• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Organizacja > Akta postaci > Zaakceptowane > Czarodzieje > Oriana Medici
Oriana Medici
Obrazek postaci
Dusza
Personalia rodziców
Mattia i Claire z domu Halsted
Aspiracje
Odkrycie genezy chorób genetycznych, udowodnienie autorskiej koncepcji wpływu magii na genetykę.
Amortencja
Zapach atramentu, tanich męskich perfum z podnutami czarnego pieprzu, zapach dymu papierosowego.
Różdżka
Sztywna, 9 cali, kieł zouwu w sosnie.
Hobby, pasje
Wpływ magii na choroby genetyczne, akuszerka, literatura dystopijna i faktu, taniec współczesny.
Bogin
Ona, ubrana w ubrudzony fartuch kuchenny, z dzieckiem na rękach, widocznie zmęczona.
Umysł
Data urodzenia
20.08.1937
Miejsce urodzenia
Posiadłość rodzinna w Salisbury, Wiltshire
Miejsce zamieszkania
Londyn
Język ojczysty
angielski
Genetyka
Czarownica
Ukończona szkoła
Hogwart, Ravenclaw
Zawód
magimedyczka specjalizująca się z chorobach genetycznych, aspirująca naukowczyni i pracownica Munga
Czystość krwi
Czysta
Status majątkowy
Stabilna sakiewka
Ciało
25
163
50
Wiek
Wzrost
Waga
Ciemno-brązowe
Hebanowy
Kolor oczu
Kolor włosów
Budowa ciała
Z natury szczupła z tendencją do chudnięcia. Brak silniej zarysowanych mięśni. Alabastrowa skóra często nabiera zasinień spowodowanych zmęczeniem, co potęguje odbiór sylwetki jako chudej, niekiedy wręcz wysuszonej.
Znaki szczególne
Pomalowane na czerwono usta i paznokcie, dłonie zaś pokryte najróżniejszymi pierścionkami. Przy prawym kąciku ust ma małą bliznę o okrągłym kształcie.
Preferowany ubiór
Wygodne stroje, często spódnice i koszule bądź golfy, niekiedy bardzo luźne, cygaretkowate spodnie. Na ramiona zwykle narzuca czarny, skórzany płaszcz lub zimą futro, sprowadzone przez jej ojca z Rosji.
Zajęty wizerunek
Irina Alexandovna Vishnevskaya
Obrazek postaci
Dziewicza strona, biała. Pierwsza skalana i odrzucona. Wszystkie te marzenia, obietnice: czekanie, aż będę mogła znowu pisać, a potem bolesny, sfuszerowany gwałt na pierwszej kartce.
Szłam ku nauce tak, jak wędrowiec idzie ku światłu — z drżeniem serca, ale i z głodem w duszy [...] była dla mnie pięknem czystym, pięknem surowszym niż sztuka, bo wywiedzionym z samego rdzenia istnienia. I kiedy w nią wnikałam, wiedziałam, że oto znalazłam swoją ścieżkę ku wolności.

1937 - dzieciństwo; pierwszy płacz, pierwszy krzyk, pierwszy objaw magii

Patrzyłam na świat i widziałam, jak jego koła toczyły się nie z ciepła i miłości, lecz z ciężaru złota i z cienia władzy. Pieniądz był jak rzeka, której nurt porywał tłumy, a władza była wiatrem, co zginał nawet natwardsze filary moralności
Zawsze przy zwyciężacach. Wygodne usytuowanie rodzinnych koneksji to klucz do sukcesu. Pierwszy też mój osobisty sukces, który osiągnęłam, chociaż nie przyłożyłam do tego ani odrobiny pracy. Drugim wyznacznikiem sukcesu jest uroda, trzecim łut szczęścia. Wydawałoby się, że udało mi się uzyskać wszystko we wręcz podręcznikowym wzorze na karierę, ale ścieżka usłana na kościach umarłych nadaje mojej historii tak dużej dozy niesmaku, że wolę skupiać się na wielopokoleniowej, ciężkiej pracy. 
Mattia, mój ojciec, był jednym z dwóch synów mojego dziadka — najstarszym, dziedzicem brytyjskiego odłamu Medici, którzy wyemigrowali do Anglii w osiemnastym wieku i osiedlili się w mieście, w którym do teraz mam rodzinny dom. Nie był dobrym ojcem, rzekłabym, że wręcz absurdalnie słabym i na siłę pokazującym swoją nieporadność w kontaktach z dziecięcą formą mojej osoby, ale nie winiłam go za to. Był dobry w interesy; sprowadzał dobra luksusowe w najróżniejszych zakątków świata na specjalnie życzenia co bogatszych tego państwa, a to doprowadziło go do wzbogacenia się w całkiem szybkim czasie. W takcie interesów poznał też rodzinę od strony mojej matki, pochodzących z Chicago Halsted'ów. 
Kiedy Claire dostała się na Evershire College,  gdzie miała studiować Ars Mirabili, dostała od rodziców kontakt i poprosiła o pomoc nikogo innego, jak mojego ojca — a jej przyszłego męża. Piętnaście lat starszego, z ułożonym życiem w Anglii i niezwykle obrotnego, na tyle, byśmy obie do dzisiaj nosiły sprowadzane z Azji perły i Egipskie szafiry.  Nigdy nie pytałam, dlaczego prawie czterdziestoletni kawaler był dla niej materiałem na męża, bo sama obserwacja pokazała mi wyjątkowo dokładnie, że rola męża ma głównie przynosić bezpieczeństwo finansowe i stabilność. Mattia nie był najlepszy w tym drugim, gdy ściany burzyły się w akopaniamencie przekleństw, ale zdecydowanie mogła polegać na jego zaradności. 
Los mi sprzyjał, mogłabym zakpić — łut szczęścia doprowadził do tego, że spora część męskich przedstawicieli mojej rodziny zmarła, walcząc w imieniu Grindelwalda, a w mojej gałęzi rodziny obu chłopców, moich braci, zmarło przed drugim rokiem życia z powodu chorób genetycznych. Dopiero po 15 latach od śmierci Cassiusa urodziłam się ja, a mój ojciec, upatrując we mnie zdrowie i siłę, uznał mnie za swoją dziedziczkę, nie spodziewając się, aby doczekał się kolejnego dziecka, kiedy mama urodziła mnie wiele lat po czterdziestce, a sam zbliżał się do sześćdziesiątki. Nawet teraz, spisując tę historię, napawam się pięknem topoli rozsadzonych wokół tarasu domu, w którym chciał, abym kiedyś sprawowała pieczę nad rodziną Medici, choć mi ta rola nie odpowiadała i nie odpowiada do teraz. Nie miałam parcia na nic takiego od najmłodszych lat; starczy, żę uczyłam się języków i etykiety, której wymagano w mojej rodzinie. Najbardziej skupiałam uwagę wokół zawiłości ludzkiego ciała, pozwalając nauce wciągnąć mnie doszczętnie i pożreć żywcem, aby ani jeden fragment mojego umysłu nie zabłądzić od powoli kiełkującej w dziecięcym umyśle wizji. O zostaniu uzdrowicielem powiedziałam po raz pierwszy tuż przed rozpoczęciem szkoły, a słowa te urosły do rangi mantry, która nieustannie popychała mnie do spełnienia marzeń.
Dzieciństwo miałam szczęśliwe. Pełne akompaniamentu rozmów, spotkań i klasy inteligenckiej Anglii, której obserwacja wnosiła wiedzę o zawiłościach ludzkich relacji. Matka, mimo pracy na Evershire, potrafiła poświęcać mi czas, skrajając dziecięcy umysł w docenieniu piękna sztuki. Czasami zabierała mnie na zajęcia z magii iluzji, stosując dziecięcą otwartość jako źródło studenckiej inspiracji, a ja pobierałam z tego dozę kreatywności, która zaowocowała wiele lat później. Z ojcem i nianią podróżowałam natomiast do Włoch, kiedy indziej do Austrii, Grecji czy krajów Bliskiego Wschodu. Właśnie w trakcie takiego wyjazdu miałams swój pierwszy objaw magii, niezbyt spektakularny , wręcz nijaki i nikt nie wie do teraz co się wydarzyło, poza tym, że rozlałam na jedną z dam sok z lewitującej szklanki. Niania, pomoc domowa i kochanka ojca — Madeleine — uczyła mnie czytać i pisać, pokazywała zakamarki obcych kultur i tradycji, łagodziła konflikty z ojcem, którego przebywanie z dzieckiem przerastało. Ale byłam z nim wszędzie, obserwując kobiece zachowania pełne niuansów manier i kokieterii. Pragnęłam być jak one, być kobietą podstępną i zdradziecką, odziewającą męskie troski niczym puder na zadartym nosie. W dziecięcym umyśle było to jedynie wykwintnym teatrem, w dorosłości nabrało znaczenia na przetrwaniu i zyskach. Znałam historię rodziny, wiedziałam, że od setek lat istnienia, zawsze przystawali przy wygranych i choć mieli miano fałszywych i zdradzających, to dzięki temu utrzymywali się przy bogactwie. Pałając się sprzedażą i eksportem towarów luksusowych, sama też miałam styczność nie tylko z bogactwem namacalnym, co z dziećmi wysoko urodzonymi, a to miało zyskiwać na przyszłość. 

1948 - dom Roweny, choć ambicje godne Salazara

Władza i pieniądze spinały świat jak niewidzialne nici, a piękno było ich zasłoną  — delikatną, lecz wystarczająco silną, by zakryć brutalność mechanizmu rządzącego tym światem. I choć buntowała się we mnie dusza idealistki, musiałam przyznać: to one były panami gry, a my – tańczącymi figurami na ich planszy. Chciałam grać, ale nie znałam jeszcze zasad.
Ravenclaw było naturalnym wyborem; kreatywność i pragnienie wiedzy przekuwałam na samolubne, uparte, wyzbyte współpracy z innymi uczniami dążenie do celu. Godziny poświęcałam na naukę, ale zwykle tych przedmiotów, które interesowały mnie najbardziej. Już wtedy, w pierwszych latach szkoły, odkryłam też swoją największą obsesję. Przydługie korytarze Hogwartu stukotem trzewików przypominały mi o samotności, o braku rodzeństwa, o rychłej śmierci dwóch moich braci, wynikającej z chorób genetycznych. Poznałam moje dwie przyjaciółki o krwi błękitnej jak genewskie niebo — obie chore, ale obie też pochodzące z rodów, w których takie przypadki się trafiały. Nie rozumiałam dlaczego, ale wydawało się to naturalne. Dlaczego więc ja byłam zdrowa? Dlaczego choroby pojawiły się w mojej rodzinie?
Mając piętnaście lat, po raz pierwszy określiłam swoją tezę i roboczo nazwałam ją chorobami w czystej krwi.  Dopytywałam wśród profesorów Hogwartu, ci jednak nie znali odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, a książki — choć pochłaniałam je w tonach, nie wskazywały na prowadzone na ten temat badania. Zaczęłam dopytywać wśród znajomych, ucząc się pierwszych kroków w zawiłościach ludzkich emocji i manipulacji, aby w fałszywości przyjaźni wyszukiwać drzwi do historii rodziny. Moja koleżanka ze Slytherinu była czystej krwi, cierpiała na Syndrom Gnijącej Syreny i była moim najprostszym, pierwszym materiałem badawczym. Podobnie jak swojej rodzinie, w notatniku spisałam wszystkie wyłapane niuanse jej życia, a w złaknionej kontaktu i przyjaźni dziewczynce znalazłam przykład potwierdzający rodzącą się wizję. Pierwszy raz przekroczyłam granicę smaku, nie miałam już zamiaru się zatrzymać. Nigdy nie miałam być przyjaciółką, każdy był jedynie kolejnym przykładem do analizy; chłodnym, wykalkulowanym, w fałszywej pozie przyjaźni.

1956 - studia, jako sztuka uzdrawiania, fałszerstwa i uwodzenia

Lepiej być ofiarą niż katem. Lepiej iść po ścieżce wydeptanej upadłymi i usypanej z kości zmarłych niż dać się ściągnąć na dno. Zawsze wybiera się to, co się opłaca, a to co zawsze się opłaca, to wybór samego siebie.
Za sukcesem stoją pieniądze, a nimi nie martwiłam się za sprawą ojcowskich koneksji. Miałam wybitne wyniki egzaminów, jeszcze lepszy efekt rozmowy rekrutacyjnej. Przedstawiłam pierwszy raz szerszej publice prowadzone dotychczas badania — głównie opierające się na nastoletnich rozmowach, ale także literaturze, a moje zaangażowanie przyniosło równie silny rezultat, co prozaiczna znajomość nazwiska przez rolę wykładowcy w mojej matce i pieniądze na czesne od ojca. W trakcie studiów nie musiałam martwić się o przetrwanie, budowałam natomiast sieć kontaktów a w maniakalnej wizji odkrycia prawdy, nie powstrzymywałam się przed niczym. Nawet do matczynych uszu docierały informacje o kolejnych profesorach, wokół których owijałam sieć zainteresowania, burząc tym ich rodzinne łady i nabierając opinii fatalnej kobiety, ale szansę na naprawdę dobrego naukowca. Nie przeszkadzało mi to; nie martwiłam się tym, że widzieli we mnie urodę i nazwisko, dopóty pozwalało mi to dążyć do moich własnych celów. Dzięki takim działaniom pobierałam dodatkowe nauki alchemii i uczyłam się uzdrowicielstwa polowego, które mogło mi się przydać w przypadku pracy w Mungu, ale i prywatnej praktyce. 
Pięć lat studiów Ars Sanatio poświęciłam na zgłębianie technik uzdrowicielskich i drugie tyle, ślęcząc po nocach w mniejszych lecznicach i poświęcając czas w bibliotece na prowadzeniu badań. We wszystkim co naukowe pomagała mi Helen, wykładowyczni i uzdrowicielka z Munga, która prowadząc nam anatomię i sprawując opiekę nad prosektorium, pozwalała mi uczestniczyć w sekcjach śmierci spowodowanych chorobami genetycznymi.  Bardzo rzadko znajdowałam też czas na potańcówki, kiedy indziej musiałam wrócić do rodzinnego domu, aby pojąć podstawową wiedzę o finansach, skoro w przyszłości miałam o nich decydować. Nie wiem do teraz, w jaki sposób mój ojciec widział we mnie regentkę rodziny, skoro planował mnie także wydać za mąż, ale dopóki nie zadawałam o to pytań, dopóty nie wnikał w moje prywatne życie bardziej niż paplając pod nosem w przestarzałym, skórzanym fotelu. 
Jednocześnie prowadziłam walkę o władzę, która nauczyła mnie siły woli bardziej niż każdy mężczyzna, którego musiałam wyrzucić za drzwi. Kuzyn, jedyny godny potomek męski w brytyjskiej linii Medici zapragnął odebrać to, co moje.  Był głodny władzy, a jego pragnienie tętniło jak krew – szybciej, mocniej, bez wytchnienia, aż do utraty oddechu. Mówił, że świat należał do silnych, i że on sam był stworzony, by unieść ciężar korony, nawet jeśli nie była mu dana. Powoływał się na niegodność mojego istnienia, wytykał to, co odrzucałam i nigdy nie potrafiłam pojąć. Bycie bękartem. Gdy opuszczał dom Medicich, w błękitnych oczach krył się smutek. Nie widziałam w nim już znanej mi wściekłości, ale nie widziałam też przyjaźni sprzed lat, gdy opiekował się mną jak starszy brat. Pięść zacisnął gwałtownie, a ciemna skóra stanowiła kontrat do alabastru mojego lica. W tym momencie pojęłam prawdę, ale nigdy nie potrafiłabym jej odkryć na nowo. Nigdy nie potrafiłabym jej zaakceptować. Nigdy też więcej go nie spotkałam, dochodząc do konsensusu z ojcem, że choć zaopiekuję się rodziną po jego śmierci, to nie moje dzieci, a dzieci moich kuzynów odziedziczą majątek. Jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało, to była jedyna szansa, abym pozostała wolna i mogła dalej pracować nad dziełem mojego życia.

1961 - dorosłość, czyli praca i obsesja idei

A teraz... teraz jestem gdzieś pomiędzy.
Jestem gdzieś na rozdrożu, próbując uzyskać jedyny swój cel, który nabierał poziomu obsesji. Teoria ,,przesytu magii'' nabiera kształtu i stronic udowodnionych przypadków a wraz z jej badaniem, przekonuję się do wpajanych od lat wartości. Grindelwald miał rację, ma zapewne nadal, że w tym świecie siła, jaką niesie za sobą magia, wymaga wzmożonej kontroli. Słabe, mugolskie organizmy nie dałyby rady znieść ciężaru wiedzy. Niekiedy, nawet sami czarodzieje nie dają sobie z nią rady. Dołączenie do Akolitów było naturalne, postąpiłam zgodnie z prośbą ojca i własnym sumieniem; zgodnie z rodzinną tradycją i absolutnym przekonaniem o powinności. To też środowisko akolitów pokazało mi możliwości, których dotychczas nie miałam, a swoje badania przeniosłam w teren, pracując tam po zmianach w Mungu. Wieść o dobrej, młodej uzdrowicielce, która pomaga biednym mieszkańcom Londynu, Cardiff i miejscowości wokół, niosła się z powiewami wiatru, lekko i przyjemnie. Urzekałam ludzi charyzmą, kradłam serca wyuczoną  miłością do drugiego człowieka, znajdując w nich materiał do dalszej pracy. Pomagałam przy porodach, uświadamiając sobie samej głęboką niechęć do własnej, przyszłej roli matki — wszystko w imię badań, wszystko po to, by móc obserwować chorobę od pierwszego oddechu. Czasami musiałam przyjąć takie przypadki do Munga, niekiedy musiałam fałszować dokumenty, które dawałam pacjentom. Bywały też dni, kiedy ktoś trafiający na mój Oddział Zatruć Eliksiralnych i Roślinnych, gdzie nauczyłam się pierwszej prawdziwej pracy, okazywał się kolejnym przypadkiem do opisania. 
Zamieszkałam w mieszkaniu, które matka dostała po przyjeździe na studia od swoich rodziców; ułatwiło mi to też ucieczkę o głosach nawołujących do małżeństwa i powinności rodzinnych. Nie słyszałam już krzyku i uderzeń w stół pięści ojca, mogłam skupić się na tym, co dla mnie najistotniejsze. Szłam po trupach, od początku do końca; rodzina nauczyła mnie tego, że w tym świecie nie ma świętości, nie ma altruizmu. Nie miałam w sobie przyjemności z pomocy, nigdy nie chciałam prawdziwie pomagać. Cel był jeden, niezmienny czyli udowodnienie swojej racji, swojej tezy. Nie byli dla mnie istotni ludzie, byli kolejnymi statystykami do opracowania. 
Odkryciu prawdy, której nigdy poznać nie miałam. 
0
Pozostało PP
mixed
0
Pozostało PM
4
4
0
OPCM
Uroki
Czarna magia
0
25
9
Transmutacja
Magia lecznicza
Eliksiry
5
6
8
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Ścieżka I — Magiczne mikstury
Eliksiry i maści
Trucizny i antidota
Ścieżka II — Magiczne rośliny
Ziołolecznictwo
Ścieżka VI — Nauka
Znajomość teorii magii
Planowanie i metodologia badań
Innowacje interdyscyplinarne
Statystyka i analiza
Rozwój teorii magii i krytyczne myślenie
Ścieżka VII — Magia uzdrawiania
Anatomia, fizjologia i sekcje zwłok
Pierwsza pomoc
Podstawowa opieka medyczna nad pacjentem
Specjalizacja uzdrowicielska
Ścieżka VIII — Historia i kultura magiczna
Znajomość obyczajów i etykiety
Ścieżka XI — Ekonomia i handel
Zarządzanie finansami
Ścieżka XIII — Szpiegostwo
Fałszerstwo i manipulacja dokumentami
Ścieżka XVI — Społeczeństwo i wpływy
dyplomacja
sztuka kłamstwa i oszustwa
urok osobisty
odczytywanie emocji i czujność
Ścieżka XVIII — Sport
taniec współczesny
Ścieżka XX — Poliglotyzm
włoski
łacina

drzewko

Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
08-24-2025, 21:07

Witamy na forum Serpens!

Mistrz Gry utworzył dla Ciebie osobisty dział, w którym została umieszczona Twoja skrytka bankowa. Udaj się do niego i opublikuj temat z sowią pocztą oraz umieść tam swój prywatny kuferek. Na start otrzymujesz też od nas skromny prezent – znajdziesz go w swoim ekwipunku.

Możesz już rozpocząć zabawę na forum! Zachęcamy, abyś sprawdził, co Ci się przyśniło, rozeznał się w aktualnych wydarzeniach oraz spytał, kto zaczyna.

Odtąd Twoje słowa, decyzje i sojusze mają znaczenie. Uważaj, komu zaufasz — wężowe języki są zdradliwe. Dobrej zabawy!

Karta zaakceptowana przez: Lucinda Macnair

    Odpowiedz
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
08-26-2025, 20:22

Oriana Medici

Ekwipunek

pozostałe przedmioty spoza automatycznego ekwipunku

darmowa sowa pocztowa

Historia rozwoju

[26.08.2025] zatwierdzenie karty postaci, +1 PP do eliksirów
[21.09.2025] Nagroda za wydarzenie: Człowiek, który został ministrem, +15 XP
    Odpowiedz
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:04 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.