07-09-2025, 20:50

Doki przy Isle of Dogs
To miejsce pełne industrialnego zgiełku, surowej atmosfery i cieni przeszłości imperialnego Londynu. Ogromne magazyny z czerwonej cegły ciągną się wzdłuż rdzewiejących nabrzeży, gdzie jeszcze niedawno cumowały statki z towarami z całego świata — przypływały z angielskich kolonii, zabierając surowce i metalowe kontenery. W powietrzu unosi się zapach oleju, mokrego drewna i soli morskiej. Pojazdy rozjeżdżają wąskie, brukowane uliczki, a dźwigi portowe skrzypią nad pustoszejącymi dokami, świadcząc o powolnym zmierzchu tej części miasta. Choć miejsce tętni jeszcze życiem, czuć, że złoty wiek portu dawno przeminął. Zostali tylko robotnicy, samotni rybacy poszukujący rybiego okazu i łatwego zarobku. Blaszane magazyny straszą zbłąkanych wędrowców. Służą jako schronienie, tanie, obskurne noclegownie dla zagubionych wędrowców, osób poszukujących sensu życia. 



