• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Walia > Karczma „U Ostatniego Wilka” (Monmouthshire)
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
06-16-2025, 20:37

Karczma „U Ostatniego Wilka” (Monmouthshire)
Tuż przy granicy z Anglią, przy starym trakcie, stoi karczma „U Ostatniego Wilka” – nazwa ponoć pochodzi od opowieści o myśliwym, który tu zginął, polując na ostatniego walijskiego wilka. Wilk zniknął wśród drzew, łowca przepadł, ale przetrwały legendy, którymi do dziś żyje tutejsza społeczność. Karczma jest drewniana, raczej niska, z nieco zmęczonymi belkami i upiornie skrzypiącą podłogą. W środku ogień zawsze płonie, choć nikt nie dokłada drewna. Na ścianach wiszą portrety, skóry i łowieckie trofea. Podają tu gęste piwo, chleb z solą i rosół z dziczyzną. Czas płynie wolno i przyjemnie, a goście przy dobrym jadle i jeszcze lepszym towarzystwie zbyt łatwo gubią godziny.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Thalia Wellers
Zwolennicy Dumbledore’a
Out of the shallows and into the fathoms below
Wiek
32
Zawód
żeglarka, przemytniczka
Genetyka
Czystość krwi
metamorfomag
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
5
0
OPCM
Transmutacja
10
15
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
13
7
Brak karty postaci
08-27-2025, 16:44
03.03.1962

Potrzebowała miejsca które niekoniecznie obfitowało w schody – nauczyła się, po ostatnim wypadku, aby po prostu teleportować się na sam dół schodów gdy tylko się na jakieś natykała. Niektórzy nazywali to przesadą, ona nazywała to ostrożnością, ale póki co, skupiała się na przyjemnym zapachu palonego drewna, który wydawał się koić jej nerwy. Kojarzyła to z ogniskami na plaży, kiedy chwila spokoju przeplatała się również z alkoholem, gwiazdami na nocnym niebie i piaskiem który wydawał się miło otulać je twarz. Dni, które wtedy mijały, wydawały się znacznie prostsze – nie, żeby te teraz obfitowały w dramaty i skomplikowane wypadki, ale cała sprawa z przemytem i wspieraniem ważnych figur sprawiały, że życie co raz bardziej przypominało wir morski, który ani nie wciągał jej pod wode, ani nie pozwalał przerwać nieustannego kręcenia się w koło.
Jedną z niewielu stałych rzeczy w jej życiu byli, póki co, ludzie. Ci, co prawda, się też zmieniali, ale czasem dobrze było zobaczyć znajomą twarz, zobaczyć, jak wiele się zmieniło, a czasem nawet dowiedzieć się, że coś dobrego wydarzyło się w ich życiu. Nie wiedziała, czy to będzie przypadek Vincenta – ten biedny chłop przyciągał kłopoty jak magnes, a Thalia była tego dowodem – ale miała nadzieję, że coś chociaz się uspokoiło. Nie była osobą która na innych patrzyła wybitne łaskawym wzrokiem a dawne urazy żadko zapominała, ale przyjaciołom i bliskim nie życzyła gorszych dni. Gdyby mogła, oczywiście wypnęłaby Vincenta by do końca życia żył gdzieś za granicą, bez rodzinnych problemów. I innych problemów.
Może dlatego wyciągnęła go na spotkanie, aby przynajmniej upewnić się, że żyje i nie zaszył się gdzieś ostatnio (albo może po prostu zielarze tak robili? Nigdy nie pytała czy upodobniają się do roślin, ale nie zdziwiłaby się, gdyby tak właśnie się działo) na swoich badaniach o których pewnie wiedziała i tak nic by nie zrozumiała. Miejsce było przyjemne, przypominało jej coś co chciałaby nazywać domem, ale jednocześnie nie znajdywała w nim tego pocieszenia które znajdowała w morzu. Miało natomiast wyjątkowo mało klientów, na czym zaważyć mogła pora dnia, więc siedziała głównie w spokoju, wpychając w siebie kawałki świeżo upieczonego chleba ze świeżym rosołem, próbując napełnić żołądek zanim przyjdzie Rineheart, tak aby potem móc zasypać go gradem informacji – i wydawało się, że nie do końca zdążyła, bo znajoma sylwetka właśnie stanęła w drzwiach.
- Vinczenzo! – Zawołanie w jego kierunku nie do końca wybrzmiało kiedy usta miała wypchane mięsem i makaronem, ale szeroko rozłożone ramiona wskazywały na jej radość. Przynajmniej przez chwilę, bo trącony przez nagły ruch pusty kubek spadł na ziemię, co od razu zwróciło jej uwagę i sprawiło, że pochyliła się, przez przypadek uderzając głową o kant drewnianego stołu. – Kurwa. Znaczy nie ty, ale stół! Jak tam u ciebie?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 12:16 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.