• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Organizacja > Akta postaci > Zaakceptowane > Czarodzieje > Michael Scaletta
Michael Anthony Scaletta
Obrazek postaci
Dusza
Personalia rodziców
Julia (z domu Sauveterre) i Michele Scaletta
Aspiracje
zgrana i żyjąca w dostatku rodzina
Amortencja
spalany tytoń, miód z kwiatów pomarańczy, świeże pranie
Różdżka
11 i ¾ cala, giętka, wibrys kuguchara, wierzba
Hobby, pasje
literatura, szachy czarodziejów, wódka i blues
Bogin
martwa matka
Umysł
Data urodzenia
7 marca 1936
Miejsce urodzenia
Wielka Brytania
Miejsce zamieszkania
Gladstone Street 28/4, Cardiff
Język ojczysty
angielski
Genetyka
Czarodziej
Ukończona szkoła
Hogwart (Slytherin)
Zawód
złodziej, złota rączka, zapalony poszukiwacz kosztowności
Czystość krwi
Półkrwi
Status majątkowy
Zakurzona sakiewka
Ciało
26
180
72
Wiek
Wzrost
Waga
brązowy
ciemnobrązowy
Kolor oczu
Kolor włosów
Budowa ciała
Zupełnie przeciętna, szczupła, choć bynajmniej nie wątła. Smukła, acz względnie silna; łatwo umykająca w zbiorowiskach ludzi, niewyróżniająca się.
Znaki szczególne
rozwichrzona fryzura, papieros za prawym uchem i wrodzona obojętność
Preferowany ubiór
Nieformalny, wygodny, prosty, dla niektórych wręcz nudny. Schludny i czysty, przy tym do bólu mugolski, zwykle pozbawiony wzorów, dystansujący się od wyrazistych kolorów. Kroje i fasony pamiętają jeszcze poprzednią dekadę, ale klasyka i minimalizm nie wyróżniają się w tłumie.
Zajęty wizerunek
Marlon Brando
Obrazek postaci

W rękach majaczył stary, podniszczony dziennik. Objętościowo niegruby, choć wyraźnie wysłużony, z zakurzoną okładką i postrzępionymi gdzieniegdzie stronicami pergaminu, na których pochyłe pismo układało się w donośne wyznanie. Zwyczajowo zajrzał na początek — tam, gdzie dobre wspomnienia po raz pierwszy mieszały się już z gorzkimi rozczarowaniami.

echoes of exile

1940-1943 - odsiadka ojca w więzieniu

Dom był skromny, choć schludny, tętniący miłością i wybaczający błędy. Odwiecznie pachniał świeżym praniem i sycylijskim deserem, przepis na który z ojczyzny przywiózł ojciec o tym samym imieniu. Nie znał świata magii ani rządzących nim praw, ale mezalians wepchnął go w szpony uczucia, które nie słuchało społecznych oczekiwań. Odradzano jej go, bo był ubogim imigrantem i mugolem, zrodzonym z włoskiej roli bohaterem klasy robotniczej, na oślep poszukującym perspektyw na szumnym, europejskim Zachodzie. Z trudem adaptował angielskie zgłoski i obyczaje, po części tęskniąc do rodziny, którą pozostawił za plecami; z nie mniejszą trudnością asymilował się w miejskim zgiełku Londynu, między dorywczą pracą w fabryce jednej czy drugiej. Serce miał dobre, napełnione szlachetnymi wartościami, ale wychował się w innym świecie. Innym od tego, który poznał zagranicą; innym od tego, w którym wspólnie z braćmi, pomiędzy prowincjami, przewozili na ośle kradziony ser i butelkę wina.
A dopóki on do tego domu wracał, pomiędzy murami starej kamienicy dało się wyłapać śmiech, woń kolacji, widmo rodziny, błyszczące oczy chłopca upatrujące w nim autorytetu.
Później nie było już niczego. Bo długi i nierozsądek wtrąciły go do więzienia, a rozkaz sił alianckich — na wojnę, do walki ze swoimi, z której już nigdy nie wrócił. Został po nim tylko suchy list z kondolencjami, płacząca dniami i nocami matka, wreszcie — tęskniący za figurą ojca, pozostawiony sam sobie syn.

burden of blood

1943 - śmierć ojca w inwazji na Sycylię

Następne stronice dziennika opisywały już Hogwart; zielono-srebrne sztandary Slytherinu przyjęły go w swoje progi, choć niezupełnie serdecznie. Stare szaty niosły się pogłosem szyderstwa ze strony rozpieszczonych dzieciaków z zamożnych domów, obcobrzmiące nazwisko jawnie oznajmiało zaś o nieczystej krwi. Mógłby wtedy posłusznie skulić głowę i pochować się po kątach rozległego zamczyska, mógłby wtedy wtopić się w obszerny tłum, będąc nikim i przypominając zupełnie nikogo, ale bylejakość go tłamsiła. Tłamsiła i gorsząco przypomniała o tym, że od niedawna był niczyj. Nie czuć na sobie niczyjego wzroku — to jest najgorsze, stwierdzał głucho, kreśląc na pergaminie kilka krótkich słów niewygodnej prawdy. Nie porywały go rozległe tomiszcza starych ksiąg, pomimo bystrego umysłu zdawał się też nie mieć wyjątkowych talentów ani zdolności; wyróżniała go jednak zawziętość, ambicja i umiłowanie dla wolności. Definiował ją po swojemu i tak też definiować chciał samego siebie — na przekór systemowi, w oderwaniu od zdrowego rozsądku, w geście teatralnych wręcz manifestów czyniąc wszystko to, co miało malować się miało jakąś konsekwencją. Podążał własnymi ścieżkami, rzadko mając w poważaniu zasady, jeszcze rzadziej — obcy komentarz i cudzą opinię; co tydzień szlaban, co miesiąc — nauczycielski przytyk, że tym sposobem niczego w życiu nie osiągnie. Gdzieś pomiędzy pojawiła się jednak rówieśnicza aprobata — wypracowany trudem szacunek ze strony tych, którzy przedtem zerkali na niego niechętnie; gdzieś pomiędzy pojawił się może i nawet trącający zazdrością podziw, że miał w sobie dość odwagi, by w całym natłoku presji pozostawać sobą.
Bo nigdy nie zapomniał o swojej tożsamości, z całej dostępnej wiedzy najchętniej chłonąc tą, którą wybrał dla siebie samodzielnie. Bez niczyjej pomocy wyszlifował włoski, choć ojciec pozostawił mu w tej mowie zaledwie półsłówka; bez niczyjej pomocy wsiąknął w historię mugoli, choć ojciec podzielił się z nim zaledwie jej fragmentami. Reszta była koniecznością.

salt and silence

1953 - wydalenie ze szkoły

Ostatni rok szkoły zebrał żniwa głupoty i nieroztropności. W obliczu miłości — bo tak zwykł uzasadniać wiele ówczesnych decyzji — nietrudno było odnaleźć i wytknąć dręczące go słabości. Ona była wtedy tą jedną, szczególną; ona była wtedy tą, która mogłaby wyzwolić w nim coś innego, z odpowiednią siłą być może nawet wtłoczyć weń przykładność, której od zawsze mu brakowało. Ale z nim zasmakowała wyzwolenia i z nim też porzuciła poukładanie, które wyniosła z surowego domu, owianego dyscypliną, chłodem i wymaganiem. Jej rodzice awanturowali się w korespondencji na zaskakujące doniesienia nauczycieli o pogorszeniu jej wyników, a po nieszczęśliwym wypadku w Zakazanym Lesie — po którym wylądowała na tydzień czy dwa w szpitalnym skrzydle — w końcu zainterweniowali. Bo nocna wycieczka poza szkolne mury była przecież jego pomysłem, bo to on był przecież prowodyrem całego zła, które znikąd spadło na ich córkę; wyrzućcie go, zażądali w groźbie podszytej wpływami i znajomościami, wyrzućcie, albo postawimy jego i całą kadrę Hogwartu przed Wizengamotem, dopowiadali, na poczekaniu kształtując zapowiedź kary, która nie była wcale bardziej optymistyczna. Na kilka miesięcy przed końcem roku wrócił więc do domu — do zawiedzionej matki, z gulą frustracji i bez większych perspektyw.
Nic tam na niego jednak nie czekało. Matka — jakby na moment wyrwana ze swojego zwyczajowego transu przygnębienia — z trudem zniosła przywiezione ze Szkocji rewelacje; dawne milczenie, przetykane jeszcze niekiedy byle konwersacją o pogodzie, szwarcu, mydle i powidle, przeistoczyło się w niezręczną, głęboką ciszę zarzutów. Pretensji, którymi dzielili się obydwoje, z niechęcią zamieszkując razem ciasny i skromny kąt rodzinnego domostwa. I ona, i on prędko pojęli, że to nie było miejsce dla niego; że pragnienie samodzielności machinalnie nakazuje mu uwić własne, powstałe na jego zasadach gniazdo, w które ona nie będzie mogła ingerować. Dorywcze prace nie jawiły się ani satysfakcjonującym zarobkiem, ani przyjemną częścią codzienności; w końcu postanowił odnaleźć się gdzieś indziej. Tam, gdzie wilgoć dobierała się do każdego skrawka ciała, gdzie słońce nieznośnie paliło skórę, a zapach ryb — tych starych i tych świeżych — dożywotnio osadzał się na włosach i znoszonych koszulach. Rodziny — przybranej, nowej i po prawdzie obcej — poszukał w porcie.

sic parvis magna

1953-1957 - oswajanie się z portem, pierwsze kradzieże

Przez miesięcy kilka wchłaniał obyczaje brudnych i szarych doków wschodniego Londynu. Wtedy poznał prawdziwy smak rumu, metaliczny zapach krwi i cenę porachunków, które były tu chlebem powszednim; wtedy też zaciągnął się na okręt jeden i drugi, na kolejnych parę tygodni znikając w nowym i, bądź co bądź, trudnym do zrozumienia fragmencie rzeczywistości. Z sumiennością walczył o szacunek kapitana, ale nie należał przecież do tego świata, nie z niego powstał; fizyczna harówka stała się monotonią, a to jej, tak właściwie, nie lubił w życiu najbardziej. Nogi w końcu zawędrowały na ląd — starte na butach zelówki wybrały mniejsze, choć równie parszywe Cardiff, a w nim — zaniedbaną, ale własną, kupioną za zaoszczędzone pieniądze, kawalerkę. Szczęściem i pracowitością uczynił z niej znacznie przytulniejsze miejsce; nie zwykł jednak mówić głośno, że już wtedy — dorabiając na budowach i remontach — chciwie ukradł czasami puszkę gruntu czy rolkę wcale nieładnej tapety. Na nabrzeżu podobne zagrywki nazywano zresztą inaczej — zaradnością.
W końcu ta portowa zaradność przerodziła się w codzienność, a codzienność — w niechlubną walkę o przetrwanie. Spryt i ambicja sięgały dalej od jego realnych możliwości, więc doraźne zajęcia męczące ciało i ducha zamienił na prostsze alternatywy. Od kieszeni byle przechodnia do oszustwa w grze karcianej; od niewinnych włamań do majaczących potencjałem domostw przez wyrachowane, nocne najścia sklepów z biżuterią czy handel suszem i eliksirami o podejrzanym pochodzeniu. Łapał się każdego zajęcia, z premedytacją zawłaszczając wszystko to, co w jego oczach zawidnieć mogło jakąkolwiek wartością. A przy tym, przy tym czasami też marzył — o czymś większym, istotniejszym, dla niego osobiście ważnym.

lure of adventure

1961 - pierwsza wyprawa w poszukiwaniu skarbów

Niekiedy wystarczał mu impuls — podszyty adrenaliną i naprawdę urodziwą wizją, obudzony nienormalną motywacją i siłą wiary tak wielką, że na przekór nieprawidłowościom, on dalej brnął w zaparte. Kolejne kartki pergaminu wspominały imponującą, długą i nieznającą jeszcze swojego końca, drogę — od legendy po weryfikację, od zalążków byle planu do jego konsekwentnej realizacji. Wieść o świętym Kutbercie, którego zwłoki — pochowane już w VII wieku — nie rozkładały się przez kilkaset lat, z pozoru wydawała się naiwną historyjką dla religijnych mugoli, ale wnikliwsze prześledzenie dokumentów na dłużej skierowało wzrok w stronę mitycznej księgi. Ewangeliarza, który rzekomo spoczywał w trumnie razem z nim, klechą wywiezionym przez Duńczyków po ichniejszej inwazji na Lindisfarne. Ciało — a właściwie ogołocony do reszty szkielet — znaleziono wprawdzie znacznie wcześniej, już przed stu laty; niemagiczni uczeni co do jednego pozostawali jednak zgodni — odkryty w grobie rękopis był kopią. Marną podróbką, którą ktoś wepchnął w miejsce nasyconego magią oryginału. I tu zaczęły się poszukiwania artefaktu, wśród niemagicznych owianego nie byle jaką legendą, dla niego zaś jawiącego się jako styk światów, na granicy którego sam od urodzenia tkwił. 
Intuicja poniosła go od Durham po Bamburgh, w ślad za Normanami, przypuszczeniami, hipotezami; od byle wskazówki do rzeczywistego tropu, którym bynajmniej nie obawiał się podążać. Potrzeba efektywnych i szybkich podróży wyćwiczyła go w transmutacji i wytwórstwie świstoklików, zaś śledzenie mugolskich rozpraw naukowych i wiekowych zapisków — w podstawach łaciny i bazowej wiedzy o chrześcijaństwie. Jak dotąd podróże te nie przyniosły mu jeszcze oczekiwanej gratyfikacji, ale było coś wyjątkowo pociągającego w rozglądaniu się za bogactwem w taki sposób, by podły grzech poczucia winy nie obciążał dłużej silnych ramion. 
Bo wyrzuty sumienia niejednokrotnie przecież zżerały go od środka, chwilowo tylko kojone kieliszkiem wódki albo parszywym lolkiem od znajomego dilera.

a thief's end


Być może był to zaledwie początek, być może zaś — zwiastun niedalekiego końca, bo reszta stronic dziennika pozostawała jeszcze niezapisana. Zamknął go ze stanowczością, rzucając na pobliski stolik przybrudzony popiołem z papierosów, łudząc się, że tenże — a raczej zapisana w nim rzetelnie historia — nie spopieli się aż tak prędko.
Wystarczy, że to stało się już z nim samym.

0
Pozostało PP
mixed
0
Pozostało PM
11
8
0
OPCM
Uroki
Czarna magia
15
0
0
Transmutacja
Magia lecznicza
Eliksiry
10
7
10
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Ścieżka IX — Mugoloznawstwo
Historia i kultura mugoli
Mugolskie urządzenia
Ścieżka XI — Ekonomia i handel
Rozpoznawanie wartości przedmiotów dotyczących profesji postaci
Ścieżka XII — Przestępczość
Włamywanie się i otwieranie zamków
Fałszerstwo i manipulacja dowodami
Zręczne ręce i kradzież kieszonkowa
Sabotaż i eliminacja śladów
Przemyt i czarny rynek
Ścieżka XIII — Szpiegostwo
Kamuflaż i maskowanie tożsamości
Unikanie pułapek i zabezpieczeń
Skradanie się
Fałszerstwo i manipulacja dokumentami
Ścieżka XIV — Odkrywanie świata
Kartografia i nawigacja
Przewodnictwo i przetrwanie w nieznanych terenach
Eksploracja ruin i starożytnych miejsc
Ścieżka XVI — Społeczeństwo i wpływy
Sztuka kłamstwa i oszustwa
Odczytywanie emocji i czujność
Ścieżka XVIII — Sport
Walka wręcz
Pływanie
Ścieżka XIX — Technika i rzemiosło
Majsterkowanie i budownictwo
Wytwórstwo świstoklików
Ścieżka XX — Poliglotyzm
Język włoski

drzewko

Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
07-24-2025, 18:15

Witamy na forum Serpens!

Mistrz Gry utworzył dla Ciebie osobisty dział, w którym została umieszczona Twoja skrytka bankowa. Udaj się do niego i opublikuj temat z sowią pocztą oraz umieść tam swój prywatny kuferek. Na start otrzymujesz też od nas skromny prezent – znajdziesz go w swoim ekwipunku.

Możesz już rozpocząć zabawę na forum! Zachęcamy, abyś sprawdził, co Ci się przyśniło, rozeznał się w aktualnych wydarzeniach oraz spytał, kto zaczyna.

Odtąd Twoje słowa, decyzje i sojusze mają znaczenie. Uważaj, komu zaufasz — wężowe języki są zdradliwe. Dobrej zabawy!

Karta zaakceptowana przez: Philippa Moss

    Odpowiedz
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
07-29-2025, 18:35

Michael Scaletta

Ekwipunek


 
pozostałe przedmioty spoza automatycznego ekwipunku

darmowa sowa pocztowa
 

 

Historia rozwoju


 
[29.07.2025] zatwierdzenie karty postaci, +1 OPCM
[05.08.2025] zdobycie trofeum: Pierwszy dzień w Hogwarcie, +20 XP
[17.08.2025] zdobycie trofeum: Weź moje złoto, +20 XP

    Odpowiedz
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:04 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.