przede wszystkim wstawiennictwo ojca, sprawiły, że udało mu się rozpocząć staż, a następnie pracę na niskim szczeblu. Po upływie kilku lat, udowadniając swoje kompetencje, zdolności i zdobył uznanie, co zapewniło mu w końcu bardziej intratne stanowisko urzędnicze. Celował jednak o wiele wyżej. Pielęgnowane przez lata zainteresowaniem umysłem, samodzielnie prowadzone badania na temat jego złożoności, a także wrodzona zdolność manipulacji sprawiły, że w końcu zbliżył się do osób pracujących w Departamencie Tajemnic. Dzielił się z nimi swoimi przemyśleniami, teoriami, które przez lata zrodziły mu się w głowie, nie wspominając o znajomości czarnej magii, przebąkiwał jednak między wierszami o legilimencji, świadom, że Czarodziej pragnący dostać się do Sali Umysłów musi posiadać podobny atut. Jak pracujący tam Niewymowni mogliby badać tak złożony konstrukt, bez możliwości przeniknięcia przez jego granice?
W tamtym okresie ojciec zaczął opowiadać mu o działaniach pewnego młodego, acz wyjątkowo utalentowanego czarodzieja, który szerzył ideę czystości krwi, nie broniąc się przy tym przed użyciem Czarnej Magii. Jego radykalizm i nieugiętość imponowały Averym, a Cassius dostrzegł w nim kogoś, kto mógłby rzeczywiście doprowadzić do dominacji przedstawicieli błękitnej krwi nie tylko nad magicznym, ale i całym światem. Wpajana mu przez matkę pogardą wobec strachu, słabości i umiłowanie przemocy sprawiły, że bez wahania wkroczył w szeregi jego sojuszników. Pragnął mu służyć.

1958 - przystąpienie do Czarnego Pana

Obecnie dąży do tego, aby ludzki umysł nie miał dla niego żadnych tajemnic. Aby tego dokonać, zaczął jeszcze głębiej wnikać w myśli innych. Chce badać i zrozumieć, co się dzieje, gdy pozbawi się kogoś pielęgnowanych przez lata wspomnień.
Przysiada się do obcych ludzi w barach, jedynie do tych zajmujących miejsce na uboczu, z dala od widoku tłumu. Otumania ich przelotnym zainteresowaniem, nakłania do zwierzeń i opowieści o chwilach niezapomnianych, tych najpiękniejszych, hołubionych w umyśle niczym najcenniejszy diament. Wykrada im potem z pamięci te puzzle chwil pełnych beztroski, może w zemście za przeszłość, a kryjąc się za potrzebą prowadzenia samozwańczych badań, pozostawia w ich sercach zadrę podobną do swojej własnej.

Na początku roku na jednym z miejskich plakatów znowu dostrzega jego twarz. Kolejne tournée utalentowanego wiolonczelisty. Myślał, że zapomniał, Zupełnie wyrzucił z pamięci. Mortimer wciąż jednak tkwił w podświadomości. Dawna fascynacja. Słabość. Błąd z przeszłości.
To Cassius zapewni mu własne tournée w nieznane, takie naprawdę bez trzymaki. Klątwa szeptów sięga do Morty'ego z głębokiego mroku. Zaczyna się polowanie, takie, o którym mówiła mu matka. W końcu strach rozbudzany w ciemności y to jego największy sprzymierzeniec.
0
Pozostało PP
mixed
0
Pozostało PM
11
0
25
OPCM
Uroki
Czarna magia
0
0
0
Transmutacja
Magia lecznicza
Eliksiry
10
10
5
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Ścieżka V — Starożytne runy
Wiedza o runach północnoeuropejskich
Inne starożytne systemy zapisu
Zaklinanie runiczne i pieczęcie ochronne
Łamanie klątw i rozbrajanie pieczęci
Runiczne klątwy i przekleństwa
Ścieżka VI — Nauka
Planowanie i metodologia badań
Innowacje interdyscyplinarne
Ścieżka VIII — Historia i kultura magiczna
Znajomość obyczajów i etykiety
Ścieżka XII — Przestępczość
Sabotaż i eliminacja śladów
Ścieżka XVI — Społeczeństwo i wpływy
zastraszanie i manipulacja
sztuka kłamstwa i oszustwa
odczytywanie emocji i czujność
Ścieżka XVIII — Sport
Walka wręcz
Jazda konna
Ścieżka XX — Poliglotyzm
język norweski
Ścieżka XXI — Magiczna umiejętność
Legilimencja

drzewko

Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
10-09-2025, 17:08

Witamy na forum Serpens!

Mistrz Gry utworzył dla Ciebie osobisty dział, w którym została umieszczona Twoja skrytka bankowa. Udaj się do niego i opublikuj temat z sowią pocztą oraz umieść tam swój prywatny kuferek. Na start otrzymujesz też od nas skromny prezent – znajdziesz go w swoim ekwipunku.

Możesz już rozpocząć zabawę na forum! Zachęcamy, abyś sprawdził, co Ci się przyśniło, rozeznał się w aktualnych wydarzeniach oraz spytał, kto zaczyna.

Odtąd Twoje słowa, decyzje i sojusze mają znaczenie. Uważaj, komu zaufasz — wężowe języki są zdradliwe. Dobrej zabawy!

Karta zaakceptowana przez: Philippa Moss

    Odpowiedz
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
10-19-2025, 15:25

Cassius Avery

Ekwipunek

pozostałe przedmioty spoza automatycznego ekwipunku

darmowa sowa pocztowa

Historia rozwoju

[19.10.2025] zatwierdzenie karty postaci, +1 opcm [prezent powitalny]
[28.10.2025] Zdobycie trofeum: Pierwszy dzień w Hogwarcie, +20 XP
    Odpowiedz
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 14:07 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.